Pamir – życie na dachu świata

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest żyć z dala od cywilizacji, jej udogodnień? Żyć w odizolowanym, zapomnianym, niesprzyjającym egzystencji miejscu? Żyć tam, gdzie wszystko sprowadza się do tego, aby przetrwać. Jak to jest żyć na końcu świata?

Tadżykistan w 93% zajmują góry, a średnia wysokość wynosi 3000 m.npm. Będąc w Pamirze, przez tydzień nie opuszczaliśmy zaś 4000 m.npm! W Pamir wjeżdżamy od zachodu, od strony stolicy Tadżykistanu – Duszanbe. Droga wznosi się powoli, lecz nieprzerwanie przez kilkaset kilometrów. Od Kalaikhum położonego na 1300 m.npm, aż do przełęczy Ak-Baital liczącej sobie 4655m.npm. Odcinek ten zajmuje nam rowerami prawie 2 tygodnie.

Jadąc tak, początkowo wzdłuż rzeki Pandż, później odbijając na kolejne pomniejsze przełęcze, obserwuje się jak z każdym kilometrem, będąca niemal wszędzie zieleń, wypierana jest stopniowo przez szarobrunatny kolor skał. W pewnym momencie, za miastem Langar i przełęczą Kargusz, na dobre żegnamy się z roślinami, a krajobraz całkowicie dominują ciągnące się po horyzont górskie wierzchołki.

O dziwo, nawet tutaj żyją ludzie!

– W zimę? W zimę to mamy nawet -50 stopni! Chłód potęguje dodatkowo ten okropny wiatr! – mówi spotkany po drodze pasterz, poganiający solidnym kijem leniwego jaka. – Dobrze, że przynajmniej opady śniegu są niewielkie! – dodaje.  Pamir  to w dużej części wysokogórska pustynia, gdzie średni roczny opad wynosi 60-80mm! Ludzie przeżywają zimę, tylko dzięki zgromadzonym w czasie lata zwierzęcym odchodom, którymi opalają  w piecu. Nie ma tutaj żadnych drzew, a nieliczne krzewy spalają się tak szybko, że nie niosą ze sobą praktycznie żadnej wartości energetycznej.

Jeśli ktoś ciekaw, jak palą się takowe placki zapraszam do wpisu: Pieczenie chleba na krowich plackach. 

Koniec świata

Koniec Świata?

DO ŻYCIA W PAMIERZEPamir to jedno z najbardziej niedostępnych miejsc na świecie. W linii prostej do Moskwy jest stąd 3500 kilometrów, do Stambułu 4000 kilometrów, do Pekinu tyle samo. Wydawałoby się, że nie warto tłuc się tak daleko, jednak nic bardziej mylnego! Ten na pozór surowy, monotonny krajobraz, ma w sobie coś niesamowitego, coś od czego nie można oderwać wzroku, czym nie sposób się nasycić.  Rozległe, ujmujące płaskowyże, wiecznie przykryte śniegiem szczyty, martwe, słone jeziora.

Jedynymi żyjącymi zwierzętami są tutaj świstaki, wymierająca owca pamirska (zwana owcą Marko Polo) a także desperacko poszukujące nielicznych krzaków barany i jaki. Porywisty wiatr, palące słońce i wysokie góry blokujące opady deszczu skutecznie uniemożliwiają życie roślinom. Każda kępka trawy, niewielki krzak jest niemalże na wagę złota. Mieszkający tutaj ludzie, bardzo często zmuszeni są do opuszczania swoich domów i wędrowania na długie miesiące daleko w góry, w poszukiwaniu nieogołoconych jeszcze terenów.

– Wypasamy zwierzęta całej wioski – tłumaczy łamanym rosyjskim inny spotkany za przełęczą Kargush pasterz, dodając po chwili – Zmieniamy się co kilka, kilkanaście dni. Raz ze zwierzętami idę ja, później mój brat, czy sąsiad. Trzeba współpracować!

