Ciąg dalszy przygód na środku Atlantyku! Madera to niby taka mała, niepozorna wyspa, a jednak jest tyle na niej do pokazania, że jeden film nie wystarczy. Dziś zapraszam do drugiego odcinka z Madery!
Swoją drogą, dzięki za tak liczny odbiór pierwszego odcinka z Madery. Jeszcze nigdy żaden odcinek nie poszedł tak dobrze jak ten i trochę mam presję, że ciężko będzie mi go przebić w kolejnych filmach z Madery. Ale spróbujmy :D Dzisiaj powiemy sobie w końcu co to są te Lewady, pośmiejemy się z Cristiano Ronaldo, a także pójdziemy na najładniejsza trasę jaką odwiedziłem na Maderze – na szczyć Pico Grande.
Madera i jej ciekawe miejsca
Jak zwykle melduję, że film ma napisy, natomiast jeśli ktoś chciałby poczytać z jakichś przyczyn także tutaj, to również zamieszczam transkrypcję.
Spis treści:
Historia Madery
Wyspa Madera zagościła na europejskich mapach w XV wieku, kiedy to została przez przypadek odkryta przez trójkę żeglarzy, kolonizatorów. Przez przypadek, dlatego, że wracali sobie oni do Portugalii skąd pochodzili. Wracali wzdłuż wybrzeża Afryki, jednak napotkała, zaatakowała ich bardzo mocna burza i zniosła ich na środek oceanu i tak się kręcili kilka dni po tym oceanie, aż w końcu natknęli się na jedną z tutejszych okolicznych wysp, która dziś nazywa się Porto Santo. A po jakimś czasie natknęli się na Maderę. Bardzo górzystą, dużo większą i bardzo zalesioną wyspę. Która to zresztą swoją nazwę wzięła od tego, że jest zalesiona ponieważ Madera po portugalsku znaczy drewno. Taki ze mnie poliglota. A mówiąc o roślinności Madera nazywana jest wyspą wiecznej wiosny. Nie ważne czy przyjedziecie wiosną, latem czy zimą soczystą zieleń i kwiaty znajdziecie zawsze i absolutnie wszędzie nawet na czubku takiej małej górki. Tymczasem do naszych odkrywców kolonizatorów jeszcze sobie wrócimy później. No bo jest to naprawdę bardzo ciekawy temat, a teraz lecimy z tytułowymi lewadami. Jeszcze zanim polecimy to informacyjnie, właśnie kończy się przedsprzedaż dodatku podróżniczego, czyli nowego kursu filmowania i montażu, który jest dodatkiem do głównego kursu. Czyli do tego tutaj. Bardzo zapraszam naprawdę masa filmowo-montażowej wiedzy oraz doświadczenia mojego, ale też autorów innych kanałów jak Bez Planu, Wędrowne Motyle czy Gdzie Bądź. Dzięki temu nauczycie się tworzyć naprawdę dobre, efektowne i wciągające filmy z waszych wyjazdów, podróży czy tam wakacji. Obiecuję. Jak coś linki w opisie.
Lewady na Maderze
No dobra moi mili, na razie starczy tych lotów dronem. Pójdziemy sobie na trekking lewadą do Mojino, która prowadzi idealnie lekko pod górę tam w tą deszczową i pochmurną dolinę. No dobra ale skoro tak mówię, że idę sobie lewadą to czymże są te lewady? Jest to coś absolutnie charakterystycznego dla Madery. Są to tego typu koryta z wodą, betonowe najczęściej. Jest ich tutaj cała masa. Wyobraźcie sobie, że Madera ma 50 km długości i 20 km szerokości, a lewad na całej wyspie jest aż 3 000 km. No dobra, ale skąd się wzięły i czemu służyły lewady? Podczas zaludniania Madery jak już mówiłem w pierwszym odcinku zorientowano się, że północ wyspy czyli tam bardzo zachmurzona jest dużo bardziej mokra, wilgotna i znacznie częściej tam pada w przeciwieństwie do części południowej. Co w sumie teraz doskonale widać. No i stwierdzono, że trzeba jakoś tę wodę z północy na południe przetransportować. Być może zastanawiacie się czemu nie zbudowano miast na północy? Ano, z tego powodu, że północ jest dużo bardziej górzysta i taka niedostępna. Natomiast południe jest takie bardziej płaskie momentami, jest większy potencjał na budowę miast, a także na uprawę roli. Dlatego też zdecydowano się takimi lewadami przetransportować wodę z północy na południe. Jednak takie lewady to nie jest taka prosta sprawa. Ja wiem, że systemy irygacyjne to nie jest nic nowego jakby w świecie od wielu lat się buduje różnego rodzaju kanały żeby transportować wodę. Jednak tutaj dodatkowym problemem, kłopotem było to, że na środku wyspy są ogromne góry, które troszeczkę przeszkadzają w budowie różnego rodzaju kanałów no bo przypominam były to czasy przed pompami elektrycznymi. Co nie? Trzeba to było zrobić grawitacyjnie, więc