W poszukiwaniu Śląskiej zieleni. Twoje stereotypy legną w gruzach!

W ramach kolejnej odsłony projektu Wokoło Śląskiego, chcę Wam pokazać kilka spokojnych, przyjemnych i przede wszystkim zielonych miejsc na rower na Śląsku. A w sumie, nie tylko na rower!  :)  Dobrych na jednodniową wycieczkę, samemu czy z rodziną. Nie uwierzycie jak na Śląsku może być pięknie.

Co prawda ze względu na jesień, zieleni już nie uświadczyłem za dużo, poza drzewami iglastymi, które liści nie zrzucają bo ich nie mają (heh, ale żarcik), jednak nic to nie szkodzi. Wyszło nawet na lepsze, bo żółto-pomarańczowo-czerwona paleta barw ciągnących się momentami po horyzont lasów zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie, niż jak byłem tutaj ostatnio na wiosnę.

Po ostatniej wycieczce do Zabrza, dziś pora na Katowice i okolice. Jako, że dzień już niezbyt długi, postanowiłem zrobić sobie przejażdżkę nie dłuższą niż 75 kilometrów. Aktualnie przeprowadziliśmy się do Siemianowic, więc miałem nieco dalej niż z Katowic, jednak trasy wycieczek rowerowych na poniższych mapach postanowiłem poprowadzić z Katowic. Bo jakoś tak wydaje mi się to rozsądniejsze i bardziej praktyczne dla większej ilości potencjalnie zainteresowanych taką wycieczką osób. No i dzięki temu także więcej niedowiarków, co to nigdy na Śląsku nie było uwierzy, że wystarczy tylko wyjechać trochę poza miasto, aby przez wiele godzin przebywać sam na sam z naturą.

Śląsk na rowerze. Propozycja jednodniowej wycieczki rowerowej

A dlaczego piszę w liczbie mnogiej „trasy rowerowe” skoro na rowerze byłem tylko jeden dzień? Ponieważ postanowiłem wrzucić Wam dwie propozycje wycieczek rowerowych niedaleko aglomeracji śląskiej. Jedna,którą jechałem teraz, licząca sobie około 70 kilometrów z centrum Katowic, druga zaś trasa rowerowa to propozycja krótsza. Bo mam też świadomość, że nie każdy chce lub da radę  pokonać taki dystans na rowerze.

Giszowiec – przerwa pierwsza

No to jedziemy. Pierwszy przystanek na roztarcie skostniałych od zimna dłoni zrobiłem sobie już po kilku kilometrach w dzielnicy Katowic – Giszowcu. Co też myślałem, nie zabierając ze sobą rękawiczek?!

Dawno na Giszowcu nie byłem, a bardzo lubię to miejsce. Próżno szukać drugiej tak klimatycznej dzielnicy Katowic. Dzielnica Giszowiec powstała 1907-1910 i jest bardzo nietypowym jak na ówczesne standardy budowania osiedlem górniczym. Giszowiec został zbudowany według koncepcji miasta-ogrodu, której twórcą był angielski urbanista E. Howard. W miastach takich, czy dzielnicach za główny cel obierano – zaraz obok wyłącznie niskiej zabudowy – stworzenie jak największej ilości terenów zielonych – ogrodów prywatnych, skwerów czy parków.  W myśl tej zasady zostały w Polsce zbudowane obok Giszowca choćby: Milanówek, warszawski Muranów, Sadyba i Włochy, Karłowice we Wrocławiu, czy też Nowa Huta w Krakowie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po zrobieniu kilku zdjęć jadę dalej na południe, w kierunku z kolei największej, najbardziej zielonej dzielnicy Katowic- Murcek. I to w niej spędzę dziś najwięcej czasu.

Aha, okazuje się, że mam w sakwie zimowe rękawiczki niewypakowane od ostatniego razu, kiedy to jechaliśmy rowerem do Czech północnych. Ha!

