Dotknąć pingwina! Jak wygląda kolonia licząca 300-tysięcy pingwinów?

Aktualnie na świecie żyje 18 gatunków pingwinów i występują one na 4 kontynentach! Poza jednym gatunkiem – Pingwinem Równikowym żyjącym na wyspach Galapagos – wszystkie gatunki zamieszkują półkulę południową. Żyją oczywiście na Antarktydzie, w Afryce, Australii no i rzecz jasna w Ameryce Południowej, do której zapraszam!

Pingwiny może nie były naszym głównym celem w Patagonii, jednak stwierdziliśmy, że skoro zostało nam trochę czasu, to czemu nie? Po zobaczeniu genialnego Torres del Paine i lodowca Perito Moreno (zapraszam do vloga) a także jeszcze piękniejszego Parku Narodowego Fitz Roy (będzie o nim nieco później), lecimy szukać pingwinów. W Patagonii znajduje się sporo miejsc, gdzie można je zobaczyć.

Pingwiny zamieszkują praktycznie całe wybrzeże zachodnie Ameryki Południowej. Od równika, aż po jej południowe krańce. W głównej części jednak występują na samym południu i spotkać można tutaj aż 7 różnych gatunków. Jednak nie jest to takie proste! Większość z siedlisk jest w miejscach trudno dostępnych lub niedostępnych w ogóle.

Mapa z zaznaczonym na błękitno występowaniem pingwinów na świecie:

Zanim przejdziemy do konkretnych miejsc, może kilka ciekawostek o pingwinach.

Ciekawostki o Pingwinach

1. Pingwiny to towarzyskie zwierzęta. Spędzają ze sobą wiele czasu, razem polują i jedzą. Tworzą kolonie, które mogą liczyć nawet ponad dwa miliony osobników!

2. Co ciekawe w takiej masie pingwiny są w stanie bez problemu odnaleźć siebie nawzajem (partnera lub dziecko). Jak to możliwe, skoro wyglądają wszystkie tak samo?  Zwyczajnie się nawołują, a że każdy ma unikalny głos, to odnajdują się bez kłopotu.

3. Kiedy pisklę już obrośnie grubszymi piórami pozwalającymi utrzymać mu temperaturę ciała oboje rodziców opuszcza go celem szukania pożywienia. Co ciekawe pary zostawiają swoje pisklęta w tak zwanych szkółkach lub żłobkach, gdzie pod opieką zaledwie kilku dorosłych zostają one tam aż do ich powrotu.

4. Pingwin ma najwięcej piór spośród wszystkich ptaków. Na centymetr kwadratowy powierzchni ciała przypada 12 piór. 

5. Pingwiny nie mają zębów, posługują się wyłącznie dziobem, a ten jak wiadomo słabo radzi sobie z rozdrabnianie pożywienia. Dlatego też od czasu do czasu połykają kamienie, które ułatwiają im rozdrabnianie pożywienia już w żołądku.

6. Naukowcy wskazują jednak jeszcze jeden powód połykania kamieni przez pingwiny, mianowicie połknięte kamienie mogą stanowić balast, który pomaga ptakowi nurkować na większą głębokość.

7. Pingwiny nurkują z reguły na głębokość 100-300 metrów. Zaobserwowano jednak, że cesarskie wyjątkowo schodzą nawet na głębokość 500 metrów.

8. Po co pingwiny ślizgają się na brzuchu? Naukowcy długo zastanawiali się, o co chodzi, po czym doszli do wniosku, że ślizganie się na brzuchu po śniegu i lodzie… po prostu sprawia pingwinom mnóstwo radości. Poza tym to całkiem efektywna metoda pokonywania dłuższych dystansów.

9. Znacznie większe zagrożenie czeka na pingwiny w wodzie, niż na lądzie. To w wodzie mają mnóstwo wrogów i mogą być zaatakowane przez orkę, rekina czy uchatkę.

10. W wodzie spędzają 3/4 życia. Przez to przyswajają do organizmu dużo słonej wody. Aby pozbyć się ze krwi soli natura wyposażyła je w specjalny gruczoł znajdujący się powyżej oczu, który filtruj tę sól ze krwi i wydała przez dziób.

