Północne Niemcy. Jak wychodzimy w porównaniu z Niemcami?

Zapraszam na vloga z Północnych Niemiec! Będziecie w szoku jak tu jest ładnie :)

Odcinek zobaczycie klikając w zdjęcie na górze wpisu, albo przechodząc bezpośrednio na YouTube. Zostawcie w razie czego subskrybcję! :)

Północne Niemcy są naprawę piękne. Wybrałem się na rower wzdłuż linii morza Bałtyckiego. Całość wycieczki miała miejsce w północnym landzie niemieckim – Meklemburgii. Zacząłem od Rostocku, pojechałem przez półwysep Fischland-Darß-Zingst, Stralsund (oceanarium), odwiedziłem niesamowitą Wyspę Rugia, zobaczyłem Arkonę, Jasmund, Prorę, Sassnitz i dalej pojechałem wzdłuż wybrzeża Bałtyku rowerem aż do polskiej granicy przez wyspę Uznam. Jak było? Baaaaardzo polecam. Dalej nie mogę wyjść z podziwu, że jest tutaj tak ładnie. Mega polecam na pierwszą wycieczkę rowerową, ale nie tylko – samochodem też będzie ok :D

 

Północne Niemcy – atrakcje i ciekawe miejsca

Dajcie znać, jak Wam się podobał ten odcinek i same Północne Niemcy. Sugerując się komentarzami pod tym filmem, chyba nie jest aż tak źle?

A szczerze mówiąc nigdy nawet nie było tak dobrze. Tworze treści do sieci już od wielu lat, a nigdy tak wiele osób jak po tym filmie o Północnych Niemczech nie napisało mi, że wybiera się w przyszłości własnie na rower wzdłuż Bałtyku. Genialne uczucie!

Mało tego (ależ się chwalę :D). Moja relacja z Północnych Niemiec została naminowana do najbardziej prestiżowej nagrody w świecie YouTubeowym – Grand Video Awards. Co prawda nie wygrałem, ale i tak radość niesamowita.

To tyle. Jeśli chcecie zorganizować swoją wycieczkę do Niemiec, to bardzo zapraszam do innych wpisów z tego wyjazdu. Tam znacznie więcej praktycznych informacji, ciekawych miejsc i atrakcji na północny Niemiec. Pierwszy link powyżej, a tutaj link do Rugii. Poniżej natomiast wrzucam transkrypcję powyższego filmu, jakby ktoś potrzebował :)

Cześć! Bardzo się dziś zdziwcie, będziecie w szoku wręcz kiedy zobaczycie jakie kapitalne miejsca można zobaczyć nad Bałtykiem. W poszukiwaniu wiosny i ładnych widoków wybrałem się pierwszy raz w życiu do Północnych Niemiec . Do Meklemburgii aby przejechać się od Rostocku do polskiej granicy szlakiem rowerowym Morza Bałtyckiego. Pewnie zastanawiacie się kto normalny na początku kwietnia jedzie na rower nad Morze Bałtyckie? No to ja. Pojechałem bo zależało mi aby pokazać Wam tę okolicę jeszcze przed sezonem. Abyście szukając kierunków na ten rok mieli na uwadze, że zaraz za miedzą właściwie rzut muszlą od polskiej granicy jest naprawdę ładnie. Najlepiej moim zdaniem pojechać oczywiście rowerem, ale tak naprawdę w każdym innym wydaniu będziecie zadowoleni. Pierwszym z ciekawszych miejsc po drodze jest miejscowość rozciągająca się za mną która nazywa się Ahrenshoop. Jest to miejscowość, która jest znana z tego że w 1889 roku ściągnęło do niej dwóch artystów i zostało tak zafascynowanych okolicznym krajobrazem i spokojem bijącym z tej okolicy, że postanowiło założyć tzw. kolonię artystów. Cokolwiek to znaczy od tamtej chwili do tej niewielkiej wsi zaczęło ściągać całe rzesze twórców z całych Niemiec. Nie tylko malarzy pejzażystów jak tych dwóch pierwszych artystów, ale także rzeźbiarzy, muzyków, pisarzy ale także inne wybitne osobistości takie jak Albert Einstein. Sama miejscowość Ahrenshoop zaś leży na półwyspie o wdzięcznej i dźwięcznej nazwie Fischland-Rass-Zingst Nazwa trójczłonowa bo też w przeszłości półwysep ten był trzema odrębnymi wyspami. Jednak przez działalność człowieka, a także dzięki sztormom wszystkie one zostały połączone w jeden cienki półwysep.