Lasami Murckowskimi w kierunku Imielina

Kolejny fragment przez las okazuje się być niezłą masakrą. Pamiętajcie – nigdy, przenigdy nie ufajcie google maps i jego trybowi rowerowemu. Przynajmniej do czasu, aż tego nie naprawią. Już któryś raz z kolei, któraś wycieczka z rzędu przy wyznaczaniu trasy posiłkowałem się tym trybem, bo przecież wujek google dobrze wie, jak fajnie ominąć główne drogi! – myślałem, jednak okazuje się, że nie do końca. Raz wyprowadził mnie na skraj 10 metrowej skarpy, gdzie w dole były tory kolejowe i sugerował, że położona równie 10 metrów nad ziemią rura ciepłownicza to mostek, którym należy przejść na drugą stronę. Innym razem (nawet dwukrotnie) wbił mnie tak głęboko w las, że musiałem przeskakiwać pomiędzy zalewiskami, pchać rower pod jakieś skarpy, przerzucać przez powalone drzewa, aż w końcu zawracałem.

3601

Ale bez obaw, naniosłem na powyższe trasy rowerowe poprawki, więc teraz powinno być już super dobrze! :)

Dalej było już tylko lepiej. Z nieukrywaną przyjemnością pokonuję kolejne dukty leśne, aż w końcu wyjeżdżam w okolicy miejscowości Wesoła, skąd rozpościera się przepiękny widok na okolicę. Ten kolorowy, zalesiony widok, na który ludzie nigdy na Śląsku nie będący reagują: „o kurde, ale wy macie tutaj lasów!!!!”. Zresztą zobaczcie sami.

 

Czasami to i ludzie od urodzenia mieszkający na Śląsku zdziwieni są tymi widokami. A przypomnę, że jestem aktualnie nie dalej niż 12 kilometrów od centrum Katowic. I co ciekawe właśnie dzięki Lasom Murckowskim Katowice są 3 najbardziej zalesionym miastem w Polsce. Biorąc pod uwagę kilkanaście największych.

Jak coś więcej ciekawostek o Śląsku tutaj: 25 niesamowitych ciekawostek o Śląśku

Rękawiczki niezbyt pomagają, gdyż początek trasy jest w dużej mierze lekko z górki, a to w połączeniu z wiatrem  w twarz powoduje, że nie sposób się rozgrzać pedałując. Zresztą nawet o żadnym przyspieszaniu nie ma mowy, kiedy co chwila muszę się zatrzymywać, aby zrobić zdjęcie. A to świetny widok, a to jakiś kot miauczący na środku drogi, któremu życie trzeba uratować.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziwny zbiornik Dziećkowice. Główny punkt wycieczki

Najdalszym na południe punktem, który obrałem sobie za cel wycieczki jest Zbiornik wodny Dziećkowice. Jezioro niesłychanie ciekawe, bo leżące na terytorium Imielina (2/3) i Chełmu Śląskiego (1/3), a noszące nazwę miejscowości Mysłowic – Dziećkowice, z którymi nie ma nic wspólnego. Zbiornik, a właściwie jego niecka powstała na skutek wydobycia piasku na potrzeby jednej z kopalń w Sosnowcu. Piasek wykorzystywany w kopalniach był jako materiał podsadzkowy, czyli służący do wypełnienia wyeksploatowanych tuneli górniczych, aby zapobiec ich zapadaniu się w przyszłości.

Skąd jednak ta nazwa?

Na początku, jako pierwsze w latach 60-tych, na potrzeby kopalni zaczęto wydobywać piasek w faktycznej miejscowości Mysłowic – Dziećkowicach i co całkiem naturalne, nazwano je „Dziećkowice I”. Jednak za kilka lat stwierdzono, że potrzeba więcej piasku i zaczęto wydobywać materiał kilka kilometrów dalej, już poza Mysłowicami, a na terenie Imielina i  Chełmu Śląskiego, jednak zbiornik, nie wiedzieć dlaczego również postanowiono nazwać „Dziećkowice”, z tą różnicą, że nadano mu numer „II””. I tak zostało.

