Wzdłuż Bałtyku na rowerze 🚴‍♂️💨 Czy R10 jest tak dobra jak mówią? EuroVelo 10 i Mierzeja Wiślana

Po dłuższej przerwie zapraszam na rower, a dokładniej mówiąc – na najpopularniejszą w Polsce trasę rowerową wzdłuż wybrzeża Bałtyku!

 

Jest to trasa, którą chyba każdy rowerzysta-sakwiarz zaczyna swoją przygodę z turystyką rowerową. Trasa jest ładna i  ciekawa, ale czy aby nie ma lepszych wyborów? Przejedziemy się dzisiaj dokładnie po trasie R10 (lub też Eurovelo 10) i zastanowimy się, czy aby ta trasa jest tak dobra jak się mówi. Czy jest to przyjemność z jazdy rowerem i podziwianie uroku wybrzeża Bałtyku czy raczej patrzenie pod koła, aby nie wyrżnąć na krzywych płytach lub piasku.

Zapraszam na mini wyprawę rowerową wzdłuż wybrzeża Bałtyku kultową trasą R10, nazywaną też Euro Velo 10, której polski odcinek prowadzi przez 3 województwa i liczy sobie aż 588 kilometrów!

 

Dla lubiących czytać przypominam, że film ma napisy. A poniżej wrzucam transkrypcję filmu. Jednak polecam film, bo może się to czytać ciężko :) 

Rowerem wzdłuż wybrzeża Bałtyku

Cześć tu Karol z Kołem Się Toczy ubierajcie pampersy, zabierajcie bidony bo jedziemy w końcu na rower. Bo jak zapowiadałem szykuje się sporo rowerowych wypadów i świetnych miejsc w najbliższym czasie a sezon zaczniemy sobie od królestwa parawanów, a dokładniej mówiąc przebiegającego przez to królestwo najpopularniejszego w naszym kraju szlaku rowerowego, który poprowadzony jest wzdłuż Bałtyku. I który nazywa się Euro Velo 10 lub potocznie R10. Od niemieckiego Radweg. Ogólnie rzecz ujmując R10 to jest chyba taki naturalny wybór dla osób zaczynających swoją przygodę z sakwami. Ponieważ jest to dość płaska trasa. Jest infrastruktura, są kempingi, są hotele, są super ścieżki no i są też fajne widoki. Taką mamy przynajmniej nadzieję. A jako, że nadzieja umiera ostatnia to nie zrażamy się pierwszymi trudnościami bo już od samego początku trasy towarzyszą nam niezbyt przyjemne krzywe płyty i piasek, jednak niestety nie ten pięknie pofalowany rozświetlony w promieniach zachodzącego słońca na plaży a taki, który niestety z tej plaży zwiał na ścieżkę. No co zrobisz. A to trzeba pytać tych jadących z naprzeciwka. Ale Pan ma na trzy koła, to powinno być lepiej. Na 4 nawet. Nie zatrzymuj się, jedziesz jedziesz. Ooo ładnie poszło.

Trasa R10 (eurovelo 10). Jaka jest?