– Szybka szama i jedziemy dalej!

W północno-zachodniej części tegoż półwyspu znajduje się pierwszy z dwóch odwiedzonych przeze mnie parków narodowych, który nazywa się właśnie tak [Vorpommersche Boddenlandschaft] Znany jest z tego, że na jesień przylatuje tutaj 30 tysięcy żurawi. Co czyni ten park największym skupiskiem żurawi w Europie. Poza opowiadaniem o odwiedzonych miejscach chciałbym w tym odcinku powiedzieć też kilka słów o tym co mnie w Niemczech fascynuje pod kątem rowerowym. Nie będę się rozpływał nad jakością ścieżek, jak już to kiedyś robiłem. Bardziej chciałem powiedzieć o rowerach, o ich popularności, statystykach i jak my Polacy wypadamy na tle Niemców.

– Coś niesamowitego jest w tym jaki status ma w Niemczech w ogóle rower.
– Nie jest rower tutaj uznawany jako środek transportu dla ubogich.
– Tutaj jest to środek transportu codziennego jakkolwiek się to rozumie.
– Czy do pracy, czy na pole, czy do kościoła, czy do sklepu, czy na spotkanie biznesowe, wszędzie naprawdę jeździ się rowerem.

79% Niemców jeździ na rowerze, z czego 75% jeździ regularnie używając go jako codziennego środka transportu. Kolejne 52% traktuje rower jako środek transportu rekreacyjnego jeździ np. z sakwami. a 25% jeździ na sportowo czyli na jakimś MTB czy też na szosie. Swoją drogą bardzo dużą popularność mają też ostatnio w Niemczech rowery elektryczne. I aż 25% użytkowników korzysta właśnie z elektrycznych. Pewnie to też jakoś wyrabia tę statystykę.

– U nas niestety nie mam danych co do elektryków ale myślę, że jest to bardzo mała liczba.
– No wiadomo kwestia zamożności.

Niesamowita Rugia!

A jak u nas wygląda popularność w porównaniu z Niemcami? O tym powiemy sobie trochę później, bo teraz zbliżamy się do głównego punktu całej wycieczki. Niesamowitej wyspy Rugia. Wyspa Rugia, która znana jest z tego że na szeroką skalę hoduje się tutaj alpaki – Nie nie hoduje się ich tutaj na szeroką skalę, ale mają dwie. Tak samo jak i dwa łabędzie. A o lokalizację tego miejsca najczęściej pytaliście na FB i Instagramie. Jak coś nazywa się ono tak – Spyckerscher See und Mittelsee. A link do lokalizacji znajdziecie we wpisie blogowym. – Rugia to największa niemiecka wyspa – wyspa słowiańskich bogów. Można powiedzieć koniec słowiańskiego świata taki ostatni bastion zachodnich Słowian. Zamieszkiwana była przez wiele wiele lat przez legendarnych Ranów. Nazywanych też Rugianami. Którzy tutaj dzielnie bronili swoich słowiańskich wierzeń przed chrześcijaństwem. Co im zrobiły dalmatyńczyki? Ostatnim punktem słowiańskiego oporu przed chrześcijańską krucjatą była natomiast Arkona. Przylądek, na którym się właśnie znajduje. To tutaj znajdował się ten słowiański gród, który bronił się najdłużej. A także znana świątynia boga Świętowita. Będąc tutaj warto też wpaść przy okazji do niewielkiej wioski rybackiej Wit. Która znajduje się dosłownie kawałek obok.

Północny-wschód Niemiec znany jest nie tylko w Niemczech ze swoich kurortów. A dokładniej rzecz mówiąc bidearchitekture, czyli kurortowej architektury. Termin ten tyczy się głównie tych wszystkich białych drewnianych, wykończonych z dbałością o każdy najmniejszy detal willi. Ale także liczne mola budowano w takim właśnie samym stylu. Jak choćby to w Ahlbeck, czy też to w Sellin. Historia kurortów w Meklemburgii rozpoczęła się w 1793 roku kiedy to w miejscowości Heiligendamm został zbudowany pierwszy kurort na zlecenie księcia Fryderyka Franciszka I. I w tej samej miejscowości tylko kilka lat później pewien wikliniarz wpadł na pomysł aby zrobić taki oto pierwszy kosz wiklinowy można powiedzieć taki niemiecki parawan. Jeszcze z ciekawszych miejsc na molach to zarówno w Sellin jak i wspomnianym wcześniej Zingst znajdują się nurkujące gondole. Ponoć jedyne takie konstrukcje na świecie. Mieszczą 25 osób, ważą 45 ton i nurkują na głębokość 10 metrów.