Po zamknięciu kopalni, nieckę postanowiono zaś zalać i wykorzystać jako zbiornik wody technologicznej dla Huty Katowice. Po kilku latach jednak, Huta Katowice zorganizowała sobie znacznie tańszy zamknięty obieg wody i tak duży zbiornik nie był im już potrzebny. Wtedy to postanowiono z całkowicie już zalanego zbiornika, zrobić zwyczajnie zbiornik wody pitnej. A bardziej zagłębiając się w szczegóły – rezerwuar wody surowej do uzdatniania.

Aktualnie jest to jeden z najczystszych zbiorników w woj. śląskim. Co prawda obowiązuje  na jego terenie zakaz kąpieli, gdyż jest on własnością prywatną, jednak za cichym przyzwoleniem władz faktycznie można się tutaj kąpać. W ciepłe, letnie dni ściąga nad Dziećkowice nawet do 5000 osób. Myślę, że w okresie letnim można taką wycieczkę rowerową fajnie urozmaicić o kąpiel.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po krótkiej przerwie i ponownym roztarciu skostniałych rąk zabieram się do dalszej jazdy. Jakieś liche te rękawiczki.

Do połowy zbiornika jadę lasem wzdłuż linii brzegowej fotografując z ukrycia wędkarzy, później zaś odbijam już w drogę powrotną, na północ. Od tego momentu zdecydowanie częściej droga prowadzi lekko pod górkę, co tylko mnie cieszy, gdyż będę mógł się w końcu rozgrzać.

Nic jednak z tego. Plany krzyżują mi ponownie widoki. Kiedy ledwo zdarzyłem złapać bardziej zadowalające tempo, wpaść w ulubiony rytm, zmuszony zostałem gwałtownie zatrzymać swój rower, niemalże przelatując przez kierownicę.

Szybka zmiana obiektywu, ostrość ustawiona na manualną i bach!!

OLYMPUS DIGITAL CAMERADawno nie udało mi się zrobić takich zdjęć z tak bliska. I co ciekawe, przez długa chwilę w ogóle się mnie się nie bały, mało tego – zdjęcie zrobione było praktycznie w środku miejscowości, na polu znajdującym się pomiędzy 5 domami! Coś pięknego mieć taki widok z pokoju…

Chwilę później podobny scenariusz – znowu gwałtowne hamowanie. Dobrze jednak, że modelki nie była tak płochliwe.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Rezerwat Murckowski – dawna Puszcza Śląska

No i w końcu czas na najlepszy moment całej śląskiej wycieczki rowerowej. W okolicach 40-50 kilometra w końcu kieruję swoje rowerowe koła ponownie w las, a właściwie w Rezerwat Murckowski. Jest to rozciągający się na obszarze ponad 100ha obszar leśny, w części chroniący dawny obszar Puszczy Śląskiej. Teren ten, a przynajmniej odcinek prostej drogi, którym jechałem może nie jest najlepszym na rower, jednak widokowo, moim skromnym zdaniem nie ma sobie równych i próżno szukać piękniejszego lasu na Śląsku. Ja przynajmniej takiego nie znam.

Początek rezerwatu
Początek rezerwatu

Rezerwat w dużej mierze tworzą stare, nawet 200-letnie buki i próżno szukać jakichś niższych drzew, czy też paproci czy krzewów. Dzięki temu las jest niebywale jasny i przejrzysty, co właściwie sprawia, że można rowerem udać się w jakimkolwiek kierunku zaczynając ze ścieżki. Jedyny problem to leżące w wielu miejscach, powalone grube na ponad metr pnie tychże buków, które kilkukrotnie na odcinku zaledwie 4 kilometrów wymuszały na mnie schodzenie z roweru i przenoszenie go. Jednak nawet dodaje to pewnego rodzaju uroku temu przedzieraniu się przez dawną puszczę. Bardzo polecam. Więcej zdjęć:

