Wszyscy lubią słuchać o pieniądzach, nikt jednak nie chce o nich mówić. To pierwszy raz, kiedy tak skrupulatnie podliczyłem swoje wydatki na podróże i muszę przyznać, że jestem nieco zaskoczony. Podsumowałem dla Was trzy wybrane podróże i uzbierało się wiele ciekawych liczb i jeszcze więcej wynikających z nich wniosków. Wszystko po to, abyście sami mogli przekonać się ile to wszystko kosztuje i stwierdzić, że też możecie na to zaoszczędzić!
Skąd brać pieniądze na podróże?
Jeżdżę sporo. Wielu z Was pewnie zastanawia się, jaki procent moich zarobków przeznaczam na podróże? Ile to wszystko kosztuje?! Odpowiedź jest prosta – przeznaczam tyle, ile tylko zdołam zaoszczędzić! Wszystko to kwestia priorytetów. Najczęściej, podczas krótkich wyjazdów są to niewielkie kwoty, w przypadku zaś rowerowych podróży trzeba nieco bardziej się postarać, aby odłożyć właściwą sumę pieniędzy. Niekiedy łapię się wręcz za głowę. Z jednej strony ogromne zdziwienie (nawet szok!) powoduje u mnie ilość pieniędzy jaką przeznaczam na jedną podróż, z drugiej strony znowu nie mogę wyjść z podziwu (trochę to narcystyczne?), że przy moich zarobkach w ogóle daję radę taką kwotę odłożyć.
Czas na cyferki. Postanowiłem się przyjrzeć nieco bardziej wyjazdom rowerowym i temu jak ewoluowała moja podróżnicza droga. W poniższej tabelce podsumowałem koszta moich trzech wybranych podróży. Pierwszą, dziewiczą podróży w Alpy z roku 2011, podróży w Kaukaz i na Bliski Wschód z 2013, a także tą sprzed miesiąca – podróż przez Tajgę i Step.
Tanie podróże – jest czas, a nie ma pieniędzy
Dwa pierwsze wyjazdy miały miejsce w trakcie trwania studiów i były to najczystsze w swojej postaci tanie podróże. Pierwszy – totalnie niskobudżetowy, po sąsiedzku. Bez jakichkolwiek ekstrawagancji, zbędnych wydatków. Minimalizm podróżniczy w najlepszym wydaniu. Najwięcej kosztował sprzęt, reszta praktycznie za darmo.
Następny wyjazd w 2013 roku był już znacznie dłuższy i o wiele droższy. Całkowity koszt wzrósł 2,4 razy jednak co ciekawe – wzrósł on proporcjonalnie do czasu trwania podróży. Mimo że praktycznie w ogóle nie musiałem już inwestować w sprzęt, doszły inne wydatki jak samolot, wizy, ubezpieczenie, czy aparat, które znacznie podbiły finalny koszt.
Wyraźnie widać też, jak bardzo pochłonęły mnie podróże i fotografia. Pomiędzy 2011 i 2013 rokiem byłem jeszcze na kilku dłuższych wyjazdach m.in. na Bałkanach co wymagało oczywiście jeszcze większej determinacji, konsekwencji i zaangażowania w oszczędzanie pieniędzy.
W trakcie studiów pracować mogłem maksymalnie kilka miesięcy w roku, do tego za najniższą krajową. Była weekendowa praca w budowlance, a także w jednej z sieciówek kulinarnych, gdzie można było sobie dostosować grafik do planu zajęć. Trzeba było nieźle się nagłowić, żeby łączyć to dobrze ze studiami, zdać sesję w terminie, a przy okazji odłożyć odpowiednią sumę na wakacje. Oszczędzanie wiązało się z wieloma wyrzeczeniami, rezygnowaniem z imprez itd. (o sposobach na oszczędzanie w następnym tekście!). Ogólnie rzecz biorąc, nie było łatwo, zwłaszcza, jeśli chciało się zobaczyć cały świat.
Udało mi się jednak w tym okresie realizować swoje plany i założenia ze skutkiem lepiej niż zadowalającym. W ciągu 5 lat studiów pojechałem w kilka większych podróży i na kilkanaście krótszych wyjazdów. Odwiedziłem 20 krajów, zobaczyłem trochę świata, poznałem ciekawych ludzi, zebrałem wiele niesamowitych wspomnień i co najgorsze (co ja gadam – najlepsze!) totalnie zaraziłem się podróżami.
Kiedy jest się na etacie…
Jak to wygląda teraz? Studia się skończyły, zacząłem pracować na etat. Zarabiam regularnie, jednak doszły wydatki związane z przeprowadzką, utrzymywaniem siebie, rachunkami i innymi przyziemnymi sprawami.
Koszty tegorocznego wyjazdu z pewnością przerażają sporą część chcących zacząć swoją przygodę z podróżami. Prawie 9000 zł robi wrażenie, jednakże bez obaw, to tylko wygląda tak strasznie! Samą podróż, bez aparatu, byłem w stanie sfinansować w większości z rocznych oszczędności bazujących jedynie na mojej pracy etatowej (wynagrodzenie znacznie mniejsze niż średnia krajowa…). Zaś na sprzęt foto, który tak mocno wywindował ogólny koszt, musiałem szukać pieniędzy gdzieś indziej…
Całościowej kwoty 8887 zł faktycznie nie byłbym w stanie pokryć tylko z oszczędności etatowych, jednak mam to szczęście, że sprzęt fotograficzny mogłem zakupić, dzięki pracy dorywczej, czyli – pisaniu bloga. Z pewnością blog coraz bardziej pomaga mi w realizowaniu swoich podróżniczych planów i szczerze mówiąc, cholernie cieszę się, że mogę zarobić pieniądze także na czymś, co stworzyłem sam od zera i czego tworzenie nieprzerwanie sprawia mi ogromną przyjemność. Bardzo, bardzo!
Można? Można!
Zdaję sobie sprawę oczywiście z faktu, że są różne sytuacje. Nie chcę wrzucać tutaj wszystkich do jednego worka, uważam jednak, że mając podstawowe obowiązki i pracę na etacie, można bez większych problemów odłożyć ciekawą sumę pieniędzy na jakiś wyjazd raz do roku. Nie każdy musi podporządkowywać swoje życie pod podróże, nie każdy ma czas i chęci spędzać w podróży kilka miesięcy rocznie.
Niemniej jednak, mocno wierzę w to, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, to niemal wszystko jest wykonalne. Wierzę, że wszystko to kwestia nadania swoim marzeniom odpowiednich priorytetów, szukania sposobów do ich realizacji. Urzeczywistnianie marzeń to niełatwa sprawa, jednak jeśli będziecie szukać wymówek i odkładać je na potem, to jest duża szansa, że zabraknie Wam życia.
Karol bardzo fajny tekst, wierzę również w oszczędzanie. Obecnie mam wykupione dwa loty za granice, dzięki oszczędzaniu. Kiedyś było to dla mnie nie osiągalne, a moja wypłata jest wciąż taka sama. Oszczędzanie!
Miło! Udanych wyjazdów życzę :)
Interesuje mnie kwestia ubezpieczenia. Z jakiego korzystałeś w czasie podróży po Rosji i Mongolii? (Cenowo wygląda dobrze, a rozglądam się za czymś na dłuższą podróż).
Hej! To jest akurat ubezpieczenie euro26. Pozdrowiam!
dziekuje za odpowiedz i przechodze do kolejnego wspisu o finansowaniu podrozy!
Daj znać jak się podobał ;)
Muszę się nauczyć oszczędzać. Jednak trochę ciężko z tym bywa, zwłaszcza, gdy moje zarobki do tej pory wynosiły 1500- 1600 zł, wydatki na życie (mieszkanie, jedzenie, koszt dojazdu) pochłaniają 1300 zł. Pozostała kwota często rozpadała się nie wiadomo kiedy. W moimi „umiejętnościami” oszczędzania (choć odmawiam sobie ciągle wiele rzeczy) niestety, od 4 lat nie odłożyłam więcej niż 500zl (w sumie!) a na wakacjach ostatnio byłam przed studiami…
Faktycznie niewesoło, jednak bardzo mocno trzymam kciuki. Bardzo, bardzo!
To jest coś pięknego! Gęba mi się uśmiecha jak czytam takie teksty, pokazujące, że wystarczy mocno czegoś chcieć aby to osiągnąć. Tak trzymaj Karol, wszystkiego co najlepsze. Inspiruj dalej!
widzę mój ulubiony banknot z Ajatollahem :) miłe wspomnienia :)
Bardzo fajne zestawienie, aczkolwiek nie doliczałbym do niego kosztów sprzętu foto. Pomyślałbym też nad umieszczaniem tam sprzętu biwakowego czy rowerowego. Bo to są rzeczy, które kupuje się nie na jeden wyjazd, a zazwyczaj na dłużej.