Trasa R10 to szlak rowerowy będący częścią wielkiej sieci szlaków rowerowych w całej Europie. Szlaków EuroVelo jest 17 i projekt ten miał być symbolem takiej jednoczącej się Europy. Jest szlak EuroVelo biegnący wybrzeżem Atlantyku, Szlak Słońca, Szlak Europy Wschodniej, Szlak Stolic Europejskich i wiele wiele innych. A jednym z najdłuższych jest liczący sobie 9 tysięcy kilometrów EuroVelo wokoło Bałtyku, którym jedziemy my. Którego polski fragment liczy 588 km. I teraz tak, nasza trasa R10 leci tu. Ale jak tu? Niemożliwe. Mam taki pomysł. Weź zrestartuj licznik aż do samej Gdyni będziemy liczyć ile jest kilometrów. Ja też zrestartuje i ja będę liczył ile jest takiej fajnej ścieżki, takiej asfaltowej. Takiej prawdziwej ścieżki w ścieżce. Czyli np. nie tej co tutaj jest. A jak to będę liczył? Ano będę zakładał licznik wtedy kiedy ścieżka zasłuży na certyfikat Kołem Się Toczy i będzie naprawdę równa i przyjemna. O czekaj czekaj. Licznik do włożenia. O. Można jechać. Dobra czekaj. 100 m wyciągnął licznik. A kiedy nawierzchnia będzie do bani, powiedzmy w stylu krzywe leśne dukty, płyty czy też piach po którym nie da się jechać to licznik będę po prostu zdejmował, i tyle. A po co to wszystko? No po prostu w ramach urozmaicenia sobie jazdy ale też takiej powiedzmy w miarę rzetelnej oceny ile jest tutaj faktycznie takiej trasy rowerowej z prawdziwego zdarzenia. Ogólnie rzecz biorąc trasy tej nie jedziemy całej, a to z tego powodu, że szczerze mówiąc podchodzę do niej troszeczkę tak sceptycznie. Zwłaszcza po trasach wzdłuż Bałtyku, które już robiłem i to w Niemczech i to w Szwecji. No i troszeczkę siłą rzeczy będą porównywał te dwa wybrzeża, przede wszystkim dwie trasy, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Przynajmniej za bardzo. Zresztą sami sobie możecie porównać jak tam wyglądają trasy rowerowe oglądając filmy z Niemiec czy też Szwecji. Natomiast nasza wycieczka zaczyna się w Koszalinie skąd pojedziemy do Gdyni zahaczając po drodze o Hel. A także potem wyskoczymy jeszcze na Mierzeję Wiślaną, która to pod kątem rowerowym i widokowym jest ponoć znacznie lepsza niż sam Hel.

R10 – pierwsze wrażenia

Początek naszej wycieczki był faktycznie dość zmienny. Żeby nie powiedzieć kiepski jednak zaraz za Mielnem się poprawiło i wjechaliśmy na pierwszą ścieżkę z prawdziwego zdarzenia. Która poprowadziła nas wprost na pierwszą mierzeję pomiędzy Bałtykiem, a jeziorem Jamno. Po prostu Mielno nie miało budżetu. Wydało wszystko na karuzelę. Nie no ale tutaj ścieżka już jest ładna, licznik nabija kilometry. Czy wiecie, że Bałtyk to jest jedno z najmłodszych mórz świata. Tak naprawdę powstał 12 tysięcy lat temu kiedy to lądolód, który tutaj zalegał cofnął się z powrotem na północ i wtedy odkryła się właśnie niecka Bałtyku ale co ciekawe nawet wtedy jeszcze to nie było morze, a duże wielki słodkowodne jezioro ponieważ dopiero 5 tysięcy lat temu kiedy ten lądolód cały czas się topił i topił i topił. Podniosło się tyle wody, że się ta niecka przelała w okolicach cieśniny Kattegat w Szwecji i połączył się wtedy Bałtyk – Jezioro Bałtyk z oceanem i wtedy stał się morzem. Swoją drogą to jest właśnie cieśnina Kattegat, którą właśnie oglądacie bo byliśmy tam też z Gdziebądziem w Szwecji, naprawdę fajna okolica. No ale żeby nie było ta też jest bardzo ładna. Co prawda bunkrów nie ma ale też jest… [MOTYLA NOGA]. A nie chociaż, są bunkry. Tak samo jak są i liczni widzowie Kołem Się Toczy na trasie, których bardzo serdecznie pozdrawiam. Śmiało zaczepiajcie, a jak będę miał jeszcze jakieś naklejki to chętnie się z Wami podzielę. A mogę zdjęcie? O dzięki! Tu jeszcze mam dla widzów. To jest +10 do prędkości. Ooo super. Tylko nie klejcie po jakichśtam miejscach bo potem mi będą pisać ludzie, że chcą czapkę. Wiem, bo oglądałem z Madery. Już dzisiaj jedną przekleiłem ale nie mogę mówić gdzie, bo dopiero będzie w odcinku. Czapka jak coś będzie, ale to jeszcze za chwilę. Tymczasem jedziemy w kierunku miejscowości Darłowo, gdzie robimy sobie małą przerwę na odpoczynek. A także, gdzie jest taki fajny ruchomy most, który się przesuwa na szynach. Właśnie chciałem Wam pokazać bo myślałem, że ten statek będzie płynął ale chyba nic z tego nie wyjdzie. To jest żaglowiec na ropę. Ciekawe czy on te żagle kiedykolwiek rozwinął. Jakby Jarosław przyjechał to by to rozwinął. Tymczasem po krzywych płytach lecimy w kierunku drugiej mierzei po której jest poprowadzona trasa R10, a która odgradza od Bałtyku jezioro Kopań. Jest ona znacznie cieńsza przez co dużo atrakcyjniejsza do jazdy rowerem. Szczególnie na drugim kilometrze, gdzie mierzeja ma zaledwie kilkadziesiąt metrów i jadąc rowerem widać zarówno jeden brzeg jak i drugi. Jest to właściwie jedyne takie miejsce, na całej naszej trasie R10. A musicie wiedzieć, że mierzei po drodze jest naprawdę sporo. Zobaczcie jaki piękny zachód się robi.