Na sam koniec zaś wisienka na torcie, czyli…

Widok z hałdy Murcki! Śląskie zielone tereny po horyzont

Hałda Murcki wcale jakoś wybitnie nie wywyższa się ponad otoczenie, jednak jest na tyle wysoka, aby można było z niej zobaczyć całkiem niezłą panoramę, widok rozciągający się ponad linią drzew liczący niemalże 360 stopni. I co najpiękniejsze, praktycznie z każdej strony na wiele, wiele kilometrów rozciągają się złociste jesienne lasy. Rewelacyjne miejsce. Jakbym tylko miał ze sobą namiot i by tak paskudnie nie wiało zostałbym tutaj na wschód słońca.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przez Park Kościuszki z powrotem do Katowic

Podczas robienia timelapsa, gdzieś wywiało mi rękawiczkę. Nie muszę chyba dodawać, że podczas całej trasy powrotnej nie tylko muszę rozcierać skostniałe dłonie, ale co chwila przekładać tę, która mi się ostała.

Końcówka wycieczki była trochę nerwowa, gdyż wspaniałomyślnie nie zabrałem ze sobą lampek, a dzień krótki. Mało tego – uciekła mi jedna godzina z samego rana, bo zapomniałem o przestawianiu czasu, jednak telefon nie zapomniał i sam się przestawił co skutkowało późniejszym o godzinę wstawaniem.

Ostatni punkt wyjazdu to Park Kościuszki. Polecam choć przejechać. Park jest piękny zwłaszcza w lato, kiedy kwitną liczne klomby, pergole czy aleja róż, jednak jesienią też w sumie niczego mu nie brakuje. Park Kościuszki jest największym w Katowicach i licznie odwiedzany jest przez mieszkańców południowych dzielnic Katowic.

Na szczególną uwagę w Parku zasługuje jedyna w Polsce wieża spadochronowa. W latach 50-tych używana była do początkowych szkoleń skoczków spadochronowych i związana jest z nią także legenda jakoby w pierwszych dniach wojny sama wieża i przebywający na niej harcerze stawiali opór wkraczającej armii Werhmachtu. Ogólne jej historia jest bardzo ciekawa, polecam doczytać.

Polecam też zerknąć do Marcina Wesołowskiego i zobaczyć jak ktoś spoza Katowic widzi to miasto. Bardzo dobry tekst o nowoczesnej architekturze Katowic.

Wieża liczy 35 metrów wysokości
Wieża liczy 35 metrów wysokości

Wasze sugestie ciekawych miejsc do odwiedzenia na rowerze na Śląsku?

No i to by było na tyle. Mam nadzieję, że propozycja Wam się spodobała, że być może tekst ten i zdjęcia skuszą Was do przybycia na Śląsk. Odsyłam do innych tekstów z serii „Wokoło Śląskiego”, w której pokazuję atrakcje w śląskim. Poza tym, jeśli macie jakieś inne propozycje, polecacie zobaczyć inne atrakcje, fajne miejsca w okolicach Katowic, być może na mojej trasie, zachęcam do komentowania.

Karol Werner

Seria „Wokoło Śląskiego” powstaje przy współpracy z Śląską Organizacją Turystyczną.

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

75 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

  • Dziękuję pięknie za świetną relację. Miło się czytało, a jeszcze milej oglądało miejsca, które są tuż za „miedzą”. Mieszkam w Tychach i moja ulubiona trasa do rundka dookoła Jeziora Paprocańskiego.
    Pozdrawiam ;)

  • Dość często z hałdy murckowskiej widac beskidy a przy dobrej widoczności babią górę i wystającej z jej boków nieśmiało tatry plus łysa horę z nadajnikiem z którego kiedyś łapało się czeską telewizję na analogową antenę tv ;) Po drugiej stronie trasy na Tychy vis a vis hałdy jest wzgórze wandy na której znajduje się wieża obserwacyjna z której starszy Pan wypatruje pożarów, jak ma dobry humor to opuszcza na sznurku kluczyk do drzwi i wpuszcza na górę skąd jest już mega widok na jaworzono i dalej w stronę Krakowa… Obok wzgórza wandy znajduje się stary średniowieczny trakt z Wrocławia do Krakowa przy którym znajduje się czarna studnia gdzie kiedyś św. Klemens (uczeń Cyryla i Metodego) walczył z tamtejszą wiedźmą. A to tylko jedna z wielu legend dotycząca lasów murckowskich ;) Warto również zajrzeć na mogiłę węgierskich żołnierzy, rozstrzelanych (wg przekazów mieszkańców Murcek) przez radziecką żołnierkę po uprzednim poddaniu się. Dwa lata temu zajrzał tam nawet węgierski prezydent z prymasem Węgier ;)