co wymyślili budowniczowie? To, że będą się jakoś starać się tak kluczyć tymi lewadami, żeby najczęściej właśnie zboczami górskimi, żeby utrzymywać ich ciągły spad. No ale wiadomo, przez to, że gór jest tak dużo no to kluczyli bardzo bardzo mocno i stąd też jest tyle kilometrów tychże lewad. Jednak często samo prowadzenie lewad zboczami górskimi nie wystarczało, bo w końcu każda dolina się kiedyś kończy, a przed nią wyrastają strome góry, przez które tę wodę trzeba przetransportować na ich drugą stronę. Ale także i z tym sobie maderczycy świetnie poradzili budując naprawdę ogromne ilości długich tuneli na całej wyspie, którymi to właśnie te lewady są prowadzone. Jak coś w ogóle polecam aplikację maps.me. Tam macie wszystkie te lewady na czerwono tak ładnie zaznaczone, wszystkie trasy trekkingowe zresztą nie tylko lewady. Naprawdę spoko opcja. Tzn. żebyście mnie tutaj źle nie zrozumieli. Jeśli ktoś naprawdę się nie rusza i wejście pod małą górkę sprawia mu ból to wtedy lewady dla takiej osoby są spoko opcją. Jednak mówiąc całkiem szczerze ja raczej ich fanem nie zostałem. Idzie się długo, monotonnie, a przez większość czasu nic nie widać bo idzie się lasem. Chociaż ta tutaj pierwsza była wyjątkowo widokowa jak na lewadę. Ale… a zresztą zaraz zobaczycie przy innej o co mi chodzi. Mimo wszystko nie zmienia to faktu, że lewady te to naprawdę fenomen, którzy szczerze mnie zafascynował. Słuchajcie tak sobie myślę o tych lewadach, żeby transportować wodę z północy na południe. Patrzcie tam jest jedna lewada po tamtej stronie. Tutaj za mną jest jedna. Tutaj kawałek wyżej idzie jeszcze jedna, która idzie równolegle z tą bo idą jakby dwie w tamtą stronę. Tylko po co? Skoro na dole jest rzeka. Trochę mi to rozwaliło ten mój pomysł i ciekawostki o lewadach i trochę to jest bez sensu. Tutaj trzy lewady w tym samym kierunku co rzeka. I to jest kolejna rzecz, której nie kumam w tych lewadach. Tu nagle stwierdzili, że jak będzie padać z tej skały woda to jej nie chcemy w lewadzie tylko ona leci w dół. Kolejny przykład nawet działający. Tej wody nie chcemy w lewadzie. Por que? Czemu tak? Dajcie znać jak ktoś wie bo nie zasnę. Ale jak coś zrozumiałem już po co zboczami górskimi biegną lewady skoro w tym samym kierunku płynie rzeka. Ano temu, że w dole w dolinie nie ma domostw, a są one na górze i dzięki lewadom te okolice mają co pić i czym podlewać.
Odkrywcy Madery
Tymczasem robimy sobie na chwilę przerwę od lewad i wracamy do naszych kolonizatorów – odkrywców. Ale najpierw kilka kadrów z północnych klifów. Ale ja mam zawsze miękkie nogi na tych klifach, to jest jakaś masakra. Uaaaa. Aaaa co ja tu robię. I wyobraźcie sobie, że Madera w przeciwieństwie do innych okolicznych wysp jak Azory czy Wyspy Kanaryjskie była wyspą bezludną. Totalnie niezamieszkałą od początku swojego powstania. No i tak się tylko zastanawiam, czy żaden z tych marynarzy – kolonizatorów nie powiedział „no chłopaki słuchajcie cała wyspa dla nas, może by tak nie wracać do tej Portugalii”. „Nikt się nie skapnie”. „Pomyślą pewnie, że się rozbiliśmy czy coś”. „Nawet nikt nas nie będzie szukał”. No nie wierzę, przecież tu jest tak pięknie, że żaden nie wpadł na taki pomysł żeby zostać normalnie żyć, wody pitnej masa jest, jedzenia dużo, roślin. Tylko trochę lasu wykarczować, dom zbudować. Po górach chodzić. Na MTB jeździć. No żyć, nie umierać. Jako, że nasi bohaterowie byli sumiennymi marynarzami no to wrócili do Portugalii i oznajmili królowi, że hej ta oto piękna ziemia jest niezamieszkała. No i król co zrobił? Karma troszeczkę wraca. Można powiedzieć albo i nie. Bo król powiedział: no dobra, skoro odkryliście to wracajcie. Należy tutaj troszeczkę ogarnąć, wykarczujcie trochę lasu pod pierwsze domostwa, pod rolnictwo, ogarnijcie transport wody bo na samą informację o tym, że jest taka piękna bezludna wyspa całe rzesze Portugalczyków szykują się już do kolonizacji. Choć oczywiście trzeba tu powiedzieć głośno, że sami odkrywcy się tutaj za bardzo nie narobili no bo jak to na prawdziwych paskudnych kolonizatorów przystało sprowadzili sobie z Afryki niewolników, którzy to dla nich ten raj na ziemi przygotowali.
Co łączy Cristiano Ronaldo i Józefa Piłsudskiego?
To jest jak coś jeden z tych marynarzy, który nazywał się Zarco i postawiono mu za zasługi pomnik w centrum największego miasta Madery Funchal. Skończmy już sobie wątek z marynarzami, natomiast powiedzmy jeszcze kilka słów o pomnikach na Maderze bo mają ich tutaj jeszcze parę. Jako, że z Madery pochodzi Cristiano Ronaldo to oczywiście jego imieniem nazwano główne lotnisko na wyspie. A idąc za ciosem postawiono przed jego wejściem popiersie Cristiano. Niestety artysta rzeźbiarz się nie popisał i zaledwie po roku usunięto je na prośbę matki Cristiano, którą to popiersie strasznie ponoć irytowało. Zmieniono je od razu na nowe, na którym może już Cristiano wygląda bardziej poważnie, ale wciąż na tyle nie podobnie, że nawet dobrze, że teraz jest nakaz noszenia maseczek. Przynajmniej się matka Cristiano już nie irytuje. Choć dalej musi uważać idąc po promenadzie Funchal bo tam czeka na nią kolejny Cristiano wyjątkowo tym razem wypolerowany, nie wiedzieć czemu i równie nie podobny do jej syna. W kwestii różnego rodzaju pomników i popiersi lub popiersiów w sumie nie wiem. To ostatni przykład, mają tutaj na Maderze uwaga uwaga pomnik, popiersie Józefa Piłsudskiego, które znajduje się tam przy tej kamienicy, która jest aktualnie w remoncie. Skąd się wziął tutaj marszałek Piłsudski? Ano stąd, że kurował się tutaj w roku 30. kiedy podupadał na zdrowiu tak się troszeczkę śmialiście, że ja w sumie jak ten marszałek przyjechałem się kurować na Maderę bo jest tutaj po prostu dobre powietrze i takie warunki do kuracji zwłaszcza płuc są bardzo dobre. Co się wiąże ciekawego tutaj z tym pobytem marszałka Piłsudskiego to fakt, że podczas jego trzymiesięcznego pobytu miał imieniny i naród postanowił życzyć mu zdrowia zrobiono taką akcję wysyłania pocztówek do marszałka i wysłano mu wyobraźcie sobie milion pocztówek, które przywiózł tutaj wojskowy statek. Jak się bawić to się bawić, za państwowe pieniądze.
Jazda po Maderze na wiklinowych saniach
Powoli opuszczając Funchal jeszcze jedno miejsce muszę wam pokazać. Jak wiecie Madera jest bardzo stroma i mieszkańcy jednego z najwyższych wzniesień Funchal, które nazywa się Monte wymyślili sobie kiedyś, że nie chce im się łazić przynajmniej w dół z tej góry do centrum na zakupy, itd. Wymyślili sobie, że będą na dół zjeżdżać wiklinowymi saniami. No i tak sobie tutaj zjeżdżała lokalna społeczność przez dziesięciolecia. Właściwie można powiedzieć, że przez ponad 100 lat bo od 1850 roku no i nagle kiedy zaczęła się taka powiedzmy globalna turystyka. Nagle okazało się, że turyści tu przyjeżdżają patrzą, kurde ludzie jeżdżą na saniach wiklinowych w dół normalnie trzeba tego spróbować no i wiadomo. Kapitalizm. Lokalna społeczność stwierdziła: hmmm to my nie będziemy teraz zjeżdżać do sklepu na dół tylko będziemy zjeżdżać z turystami i na tym zarabiać. No i tak zaczęło się turystyczne uprawianie zjeżdżania na wiklinowych saniach. I wygląda to tak, że na wiklinowych saniach sadzani są turyści a za nimi stoi dwójka tzw. carreiros czyli opiekunów. Tak wyglądają tutaj parki dla sań. No i ci carreiros odpowiedzialni są za to, aby dowieść swoich klientów na dół w jednym kawałku. Czasem ponoć zdarzają się wypadki, ale jakoś niezbyt często bo wiadomo carreiros wiedzą znają się na swojej robocie i robią to na tyle bezpiecznie na ile się da. A swoją drogą nigdzie nie znajdziecie tak wypolerowanego asfaltu jak właśnie na tych trasach, po których poruszają się te sanie. A skoro już tak mówimy jak bardzo jest stromo na Maderze to oczywiście Madera jest znana ze swoich licznych klifów, gdzie największy z nich to ten za mną, on się nazywa Cabo Girão. No niesamowite jest to jak wiele źródeł w sieci podaje błędnie, że jest to najwyższy klif w Europie. Już pomijając fakt, czy to faktycznie jest Europa czy nie bo Maderze bliżej jest dystansem do Afryki i nawet leży na płycie afrykańskiej. No to nawet zakładając, że jest to Europa no to oficjalnie w samej Europie kontynentalnej jest od 2 do 5 klifów wyższych klifów, a niektóre źródła podają nawet, że 8. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć Madera jest miejscem dla ludzi lubiących przebywanie na łonie natury i ogólnie aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu. Dlatego też opuszczamy Funchal i nieco pochodzimy sobie po górach tak jak wam to obiecałem na początku.
Lewada 25 wodospadów, Risco i do Alecrim
Wybierzemy się na najlepszą trasę jaką dane mi było przejść po Maderze, ale zanim to nastąpi chodźcie jeszcze na chwilę na krótką lewadę. Obiecuję, że wycieczka nie potrwa długo. No i kolejna lewada. Taka szeroka. Ale pewnie zaraz się zwęży to Levada do Alecrim, która łączy się w taką pętlę później z lewadą Risko i ogólnie nazywa się to też okolicą taką lewadą 25 wodospadów, czy też trasą 25 wodospadów. I co prawda trochę pobłądziłem po trasie i części wodospadów mi się nie udało odwiedzić. Niemniej mam dwa wnioski. Po pierwsze muszę przyznać, że faktycznie lewady te są najpopularniejsze na całej Maderze co doskonale widać po ilości aut na parkingu. A drugi wniosek? To co jest najpopularniejsze zawsze jest najładniejsze. I tak kończąc powoli temat lewad jak pewnie zauważyliście wiele z nich zostało przystosowanych do pieszej turystyki, Na Maderze jest ponoć ponad 2000 km szlaków turystycznych, górskich w tym właśnie sporo lewad. A było to możliwe i bardzo proste dzięki temu, że kiedy lewady budowano to równolegle z nimi zawsze idzie jakaś trasa po to żeby obsługa tych lewad, która się zajmowała czyszczeniem bo wiadomo liście wpadają, gałęzie, osuwają się kamienie, itd. A to trzeba czyścić żeby woda cały czas płynęła no to tworzono takie właśnie chodniki, żeby obsługa mogła łatwo przemierzać te kilometry lewad i je czyścić. No a teraz zyskały one nową funkcję i chodzą po nich turyści. A tutaj lewada 2.0 Ale żeby nie było to większość lewad wygląda tak, że płynie w nich woda, a nie woda w rurze. Jak już mówiłem przy pierwszej lewadzie ta, którą idziemy teraz jeszcze bardziej nie przypadła mi do gustu. No dobra, może jest tam kilka wodospadów, które naprawdę wyglądają świetnie, robią wrażenie. Choć dużo większe z drona. Z dołu to widać tylko las. Zresztą najlepiej te lewady opisuje chyba ten kamień, na którym siedzę. Było to pierwsze miejsce od dwóch godzin z którego dało się cokolwiek zobaczyć. Mimo wszystko jeśli macie mało czasu tutaj na Maderze to ja bym sugerował jednak się ograniczyć do jednej lewady i pojechać sobie w górach pojeździć po klifach i po innych pięknych miejscach na Maderze, które już widzieliście i jeszcze zobaczycie. Ponieważ te lewady to idzie się głównie lasem. Czasem pojawi się jakiś widok. Ale tak to jest takie deptanie lasem dość nudne. Na taką jedną lewadę to może z 3-4 ładne widoki. A jak się pójdzie w inne miejsce w góry to się ma takie łoo przez 2,5 godziny non stop. Także jak coś miejcie to na uwadze.