Oczywiście każdy jest w stanie sobie odjąć koszty, których nie będzie ponosił, a dodać te, które będzie musiał. Ale tak czy siak, nie pasują mi do tego zestawienia w ogóle :)
Jasne Łukasz, rozumiem. Zakup sprzętu jednak jest wyszczególniony kilkukrotnie i podkreślam to, że nie każdemu jest on potrzebny. Jak też napisałem, są to koszta moich podróży, a tak sprzęt foto, jak i sprzęt turystyczny są ich nieodłączną częścią. Dodatkowo bez sprzętu turystycznego wyjazd z pewnością by się nie odbył, więc jak dla mnie jest bezapelacyjnie czymś, co wpisuje się w koszta. Pozdrawiam! :)
Moim zdaniem jest ok, tylko dodałbym podsumowanie pod każdą kategorią ew dorzucił wykres kołowy dla każdej kategorii.
PS Co się kryje pod wydatkami na sprzęt foto? Masz fajne ujęcia z szerokiego kąta, niech zgadnę Samyang?
Dokładnie, 8mm
:) o to samo chciałam zapytać … bo o aparat już pytałam
sprzęt fotograficzny to bardzo ważna sprawa (i dodatkowo bardzo ciężka )
Chcialam dokladnie to samo napisac :)
„…..Urzeczywistnianie marzeń to niełatwa sprawa, jednak jeśli będziecie szukać wymówek i odkładać ją na potem, to jest duża szansa, że zabraknie Wam życia.” świetny tekst,czyta się za jednym zamachem, z własnego doświadczenia wiem, że warto oszczędzać by móc spełniać marzenia:) bo czasami są na wyciągnięcie ręki tylko trzeba po nie sięgnąć; dzięki za podsumowanie :)
dzięki!
motywacja jest biletem do spełnienia marzeń ? pozdrawiam
i ja również! ;)
Zaciekawiło, idę czytać! :)
Świetny wpis, sama prawda. Oszczędzanie nie jest trudne jak mamy jasno postawiony cel :)
Przyznałbyś się lepiej, że w wolnych chwilach napadasz na dyliżanse…
płuczę złoto w katowickiej Rawie ;)
Fajne porównanie tych podróży na przestrzeni lat – widać, że coraz drożej :P
Ciekawe co będzie w 2016?
Zainwestuje w nowe sandałki i pójdę gdzieś z buta? ;)
Następna Antarktyda na rowerze z przelotem za 20 000 dolarów ;)
:D Santiago De Compostela ?
ciekawy tekst!
podniosłeś mnie na duchu tym tekstem:P przeczytałam dwa razy i zgadzam się – sama bardzo kombinuje jak odłożyć każdy grosz na podróż i da się, choć czasami trzeba sobie odmówić niektórych rzeczy:)
Dokładnie tak! A następny tekst właśnie będzie o tym, że czasem trzeba sobie odmówić ;)
o to ciekawe, na pewno się zapoznam :)
a aparat i obiektyw raczej nie będą tylko na jedną podróż.. :)
aparat oczywiście, jednak z tymi obiektywami bywało baaaaardzo różnie… :)
Prawda :) Jeżeli wiesz na co się oszczędza to przychodzi to z większą łatwością bo i wiesz jak fajna będzie nagroda!:) Nie ukrywam że jak się nie ma dużych funduszy, to niestety trzeba mieć dużo czasu, bo znalezienie okazji i trochę kombinowania jest bardziej wymagające :) Ale coś za coś!
Ważne że chcesz i szukasz sposobu, a kto nie chce szuka powodu…
Eh, ale te przeloty to bolą strasznie przy krótkich wypadach, co nie? Pomyśl sobie teraz ile byś zaoszczędził w przeliczeniu na dzień jakbyś miał nieograniczony urlop i jechał do tej Mongolii na kołach :)
no raaaczej…
Myślę sobie, że to już mój czas, by założyć bloga, bo ileż można zwlekać? :) (nie, nie ze względu na kasę, wiem, że ona – jeśli przychodzi – to nie przychodzi szybko; dla radości pisania, rozwijania się, dzielenia przeżyciami i przemyśleniami. Pisanie to takie moje, szumnie nazwane, katharsis. Pierwszy krok jest najtrudniejszy, prawda?