  • Karol te zdjęcia są niesamowite, dla mnie trochę daleko te za Katowice, ale mi się marzy osobiście w przyszłości pojechać. Zapraszam w moją stronę, my też lasów mamy aż po horyzont, od twoich Siemianowic do mnie do Piekar Śl. to już rzut kamieniem a potem lasami aż do Częstochowy :) albo na boki po Jurę czy w dugą stronę… Och ale my ślońscy szczęściorze som :) tyle dobrego koło nos :)

  • Super tekst, piękne zdjęcia. Część opisywanych miejsc znam, bo jestem z Tychów i sam jeżdżę po tych okolicach.

    Mam pytanie, nie wie ktoś czy można też wjechać na hałdę w Kostuchnie?

    • Jak najbardziej można! Przejście jest pomiędzy garażami przy placu Filaka na Kostuchnie. Jak już dojedziesz do garaży to spytaj jednego z fanów motoryzacji (non stop tam siedzą) jak tam wejść :). Odwiedziny na hałdzie polecam – widok obłedny!
      Rowerem też na nią wjedziesz bez problemu, ja tam wjeżdżałem szosą, czyli sprzętem który najmniej się do takich zabaw nadaje ;]

    • Da się wjechać rowerem na hałdę przy placu Filaka w Kostuchnie, przejeżdżając przez tory kolejowe a następnie w lewo i od razu w prawo przez furtkę pomiędzy garażami ;) polecam udać się tam w bezchmurny dzień, widoki niesamowite, widać stamtąd całe Tychy, momentami z pomiędzy drzew wyłaniają się kominy i szyby kopalń, lasy ciągną się od hałdy aż po Beskid zachodni, wielu mieszkańców po dziś dzień nie wie że z Katowic tak można delektować się widokiem gór. Warunek jeden – piękny bezchmurny dzień ;)

    • Od trasy rowerowej z lasów w Piotrowicach do Hałdy w Murckach(od trasy nr 1 prosto na południe) po przejechaniu torów kolejowych w prawo 400 metrów a następnie w w lewo do hałdy ok200m.
      Można też przez garaże w Kostuchnie , jest furtka.dojazd ulicą Chęcińskiego

  • Oprócz tych moich nocnych przejażdżek rowerowych Kraków-Katowice (znam różne warianty, jakbyś chciał się wybrać na taką…mogę polecić w zależności od tego co w Śląsku kochasz najbardziej, bo to prawda, że jest zróżnicowany). Kiedyś zrobiłam sobie taką „śląską wyprawę”, że bujałam się po tych miasteczkach (mimo, że niektóre już znałam) w deszczu…Zawsze fascynowało mnie to, że tam miasto obok miasta. Jak jeździsz tak spontanicznie na rowerze po tym rejonie nie będąc jego specem, po tych miasteczkach to jest to..tak specyficznie odczuwalne i chyba stajesz się tym specem… Dlatego ja ten rejon jednak bardziej tak bym polecała zwiedzać, bo jest on tak ciekawy, że zawsze coś. No, ale jak kto lubi…

  • Ciekawe , magiczne miejsce to Rezerwat Buczyna w lasach Rudy Śląskiej ale faktycznie to na granicy Chorzowa Batorego przy A4, na wysokości zjazdu do Chorzowa Batorego z A4
    , po lewej jedziemy skrótem w kierunku dawnego kompleksu basenowego ale jedziemy głębiej w las znowu po lewej i napotykamy tabliczkę Rezerwat Buczyna , potem prosto ( faktycznie cofamy się w kierunku Katowic wzdłuż A4 tylko w lesie) , miejsce znam z dzieciństwa od ponad 40 lat , magia … Polecam

