Czas na kolejny, mega widokowy wyjazd rowerowy po Polsce w tym roku. Po Bałtyku, Mazurach i jeszcze kilku innych kierunkach przyszedł czas na Dolny Śląsk! Region szczególnie piękny, który chyba nie ma sobie równych pod kątem ilości ciekawych miejsc. Atrakcji na Dolnym Śląsku jest tyle, że aż trudno wybrać gdzie się zatrzymać, a co zostawić na kolejny weekend. Zapraszamy na wspólną, 300-kilometrową wycieczkę rowerową po ciekawych miejscach Dolnego Śląska.
Odwiedzimy sobie aż 6 parków krajobrazowych na Dolnym Śląsku i niezliczoną ilość mniejszych rezerwatów i innych ciekawych miejsc. Wystartujemy od Świdnicy, przejedziemy Sudety Wałbrzyskie, kultowe Rudawy Janowickie, z których pięknie widać Śnieżkę. Dalej to już Kolorowe Jeziorka, Dolina Bobru no i w stronę najbardziej tajemniczej z krain Dolnego Śląska – Krainy Wygasłych Wulkanów. Jak dla mnie jest to jedno z najbardziej fascynujących, dolnośląskich miejsc. Idealne na rower, świetnie nadaje się na weekend. No i dalej powrót na południe. A wszystko to w akompaniamencie szlaku wina i piwa!
Poniżej TRANSKRYPCJA filmu (słowo w słowo, stąd polecam czytać napisy w filmie nie tutaj :) )
Spis treści:
Dolny Śląsk
Cześć! Tutaj Karol i tata z „Kołem się toczy”! Zapraszamy na dalszy ciąg poszukiwania ciekawych tras do przyszłorocznej książki. Nasza dzisiejsza trasa jak to zwykle bywa jest wybitnie bogata w piękne i klimatyczne miejsca. Przejedziemy sobie po Dolnym Śląsku blisko 300 km, a po drodze odwiedzimy aż 6 Parków Krajobrazowych i wiele innych mniejszych rezerwatów przyrody pełnych niesamowitych atrakcji, widoków no i oczywiście pięknych wulkanów. A jako, że czasem lubię wam dawać niepopularne pomysły na zwiedzanie różnego rodzaju regionów to tutaj poza oczywiście ciekawymi trasami rowerowymi, fajnymi miejscami, okazyjnie zamkami będziemy się przemieszczać po Szlaku Wina i Piwa. Bo nie wiem czy wiecie, ale naprawdę województwo dolnośląskie ma się czym w tej materii pochwalić. I właśnie z jednego z takich pięknych miejsc zaczynamy naszą dolnośląską wycieczkę. Jest to Winnica Świdnicka. Jeśli będziecie w okolicy zwłaszcza w weekend polecamy wpaść, bo tutaj Pani czeka, robi degustację, można sobie z nią pogadać o winie i wino także od niej zakupić. A tymczasem lecimy dalej!