Noclegi na dziko wzdłuż trasy rowerowej R10

Słuchajcie jeśli chodzi o noclegi na dziko i jeśli jesteście osobami, które się boją spać na dziko troszeczkę nielegalnie. Bo jednak przypominam, że prawo w Polsce nie sprzyja nocowaniu na dziko. I jest daleko nam do szwedzkiego Allemansrätten. Jednak jest dobra wiadomość. Od 2021 roku prawo jest już łagodniejsze i można spać na dziko legalnie w wyznaczonych przez nadleśnictwa miejscach. Cały ten program nazywa się Nocuj w Lesie, a miejsca, gdzie można spać legalnie na dziko znajdziecie na takiej stronie gdzie jest taka mapa z wyraźnie zaznaczonymi obszarami. No niestety miejsc tych jest na tyle mało, że na całej trasie R10 nie ma ani jednego. Jeśli ktoś chce pod namiotem tutaj spać no to zostają kempingi lub no sami zresztą wiecie co. Jak to niedużo trzeba, żeby ładnie przyozdobić ścięte drzewa. Znaczy najładniej to by wyglądało całe drzewo, nie? A nie ścięte, ale ale czasem trzeba. A my jedziemy dalej w rytm muzyki, który wybijają nam wciąż płyty w stronę Jarosławca skąd pojedziemy dalej do znanej i lubianej Ustki. Jednak zanim tam dotrzemy odbijamy najdalej od Morza Bałtyckiego podczas całego naszego wyjazdu. Aż na kilkanaście kilometrów aby odwiedzić pewne ponoć warte odwiedzenia miejsce. Miejsce, które jak żadne inne na całej trasie ma ten nadmorski niepowtarzalny klimat. No i miejsce jakich wzdłuż niemieckiej i szwedzkiej trasy EuroVelo 10 jest cała masa, a u nas nad morzem zostały wyparte przez ten jarmarczny, gofrowo, karuzelowy klimat. A takim miejscem, które jest ciut na uboczu trasy R10 polecane chyba najczęściej przez Was jak pytałem o ciekawe miejsca po drodze. Zagroda Śledziowa w miejscowości Stalkowo. Zagroda, gdzie w starych budynkach stworzono królestwo śledzia. Gdzie można zjeść obiad, przenocować ale też dowiedzieć się sporo o połowach i samych śledziach, gdyż właściciel stworzył w jednym z budynków muzeum. Naprawdę świetne miejsce, przynajmniej na przerwę od jazdy rowerem. To jak adwentowe czekoladki. Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek. W Ustce kupujemy tylko coś do picia bo temperatury nie spadają nam poniżej 10 stopni i jedziemy dalej przez piękne klify Orzechowo aż do miejscowości Rowy, gdzie zatrzymujemy się na kolejną noc. Po drodze natomiast szlak EuroVelo 10 zamienia się w istną piaszczystą blisko 10-kilometrową masakrę i zdecydowanie odradzamy jechać tutaj oficjalnym szlakiem. A dużo wygodniej będzie wyskoczyć tutaj na utwardzoną drogę prowadzącą przez wieś o jakże tutaj prawdziwej nazwie Objazda. No chyba, że lubicie co chwila przepychać rower przez głęboki piach. Bierz te muchy. Właśnie, a jakby tego było mało to nawet się nie można tutaj zatrzymać choćby przy takiej ładnej stacyjce rowerowej bo od razu dopadła nasz chmura much i bąków, które chcą zjeść nas żywcem. A ta droga stacyjka to bardziej kojarzy mi się z drogą krzyżową niż jakimkolwiek odpoczynkiem. Ale co tam. Przez okolice jeziora Gardno mkniemy dalej w kierunku jednego z głównych punktów programu, czyli jeziora Łebsko. Swoją drogą, w ogóle te wszystkie przybrzeżne jeziora oddzielone tymi mierzejami, którymi się tak fajnie jedzie. Co prawda nie wszystkimi, bo na niektórych są bazy wojskowe. One są naprawdę świetne do nauki pływania. Bo tak przykładowo średnia głębokość Jeziora Gardno to jest 1,3 m, Jeziora Jamno 1,4 m, Łebsko 1,6 m, a Bukowo 1,8 m. Tylko żebyście mi tu bez umiejętności pływania nie próbowali przychodzić bo wiecie jak jest ze średnią, nie? Raz macie 0,5m, raz będzie 3,5m.