  • Fantastyczna trasa! Lasy, parki, zbiorniki wodne, punkty widokowe i rower …czego chcieć więcej! Zbiornik Dziećkowice polecam objechać (ok. 13km), po drugiej stronie chyba lepsze widoki, zwłaszcza gdy zachodzi słońce :)

  • Mieliśmy pojęcie ;-) I następnym razem jak będziesz w okolicy zalewu to wpadaj na kawę. Albo lepiej, dołączę się do wycieczki i pokażę trasy, o których nie miałeś… pojecia, hehe ;-)
    Bardzo fajny artykuł!

  • Bardzo fajny i inspirujący artykuł. Jeśli byłeś w Imielinie to zapraszam do centrum Chełmu Śląskiego, zabytkowy kościół, piękny widok na sąsiednie miejscowości i Beskid Śląski z Smutnej Góry, a na zboczu cmentarz choleryczny. A i dalej tereny zielone w Bieruniu, Bojszowach, Pszczynie i wiele innych miejscowości :D

    Dobrego dnia życzę!

  • Pojechols na Ledziny i Chelm, dwa paskudne miasta w powiecie SBL a niy byls w Bieruniu czy Bojszowach. Takze zapraszom.

    Polecana trasa: Bierun – j. Lysina – Cielmice – las kobiorski za Cielmicami (niy przekraczosz drogi 1 ino jedziesz w kierunku Piosku) – Pszczyna park/rynek –

    nazot – Las kobiorski – zamek w Promnicach – Paprocany

  • Pewnie, że Śląsk jest zielony! U nas chodziło się do lasu na Obszarach. To pas lasu ciągnący się od Jankowic po Wodzisław. Zgodnie z legendą na mokradłach w okolicach Radlina i Wodzisławia w 1241 utknął oddział tatarski dając początek rodowi Tatrczyków.
    W lesie między Jankowicami a Radlinem znajduje się też Studzienka- kapliczka z cudownym źródłem i jaskinią eremity.

  • Świetna reklama naszego regionu..lasów nadleśnictwa Katowice. Gratulacje..dobre pióro i świetne zdjęcia.stas

  • piękne zdjęcia i super relacja, kurcze już zimno , ja osobiście chodzę w ciepłej kurtce, a Ty jeszcze świrujesz na rowerze, tym bardziej podziwiam )

  • Jak ktoś mieszka na Śląsku, to wie, że tu tak jest. Ale naprawdę niektórzy myślą, że Śląsk to tylko kopalnie, więc fajnie, że zrobiłeś taką relację. :)

  • Świetnie Pan pokazał Katowice,sama zwiedzam te przepiękne okolice,mieszkam między parkiem Kosciuszki a Doliną 3 Stawów biegam tam lub jeźdźe na rowerze czy zabieram mojego jamnika,super,źe pokazuje Pan piękny Śląsk i łamie medialne stereotypy,poza tym pomysłowo Pan tą podróź przedstawia,czekam na kolejną..

  • Moje tereny <3
    Co do Puszczy Śląskiej – pełna zgoda ale…polecam (w trochę innym kierunku) Rezerwat Segiet. Tam dopiero można zakochać się w bukach:)
    Pod koniec listopada się tam wybieram, mogę Ci oprowadzić:)

  • Przepiekne tereny. Faktycznie, jesli ktos tylko po miastach na Slasku sie porusza faktycznie moze myslec, ze brudno i zadymione powietrze. A wystarczy tylko troszeczke wyjechac poza aglomeracje a tu zupelnie inny swiat, lasy, lasy i jeszcze raz lasy :) Oby tak pozostalo dla kolejnych pokolen. Piekny wpis, piekne , jak zwykle, zdjecia. :)

    • Yyy? Z jakiej paki ktoś miałby pomyśleć że na Śląsku jest brud i dym po wizycie w Jeleniej, Brzegu, Nysie, Kłodzku czy Głuchołazach?