Park Krajobrazowy Sudety Wałbrzyskie
A pierwsze górki i podjazdy na naszej trasie znajdują się w Parku Krajobrazowym Sudety Wałbrzyskie. Wjedziemy sobie na górę Mały Wołowiec i Borowa, która jest gdzieś tam. Ale sobie wjedziemy z drugiej strony, bo najpierw czeka nas piękny tunel. Zakładaj na czoło! Poczujesz się jak na kopalni! Górnik na emeryturze. Tu są w ogóle dwa tunele. Tu jest jeden tunel, którym aktualnie jeżdżą pociągi, więc jeśli kiedyś tu będziecie żebyście się nie pomylili. A tam jest drugi tunel, który jest nieużywany i można sobie nim przejechać – mamy nadzieję. To są takie awaryjne tunele pomiędzy… Ty! Co żeś się za kopalnią stęsknił? Taka prośba: byliśmy rok temu z Martą w Chorwacji na Parenzanie, bardzo fajna trasa. Nie mówię, żeby przydało się tu ogrzewanie zamontować, ale na przykład oświetlenie… Tak się zarysował rower właśnie. Kończąc myśl przydałoby się oświetlenie, a tym samym pociągnięcie tym najdłuższym w Polsce tunelem wykutym w skale jakiejś ciekawej trasy rowerowej. Na pewno przyciągnęłoby to masę turystów. Chociaż w sumie… Przypomnijmy, że jest to dolnośląskie i na brak miejsc przyciągających zarówno rowerzystów jak i innych turystów narzekać nie można. Co też postaramy wam się w tym odcinku pokazać. My tymczasem już na serio wjeżdżamy na pierwsze górki znajdujące się w Parku Krajobrazowym Sudety Wałbrzyskie. Trasy naprawdę piękne, widokowe i łatwe do nawigacji. Panie! Tu! Rower na całe szczęście się nie zarysował, co więcej, nawet zdążył się już umyć, a to wszystko na jego pierwszy kilometrach, bo jak zapowiadałem w końcu przesiadłem się na nowy. Ale o rowerach i o licytacji poprzedniego sobie jeszcze powiemy później. Teraz kilka ciekawostek o okolicy. I pierwsze podjazdy całkiem szybko za nami. Tutaj znajduje się Schronisko Andrzejówka. Ponoć jedyne schronisko w Polsce, miejskie schronisko, jak to nazywają, po prostu wjeżdża się nawet samochodem, a przy dobrych warunkach widać nawet Wałbrzych, tak mówią. Tutaj natomiast znajduje się szczyt o pięknej nazwie Waligóra. Jest to najwyższy szczyt wspomnianych Gór Kamiennych. Natomiast ciekawostka: nie wiem, czy wiecie, ale w dolnośląskim jest najwięcej szczytów na liście Korony Gór Polski. Ponad połowa, aż 15. To już wiecie! Oo, co, przesiadka? Ale patrz, jak on ma fajnie łańcuch pociągnięty. Z korby na dół do przerzutki. Tutaj podobno są w ogóle muflony. Raczej jest bardzo małe prawdopodobieństwo, żeby je spotkać. Muflony to te takie z fajnymi rogami. Albo porożem, ale to już trzeba Horzelów zapytać.
Kochanów
A jadąc tutaj w okolicy warto zatrzymać się na parę sekund w Kochanowie, gdzie znajduje się coś naprawdę wyjątkowego. Mianowicie jedyny tak dobrze zachowany średniowieczny stół sędziowski. I to nawet niektóre siedzenia mają jeszcze oparcia. Miejsca tego typu służyły sądom kościelnym i wiejskim do rozstrzygania różnego rodzaju lokalnych sporów, czy też wydawania wyroków na różnego rodzaju rzezimieszków. A o nie najgorzej działającym w okolicy prawie średniowiecznym jego egzekwowaniu świadczy kolejny kamienny świadek – Krzyż Pokutny. Krzyż taki był jedną z ówczesnych kar jakie wymierzały organy sądownicze. Poza tym było to jeszcze opłacenie pogrzebu zmarłej osoby, utrzymanie rodziny tej osoby, odbycie pielgrzymki do jakiegoś miejsca świętego no i na koniec w miejscu popełnienia przestępstwa przestępca musiał wybudować ten krzyż kamienny. No i tutaj właśnie rodziny się pojednywały. Do średniowiecznych klimatów w postaci chociażby zamków wrócimy sobie jeszcze później, a tymczasem, aby