Najtrudniejsze to jest wytrwać pierwsze miesiące, rok. Później idzie już jak z płatka. Podrzuć link jak już założysz :)
Pozdrawiam
Wiele osób mówi, że można podróżować bez większych pieniędzy co jest prawdą o ile ma się znajomych za granicą, którzy pomogą albo śpi się pod namiotem i je tylko w supermarkecie (chyba że się jest w bardzo tanim kraju) albo jedzie się oglądać tylko darmową naturę, ponieważ duża część atrakcji jest jednak płatna. Dla przykładu podaję ile wyniosły mnie dłuższe podróże, na których niczego sobie nie odmawiałem: Tajlandia i Malezja w 2013 na dwa tygodnie około 5500~6000 zł, USA na trzy tygodnie w 2010 około 6500 zł, USA na 9 dni w 2014 około 5000 zł, Portugalia na tydzień w 2015 około 3000 zł, Japonia na 16 dni w 2015 około 9000 zł.
Hej. Podziwiam bardzo umiejących oszczędzać! Ja akurat nie mam problemów z finansami, ale czasem się trzeba naprawdę natrudzić, by móc sobie kupić np. bilet za 2.500 zł. Mnie tylko śmieszą ludzie, którzy uważają, że jak się gdzieś jeździ i wydaje kasę na podróże – nawet takie 8-10 tys, to że ten ktoś na pewno jest bogaty i podciera się dolarami. Ja wtedy mówię tak – nie palę papierosów, nie mam auta i tym sposobem oszczędzam jakieś 15 000 zł rocznie. Ale i tak zostają przy swoim… ;)
15 tysięcy złotych ???
To chyba super samochód i palenie paczki dziennie
Nie obliczam finalnych kosztów, zbieram, odkladam, oszczędzam, mało wydaję…zabieram dostepna gotówkę w walucie, i karty…żyje na wypadach skromnie, wrecz ubogo, i jak do tej pory, zawsze wracam z kawalkiem waluty nie na sprzedaz w kantorze, tylko na nastepny raz! Karol, pozdrawiam Cię teraz z Nowego Jorku!
No proszę! Dziękuję bardzo i również pozdrawiam z… Katowic! :)
u mnie zasada że wszelkie pozaetatowe dochody (artykuły i… chustowanie ) idą na wyjazdy. tez się sprawdza choć mogłoby bardziej i nad tym będę w przyszłym roku pracowała ;)
i argument „Nie mam kasy” przestaje być argumentem. :)
Cześć Karol,
Ja tylko chcę napisać, że się cieszę :)
Prawie równo rok temu napisałeś „Szukam pracy w wyuczonym zawodzie, lecz nie ukrywam, że bardzo chciałbym znaleźć coś związanego z podróżami, pisaniem, fotografią. Może los się uśmiechnie?”. Przyglądałem się z ciekawością, w którą stronę dalej pójdziesz.
Cieszę się, że los się uśmiechnął, że dalej piszesz, dalej podróżujesz, że znaleźli się partnerzy z którymi piszesz i dają Ci zarabiać (mam nadzieję!) i że Twój „duch” w tej stronie wciąż pozostał. Powodzenia dalej! :)
Jej, dzięki za ten komentarz! :)
Mnie nurtuje kategoria noclegi. Z namiotem na dziko czy coachsurfing?
Zależy od wyjazdu. Ale obie metody :)
Karol, świetny tekst i w stu procentach się zgadzam. Myślę, że najważniejsze w życiu są priorytety. Jak tak czasem rozmawiam ze znajomymi, którzy wciąż się dziwią, skąd mam kasę na podróżowanie, to ja się dziwię skąd te same osoby mają na fajki, imprezy, fast foody, etc. :-)
Często też ludzie z góry zakładają, że nie dadzą rady, ale cieszy mnie to, że między innymi dzięki Tobie, ludzie zaczynają mieć odwagę, by realizować swoje marzenia.
Dzięki za miły komentarz! Powodzenia ;)
Najważniejsze jest zgromadzenie odpowiedniego sprzętu, bez tego ani rusz… Mam pytanie o jedzenie Czy poza podróżami wydajesz dużo mniej?
Pytasz czy miesięczne wydatki na jedzenie w domu są mniejsze? Zdecydowanie, gdyż przecież nie stołuję się w restauracjach, co czasem czynię na wyjeździe, celem poznania lokalnej kuchni. Nie powiem Ci jednak ile, bo nie prowadzę tak dokładnych analiz ;)
Super tekst :) Zauważyłam tendencję na blogach podróżniczych do dzielenia się z czytelnikami stroną finansową podróży. Dziś przeczytałam równie przydatny tekst u Dziewczyny wiecznie spłukanej. Dzięki waszym artykułom uwierzyłam, że w końcu uda mi się pojechać w podróż dłuższą niż na weekend do Janowca :D
Dzięki za artykuł :)
Nie ubliżając Janowcowi rzecz jasna! :D
Wszystko zależy od standardu wyjazdu :)
Kiedy byliśmy z Oszczędnickim piękni i młodzi, a Juniora nie było jeszcze w planach – pojechaliśmy w podróż dookoła świata. 7 miesięcy w trasie. Wydaliśmy (łącznie) 60 000 zł. Nie spaliśmy w namiotach, raczej w hostelach i korzystając z couchsurfingu. Jedliśmy lokalnie, lub sami gotowaliśmy. Loty samolotowe stanowiły ponad 1/3 tej kwoty (bilet RTW kupiony miesiąc przed wylotem).
W tym samym czasie nasz znajomy pojechał w podobną podróż, tylko dłuższą (rok z hakiem) i wydał niewiele więcej bo 35 tysięcy. Spał w namiocie, jeździł na stopa i jadł „makaron z makaronem” (jak Piotr Strzeżysz :P), a na bilety polował i kupował z dużo większym wyprzedzeniem.
Skąd mieliśmy pieniądze na taką podróż zaraz po studiach? Z oszczędności :) Przez całe studia pracowaliśmy w wakacje, dorywczo w trakcie roku i odkładaliśmy stypendium naukowe. Wszystko się da, tylko nie od razu.
Kto nie podrozuje, ten nie wie i komentuje podrozujacych ”taaak, jak sie ma kase, to mozna jezdzic’ – co przeciez nie jest prawda! Jezdzic mozna za grosze, czasami potrzeba ich wiecej a czasami mniej – a przydaloby sie wiecej czasu. Jesli jest sie elatycznym, gotowym na rozne warunki i potrafi sie zacisnac pasa to sie UDA :)
Witam. Ja mam pytanie o ubezpieczenie, które byś nam polecił na wyprawę do Italii? (przez Czechy, Austrię i Niemcy).
Hej, ubezpieczeń jest tak ogromnie dużo, że ciężko mi stwierdzić. Ja czasem ubezpieczam się w Warcie jak jadę gdzieś dalej, jak bliżej (tzn. taka Italia), mam euro26 :)
Dziękuję za odpowiedź. To nasza pierwsza wyprawa i muszę przyznać z radością, że Twój blog bardzo nam w niej pomaga.
Maestra Isabella cieszę się! Niedługo wypuszczam książkę „Twoja samodzielna podróż” (choć już przeciąga się to zdecydowanie zbyt długo), więc może także coś z niej wyciągniecie. Pozdrawiam!
Czekam na ukazanie się książki. Znajdzie ona u nas swoje miejsce. Pozdrawiam
Ile Cie wyniosl sam transport roweru na Bliski Wschod? Masz moze jakis sposob na tani transport roweru za granice? Patrzac sie na aktualne ceny jestem przerazona bo sam przelot roweru z przesiadkami to koszt ponad 1000 zl… Z gory dzieki za odp :))
Wcale nieee. My lecieliśmy z rowerem do Gruzji – koszt jak za rejestrowany w Wizzair. Aktualnie najlepsza opcja do Iranu to UIA z Kijowa do Teheranu. Rower nie powinien wynieść więcej niż 400-500zł w dwie strony.
Życzę, abyś zarabiał miliony monet za pisanie bloga :-) Często korzystam z Twoich rad i moje podróżowanie staje się łatwiejsze :-)
<3
Ja chciałabym zapytać co można zjeść za 20zł dziennie :) bo np mieszkająć w Warszawie i sporo oszczędzając wydaję dziennie 25zł na jedzenie sama gotująci robiąc hurtowo zakupy.
A kto mówi, że można za 20zł dziennie? W Warszawie to nie sądzę niestety…
Ostatnie dwa zestawienia pokazują jak bardzo wciągnęła ciebie ta forma rozrywki.
A jakież zestawienia? :)
Bardzo ciekawe podsumowanie!
Pozdrawiam, Mateusz.
Bardzo fajne i interesujące podsumowanie. Co prawda niektóre kwoty mogą straszyć, ale jeśli jest to coś co się lubi to pytanie czy na pewno to tak dużo. Natomiast biorąc pod uwagę wzrost widoczności strony w Google na przestrzeni lat z biegiem czasu powinno być dużo łatwiej o sponsorów :). Pozdrawiam.
Świetny wpis. Wielu uważa, że aby podróżować, to trzeba być… niemalże milionerem. Ja wychodzę z założenia, że chcieć to móc. Nie musi to kosztować fortuny, nie trzeba nocować w hotelach 5*, a i z pracy na etacie można odłożyć sobie tyle, żeby móc podróżować.