Jasmund

Zapraszam jednak na dalszą przejażdżkę wzdłuż wybrzeża Rugii. Czas na drugi park narodowy na mojej trasie – Jasmund. Muszę powiedzieć, że ta Rugia zrobiła na mnie. Właściwie dalej robi ogromne wrażenie. Każdy kilometr, mega tutaj jest. Można przykręcić i z 2-3 dni spokojnie. Ale te klify Jasmund czyli taki totalnie najpopularniejszy punkt odwiedzany przez wielu na Rugii to już jest totalny kosmos. Miejsce, w którym się znajdujemy nazywa się Victoriasicht. A tam z kolei jest punkt widokowy, który się nazywa Königsstuhl – Tam wstęp kosztuje 9,90 euro

– Tam jest takie centrum, można się co nieco dowiedzieć o parku, itd.
– Tu wstęp nic nie kosztuje i stąd jest całkiem niezły bym powiedział nawet lepszy widok no bo widać ten klif.

Zabawne jest, że jak zapytałem was na Facebooku czy Instagramie. Nie mówiąc gdzie jadę, tylko mówiąc, że jadę wzdłuż wybrzeża Bałtyku. To 99% z Was strzelało, że jadę gdzieś w granicach Polski. No i wtedy naszła mnie taka myśl, że faktycznie to jest takie troszeczkę u nas oczywiste. Że jak ktoś chce jechać wzdłuż Bałtyku rowerem z sakwami to jedzie wzdłuż polskiej części wybrzeża. I jest to jedna z tras, które są częściej wybierane na taki pierwszy czy drugi raz z sakwami. No i pomyślałem, że może zaproponuję Wam aby troszkę przedłużyć taką trasę. Żeby pojechać nieco dalej. Wykroczyć poza granicę Polski i pojechać na taką Rugię. Rowerem nie jechałem wzdłuż wybrzeża Polski Ale wiele osób pisało, że różnie jest z tą jakością ścieżek. Tutaj jest naprawdę rewelacyjnie i tych ścieżek jest mnóstwo i są świetne. No i jest też tutaj mega widokowo. Co nie ulega wątpliwości i mam nadzieję, że to też stwierdzicie po tym vlogu i po filmie z serii Dzień Dobry. Tutaj Prora, czyli turystyczny kurort nazistowski, który ciągnie się aż przez 4,5 kilometra. Wybudowany został przed wojną, a w planie miał pomieścić 20 tysięcy ludzi. No i to już koniec Rugii, ale nie koniec ciekawych miejsc w tych okolicach. Wpadam na chwilę do Stralsundu odwiedzić tamtejsze oceanarium. No szczerze przyznam nie odwiedzam często takich miejsc ale naprawdę mi się podobało. Zwłaszcza te wszystkie konstrukcje przedstawiające wieloryby 1:1. Pooglądajcie sobie oceanarium, a ja w tym czasie podrzucę jeszcze kilka ciekawych statystyk i tego jak wypadamy rowerowo na tle Niemców.