Ciekawe miejsca na trasie R10

Tego typu miejsca na trasie są bardzo fajne. Zobaczcie takie budki, jest miejsce na ognisko. Itd. Przepiękne miejsce na rozstawienie namiotu, na nocleg. No chyba nie myśleliście, że mówię poważnie, nie? Niestety nie można. Ale jest zakaz rozstawiania namiotów. Więc można spać bez namiotu, tak mi się wydaje przynajmniej. Jeśli chodzi o zliczanie tras takich typowo rowerowych, takich twardych, szybkich, wygodnych to już jesteśmy poza zachodnio-pomorskim i kilometraż wygląda następująco: ty masz ile? Zrobiliśmy 135 kilometrów. A ja mam powierzchni takich mających rekomendacje Kołem Się Toczy 73 km. Czyli ponad połowa, takich było ścieżek fajnych, takich asfalcików, itd. Aczkolwiek teraz wjechaliśmy do województwa pomorskiego i w pomorskim mimo tego, że bogatsze województwo to już wygląda to jak widać. No i ciąg dalszy trasy biegnie przez park słowiański, jak to niektórzy pisali. Jedziemy w stronę sławnych Kluk. Zapamiętajcie sobie ten znak. Gdyż, ponieważ, azaliż jest czapka do zgarnięcia. Ale nie taka, tylko… skąd pan ma tę czapkę taką fajną? Co? Naklejkę odkleiłeś? A w sumie jak ktoś będzie widział tatę na kole to też może mu odkleić naklejkę i też będzie miał czapkę. Tylko bez pobić tu proszę. Ale powiedz, że tata jest siwy. I szybko na kole ucieka więc trzeba gonić. Dobra zapamiętajcie sobie – Rowy, Łeba, Czapka. Czapka tradycyjnie jest dla pierwszej osoby, która podeśle mi selfie z naklejką i odklei ją co też udowodni zdjęciem. Ogólnie czapka nie tylko ładnie wygląda, nie tylko daje +10 do szybkości ale też świetnie spisuje się przy odganianiu much. Jak coś polecam. Oczywiście zwycięzcę ogłosimy sobie tradycyjnie na Instagramie do którego obserwowania zachęcam. A tymczasem kilka słów o założeniach EuroVelo. Wytyczne co do robienia tras EuroVelo też są całkiem ciekawe ponieważ z założenia trasy te miały mieć co najmniej 1000 km, łączyć przynajmniej dwa kraje i co ważne miały unikać stromych podjazdów co widać, że było właśnie głównym założeniem co do tych tras. To żeby były jak najbardziej dostępne dla jak największego grona rowerzystów. Najlepiej początkujących. No ogólnie szkoda bo jednak górki są najfajniejsze, jednak rozumiem to, że najlepiej jest zaczynać od płaskich fragmentów a dopiero później lepiej wysyłać ludzi w górki. W ogóle dajcie znać w komentarzach jestem bardzo ciekaw ile z Was jechało już trasę R10, jakie były wasze odczucia? A także napiszcie czy była to Wasza pierwsza wyprawa rowerowa czy też któraś już tam z kolei. Swoją drogą nie wiem czy słyszeliście, a patrząc po statystykach tego filmu rocznicowego z okazji 10-lecia Kołem Się Toczy raczej niewielu z Was słyszało. Planuję troszeczkę podpromować turystykę rowerową w ciągu najbliższego roku znaczy zawsze już promuję od 10 lat ale jakoś tak bardziej przycisnąć w ciągu tego roku i przejechać 10 tras. Takich fajnych, ciekawych, a na koniec być może wypuścić książkę. Będą w niej oczywiście najlepsze trasy jakie przejadę, jakie przejechałem w ciągu ostatnich 10 lat w Polsce i blisko granicy. Będzie dużo pomysłów. Sporo inspiracji, a także cała moja wiedza, porady rowerowe i doświadczenia. Jeśli uważacie, że to nie jest taki zły być może pomysł to taki link jest na dole możecie zapisać swojego maila na taką listę powiedzmy osób oczekujących, będzie to dla mnie taki znak, że warto się wziąć do roboty. No i będzie mi też bardzo miło.

