Być jak Bob Dylan! Matala i nocleg w 5000-letniej jaskini

Dokładnie jak to miało miejsce w Iranie podczas nocowania w Palangan, także i do Matali sprowadziło mnie jedno zdjęcie ukazujące panoramę plaży, specyficznie opadający do morza klif, a w nim dziesiątki wydrążonych jaskiń. Właściwie nic więcej mi nie trzeba było. Już wiedziałem, że tam właśnie będzie jeden z noclegów na Krecie i tylko trzeba było jeszcze dowiedzieć się gdzie to ta Matala leży, jak tam dojechać, skąd wzięły się te jaskinie, no i czy w ogóle istnieje taka możliwość, żeby właśnie w owych jaskiniach spędzić noc.

Jeśli chodzi o lokalizację i historię jaskiń to nie było większego problemu ze znalezieniem informacji, jednak wątpliwości dotyczące możliwości noclegu nie zostały ani trochę rozwiane. Nie znalazłem ani jednej poszlaki jakoby ktokolwiek, kiedykolwiek próbował tam nocować. Dziwne. Ciężka sprawa.

IMG_9659

Matala. Pochodzenie jaskiń

Matala położona jest na południu wyspy w centralnej części, a jej sławna plaża, obok laguny Balos, jest zdecydowanie najpopularniejszą plażą na Krecie.  Dokładna data powstania wydrążonych w opadającym do morza klifie jaskiń nie jest znana, lecz szacuje się, że mogły powstać nawet w czasach Neolitu – czyli aż 5000-2600 lat p.n.e!!!

Początkowo pełniły one funkcję grobowców, zaś w latach ’60 zamieszkiwali je hippisi zjeżdżający na Kretę z całego świata i podobno wizytował tu nawet sam Bob Dylan. Ogólnie całe miasteczko bardzo stylizuje się na dawne hippisowskie czasy. Wszędzie jakieś kolorowe malowidła,  pacyfy, hippisowsko wymalowane busiki, czy też chodniki przyozdobione w równie dziwne, wielobarwne wzory. Ogólnie udziela się klimat tamtych lat. Make love, not war!

Dzisiaj hippisów już niestety nie ma, ale jesteśmy my – z jasnym zamiarem przenocowania się w jednej z tych jaskiń. Zresztą jako wielki fan Boba nie mogłem przejść obok tego faktu obojętnie.

Matala – zwiedzanie, bilety, dojazd

Do Matali dojechaliśmy wieczorem, pokonując dystans z okolic wąwozu Imbros autostopem, gdzieś na trzy raty. Po szybkim rekonesansie, poza wieloma hotelikami, wielką plażą i sławnymi jaskiniami dostrzegamy… kasę, kamery i płot odgradzający ze wszystkich stron owe jaskinie. Trochę nas to zbiło z tropu, podłamało i ogólnie obniżyło morale – lecz nie po to tłukliśmy się tutaj przez pół wyspy, żeby teraz spać pod jakimś drzewem oliwkowym. Poza tym miejscowość mała, ludzi całkiem sporo jak na kwiecień, a hotele w cenie wyższej niż sam przelot samolotem na Kretę, jakoś specjalnie nas nie urządzają. Zresztą decyzję podjęliśmy już dawno – przecież nie może tak być, żeby byle jaki kawałek drutu stanął nam na drodze…

Słońce szybko schowało się za horyzontem, a my w spokoju przy greckim piwku zaczęliśmy obserwować okolicę, falujące morze i pustoszejącą z wolna plażę. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, aby zapytać grzecznie strażnika, czy by czasem za piwko nas nie wpuścił, ale zanim od planów doszło do czynów, ten już skończył dzień pracy, pozbierał manatki i zatrzaskując za sobą drzwi bramy zniknął gdzieś pomiędzy zabudowaniami.

Szybko poszło. Kilka susów, niezbyt wymagający płot, strome, równie stare co jaskinie, kamienne schody, no i już. Kamera niby jest włączona, lecz strażnik raczej wyglądał na kogoś kto kompletnie ma w nosie to, co dzieje się tutaj po godzinach. Środek jaskini dość ciasny, jednakże wystarczająco duży żeby na ziemi położyć dwie maty. Znalazła się w środku także wydrążona kamienna półka i podest wyglądający na łóżko, jednakże nikt chyba z konstruktorów nie przewidział, że za kilka tysięcy lat ludzie będą o dobre kilkadziesiąt centymetrów wyżsi.

Zdecydowanie jedno z lepszych miejsc w jakich dane było mi spać i z pewnością będzie trzeba zaktualizować listę 10 najlepszych noclegów na dziko. Nikomu nie polecam, a na pewno już nie zachęcam do spania w tych jaskiniach. Zdaję sobie sprawę z faktu złamania pewnych zasad, lecz z drugiej strony zastanawiam się… czemu do cholery stoi ten płot? Czemu by nie wysprzątać tych jaskiń, nie wywalić zalegającego pyłu, puszek od piwa i by ich nie udostępnić  jako legalne miejsca do spania? Z pewnością znalazło by się mnóstwo chętnych do takiego spędzenia nocy i z pewnością byłyby one ciekawszą alternatywą dla tych obskurnych, drewnianych hotelików po drugiej stronie klifu…

Shashin Error:

No photos found for specified shortcode

 Następnego dnia szybka pobudka – wiadomo dlaczego. W okolicy można udać się jeszcze na krótki trekking na tak zwaną Red Beach skąd wyśmienicie widać całą Matalę, jednak sama Czerwona Plaża poza tym, że mało komu chce się tam iść, a tym samym jest praktycznie bezludnia – nie powala.

Jaskinie w Matali Karol Werner

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

6 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

  • A dla mnie Red Beach to jedna z lepszych miejscówek, piasek najlepszy w okolicy, co do „bezludności” wyspy to raczej plus niż minus drogi autorze :)

  • […] Dlaczego osobny punkt? Bo szczerze wielkim sentymentem darzę to niesamowicie atrakcyjne miejsce na Krecie. Nie jestem zbyt ze swojego szczeniackiego, studenckiego zachowania dumny, jednak nielegalnie spędzona noc w jednej z jaskiń Matali,  które liczą zdrowo ponad 5000 lat zapada w pamięci. Bardzo! :) Więcej o tym tutaj: Matala – być jak Bob Dylan – plaże na Krecie. […]

  • Zastanowiłeś się drogi autorze dlaczego niektóre miejsca są ogrodzone?
    Może następnym razem zastanowisz się zanim zaczniesz robić coś za co potem na reszcie normalnych turystów będą psy wieszać jak tylko usłyszą że z Polski.
    Co do cen noclegów na Krecie to mocno przesadziłeś pisząc „droższe niż samolot” chyba że też leciałeś na stopa?
    Na koniec przytoczę historię „wprawnych” turystów wchodzących przez dziurę w płocie na jedną z plaż na którą wstęp kosztował ….2 zł
    Żenujące :(

    • Nie wstydze się tego, co zrobiłem, bo nikomu krzywda się przy tym nie działa, ale jednak teraz bym już tego nie powtórzył. Kto nie popełnił błędów młodości niech pierwszy rzuci kamień! :) A noclegi jak na moją studencką kieszeń były wtedy po prostu poza zasięgiem. Mogłem siedzieć na dupie, albo spać za darmo :)