wrócić na bardziej radosne tory naszej dolnośląskiej przygody lecimy w kierunku kolejnych gór i kolejnego jeszcze piękniejszego Parku Krajobrazowego na naszej trasie nazywanego Rudawskim lub znacznie częściej Rudawami Janowickimi. A tak właśnie prezentował się wschód słońca, na który nie wiem jakim cudem wstałem. Jak się podoba? Możecie w międzyczasie zostawić łapkę w górę i subskrypcję jeśli nie macie z dzwoneczkiem. A w dolnośląskim wybraliśmy się na zaproszenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego Celem promocji akcji #SzlakMaSmak. Kampania ta ma na celu promocję Dolnośląskiego Szlaku Piwa i Wina i naprawdę, powiem wam, jest tutaj w czym wybierać. Na szlaku jest aż 11 browarów i 20 winnic i szczególnie zachęcam do ich odwiedzenia właśnie teraz na jesień kiedy to organizowane są różne imprezy związane ze zbiorami. Jak coś mapę ze wszystkimi browarami i winnicami znajdziecie pod tym linkiem, który jest też w opisie. A tutaj dla zaspokojenia waszej ciekawości zamieszczam też mapę wraz z całą naszą trasą. Natomiast zanim jeszcze dojedziemy do Rudaw Janowickich mijamy taki oto Dom Tkaczy, a także odwiedzamy jeszcze jedno bardzo urocze miejsce nazywane Głazami Krasnoludków. W ogóle ta okolica pełna jest tego typu… muszę się przesunąć, bo aż mi miękko na kolanach …tego typu skałek. Nawet w Czechach jest taki znany region, nie wiem, czy wiecie Adrspach. I skały adrspackie i teplickie. Jak już się będziecie kręcić po dolnośląskim warto wpaść na godzinkę przy okazji zobaczyć.
Aczkolwiek powiem wam – turystów tam jest strasznie dużo! Byliśmy z Martą trzy lata temu i to był jakiś dramat! A tutaj nikogo nie ma. Kolejna skałka w okolicy. Czarcia Skała. Stuletnia skałka i to jest dowód na to, że ziemia nie jest taka stara jak to mówią geologowie. Podobnie z resztą jak kolejne miejsce znajdujące się już w Rudawach Janowickich. Z tym, że ono akurat naprawdę jest czymś nowym, przynajmniej porównując do wieku naszej planety. Będąc w Rudawach Janowickich warto wpaść do takiego miejsca, które nazywa się Kolorowe Jeziorka. Miejsca, które w połowie stworzył człowiek, bo wykopał te dziury, a w połowie stworzyła natura, ponieważ je zalała. Choć no dobra, może nieco więcej zasługi ma tutaj natura, bo także dzięki niej jeziorka te można nazywać Kolorowymi. Skracając historię: jeziora te powstały na terenie dawnej kopalni pirytu. A czym jest piryt? Jest to związek żelaza i siarki, który bardzo często zwany jest „złotem głupców”. Ponoć dość mocno przypomina złoto i wiele osób mylnie myśli po jego odnalezieniu, że właśnie rozbili bank. A dlaczego jeziora mają inne kolory, skoro są tak blisko siebie? Ogólnie dno i ściany jezior różnią się nieco od siebie. Są w nich różne stężenia różnych związków chemicznych stąd też to kolorystyczne zróżnicowanie. I trzeba przyznać, że jest to wybitnie popularna atrakcja w okolicy. W tygodniu jest względny luz, jednak w weekendy naprawdę zatrzęsienie. Wszystko to przez pewien plebiscyt na Siedem Nowych Cudów Polski, w którym to Kolorowe Jeziorka uplasowały się na samym podium. A wracając do naszego szlaku Wina i Piwa. Powiem wam całkiem szczerze, że nie miałem pojęcia, iż tradycja uprawy winorośli w Polsce jest aż tak bardzo stara. Pierwsze winorośla na polskie ziemie sprowadzono najpewniej z czeskich Moraw już w X, XI wieku, a prowodyrami całego tego przedsięwzięcia byli oczywiście księża, którzy potrzebę produkcji wina bogobojnemu ludowi tłumaczyli tym że Bóg tak chciał. Albo, że jest im bardziej potrzebne jako wino mszalne.
Rudawy Janowickie i Kolorowe Jeziora
No i tym sposobem dojechaliśmy już do części właściwej Rudaw Janowickich, gdzie był chyba najdłuższy podjazd całego wyjazdu. Rudawy są znane nie tylko z Kolorowych Jeziorek, ale ponownie z pięknych widoków i jeszcze lepszych skałek. No i co akurat mi się spodobało tutaj szczególnie, to że praktycznie na całej trasie przez główną część Parku prowadzi świetny asfalcik. Zarówno na podjeździe, jak i na zjeździe. Chociaż akurat jadąc w dół ciężko się tutaj rozpędzić, bo co 10 metrów trzeba się zatrzymywać przy takim pięknym progu. A wystarczyłoby zrobić mostek… Naprawdę co 10 metrów, patrzcie! Tata już się tam zatrzymuje. Jeszcze przed zachodem słońca docieramy do jednego z głównych punktów naszego programu czyli wsi Karpniki, w której to znajduje się taki oto ładny zamek jednak to nie dzięki niemu wieś ta jest ostatnimi czasy najbardziej znana, ale dzięki David’owi Hasselhoff’owi, który to kręcił się tutaj niedawno na rowerze. Hi David! How are ya? Hi Karol! Miejsce nietypowe na wygranie czapki, ale jako, że jest to najbardziej popularny znak ostatnio w całym województwie dolnośląskim za sprawą Davida Hasselhoffa to pierwsza osoba, która sobie zrobi z tym znakiem zdjęcie i zdejmie naklejkę to dostanie czapkę „Kołem się toczy”. David, już masz czapeczkę! David ma zakaz robienia sobie tego zdjęcia. David, jak to oglądasz to nie można robić sobie zdjęcia z tym znakiem. A przed nami kolejne miejsce na naszym szlaku Wina i Piwa. Browar w Miedziance, który się mieści w tym budynku. I myślę, że to jest naprawdę fajna opcja dla nas akurat nie, bo jeszcze mamy daleką drogę tego dnia przed nami, ale bardzo fajna opcja, żeby nie tylko popróbować sobie fajnego piwa z fajnym widokiem, zobaczcie tutaj. A tutaj są pokoje. Nie tylko opcja, żeby popróbować piwka z fajnym widokiem, ale właśnie żeby się przespać na naszej rowerowej trasie. A my jedziemy dalej, dlatego takie bardzo małe i bardzo słabe piwo na dwóch! Bo nie jeździmy po alkoholu na rowerze. No i trzeba przyznać, że historia samej Miedzianki, gdzie się właśnie znajdujemy jest naprawdę bardzo ciekawa i tajemnicza, gdyż miasteczko to ze względu na szkody górnicze spowodowane intensywnym wydobyciem uranu przez Rosjan dosłownie się zapadło i władze zamiast je odbudować nakazały opuszczenie tych terenów. Ale to już można opowiadać i opowiadać… Jak coś całą książkę o znikającym mieście Miedzianka napisał Filip Springer, więc jak coś to polecam.
Park Krajobrazowy Doliny Bobru
Natomiast my toczymy się dalej i mijamy takie oto ładne zameczki, które teraz oglądacie i zmierzamy w stronę kolejnego już Parku Krajobrazowego Doliny Bobru. A szlachetnie urodzeni, zamieszkujący niegdyś ten Zamek Chojnik, który przed chwilą widzieliście swoje obolałe kości przyjeżdżali wygrzewać do sąsiednich Cieplic, gdzie znajdują się najstarsze w Polsce termy. I taka ciekawostka, nie wiem czy wiecie, ale dolnośląskie ma najwięcej term. W ogóle w całej Polsce najwięcej jest w tym województwie. 11 sztuk.
Zbiornik Pilchowicki
A tak się prezentuje znajdujący się w samym centrum Parku Krajobrazowego Doliny Bobru zbiornik Pilchowicki, który powstał oczywiście na rzecz Bóbr no i jest to zbiornik sztuczny, na tamie, na której się właśnie znajdujemy i co ciekawe jest to druga największa tama w Polsce oprócz tej oczywiście na Jeziorze Solińskim w Bieszczadach. Jednak znacznie bardziej niż z zapory jezioro to jest znane ze swojego stalowego mostu, o którym to się zrobiło głośno jakiś czas temu, ponieważ miał tu być kręcony film Hollywoodzki, miał go zburzyć sam Tom Cruise. Czemu nie zburzył w sumie nie wiem. Może dopiero będą kręcić, albo odpuścili – dajcie znać. A zanim dojedziemy do kolejnej pięknej krainy chciałem przypomnieć o swoim kompleksowym kursie filmowo – montażowym. Jeśli chcecie nauczyć się tworzyć ciekawe i atrakcyjne wizualnie filmy, od których nie da się oderwać wzroku nie tylko z podróży, ale ogólnie przekrojowo to ja się bardzo polecam. Kursanci z resztą też – jest ich już blisko 1800. Jak coś – linki w opisie. No i wkraczamy do najbardziej fascynującej ze wszystkich tutejszych krain. Być może ta kraina nie jest najbardziej widokowa ze wszystkich odwiedzonych podczas tego wyjazdu, natomiast jest wyjątkowa z zupełnie innej przyczyny.
Kraina Wygasłych Wulkanów
Kraina Wygasłych Wulkanów nazywa się tak nie bez przyczyny. Miliony, miliony lat temu teren ten spowijała gęsta mieszanina gazów i pyłów, a gdzie okiem sięgnąć, niczym na Hawajach spływały rzeki lawy. Serio mówię! Wulkany tworzyły tutaj krajobraz na nowo i na różne sposoby. W jednym miejscu, jak chociażby w okolicach miejscowości Stary Jawor, Piotrowice i Słup utworzyło się znaczne rozlewisko, którego aktualna grubość sięga nawet 100 metrów i gdzie teraz pozyskuje się bazalt. W innych miejscach zaczęły powstawać znacznie bardziej efektowne formy skalne zwane „słupami”. Są to unikatowe formy ciosu skalnego, które powstają w bardzo specyficznych warunkach krzepnięcia lawy no i można je spotkać na przykład we wsi Pomocne, gdzie aktualnie się znajdujemy. A dokładniej mówiąc na przykład na Czartowskiej Skale. Znowu ktoś butelki nie zabrał ze sobą. A szlak do Czartowskiej Skały jest nieoczywisty. Idzie tu gdzieś polaną. A jakbyście się zastanawiali jak takie coś powstaje no to tu był wulkan, czop wulkaniczny czyli ten taki miejsce, z którego lawa się wydobywa, a na około była skała z innego materiału, która się wywietrzyła, zniknęła i został tylko ten czop bazaltowy, który się ostał, bo jest najbardziej trwały. A jeśli ciekawi was więcej w bardziej fachowy sposób opisane to sobie zatrzymajcie film. Tylko pamiętajcie – na rowerach tutaj nie można wjeżdżać. Czemu? Nie wiem. Śladów działalności wulkanicznej jest tutaj dużo. Trzeba się jednak dobrze przyjrzeć, bo większość nie przypomina już dawnych wulkanów. Zarastają i rozsypują się one od milionów lat. Niegdyś liczące ponad 1000 m. n.p.m. wzgórza Trupień, Górzec, Łysanka, Dębina, Kostrza lub Grodziec dziś są zaledwie niepozornymi, kilkusetmetrowymi górkami. Jest jednak taka jedna góra, której charakterystyczny stożkowy kształt od razu na myśl przywodzi te prehistoryczne czasy. Jest to właśnie Ostrzyca. A dokładniej mówiąc trzeba by powiedzieć Ostrzyca Proboszczowicka, która to jako jedna z nielicznych górek zachowała jeszcze ten typowy dla wulkanów stożkowy kształt i tak na nią patrząc to powiem wam, że nawet można sobie wyobrazić te erupcje i spływające po jej zboczu rzeki lawy. A tu powstał nowy wulkan! Rocznik 2020.
Organy Wielisławskie
Przyznajcie, że również pod kątem geologicznym dolnośląskie zachwyca na każdym kroku. Jednak to nie wszystko! Są w okolicy jeszcze inne formacje skalne, które warto odwiedzić i mam tutaj na myśli chociażby Organy Wielisławskie, które są chyba najbardziej efektownymi ze wszystkich. Organy te, podobnie jak kilka wcześniej odwiedzanych miejsc są efektem połączenia działalności człowieka i natury. Natura oczywiscie je stworzyła, kiedy to zastygająca magma krzepła blisko powierzchni ziemi tworząc takie ciosy termiczne, natomiast człowiek zasłużył się tutaj w sposób podobny, jak przy Kolorowych Jeziorkach. Mianowicie był to kamieniołom, który odsłonił te fascynujące formy skalne. No nie wiem czy kiedyś rozważaliście te okolice na rower, ale naprawdę, no powiem wam – nie ma lipy! Fajne, fajne, fajne miejsca! Tata sprząta świat. No i tak się składa, że w Krainie Wygasłych Wulkanów znajduje się kolejna bardzo piękna Winnica Agat. Znajduje się ona też na zboczu wulkanu, a widać z niej bardzo piękne Ostrzycę. Winnica ta znajduje się w miejscowości Sokołowiec i wydaje się być świetną bazą wypadową na okolice, gdzie cały dzień można poszukiwać wulkanicznych atrakcji, natomiast na koniec dnia można w spokoju z widokiem na winnicę i wulkan posiedzieć z lampką wina. Nam jednak szczęścia zabrakło, bo cała agroturystyka była już niestety zarezerwowana, więc pojechaliśmy dalej w poszukiwaniu kolejnych fajnych miejsc.
Zamki Dolnego Śląska – Książ
A pierwszym z nich jest świetna ruina zamku w Bolkowie. W pewnym okresie zamek ten nosił miano najpotężniejszej twierdzy na Śląsku i naprawdę trudno było go zdobyć. Ponoć duże znaczenie miała tutaj wyjątkowo solidna wieża w kształcie klina, gdzie klin ten był skierowany w stronę spodziewanego zagrożenia. O, teraz to w tym momencie świetnie widać. I to dzięki niemu pociski zamiast niszczyć wieżę to się po prostu po niej ześlizgiwały i nie wyrządzały zamkowi jakichś większych szkód na przestrzeni wieków. No i skoro tak lecimy sobie po zamkach to mijając już w drodze powrotnej takie ładne Jezioro Dobromierskie docieramy w końcu do ostatniego z Parków Krajobrazowych na trasie, a tym samym do chyba najbardziej znanego i bez dwóch zdań najpiękniej położonego zamku dolnośląskiego, co się zwie Książ, gdzie już problemów z noclegiem nie było. Powiem wam, że ilekroć widzę takie miejsca to naprawdę nie mogę wyjść z podziwu dla ich budowniczych, ich rozmachu i fantazji. Mieć taki widok z okna no to naprawdę jest coś niesamowitego. Chyba, że akurat ktoś chce wam ten zamek podbić, ale to już inna historia. Kto mi tu w kadr wjeżdza? Udawoj, że się znosz! -Dobre? -Mmmm… pychotka! Dziękujemy bardzo! To by było na tyle z wycieczki. Żegna was hanys z Górnego Śląska na Dolnym Śląsku. Hej! I łapka w górę. I dobry komentarz.
Kampania powstała przy współpracy z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego.
Link do Dolnośląskiego szlaku piwa i wina: https://www.dspiw.pl/
W przyszłym roku uderzam na dolnośląskie :) Mam nadzieję że wyjdzie :D Świetny wpis!