Kluki – kultowe bagna

Lecimy dalej. Przed nami kolejne kilometry, jednak zanim dojedziemy do Łeby czeka nas jeszcze jedno takie miejsce, przed którym najczęściej przestrzegaliście nas na trasie R10. Czyli okolice wsi Kluki. I nie mam tutaj bynajmniej na myśli tego pięknego skansenu w Klukach, który odwiedzić jak najbardziej polecamy ani też takiej fajnej restauracji, gdzie warto się przed opuszczeniem Kluk posilić żeby nie paść po drodze z wyczerpania. Jedz, jedz przed Klukami. Zawsze to energia. Przygoda Kluki czas zacząć. O nieee…. O co chodzi z tymi klukami? Wszyscy, którzy jechali już trasą R10 pewnie się uśmiechają bo wiedzą o co chodzi. A tym co nie wiedzą już tłumaczę. Jest to taki chyba no najbardziej popularny fragment, najbardziej znany fragment R10. No niestety nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Kluki znane są z tego, że trasa R10 poprowadzona jest tutaj przez bagna, a co za tym idzie jest to takie połączenie stada much, braku cienia, piachów, a także po deszczu brodzenia w wodzie po kostki co możecie zobaczyć na przykładowym filmie.. My na szczęście mamy od kilku dni srogi upał więc jest już dość sucho ale i tak najgorszą część sobie ominiemy i pojedziemy ciut na około. O zaczynają się znane kładki. Oaahuaauaua. Ty sobie zejdź albo jedź tu. [niezrozumiałe słowa w obcym języku] W sumie jak już tyle zrobili tego mostku to już mogli cały, co nie? A nie gór-dół, góra-dół. Wiecie co pomorskie? Wiecie, że Was lubię za Kaszuby na przykład. Ale tutaj, ta droga to jest porażka. Przydałoby się ogarnąć naprawdę, bo wstyd. Wstyd, wstyd, o. Tam jest najgorsze bagno. Patrz patrz do góry do góry. Nawet one uciekają od tego bagna. I dlatego tam nie jedziemy. Jedziemy w tamtym kierunku, gdzie jest troszkę mniejsze bagno. A nawet nie ma go już praktycznie w ogóle i co więcej powiem jak już się człowiek nie skupia na tym aby nie wpaść w krzaki to okazało się, że okolica robi się naprawdę ładna. A to molo zlokalizowane nieco na uboczu drogi z którego można obserwować liczne ptaki żyjące nad Jeziorem Łebsko to już jest najprawdziwsza magia.

Wydmy w Łebie oraz Wydma Czołpińska

A w okolicach Łeby znajduje się, co? Najbardziej charakterystyczny obszar pustynny w Polsce. Największa z tutejszych wysp to jest Łącka, na której się właśnie znajduje, ma ona 42 metry a cały ten obszar to jest największy obszar ruchomych piasków w Europie. I wyobraźcie sobie, że wydmy przesuwają się w rok ponoć od 2 do 10 metrów. Mi się nie chcę wierzyć bo to jest ogromny kawał. No choć patrząc tutaj na ten las, który jest pożerany przez piasek no to coś tam się przemieszczają. No chyba, że takie fejkowe kikuty powstawiali. Ale nie sądzę.