Popularność rowerów w Polsce vs. Niemcy

Według badań CBOS z 2012 roku 70% Polaków wychodzi na rower chociaż raz do roku. Natomiast regularnie na rowerze jeździ zaledwie 22% z nas. Przypomnę, że w Niemczech jest to aż 75%. Przyglądając się natomiast typowo rekreacyjnym wykorzystywaniu rowerów Niemcy wybywają na wycieczki rowerowe aż 30 razy częściej niż my. Wracając do Niemieckich rowerzystów i tego jak się do nich mamy skupmy się na turystyce rowerowej bo to jest najciekawsze i pewnie największą część z Was zainteresuje. Jak wspomniałem 52% Niemców jeździło w zeszłym roku na wycieczki rowerowe. Co ciekawe jak już ktoś jeździ to jeździ regularnie. I biorąc pod uwagę już tych jeżdżących Niemców to jeżdżą oni w roku średnio na 11 wycieczek rowerowych. Takich wiadomo jednodniowych, ale też wielodniowych. I co ciekawe 8 na 10 wyjazdów organizowane jest samodzielnie bez jakiejkolwiek pomocy biur podróży czy innych touroperatorów. Optymizmem trzeba przyznać nie wieje, ale trzeba przyznać, że idzie ku lepszemu. I szczerze mówiąc trzymam za to kciuki. I staram się ten rower promować jako ten środek transportu nie tylko codziennego ale też taki środek, który używa się podczas rekreacji i podczas wyjazdów jednodniowych i wielodniowych Jeśli się zmotywujecie do jakiegoś wyjazdu w tym roku to podeślijcie mi jakieś zdjęcie czy nagranie krótkie z wami, jakimś widokiem i fajnym rowerem oczywiście. Z fajnym widokiem i rowerem. Nieważne jaki macie rower. I zrobimy sobie z tego taki wspólny film lub wspólny wpis ku wzajemnej motywacji. Co Wy na to?

Wyspa Uznam rowerem

Tymczasem zapraszam w dalszą trasę jedziemy dalej w kierunku Polski. Właśnie przez ten niesamowity most wjeżdżam na wyspę Uznam. I Niemcy są super przykładem tego, że rower nie musi być super. Rower po prostu musi jeździć. Nie muszą to być jakieś super drogie rowery. – Zaręczam Wam, że cena tutejszych rowerów przed dworcem raczej nie przekracza 300 zł średnio.

– A paczcie jeszcze to!
– Niezłe, nie?

Jeszcze przed startem do Niemiec powiedziałem sobie, że nie będę Wam marudził w relacji na pogodę. No bo wiadomo jak to w kwietniu może być nad morzem. Muszę przyznać, że o dziwo nie było na co marudzić. No może poza tym wiatrem wiejącym non stop w twarz. Bo sama pogoda była świetna. Dopiero ostatniego dnia trochę się ochłodziło i srogo zmarzłem. Ale przynajmniej wiatr dla odmiany się zmienił.

– Ja nie wiem czy Wy to moi mili widzicie?
– Słuchacie „beng”
– Czy Wy widzicie, w którą się one stronę kręcą?
– Pewnie nie to ja Wam powiem, kręcą się nie w moją stronę.
– A znaczy to mniej więcej tyle, że w końcu mam wiatr w plecy hehehe.
– Nawet, że się pogoda troszeczkę popsuła to mi nie przeszkadza.
– Jak wieje w plecy to można jechać cały dzień. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!
– Słuchajcie, właśnie już zaczynałem marznąć powoli.
– Bo chłodno się zrobiło tego ostatniego dnia.
– Aż tu nagle ni stąd ni zowąd znak na największą hodowlę Motyli w Europie ponoć.
– I jest tu 28 stopni, także polecam! Wyspa Uznam.

Powiem wam szczerze, że jeśli przychodzi co do czego to strasznie ciężko jest jakiegokolwiek uchwycić w locie. Siedzący to nie problem, ale w locie tak ciężko przewidzieć jego kolejny ruch. Że nawet w zwolnionym tempie miałem problemy ze złapaniem jakiegokolwiek choć przez kilka sekund w kadrze. A jak się już udawało to znowu nie trafiałem z ostrością. Stwierdziłem jednak, że nie będę im dawał za wygraną i będę próbował aż do skutku. No muszę przyznać szczerze, że te Północne Niemcy zrobiły na mnie takie wrażenie jakiego się nie spodziewałem. Szczerze mi się podobało i szczerze polecam się wybrać tutaj czy na rower, czy samochodem czy jakkolwiek tam lubicie. Chociażby dojechać do Stralsundu i na Rugię wyskoczyć na 1-2 dni. Bo widoki robią robotę. Jakby Was interesowały praktyczne informacje jak chociażby trasa, ciekawe miejsca po drodze, dokładne lokalizacje czy też ślad GPS tej trasy wzdłuż Bałtyku To wbijajcie tradycyjnie na bloga tam się pojawi wpis, link znajdziecie w opisie. Jeśli jeszcze nie to pewnie za jakiś tydzień czy dwa w tym opisie się znajdzie. Albo po prostu zerkajcie na bloga i tam wypatrujcie go u góry. To tyle. Dzięki piękne za uwagę. I zapraszam do następnego odcinka. Pozdro!

 

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

19 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *