Duszanbe. Czy jest tu coś ciekawego do zobaczenia?

Duszanbe zapewne niewielu z Was coś mówi. Kolejna tajemniczo brzmiąca nazwa, jakiegoś miasta daleko stąd. Czy zbyt daleko, żeby się interesować? Nic bardziej mylnego! Zmienicie zdanie jak tylko przeczytacie ten wpis!

Duszanbe – stolica Tadżykistanu

W 800-tysięcznej stolicy Tadżykistanu spędziliśmy aż 4 dni. Z jednej strony nie jest to wiele na jego poznanie, jednak wystarczająco aby zobaczyć wszystkie najciekawsze miejsca w Duszanbe.

IMG_9025

„Duszanbe” w języku tadżyckim znaczy „poniedziałek”. Nazwa wzięła się od organizowanych niegdyś poniedziałkowych targów, na które to zjeżdżali się handlarze i kupcy z wszystkich okolicznych wsi. Mimo tylu żyjących tutaj ludzi, w ogóle nie czuje się ogromu stolicy. Zdecydowanie bardziej przytłaczający był prawie pięciokrotnie mniejszy Chodżent.

„To małe miasto, tutaj każdy się zna!” – słyszymy wielokrotnie z ust ludzi mieszkających w Duszanbe. I coś w tym jest.

Miasto powstało w roku 1924 roku, jako zlepek kilkunastu leżących w dolinie wiosek. Na początku liczyło sobie ledwie 6 tysięcy obywateli, lecz już w roku 1936 – czyli po 12 latach od założenia – mieszkało tutaj aż 83 tysiące osób! Tak nagły wzrost populacji Duszanbe zawdzięcza powstaniu Tadżyckiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w 1929, przez co miasto stało się stolicą.

Jak można się tutaj dostać?

Duszanbe jest bardzo dobrze skomunikowane nie tylko z innymi państwami Azji Centralnej, ale również z Bliskim Wschodem, Azją południowo-wschodnią i Europą – o czym pisałem w osobnym wpisie: Podróżowanie po krajach Azji Środkowej. Można dostać się stąd między innymi do: Ałmaty , Baku, Biszkeku, Delhi, Dubaju, Frankfurtu, Stambułu, Kabulu, Teheranu czy Moskwy. Wiele osób zaczynających podróż po Azji Środkowej zaczyna właśnie z Duszanbe, z tego względu, że jest zwyczajnie bliżej w Pamir, aniżeli z Kirgistanu czy innych ościennych krajów.

Nie przedłużając już – co warto zobaczyć w Duszanbe?

Ciekawe miejsca w Duszanbe – Rudaki street!

Rudaki to główna ulica w Duszanbe. Ulica tętniąca życiem, pełna kawiarenek, sklepików, hoteli. Na Rudaki wybierają się Duszanbianie, aby spotkać się ze znajomymi, poplotkować, dowiedzieć się co tam w mieście słychać. W pobliżu Rudaki znajdują się między innymi piękne ogrody, sporo miejsc wypoczynkowych, jeziorek, fontann, Muzeum Narodowe, a także Plac Wolności z pomnikiem Ismaila Samaniego – czyli X-wiecznego władcy, a także park Rudakiego, czyli najwybitniejszego persko-tadżyckiego poety urodzonego w 857 roku.

Co ciekawe Rudaki Street nosi numer M41, czyli innymi słowy jest to ta sama droga, która nieco dalej nazywa się – Pamir Highway, tudzież mniej górnolotnie – Szosa Pamirska. 

Dushanbe!
Dushanbe!

IMG_8974 IMG_8982

Niemal wszystkie kobiety ubierają się bardzo kolorowo! Według Marty kiczowato, mi się tam podobało! :)
Niemal wszystkie kobiety ubierają się bardzo kolorowo! Według Marty kiczowato, mi się tam podobało! :)

IMG_9026 IMG_9037

Rządowe budynki zaraz obok pomnika Samoniego.
Rządowe budynki zaraz obok pomnika Samoniego.

Duszanbe ciekawe miejsca

Rządowe budynki, a z prawej pomnik poety
Rządowe budynki, a z prawej pomnik poety Rudakiego

Dushanbe interesting places

Z tyłu placu pomnik
Z tyłu placu pomnik Samaniego
No i z bliska
No i z bliska
Zachód!
Zachód!