  • Chętnie by się człowiek wybrał na taką przejażdżkę. Jak w ramach obowiązków służbowych jeździłem pomiędzy śląskim miastamI to aż byłem w szoku, że tak dużo tam zieleni. I oby jej nigdy nie było mniej :)

  • Bardzo fajnie że ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami. Przyjemnie się czyta Twój wpis, zdjęcia meeeega. Zainspirowałeś Nas aby odkurzyć swoje rowery, planujemy z mężem dłuższy eurotrip rowerowy na wiosnę, a tak się składa że mamy rodzinę na śląsku, u której dawno nie byliśmy, także przyjemne z pożytecznym. Dzięki za wpis, pozdrawiamy.

  • Panie Karolu – zachęcony artykułem i ładną pogodą wybrałem się na wycieczkę Pańskim śladem. Właśnie wróciłem i pozwolę sobie podzielić się moimi spostrzeżeniami z przejazdu AD 2017.

    Nie wiem, jak przedostał się Pan na drugą stronę owej 10-metrowej skarpy, jeśli mostem (ul. Pszczyńską), to w tej chwili nie jest to możliwe. Wejście jest zablokowane, przejście zastawione. Zejście z rowerem na dół skarpy i wejście z jej drugiej strony wymaga naprawdę sporego wysiłku – opadłe liście oraz nasiąknięta wodą ziemia nie ułatwiają tego zadania. Torów w dole już nie ma. Na chwilę obecną chyba lepszą alternatywą byłoby pojechanie dalej prosto (miejsce na śladzie to 3.9 km) kawałek żółtym pieszym – na mapie mam go opisanego jako Szlak Historii Górnictwa Śląskiego, od razu przedostając się na drugą stronę skarpy, zamiast jechać wzdłuż niej do rury ciepłowniczej.

    Rezerwat Las Murckowski – odcinek na śladzie 52,2 km do 53 km to ostoja zwierzyny. Na 53 km, kiedy już skręcamy w lewo stoi tablica z informacją i zakazem wstępu na tą „drogę” (to jedno z trudniejszych moich 800 metrów na rowerze – dzisiaj jazda jest tam niemal niemożliwa ze względu na błoto, połamane gałęzie, liście i wspomniane przez Pana powalone drzewa). Takiej tabliczki z zakazem wstępu brakuje przy wjeździe na ten odcinek (52.2 km), stad czuję się „rozgrzeszonym”, że niepokoiłem zwierzynę (faktycznie spłoszyłem kilka saren).

    Hałda Murcki jest ogrodzona. Na płocie znajduje się kilka wyraźnych tablic z informacją, że jest to teren prywatny i wstęp na nią jest zabroniony. Ja zawsze mam dylemat w takiej sytuacji. Uważam, że własność prywatną należy szanować i niespecjalnie komfortowo czuję się, kiedy niczym nieproszony gość wchodzę do cudzego „ogródka”. Dobrze, że choć wyjazd z drugiej strony nie jest zagrodzony.

    Jeśli uzna Pan za stosowne, to może jakiś edit do wpisu.

    A z całej wycieczki największe wrażenie zrobiły na mnie buki w Lasach Murckowskich (w Sokolich Górach tak dostojnych nie ma ;). Faktycznie powalają.

    Dziękuję za pomysł na wycieczkę.

    Pozdrawiam z Częstochowy.

    Marek.

    • Dzięki za tyle wiadomości, cieszę się, że się podobało. Co do hałdy murckowskiej – wystarczy zapytać strażnika, czy można wjechać, nie mają z tym zazwyczaj problemów. O czym zresztą w lato świadczą czasem dziesiątki osób na górze hałdy.

  • Jeszcze polecam Leśno Rajza – na północ od Tarnowskich Gór. Dziesiątki kilometrów, praktycznie cały czas jazda po lasach.