W ogóle co ciekawe, a propos wysokości jest taka pewna niezgodność bo jak się przygotowywałem do tego odcinka to zauważyłem, że sporo źródeł podaje iż to wcale nie wydma Łącka jest najwyższa, a najwyższa jest wydma Czołpińska i to według niektórych źródeł, aż o 14 metrów. Ale tak nie robimy. W ramach ciekawostki słuchajcie mimo iż to jest najbardziej efektowny obszar pustynny w Polsce to wcale nie jest to największy obszar pustynny w Polsce. Największym obszarem pustynnym w Polsce jest obszar na południu Polski. Dajcie znać czy wiecie który. Jest 6-krotnie większy, ma 33 km^2. A my mamy kolejne kilometry przed sobą i mkniemy dalej na wschód w kierunku jeszcze dwóch mierzei mijając po drodze pięknie położoną latarnię Stilo. A jak wygląda droga? No mimo iż w większości jest leśno-szutrowa to już zdecydowanie lepsza niż ta w Słowińskim Parku Narodowym. No i od tego momentu obiecuję, narzekania już nie będzie. Oczywiście nie znaczy to, że będę jechał cały czas z założonym licznikiem bo dalej daleko temu do zachodnich standardów ale już jest wystarczająco super aby cieszyć się jazdą i zdecydowanie ten odcinek polecamy. Jakbyście się zastanawiali, gdzie poszło 70 milionów na wybory, które się nie odbyły. Dalej lecimy w stronę Jastrzębskiego Klifu będącego najwyższym 33-metrowym klifem w Polsce. To jest ten tutaj co widzicie właśnie na przeciwko. A po kilku kilometrach witamy się z przedostatnią mierzeją na naszej drodze, czyli Helem. Który to na całej długości pięknie przyozdobiony jest setkami kite-surfingowych latawców korzystających z wiejącego nam w twarz wiatru. Swoją drogą kiedy będziecie planować swoje wypady na trasę R10 lub też wzdłuż jakiegokolwiek innego morza polecam najpierw sprawdzić w jakim kierunku będzie wiał wiatr. Chociażby na stronie windy.com A dopiero potem dostosować do tego kierunku swój kierunek jazdy. Można sobie naprawdę bardzo mocno uprzyjemnić dzięki temu wycieczkę. A ostatni fragment trasy przez Hel to do złudzenia przypomina mi zeszłoroczne Bory Tucholskie i okolice Wdzydzkiego Jeziora zwłaszcza ta zawijasta i pięknie pofalowana trasa rowerowa wśród drzew. Naprawdę piękna rzecz.

Mierzeja Wiślana rowerem

No i dotarliśmy do Helu. Licznik wbił 140 km. Znaczy mój tej takiej powiedzmy super trasy rowerowej. A ogólnie 250 km, czyli nieco ponad połowa. Jednak to nie koniec naszej wycieczki bo została nam jeszcze ostatnia mierzeja i już powiem Wam, że warto było na nią czekać do końca. Zrobiliśmy sobie taką dwudniową wycieczkę od Nowego Dworu Gdańskiego jadąc dalej wzdłuż Zalewu Wiślanego, a wracając Mierzeją Wiślaną. Po drodze jest najgrubszy dąb w Polsce. Tu szło by namiot rozłożyć w środku. I powiem wam, że już sam początek wzdłuż Zalewu Wiślanego był zaskakująco ładny i kolorowy. Co zresztą widzicie teraz. A niewątpliwą atrakcją jest też przepłynięcie zalewu kursującym tutaj stateczkiem. Oczywiście wraz z rowerami. Ogólnie łódka na wyłączność. Nikogo nie ma, haha sami płyniemy z dwoma rowerami. Też vloga robisz? Tak jest. Hehehe dobra chodź na piwo. Jak coś to cena takiego rejsu to 50 zł z rowerem, a stateczek ten kursuje tylko w okresie wakacyjnym. Natomiast jeśli chodzi o widoki. No to o ile już przed stateczkiem było naprawdę ładnie. To najprawdziwsza magia dzieje się dopiero na samej Mierzei Wiślanej i nie mówię tutaj oczywiście o felernym przekopie a oczywiście o trasie pociągniętej tą właśnie mierzeją. Jestem mile zaskoczony, jeden z ładniejszych odcinków w ogóle jakie tutaj jechaliśmy i jako taki pomysł na wyjazd 1, lub 2 dniowy myślę, że fajna propozycja na weekend. No coś pięknego, ten fragment takiego odkrytego nie jest duży oczywiście jak to się widzi we wszystkich broszurach reklamujących Mierzeję Wiślaną. Ale ogólnie ta cała trasa z Krynicy Morskiej jest naprawdę bardzo ładnie położona. Pięknie się jedzie. No i to tyle. Kończymy odcinek. Jeśli uważacie, że książka i promowanie turystyki rowerowej to jest fajny pomysł to macie link na dole możecie kliknąć osoby zainteresowane kursem oraz nauką filmowania nie tylko takiego podróżniczego. Dziękuje za uwagę. I łapkę w górę i komentarze jak najlepsze. Dziękujemy. Do następnego, pozdro!

 

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

25 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.