Kiedy jesień powoli jest wypierana przez zimę, wracają oni do wioski, pakują część zwierząt do samochodów (swoich/sąsiada) lub też – jeśli ktoś się dorobi – na ciężarówkę i jadą sprzedać je do najbliższego Murgabu. Dzięki temu ludzi tych stać będzie przez następny rok na podstawowe produkty spożywcze! Mąkę, ryż, olej, jakąś herbatę i czasem kilka cukierków. W pamirskich sklepach nie ma wiele więcej. Czasem trafią się jeszcze ciastka, wafle, makaron, jakieś warzywa. Wszystko to jednak sprowadzane jest w małych ilościach. Chcąc kupić raz kilogram makaronu w Langar, dowiaduję się od dzieciaków za ladą, że nie mogą mi tyle sprzedać. Nie wystarczyłoby dla mieszkańców wsi…

Cywilizacyjny krok do tyłu.

Jestem przekonany, że Pamirczycy bez chwili zastanowienia daliby się z powrotem wcielić do Związku Radzieckiego. Nie tyko zresztą oni, ale większość najbiedniejszych byłych republik radzieckich. My za Związkiem Radzieckim nie tęsknimy, bo nasz rozwój był wówczas solidnie ograniczany. Ich kraj był rozwijany, pociągnięty został prąd, rozwinięto opiekę medyczną, edukację.   Powstał sławny Trakt Pamirski – kilkusetkilometrowa, wyasfaltowana droga przecinająca Pamir – po angielsku nazywana górnolotnie – Pamir Highway. Wtedy, po raz pierwszy zawitał tutaj postęp.

Sielanka skończyła się jednak po rozpadzie Związku Radzieckiego. Nieremontowana droga z każdym rokiem niszczeje coraz bardziej, zaś równolegle do niej, dziesiątkami, setkami kilometrów ciągną się niczemu nie służące słupy z ciągle zawieszonymi kablami. Cywilizacyjne wspomnienie, od ponad 20 lat jedynie szpecące okolicę.

IMG_0568

Wieś Aliczur
Wieś Aliczur

Kilka lat temu, w niedostępne góry Pamiru wróciła jednak elektryczność! Nikt nie naprawił rzecz jasna słupów, nie naprawił przerwanych kabli. Na to nie ma pieniędzy. Do Pamiru dotarła cywilizacja w innej postaci. Ludzie mają dostęp do niedrogich, sprowadzanych z Chin ogniw słonecznych!  Wilgotność jest tutaj mała, zachmurzenie niewielkie. Słońce świeci niemal bez przerwy.

Dodatkowo, w większych miastach jak Murgab można usłyszeć też pracujące pełną parą generatory! Tym sposobem, w domach ponownie zamontowano żarówki, w miejsce pieców pojawiły się dzbanki elektryczne, a nawet przenośne odtwarzacze dvd –  na których ogląda się rosyjskiej produkcji kinowe hity. Wydajność, zwłaszcza paneli słonecznych, jest jednak niewielka. Kiedy chcieliśmy zagotować sobie w bani (miejska łaźnia) wodę w dzbanku, pani powiedziała jednak, że niestety nie ma takiej możliwości, gdyż chwilę temu sama robiła sobie kawę i rozładowała cały akumulator.

Życie w Pamirze nie jest łatwe…

Soladny panel
Soladny panel
Akumulator w domu jednych z naszych gospodarzy.
Akumulator w domu jednych z naszych gospodarzy.

Korytarz Wachański – ostatni nomadzi.

