Stasek z Chochołowa

Wyprawa rowerowa dookoła Tatr – dzień trzeci. Nocleg prawie na 1000 m. Teraz czekał nas blisko 40km zjazd (oczywiście bez szału – pedałować trzeba było … to nie alpy ;) )Pierwszy raz ubrałem kurtkę od wiatru, ale kiedy zaczęło pojawiać się słońce wszystko wróciło do normy. Temperatura przyjemna – w sam raz do pedałowania. Dalej po minięciu Liptovskiego Mikulasa zaczął się bardzo widokowy podjazd pod przełęcz 'kwaczańską’. Przyszło nam wjeżdżać akurat w największym słońcu. Dalej na górze przerwa na jedzenie i jedziemy w stronę Polski. Dalej z braku jedzenia miałem lekki kryzys. Kamil za to przycisnął ponieważ goniła nas kolejna burza. Ja się toczyłem swoim tempem, pokonując z wolna kolejne wzniesienia.

Spanie po 3 próbie znaleźliśmy u tytułowego Staska z Chochołowa. „Na 'Pan’ to trzeba mieć krawat – jo jes Stasek”. Bardzo sympatyczny facet – dorabia sobie co jakiś czas w 'Czikago’. Zrobił nam małe ognisko, zjedliśmy po kiełbasie, pogadaliśmy trochę i w śpiwór.

Czytaj też – Tatry Zachodnie zimą. Szlaki, warunki

Jutro powrót.

oddalające się tatry.
Windows XP – Ładowanie systemu.

Baranie poroża … każde hobby jest dobre

Passo dello Huty

znowu ucieczka przed burzą
Podróżnik z Berlina – Richard. ( jak ktoś ciekaw http://www.lonelytraveller.de)

Stasek z Czikagowską poezją toaletową.
’Here I am sitting
Broken hearted
I try to shit
But only Farted’

Dzień 3. 97km. 6h00min. 16.01km/h

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

1 komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *