W drugim docinku z Dolomitów idziemy w kilka równie pięknych miejsc co ostatnio!
Niemniej dziś będą znacznie prostsze, jednodniowe trasy. Pierwsza to wycieczka piesza na popularne Jezioro Sorapis (Lago di sorapis), a druga miała być nad kultowe Tre Cime, jednak po zobaczeniu tamtejszych tłumów… poszliśmy na sąsiednią, równie piękną górę Monte Piana. Niemniej co tu dużo gadać – zapraszamy na drugi i ostatni film z Dolomitów, a także na film z Rzymu autorstwa Grzegorza (tutaj jego kanał i film przed kursowy https://youtu.be/BlJVEUtSLWY)
Będąc też przy Alpach, polecam film i wpis o najlepszej trasie rowerowej w Europie, jak ją niektórzy nazywają – Alpe Adria.
Jak coś film jest z napisami. Można kliknąć na pasku na dole. Poniżej zaś wrzucam transkrypcję jakby ktoś chciał :)
Dolomity – Jezioro Sorapis
Cześć! Dziś odcinek wyjątkowy bo odwiedzimy sobie totalnie dwie różne części Włoch. Z nami wybierzecie się w Dolomity, ponownie z resztą jak w poprzednim odcinku, a z Grzegorzem, który swoim filmem wygrał nagrodę główną w naszym kursowym wyzwaniu pojedziemy do Rzymu. Jako, że Grzegorz dał czadu z montażem to ja sobie dziś wezmę wolne po prostu zaserwuje Wam spokojny, zwyczajny, ale bardzo widokowy odcinek. Mamy dziś dwie naprawdę fajne propozycje na trekking w Dolomitach. No i tak jak było zaplanowane skończyliśmy Alta Via, Via Alta 1.
M: A jest jakaś różnica?
K: No przestaje… nie ważne.
No, ale że zostało nam jeszcze parę dni to takie pójdziemy powiedzmy bardziej „lightowe” trasy jak ta oto tutaj dodo jeziora o nazwie pis, Sorapis. Jezioro bardzo fajne o nazwie Sorapis. To tak ramach pokazania by ktoś dla kogoś ta Alta Via był by zbyt ciężka. Jakieś ekspozycje zbyt duże i tak dalej.
K: No to tutaj jest naprawdę „lightowo”
M: Trekkingowo – finansowo.
K:Finansowo też. No chyba, że z namiotem, ale wiecie musicie się tam z namiotem ładnie schować. Kary są srogie. Srogie kary. Ponoć 5000 euro.
M: Nie euro, złoty w przeliczeniu.
K: A złotych tak?
M: No nono. Ale to i tak 5 tys. złotych.
K: Chociaż sumie jakby ktoś chciał spać 6 dni w każdym zostawiać po 1000 złotych za nocleg to ten namiot wyjdzie i tak taniej wliczając w to mandat, no ale to można sobie zrobić tak jak my raz w jakimś schronisku. Może nie koniecznie w tym najwyższym, ale w tym troszeczkę niższym się umyć. Można też w niektórych schroniskach za jakieś tam 7 euro prysznic sobie tylko wziąć tak w ramach ciekawostki jak ktoś takie rzeczy potrzebuje.
Wracając jednak do pierwszej w tym odcinku trasy nad jezioro Sorapis to należy ona do tych łatwych, żeby nie powiedzieć do bardzo łatwych. Po prostu jest to jedna z tych tras, które nie kosztują zbyt dużo energii można ja potraktować w sumie jako taki niedzielny spacer aczkolwiek proszę bez skrajności i zabierania z sobą tenisówek jak co niektórzy na szlaku.
K: Ale ludzi tutaj. W porównaniu z tym co ostatnio. Patrz, zbiegają tam niektórzy. Jakie hardcory.
Co się okazało to wszystkie osoby, które szły w górę poszły za jedną i poszły złą trasą
K: Się skapneliśmy.
Trasa ta łącznie ma 6 kilometrów. Przewyższeń prawie 600,no i mamy samego marszu jakieś 2-3 godziny. I zarówno do jeziora jak i z powrotem idzie się tą samą trasą za czym nie przepadamy za bardzo bo zawsze lepiej to iść pętlą. No, ale to taki urok dużych gór. To znaczy można tutaj trochę odbić i iść inną odnogą trasy bardziej przez górę jednak tam robi się naprawdę stromo i trzeba się nieco bardziej nagimnastykować.
M: Idzie Jacek?
K: Nie, ale podobny.
Kto nie zna Jacka to nie widział poprzedniego odcinka z ViaAlty. Znaczy się z AltyVia, a to wielki wstyd bo naprawdę był mega mega widokowy. Założę nawet tezę, że bardziej niż ten, ale to już sobie sami zobaczcie i oceńcie. Tymczasem bez większej zadyszki dochodzimy do jeziora. Widoki naprawdę fajne. Jedyny minus to właśnie bardzo bardzo dużo ludzi na szlaku i przy jeziorze i to poza sezonem jak teraz właśnie. Ale coś za coś. Taki urok łatwych i pięknych szlaków.
K: Powiem tak: jest to najładniejsze jezioro jakie dzisiaj widziałem
M: Bo jedyne.
Nie no żartuje sobie. Naprawdę jest przepiękne. Swoją drogą ciekawostka to jezioro naprawdę tak wygląda. Nic tutaj nie majstrowałem z obróbką kolorystyczną. Turkusowy kolor woda ta zawdzięcza bardzo malutkimi zawieszonym w wodzie cząsteczkom skał wapiennych. Pochłania ona falefale czerwone widzialnego spektrum światła, a niebieskie i zielone pochłania nieco mniej. To jest podobny efekt jaki obserwujemy w lodowcach, które także niby są przezroczyste, ale jednak wydają nam się niebieskie. Ale to już dokładnie omówiłem w odcinku z Ameryki Południowej pod tytułem: Dlaczego lodowce są niebieskie więc tutaj powtarzać się już nie będę.
No co. Jezioro zobaczone to wracamy. Jedziemy naszym czerwonym Lamborghini pod kolejną kultową wręcz atrakcję Dolomitów, czyli TreCime co znaczy trzy siostry. Pod TreCime można podjechać samochodem, ale to trzeba mieć farta i być naprawdę wcześnie rano na miejscu, bo szybko droga dojazdowa jest zamykana i potem trzeba czekać w kolejce na busa. Szybko odpuszczamy gdy okazuje się, że trzeba czekać ponad godzinęjednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Totalnie na spontanie wybieramy sąsiedni równie piękny i nie popularny szczyt.
Monte Piana
K: Jesteśmy na 2000 metrów już. A idziemy tam, chyba na górę wiesz? Na. Tam takie plato powinno być. O ładnie tu zrobili. To się docenia
No i okazało się, że na TreCime nie wejdziemy bo za długo trzeba czekać.
K: Karol za długo śpi i już była trasa zamknięta. Jedynie busem. A busy też nabite. A w ogóle patrz. Dziura od świstaka. Jak sobie wyścielił w ogóle ładnie. Na biało. Nieźle. No i poszliśmy na taką trasę z tyłka trochę. Nie planowaną. Ale widok na TreCime tak czy siak jest. Słyszeliście o takich przypadkach, że ktoś gadał do kamery i spadł w przepaść? Ja też.
Nasza górka nazywa się Monte Piana i można tam też wjechać samochodem. Tak też robią praktycznie wszyscy. My jednak idziemy od dołu, od samej doliny pieszo. Trasa jest dłuższa, ale naprawdę pięknie, pięknie pociągnięta. A momentami też dość niebezpieczna. Co chwila przechodzi się obok naprawdę stromych przepaści, a usypujące się kamienie spod stóp też nie pomagają. Podobnie też jak bardzo kiepskiej jakości drewniane stopnie i drabinki, które pamiętają z pewnością czasy I Wojny Światowej.
K: Myślisz, że to tak ma być? W strasznie lipnym stanie to tu jest. Zobacz te schody.
Widok na Tre Cime
A już jest plato. Już, już widać tam to wypłaszczenie. Jeszcze z 50 metrów. I przypadkiem zaczęliśmy iść ViaAltą 3. Polecamy, aczkolwiek nie jest taka prosta. Trzeba sobie powiedzieć, że Monte Piana jak z resztą w poprzednim odcinku góra Lagazuoi była świadkiem naprawdę zaciętych walk pomiędzy Austriakami i Włochami. Chyba nawet jeszcze bardziej. Szacuje się, że przez ponad 2 lata zginęło tutaj kilkanaście tysięcy żołnierzy, a ślady walk widać absolutnie wszędzie. Góra jest jednym wielkim muzeum. Przeorana jest kilometrami okopów. Wszędzie widać stanowiska strzelnicze, druty kolczaste, jakieś puszki po konserwach inne elementy umocnień, tunele, czy też pozostałości po liniach elektrycznych no lub telefonicznych ciągniętych wzdłuż tego pionowego zbocza. Jednak też trudno jest natknąć się na ludzkie kości zakopane w zboczach skalnych, które widzieliśmy kilkukrotnie na zejściu.
K: Patrz 17 rok. Soldaten Żołnierze.
Wszystkie te niby trasy, które przecinają to plato to tak naprawdę okopy będące cichym świadkiem tamtych wydarzeń. Powiem szczerze, że nawet trudno mi sobie wyobrazić tę wielką tragedię, która tutaj się rozgrywała, która tak bardzo kontrastuje z tą niesamowitą magią i pięknem Dolomitów. Jak bardzo Ci młodzi żołnierze, którzy tutaj ginęli musieli nienawidzić tych widoków. Jak bardzo nie chcieli już patrzeć na ten masyw TreCime. Albo na tą monumentalną dolinę, którą my się dzisiaj zachwycamy, a przez, którą oni nie mogli w ogóle zasnąć. Kurczę zabrzmi to banalnie, ale doceńmy to jak jest. I trzymajmy kciuki by takie rzeczy nigdy więcej już się nie działy. Skupiając się już na uroku Monte Piana to naprawdę jest genialny wybór na trekking. Czasem na spontanie wychodzi znacznie lepiej niż planowo. Totalna cisza, spokój i wcale nie gorsze widoki niż w okolic TreCime.A jak tylko spoglądamy w kierunku trzech sióstr właśnie tej tutaj górki za pomocą teleobiektywu to wcale nie żałujemy bo ludzi jest tam naprawdę jak na Krupówkach. Tutaj jest tak pięknie i tak spokojnie, że aż chciałoby się zostać z namiotem na noc i obserwować jak to zbocze TreCime przepięknie rozświetla się na czerwono w promieniach zachodzącego słońca. No niestety namiotu ze sobą nie zabraliśmy Więc schodzimy i pięknie dziękujemy za uwagę, bo to już koniec filmu i do następnego. Trzymajcie się. Pozdro.
Koniec Dolomitów, ale nie wyłączajcie jeszcze bo to nie koniec Włoch. Dzisiaj mam dla Was coś jeszcze. Zapowiadane wcześniej. Specjalny film, który na pewno przypadnie do gustu wszystkim osobą lubiącym piękne miejsca pokazane jeszcze w piękniejszy, ciekawy sposób. Zwłaszcza tym, które lubią ten taki klipowy efektowny styl ala moja seria „Dzień dobry”. Autorem tego filmu, które chce Wam pokazać nie jestem ja, ale jest Grzegorz. Uczestnik kursu filmowo-montażowego „Kołem Się Toczy”, tym filmem właśnie wygrał nasz konkurs. Taki wewnętrzny konkurs, który nazywamy „Wyzwanie filmowe”. Wygrał nagrodę 1000 złotych. Można powiedzieć takie 1000 złotych na 1000 uczestników kursu bo już tyle nas jest na pokładzie tego kursu. Ale nie przedłużając zapraszam bardzo na ten 1 minutowy film. Możecie napisać coś miłego Grzesiowi. Taka była konwencja 1 minuty. Grzegorz zrobił też dłuższą wersję tego filmu jest u niego na kanale. Naprawdę super film. Oczywiście nie jest tak, że skoro ten film wygrał nasze filmowe wyzwanie to nie ma w nim co poprawiać. Każdy no ciągle się uczy. Każdy robi pewnego rodzaju błędy. Tutaj mamy no wiadomo świetny montaż, kreatywność, wyczucie rytmu no ale jeszcze można by tam popracować na przykład nad stabilnością, nad doświetleniem, nad korekcją kolorów. ich takim troszeczkę zrównoważeniem, czy też ich nad kompozycjami. Grzegorz o tym wie. Grzegorz bardzo nad tym pracuje. I to mi właśnie najbardziej zaimponowało, dlatego ten film. Grzegorz wygrał tym filmem nasz konkurs ponieważ widzę progres jaki zrobił Grzegorz od początku kursu. Jak coś link do jego przed kursowych filmów jest na dole tego kanału. Zerknijcie sobie. Progres duży. Ponad to zaimponował mi fakt, że po pierwsze sam szuka też wiedzy na własną rękę poza kursem. Bardzo dużo ćwiczy. To jest bardzo ważne. Przerobił w sumie inny kurs i to naprawdę widać. I to udowadnia, że można zrobić fajny, efektowny, przyciągający wzrok film sprzętem za 2-2,5 tysiąca złotych i to bez drona. Wystarczy kreatywność odpowiednia wiedza, ćwiczenia. Nie mniej szersze wyjaśnienie dlaczego ten film wygrał. Taka jego analiza, a także opinie na temat i analizy wszystkich 50 podesłanych tych filmów innych uczestników kursu na to nasze wyzwanie filmowe znajdziecie na naszej takiej grupie filmowej, wewnętrznej jużJest to 5 godzin takiej analizy materiałów, które nagrałem na podstawie tych wszystkich produkcji i mi się wydaje, że jest to naprawdę wartościowy dodatek do kursu. Właściwie jestem bardzo tego pewien. Jak coś kursanci to też potwierdzają. Zwłaszcza początkujący bo wiadomo najlepiej uczy się nie na swoich błędach.
Przykładowe 2 takie analizy z tego takiego całego wyzwania moich 5 godzin analiz znajdziecie na naszym specjalnym takim osobnym kanale kursowym. Taki drugi kanał. Jest link oczywiście na dole, a opinie o kursie, czy też właśnie o tym samym wyzwaniu znajdziecie na blogu. Oczywiście wszystkie linki są na dole tutaj pod tym filmem. No i jeśli chcielibyście się nauczyć, albo ktoś z Waszych bliskich chciałby nauczyć się robić dobre i przyciągające wzrok filmy naprawdę od zera. Od takich totalnych podstaw, do rzeczy średnio i zaawansowanych to zapraszam do kursu. Zwłaszcza, że nie długo zamykamy sprzedaż tego kursu w grudniu. 20 grudnia dokładnie. A tymczasem dzięki piękne za uwagę. Wszystkie linki powtarzam mamy na dole. Widzimy się w następnym filmie na tym kanale, który będzie z Chorwacji. Powiem Wam szczerze, że bardzo się zdziwiłem. Zdziwiliśmy z Martą, żE Chorwacja jest taka fajna. Poza tymi miejscami, które wiadomo, że są fajne. Byliśmy na Istri. Też w środkowej Chorwacji i jest naprawdę super. Super jest naprawdę. Zobaczycie w następnym filmie. Trzymacie się i do następnego.
Walki w takim miejscu… Totalna abstrakcja w porównaniu z widokami i pięknem. To musiało być dziwne uczucie zachwycać się tym, co macie przed oczami jednocześnie wiedząc, co tam się kiedyś działo..
Jezioro Sorapis – chciałabym zobaczyć na żywo! Dziękuje, że mogę go zobaczyć w filmiku!
PS: Za nic nie poruszałabym się po takim terenie autem – nad przepaścią – nie dziękuje, to nie dla mnie.