Podsumowanie, rachunek sumienia z zeszłego roku, plany na następny? Ah! szlag by to, nie lubię robić takich zestawień, ale skoro nawet Justin Bieber robi swoje, to co mi szkodzi…
Zeszły rok był niezwykły pod wieloma względami. Pierwszy raz jeździłem rowerem po Azji. Odwiedziłem Gruzję, Armenię, Iran, Irak oraz Turcję (relacja z dwóch ostatnich będzie niedługo na blogu). Poza tym po sąsiedzku pojeździłem również po Ukraińskim Zakarpaciu, niesamowitej Rumunii odwiedzając Wesoły Cmentarz, a także po Słowacji i Czechach. Do tego na koniec roku w grudniu udało się wyskoczyć po taniości do Izraela i Palestyny i tamże pojeździć stopem przez niespełna tydzień. Dwa razy widziałem burzę piaskową, przejechałem rowerem w 45 stopniowym upale 400 kilometrowy odcinek irańskiej pustyni, udało też się zdobyć rowerem kilka przełęczy sięgających wyżej niż nasze Rysy. Poznałem całe mnóstwo niesamowitych ludzi. Setki razy odpowiadałem na pytanie ‘skąd jestem’ i zdarzało się nawet, że musiałem tłumaczyć gdzie to leży ta cała Polska. W podróży spędziłem rekordowe 62 dni, przejeżdżając rowerem, stopem, rowero-stopem i innymi środkami transportu (nie licząc oczywiście samolotów) w sumie aż 11.000km. Rekord będzie ciężko pobić w przyszłym roku, ale zobaczymy co da się zrobić…
Poza tym światło dzienne ujrzała ostateczna wersja bloga Kołem Się Toczy. Blog się szybko rozwija, wzrasta liczba czytelników, statystyki mówią, że nie tylko zdjęcia przeglądacie, ale też sporo czytacie – co najbardziej mnie cieszy. W przeciągu 9 miesięcy istnienia fanpage’a na facebooku liczba fanów osiągnęła 3000 osób! Na blogu miała miejsce także akcja pocztówkowa, co pociągnęło za sobą kilkadziesiąt wysłanych pocztówek z Gruzji i Iranu w ramach podziękowania za dofinansowanie wyjazdu. Odzew z tym związany bardzo mnie zaskoczył.
Plany
O planach rozpisywać się nie lubię, bo jak wiadomo – im większe i bardziej ambitne one są, tym większe jest rozczarowanie w razie niepowodzenia. Poza tym mam nadzieję, że uda mi się zarobić jakieś pieniądze, bo kompletnie nie mam za co jechać… Marzy mi się ponownie połączenie Azji i roweru, jakiś Kirgistan czy jeszcze bardziej na Wschód. Ostatnio pojawia się coraz więcej tanich lotów do Maroka i Norwegii, z czego na pewno także chciałbym skorzystać. Na chwilę obecną poza blogiem piszę magisterkę (mam już 7 stron, ha!) i jest to jakby nie było mój plan numer jeden – przynajmniej na pierwsze 6 miesięcy. Reszta okaże się niedługo.
Jestem ciekawa relacji z Turcji! Byłam tam kiedyś , ale na koloni więc interesuje mnie jak bardzo różni się prawdziwa Turcja od tej hotelowej ;)
Oj różni się na pewno. Troszeczkę cierpliwości jeszcze. Mnie osobiście Turcja zniechęciła do siebie, ale na razie bez większych szczegółów ;)
Super jest tak podróżować rowerem po różnych krajach. Najlepszy sposób na poznawanie kraju od podszewki. To też jest przywilej wieku no i kondycji. Ja pewnie nie dałbym rowerem rady, ale podróżować uwielbiam.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Również wszystkiego co najlepsze i więcej wiary w siebie! Wcale nie jest to przywilej wieku… nie trzeba przecież robić dziennie 100 kilometrów i pokonywać wielkich dystansów! Najważniejsze, żeby była ta przyjemność ! ;)
Również uważam, że to nie przywilej wieku. Każdy może!:)) Też byłam w tym roku m.in, w Gruzji:D Rower i podróżowanie dają mnóstwo świetnych możliwości, bo przecież „podróż to przede wszystkim poznawanie miejsca/ludzi itd. gdzie się jest, a nie stanie obok”. Pozdrawiam i odwagi tym, którzy jeszcze się wahają!:)