Muzeum Instrumentów oraz Muzeum Narodowe.

Zacznijmy od Narodowego. Jest to nowe, ogromne gmaszysko, niemal w centrum miasta, a drogi prowadzącej do niego szukaliśmy dobrą godzinę! Praktycznie nikt z zapytanych przechodniów nie wiedział, gdzie jest „nacionalny muzey”! Po wielu rozmowach, dopiero jakiś chłopak spieszący się na uczelnię zaskoczył, że nieopodal Placu Centralnego znajduje się coś takiego jak Muzeum Narodowe. Byłem trochę zaskoczony.

Kiedy już dotarliśmy pod wielkie drzwi muzeum, okazało się, że jest ono zamknięte. Był to poniedziałek – akurat jedyny dzień, kiedy muzeum jest nieczynne. Kto by pomyślał, że muzeum poświęcone narodowi tadżyckiemu i Tadżykistanowi, znajdujące się w jego stolicy, której nazwa po tadżycku znaczy „poniedziałek”, może być zamknięte. Ponownie byłem zaskoczony, nawet bardziej niż wcześniej…

Jedyny pozytywny akcent tej dość długiej wędrówki w poszukiwaniu muzeum i finalnego rozczarowania była ciekawa pogawędka z ochroniarzem, pilnującym wejścia. Pan około 40-tki, pół-Niemiec sam wyszedł z wnętrza budynku aby pogadać. Kiedyś pracował dla armii i służył w okresie wojny domowej w Pamirze broniąc swój kraj przed Talibami napierającymi od strony Afganistanu. Swojego czasu był też na szkoleniu w armii rosyjskiej, jednak wrócił na aspiranturę. Teraz nudzi się jako ochroniarz i zarabia 300 dolarów miesięcznie – czyli całkiem nieźle jak na standardy tadżyckie.

Z muzeum narodowego mamy tyko pamiątkowe zdjęcie pomnika sprzed muzeum...
Z Muzeum Narodowego mamy tyko pamiątkowe zdjęcie pomnika sprzed muzeum…

Dzięki Rusłanowi, u którego nocujemy, udało nam się trafić do innego, otwartego w ten poniedziałek muzeum. Do niewielkiego, prywatnego Muzeum Instrumentów Ludowych! Na powierzchni nie większej niż czterdzieści metrów kwadratowych zgromadzone zostało bardzo dużo ciekawych eksponatów, na których można nawet zagrać. Serdecznie polecam! Mało znane, bardzo kameralne i ciekawe miejsce! Jeśli już się zdecydujecie tam zawitać, nie krępujcie się i wchodźcie śmiało za furtkę. Trzeba samemu pobiegać po placu, pozaglądać do okien i na wszelkie inne sposoby starać się zwrócić na siebie uwagę, gdyż inaczej może nikt nas nie zauważyć. Muzeum otwierane jest na życzenie, gdyż mimo że znajduje się niemal w centrum miasta, odwiedzane jest przez bardzo mało ludzi.

Jeśli ktoś jest zainteresowany, oto dokładna lokalizacja muzeum. Poniżej kilka zdjęć.

IMG_9123

Kilka eksponatów z muzeum ;)
Kilka eksponatów z muzeum ;)
Półmisek przedstawiający Uzbekistan i Samarkandę.
Półmisek przedstawiający Uzbekistan i Samarkandę.

IMG_9128 IMG_9124

.
Bazar, sklepy z pamiątkami i CUM.

Czym jest Bazar – każdy wie, sklepiki też wszyscy znają, ale cóż to ten magiczny CUM? Rozwijając skrót – Centralny Uniwersalny Magazin (magazin-sklep). CUM’y, podobnie jak GUM’y (Główny Uniwersalny Magazin) można znaleźć  w większości głównych miast byłych Republik Radzieckich. Kilku piętrowe budynki, podzielone na segmenty, gdzie można znaleźć wszystko. U nas znane były bardziej jako Domy Towarowe, jednak asortyment i klimat panujący wewnątrz był bardzo podobny.