Na koniec kilka słów o żyjących w  Korytarzu Wachańskim Kirgizach. Jednym z ostatnich ludów koczowniczych, zupełnie odciętym od cywilizacji. Niesamowita historia ludzi odciętych od świata nie tylko ogromnymi górami, ale także zawiłą polityką wielkich mocarstw. Świetny reportaż francuskiego reżysera Lousia Meuniera – „Ostatni afgańscy Kirgizi – (Prisoners of the Afgan Pamir).”  Autor dotarł do tych ludzi, mieszkał z nimi i udokumentował ich życie, prawdopodobnie ratując w jakimś stopniu przed zapomnieniem. Baaardzo polecam! Kilka słów producenta o filmie:

Unikalny film dokumentalny o nomadach żyjących w górach Pamiru, którzy stworzyli jedną z najbardziej odizolowanych społeczności na świecie.

Wakhan to region położony w górach Pamiru na terenie Afganistanu. Swój dom znaleźli tam kirgiscy koczownicy, jedna z najbardziej odizolowanych społeczności na świecie. Mieszkają w obozach górskich na wysokości 4300 metrów nad poziomem morza. Całe plemię liczy 1200 członków, którzy codziennie walczą o przetrwanie. Żyją zaledwie kilka kilometrów od trzech rozwiniętych krajów: Chin, Tadżygistanu i Pakistanu. Niestety historia uwięziła ich na zawsze na afgańskiej ziemi. Żyją w miejscu,w którym nie ma szkół, pojazdów, energii elektrycznej ani nawet drzew. Ziemia jest niezdatna do uprawy. W obliczu postępującej globalizacji kirgiscy wędrowcy muszą walczyć o zachowanie swojego sposobu życia i unikalnych tradycji. Reżyser filmu Louis Meunier spędził cały rok podążając za nomadami. Poznał m.in. Abdula Waliego, który chciałby, aby jego najstarszy syn Nematullah ożenił się. Niestety w Wakhan kobieta warta jest sto owiec i Abdul nie może sobie pozwolić, żeby zapłacić taką cenę. Dlatego też umawia się z członkami sąsiedniego klanu i wymienia swoją 18-letnią córkę na żonę dla syna.

Dokument nakręcony z perspektywy członka plemienia pokazuje unikalne społeczeństwo stworzone przez Kirgizów. Czy ci ludzie przetrwają? Czy muszą zacząć szukać swojej przyszłości w innym miejscu?

Jeśli ktoś jest zainteresowany, film ten jest puszczany raz w miesiącu na Planete, można też znaleźć go w sieci. Na koniec kilka zdjęć Pamiru i ludzi tam żyjących. Nie zapomnijcie podać dalej tego wpisu, albo przynajmniej dać lajka. ;)

Wieś Karakul
Wieś Karakul

Życie w Pamirze Życie w trudnych warunkach

Początek roku szkolnego w Murgab.
Początek roku szkolnego w Murgab.

IMG_0353 IMG_0590 IMG_9677 IMG_9730

No i jeszcze kilka portretów...
No i jeszcze kilka portretów…

IMG_9910

Barcelona i Real też mogą się lubić ! :)
Barcelona i Real też mogą się lubić ! :)

IMG_9884 IMG_0227den z pasteIMG_0229

Targ w Murgab.
Targ w Murgab.

Karol Werner

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

53 komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ja podziwiam tych ludzi żyjących na tej półpustyni. w tak niekorzystnych warunkach. Taki Tadżykistan, Kirgistan czy inne podobne kraje, nie mają za bardzo warunków do rozwoju, choćby nawet geniusz nimi rządził. Oglądając takie obrazy, cieszę się, że urodziłem się w Polsce. Z drugiej strony, skrajnej biedy nie widać. Ludzie raczej sobie dają jakoś radę. Z wodą tam nie mieliście problemu?

  • Czytam te komentarze pod opisem Pamiru i nie mogę się nadziwić głupocie i hipokryzji panienek polskojęzycznych. Jak ten Pamir jest taki „piękny”, „niesamowity” i „magiczne miejsce”, to dlaczego nie wyjedziecie z Polski i na stałe nie zamieszkacie w takim „raju”? Oczywiście, nie będzie odpowiedzi, a Karol zaraz pewnie usunie komentarz jako „hejterstwo”. A tamtejsi autochtoni, którzy żyją tam od urodzenia, marzą w zdecydowanej większości, żeby się wyrwać stamtąd, choćby nawet do takiej Polski.