Kolonia Pingwinów Magellańskich Cape Virgenes

Jesteśmy w Argentynie, nieopodal miasta Río Gallegos. Jedziemy 15 kilometrów na południe i z jedynej asfaltowej drogi w okolicy odbijamy w szuter, których z kolei w okolicy nie brakuje. Tak na dobrą sprawę cały ten step to mogłaby być jedna wielka droga szutrowa. Nie ważne, gdzie by się jechało, to z dużym prawdopodobieństwem trzęsłoby tak samo. Aż przypominają mi się mongolskie drogi.

Poza licznymi dziurami, koleinami i okazjonalną tarką niewiele się dzieje. Idealnym tłem do wycieczki na Capo Virgenes byłby kawałek zespołu Akurat, który leci mniej więcej tak: Droga długa jeeeest, nie wiadomo czy ma kreeees…

Sporadycznie krajobraz urozmaicają  jedynie flamingi, gęsi i zające.

Wiatr jest tak silny, że ciężko jest otworzyć drzwi samochodu, nie mówiąc już o utrzymaniu nieruchomo aparatu i nagraniu choć paru sekund stabilnego ujęcia. Po wielu próbach udało mi się jednak nagrać kilka całkiem niezłych ujęć, co zobaczycie niedługo na kanale.

Jak robić filmy, które chce się oglądać? Kliknij
Tworzę kurs wideo, w którym przekażę całą moją wiedzę dotyczącą robienia filmów. Kliknij i zapisz się do powiadomień, a poinformuję Cie, kiedy będzie gotowy.

Do końca drogi, gdzie znajduje się niewielki, wygrodzony parking dojeżdżamy po niespełna 3 godzinach. Na parkingu pusto. Zdecydowanie nie jest to miejsce popularne wśród turystów. Mało komu chce się tak daleko jechać i szczerze mówiąc też się wahaliśmy czy warto poświęcać na tę wycieczkę praktycznie cały dzień.

Początkowo nie widać nic. Po horyzont widać jedynie niewielkie krzaki i biegnący pomiędzy nimi niski, drewniany płot. Prawdę mówiąc dwa, równolegle poprowadzone względem siebie płoty, sugerujące ścieżkę.

Przed przyjazdem trochę czytałem o pingwinach i bardzo charakterystyczne dla ich kolonii są dwie rzeczy. Po pierwsze straszny smród, po drugie zewsząd dobiegający, specyficzny skrzek pingwinów. Nic jednak przez ten cholerny wiatr nie było ani słychać, ale czuć. Trzeba więc wytężyć dobrze wzrok.

Szybko dostrzegliśmy jednak pierwsze nieśmiało wystające ponad linię krzaków głowy pingwinów. A za każdym zakrętem było ich więcej i więcej.

Szacuje się, że na przylądku Cape Virgenes gniazduje nawet do 300.000 pingwinów. Mając na względzie, że pingwiny dzielą się obowiązkami i kiedy jeden z pary opiekuje się małymi, drugi jest na polowaniu w wodzie, to w jednym momencie powinno być ich tutaj nawet 150.000 osobników. I faktycznie jest ich mnóstwo, jednak przez rozległość tego terenu i fakt, że pingwiny chowają się pomiędzy krzakami, to nie powiedziałbym, że jest ich tutaj aż tak dużo.

Więcej ujęć i ciekawostek będzie we vlogu z tych okolic, więc jak coś proszę obserwujcie.

Pingwiny Królewskie z Ziemi Ognistej

Następnego dnia jedziemy odwiedzić inny gatunek pingwinów. Kolonia Pingwinów Królewskich Parque Pingüino Rey różni się jednak znacząco od tej na Przylądku Cape Virgenes. Po pierwsze, aby do niej dojechać wystarczy zjechać z asfaltowej drogi i po 15 minutach jazdy szutrem już meldujemy się na miejscu. Nie trzeba długimi godzinami wlec się po bezdrożach patagońskich. Dodatkowo miejsce to jest biletowane, a koszt takiej przyjemności to 60 zł. W cenie mamy jednak krótką pogadankę właścicieli miejscówki, którzy opowiadają o zwyczajach pingwinów itp. Ponadto nie ma mowy o chodzeniu wokoło pingwinów, a jedynie o ich obserwowaniu z 30 metrów przez lunety. No i pingwinów jest nieporównywalnie mniej. Podczas naszego pobytu było ich około 80.

Jak coś załączam poniżej pogadankę obsługi. Na tę chwilę na szybko, bez tłumaczenia. Jak coś we vlogu wrzucę napisy.