Głównym powodem naszego szopingu było znalezienie jakiegoś taniego obiektywu, w miejsce mojego beznadziejnego Canona, ale niestety – jak wiadomo – nic nie wskóraliśmy.

Kiedy już pogodziłem się z brakiem podstawowego obiektywu, poszliśmy poszukać czegoś innego. Tak włócząc się od sklepiku do sklepiku kupiliśmy sobie fajkę do palenia haszyszu, robioną ręcznie w samym Afganistanie (w celach kolekcjonerskich rzecz jasna!), oraz ręcznie wyszywaną sukienkę produkcji Pakistańskiej (zakup Marty tym razem!).

Kilka zdjęć z zakupów, a także innych ujęć miasta.

CUM
CUM

 

IMG_9141

Można dostać wszystkie rodzaje nakryć głowy. Uzbeckie, Pasztuńskie, Tadżyckie, czy jak choćby tutaj - Kirgiskie. Spora część z nich produkowana jest natomiast w... Chinach!
Można dostać wszystkie rodzaje nakryć głowy. Uzbeckie, Pasztuńskie, Tadżyckie, czy jak choćby tutaj – Kirgiskie. Spora część z nich produkowana jest natomiast w… Chinach!

IMG_9134 IMG_9138 IMG_9140 IMG_9139

To u góry to nie są czapeczki (jak myślałem), a termosy, które nakłada się na naczynia z czajem.
To u góry to nie są czapeczki (jak myślałem), a termosy, które nakłada się na naczynia z czajem.
Coś dla Pań. Pakistańska kiecka Marty.
Coś dla Pań. Pakistańska kiecka Marty.

IMG_9160 IMG_9109

Sklepik z dewocjonaliami.
Sklepik z dewocjonaliami.
Dalej poszwendaliśmy się jeszcze nieco po mieście.
Dalej poszwendaliśmy się jeszcze nieco po mieście.
Dużo się buduje w Duszanbe.
Dużo się buduje w Duszanbe.
Miasto ostatnimi czasu trochę się zakurzyło, a winowajcą jest "Afgani" - czyli pył nawiewany znad pustyni Afgańskiej.
Miasto ostatnimi czasy trochę się zakurzyło, a winowajcą jest „Afgani” – czyli pył nawiewany znad pustyni Afgańskiej.
I widok z okna naszych gospodarzy
I widok z okna naszych gospodarzy

IMG_9170

Obrzeża miasta już nie są tak ładne
Obrzeża miasta już nie są tak ładne

Jeziorko Komsomolskie i pałac prezydencki.

Kolejne dość ciekawe miejsce w Duszanbe, nieco oddalone od centrum. Nie nazwałbym go oczywiście atrakcją turystyczną, ale zdecydowanie warto się tam wybrać. Co prawda jeziorko w okresie letniej suszy bliżej do bajorka i raczej nie zachęca do kąpieli, ale płynący nieopodal kanał jest dość popularnym miejscem. Pływają tutaj liczne dzieciaki, ćwiczą kajakarze w stronach pomalowanych w narodowe barwy, rybacy zarzucają wędki.

Nad okolicą natomiast dominuje prezydencki pałac. Ogromny gmach, nawet niebrzydki, do którego podobno można wejść. Ponownie nie mieliśmy jednak szczęścia, gdyż ledwo wyjąłem aparat by go sfotografować budynek z bliższej odległości, przybiegł do mnie barczysty ochroniarz i kategorycznie zabronił naciskać spustu migawki. Podobno aktualnie prezydent znajdował się w Pałacu i trwało jakieś ważne spotkanie. Nici ze zwiedzania, zdjęcie zaś zdołałem zrobić od drugiej strony, zza jeziorka Komsomolskiego ;)

Pałac prezydencki widziany od tyłu, od strony kanału.
Pałac prezydencki widziany od tyłu, od strony kanału.
Jeziorko.
Jeziorko.

Z Duszanbe udajemy się już na południe, w stronę Chorogu i Pamiru. Teren znowu zacznie falować, po drodze spotkamy też całkiem dużo sakwiarzy z całego świata. Dzięki za uwagę tym razem i zapraszam do subskrypcji newslettera! ;)

Karol Werner

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

23 komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.