    • Nic nie będę usuwał, darować mógłbyś sobie jednak wyzywanie od głupich. Nie rozumiem w czym masz problem? Czy nie można zachwycić się zarówno Polską jak i Pamirem? Przecież nikt tutaj nie komentuje warunków do życia. Ludziom podobają się góry, a nie to, że ludzie tam żyjący mają ciężko. Ogarniasz różnicę?

      • Jakbym mieszkał nawet 30 lat w czeskiej Pradze, Budapeszcie, niektórych rejonach szwajcarskich Alp, czy nawet Krymu nad morzem Czarnym, to też bym twierdził po tym okresie że to są piękne miejsca. Gdyby rzeczywiście Pamir byłby taki „piękny” jak oni tu się zachwycają, to już by tam budowano hotele pięciogwiazdkowe i całą infrastrukturę turystyczną. Biura turystyczne reklamowaliby to miejsce szeroko po świecie. Wielu by chciało zarobić na turystach.
        Te same osoby z bloga które się tak zachwycają Pamirem, jakby ich zabrał na kilka godzin na pustynię gdzie piachu jest po horyzont, też by im się Sahara podobała. A za kilka godzin by wrócili do hotelu klimatyzowanego. Jakby musieli mieszkać i pracować kilka lat w takich miejscach z niewielkimi przerwami, na środku pustyni na jakimś szybie naftowym za dużą nawet kasę, to mimo że mieliby dobre żarcie na miejscu a nawet alkohol, to w każdy dzień przeklinaliby to miejsce. Tu jest hipokryzja. Jak ty tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym rozmawiać.
        Zresztą o gustach się nie dyskutuje. Większość preferuje heteroseksualizm. Ale są i tacy którzy odczuwają pociąg do osobników tej samej płci, zoofile, pedofile, nekrofile, i inne. Co nie znaczy, że mnie się to też ma podobać i tolerować.

        • Jakby, jakby, jakby. Komentarz z serii „nie znam się, to się wypowiem”, na którego nawet nie chce się odpowiadać. Najpierw sprawdź gdzie jest ten cały Pamir, później nieco poczytaj o sytuacji gospodarczej w Tadżykistanie i krajach ościennych i na sam koniec będziesz mógł sobie sam odpowiedzieć na pytanie – dlaczego tam nie ma tam hoteli pięciogwiazdkowych. Równie dobrze możesz sobie zadać pytanie dlaczego na Saharze czy Antarktydzie nie ma hoteli? Po prostu jest to zbyt daleko, za mało ludzi tam jeździ i zwyczajnie nikomu by się nie opłacało inwestować tam pieniędzy! Państwa zaś nie stać na remont 30 letniej drogi, a co dopiero promocję turystyki! Sory Mark, ale gadasz nieco od rzeczy. Najpierw się doinformuj, pomyśl, a potem pisz. Nie odwrotnie. Ostatnie zdania zostawię zaś bez odpowiedzi, bo szkoda słów :)

          • Hotele niekoniecznie pięciogwiazdkowe są nawet w krajach III świata typu Egipt czy Kenia. Tylko w takim Tadżykistanie zwyczajnie nie ma co za bardzo pokazać. Przyroda surowa, warunki ciężkie. Same góry nie wystarczą, a jest wiele miejsc na świecie znacznie piękniejszych. Do takich krajów jak Tadżykistan jeździ raczej specyficzna grupa turystów. Tak samo jak potrawa z penisa konia. Też większość nie miałaby ochoty tego zjeść:).

            • Oh Mark, rozkręcasz się z każdym komentarzem… Byłeś chociaż w tym Egipcie, Kenii, albo Tadżykistanie – czy też ciągle wypowiadasz się na tematy, o których nie masz bladego pojęcia? Kończę dyskusję.