 

Czy warto? Trzeba zaznaczyć, że raczej w okolicy nigdzie indziej tego gatunku nie zobaczycie. Więc jeśli zależy Wam typowo na Pingwinie Królewski, to jasne, że warto. Jeśli jest Wam jednak wszystko jedno jakie pingwiny oglądacie, to zdecydowanie polecam inne kolonie, gdzie pingwinów jest znacznie więcej. O nich poniżej.

Gdzie zobaczyć pingwiny [lokalizacje]?

Tak prawdę mówiąc turyści przemieszczają się zaledwie pomiędzy kilkoma miejscami, gdzie spotkać można Pingwiny Magellańskie, Pingwiny Królewskie i okazyjnie jeszcze Pingwiny Białobrewe. My skupialiśmy się głównie na Ziemi Ognistej i okolicach, jednak wypiszę jeszcze kilka innych znanych mi miejsc, gdzie można zobaczyć kolonie pingwinów. Jadąc od północy:

  • Półwysep Valdes (Występują tam Pingwiny Magelańskie. Są też lwy morskie i słonie morskie)
  • Punta Tombo (pingwin magellański). Jest to największa kolonia w Ameryce Południowej – nawet do 500.000 pingwinów.
  • Przylądek Cape Virgenes – opisywana wyżej kolonia pingwinów magellańskich, licząca sobie do 300.000 pingwinów. Bardzo polecam, choć dojazd dość długi i bez własnego auta nie ma opcji się tam dostać. Chyba, że na stopa kogoś złapiecie. Ruch jednak jest mały.
  • Isla Magdalena – chyba najczęściej odwiedzane miejsce związane z Pingwinami w Patagonii. Wszystko to ze względu na dostępność, gdyż jest to rzut beretem od Punta Arenas. Polecam jednak nie brać wycieczek, a popłynąć po prostu zwykłą łodzią. Jak coś Anita napisała o tym więcej.
  • Parque Pinguino Rey. Najłatwiej dostępna kolonia Pingwinów Królewskich. Nie jest ich wiele (50-150), ale zawsze coś! Można dostać się tam autem od północy przepływając promem przez Cieśninę Magelana lub statkiem z Punta Arenas. To właśnie tam widzieliśmy Pingwiny Królewskie.
  • Okolice Ushuaia. Można spotkać tam głównie Pingwiny Magellańskie, ale też czasem Białobrewe i Królewskie. Jednak głównie na wyspach jak chociażby na wyspie Isla Martillo. Można sobie wykupić wycieczkę statkiem w centrum Ushuaia. Znajdziecie bez problemu.

Aha, ważna rzecz – pingwiny gniazdują w większości tych miejsc głównie w sezonie lęgowym. Jest to okres od września do kwietnia.

A jak to było z tym tytułowym dotykaniem pingwinów? Mówi się, że pingwiny żyjące na Antarktydzie nie mają na lądzie naturalnych wrogów, przez co nie uciekają. Nie odczuwają strachu przed zbliżającym się człowiekiem, gdyż nie mają wgranego na swoich dyskach skojarzenia: człowiek=zagrożenie. Dzięki temu na dobrą sprawę można spokojnie pomiędzy nimi chodzić. Inaczej sprawa ma się w Patagonii. Kiedy zbliżymy się do pingwina, te zazwyczaj uciekają. Może nie jakoś szybko i panicznie, ale jednak obierają kierunek przeciwny do naszego. Wyjątkiem są samice z młodymi, które dopiero co się wykluły i jeszcze nie opuszczają gniazd. W takim przypadku samica pozwala podejść do siebie naprawdę blisko. Na tyle blisko, że można by spokojnie ją dotknąć. Pytanie tylko po co mielibyśmy to robić?! ;)

miłego dnia!

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

5 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

  • Osobiście to pingwiny w zoo widziałem i jakoś nie bardzo mnie interesował ich żywot , ale jak coś ciekawie napisane to można zmienić zdanie

  • To musiała być potwornie ciekawa wycieczka. Sam artykuł czyta się miło. Pingwiny oczywiście miałem okazję zobaczyć w zoo ale to ma się nijak do ich naturalnego środowiska. Super! :-)

  • Jestem pod wrażeniem Twojego bloga. Niesamowite zdjęcia i filmy, aż chce się podróżować :-) Osobiście jeszcze nie miałem okazji oglądać pingwinów na żywo. Te na zdjęciach prezentują się bardzo dostojnie i przeuroczo.