              • To Mark wypowiedział się bardzo „konstruktywnie” :) Może z takim postrzeganiem rzeczywistości międzynarodowej zrobi karierę w MSZ-cie :)

  • Pomijajac fakt, ze blog wyglada super profesjonalnie strasznie zazdroszcze zdjec! Widoki sa mega i tak naprawde dopiero teeraz zrozumialem ze Azja to nie tylko Tajlandia jak przychodzi wiekszosci z nas myslec. To co najpiekniejsze i zawsze najbardziej mi sie podoba to fotografie ludzi. Jak to robisz, ze tak ladnie pozuja? Mi w Boliwii, Peru i okolicach chyba udalo sie zlapac tylko jednego dzieciaka, ktory trzymal owoc i patrzal mi w kamere.

    • Dzięki! Bo tutaj nie chodzi o „złapanie”, ale o odpowiednie podejście, zagadanie, stworzenie odpowiedniej atmosfery ;) Pozdrawiam!

  • Te pierwsze foty przypomniały mi krajobrazy Tybetu ( te góry, jaki itp). Pierwszy raz w Azji (note bene w Uzbekistanie) byłam za komuny. Zafascynowała mnie wówczas sztuka islamu ( i fascynuje do tej pory). Tyle jest niesamowitych miejsc i ludzi na tym świecie… Wspaniale jest je/ich poznawać. Życzę szerokich horyzontów i dróg oraz spotkań z życzliwymi ludźmi.
    PS
    a przy okazji czy moge prosić o tego darmowego e-booka? jestem zapisana do newslettera, ale nie otrzymałam do tej pory.

  • Nie wiem dlaczego nie pojawił mi się cały komentarz. Tak to jest kiedy pisze się na telefonie w autobusie. Kraj jest piękny w swojej prostocie. Od dziecka pociągają mnie podróże w zapomniane rejony świata. Nie obchodzi mnie totalnie polityka, hotele, wszelakie znane atrakcje turystyczne. Bardziej pociąga mnie człowiek. Jego życie,funkcjonowanie, współistnienie i tworzenie pewnej społeczności. Kuchnia, zwyczaje, obrzędy wszystko co jest z tym związane, to znajduję na twoim blogu. Czego nie znajdę to doszukam .

    • Dokładnie tego samego szukam w podróży! Może nieco bardziej interesuje mnie polityka i to jaki stosunek mają do niej Mieszkańcy ;)

      • Wiesz , ja jestem historykiem i obiecałam sobie, że nigdy nie będę mieszać się w politykę ale..
        Kilka lat pracowałam w Duńskim Czerwonym Krzyżu, w ośrodku dla azylantów i dane było mi tam doświadczyć tzw. polityki. To pozwoliło mi spojrzeć na to zagadnienie trochę z innej strony. Jeśli podróżujesz do jakiegoś kraju powiedzmy totalitarnego itd.., musisz mieć pewną wiedzę na temat zasad poruszania się, poglądów politycznych itd.. Za przykład mogę podać Czeczenię. Nienawidzą Rosji ale nie Rosjan .

  • Mnie z kolei utknął w głowie Twój wpis dotyczący tajemniczego zdjęcia, które znalazłeś gdzieś w internetach, a miejsce, które przedstawialo bardzo Cię frapowalo. Potem, chyba nawet przypadkiem trafiłeś tam zdaje się w Iranie. To była niezwykła wioska w skałach. Niesamowita! Podobnie zatrzymana w cywilizacji. Takia, w którym czas jakby się zatrzymał…

  • Pamir jest na pierwszym miejscu Twojej listy, gdzie chciałbyś powrócić, a u mnie na pierwszym miejscu listy, gdzie chcę pojechać ;). Dziękuję za super zdjęcia, dzięki nim mogę się tam na chwilę przenieść. Pozdrawiam!