Boca da Corrida i Pico Grande
A teraz wrócimy z innym miejscem. Dzisiejsza prognoza powiedziała, że tutaj będzie najlepiej. No u góry są chmury, ale liczę, że troszeczkę przewieje jak coś kurtka jest a trasa nazywa się tak. i prowadzi na górę Pico Grande. Pokazuje mi 8,7 km – 6 godzin. No ja bym tak celował w niecałe 3. To byłoby fajnie, godzina 13. Pierwsze widoki. Słuchajcie idę tam! No przewyższenia będzie z 800-900 metrów do góry samego wejścia. Konkret, nie? Jako, że początek trasy prowadzi przez las i na razie nic nie widać no to mam do Was szybkie pytanie rangi naprawdę państwowej. Jakiego koloru jest ten plecak? Pytam zupełnie poważnie, bo jak dla mnie to jest róż w czystej postaci i nie wiem czy nie ma siary chodzić w nim po górach. Ogarnąłem jak idzie trasa, ja idę stamtąd tutaj tą dolinką, tam za rzeką zawróciłem, idę tu. A będę wracał górą, górą, górą i gdzieś tam zawinę w dół i tę górę będę obchodził z prawej strony. Aż do auta. Ładny szlak, fajnie tak wybrukowany. Podoba mi się. Zapytałem się na Instagramie też jaki kolor jest tego plecaka i jedna większość pań powiedziała, bo tam są panie w większości tutaj panowie na youtube, że jest czerwony. Ale kondom jest różowy. Więc jak coś będzie padać najwyżej nie będę zakładać i tyle. Ależ tam się kotłuje. Ależ tam chmury się… Jezu co to będzie za widok. O widzę moją trasę – tu, tu i potem górą. Ale tam z tej przełęczy będzie widok jak ja Wam zazdroszczę, że wy go zobaczycie za trzy sekundy, a ja jeszcze pójdę godzinę. Okolice przełęczy prezentują się tak i widać z niej doskonale jedną z najgłębszych dolin na Maderze nazywaną Doliną Zakonnic. Nazwę swoją wzięła od uwaga, zaskoczenie – zakonnic, które w XVI wieku uciekł tutaj z miasta Funchal przed atakującymi Maderę piratami. Niemniej co do widoków to tak trochę się przeliczyłem z tą przełęczą, bo jednak to co najlepsze na tej trasie okazuje się czekać nieco dalej już przy szczycie Pico Grande. Ale spokojnie, jak coś zostało nam do niego zaledwie kilka chwil. Znaczy Wam zostało, bo ja jeszcze pójdę dobrą godzinę pod górę. No co Wam powiem to Wam powiem, ale ta Madera to naprawdę jest jedno z najładniejszych miejsc w jakich byłem. No coś rewelacyjnego! Przepiękna, już nawet nie myśląc w kontekście wyspy bo chyba patrząc wszystkie wyspy, które odwiedziłem i sam i z Martą to ta jest zdecydowanie najładniejsza. Nie ma tu tego takiego klimatu wyspiarskiego, którego za którym my tak nie przepadamy, w sensie, że takie poczucie ciśnięcia, że jest się gdzieś na morzu czy oceanie i nie ma, że gdzie się człowiek obróci tam woda. Tutaj można wyjść w góry i się totalnie zapomina jakby się było normalnie w Alpach, czy gdzieś w Tatrach, coś pięknego. Ha, tutaj jest jakiś domek zobaczcie. Drabina. Ale schron przed burzą naprawdę fajny. Jak ładnie kosy śpiewają. No nie gadaj, że tam jest to Pico Grande. Łooo, nieźle. Ostatnie metry. I jest normalnie stopiona. Pewnie piorun walnął. I poleciało. Na całej długości jest stopione. No nie chciałbym tutaj być w czasie burzy. Heheheheh. Ale jest piękne miejsce, o matko! Łuuuuu! Haaa! Coś pięknego! Ja to Wam w ogóle zazdroszczę, Wy to się macie fajnie. Ja to muszę taszczyć te drony, obiektywy, baterie, inne rzeczy, nawet na jedzenie nie miałem miejsca. A wy sobie siedzicie, jecie, oglądacie. Mam nadzieję, że się Wam przynajmniej podoba! Nie wnikam co robicie, żartuje! Jeśli się Wam podoba no to zostawcie łapę w górę. Subskrypcję. A najlepiej podeślijcie komuś jeden z moich filmów. Łatwiej tak jest dotrzeć do nowych widzów. A tymczasem zapraszam na jeszcze kilka kadrów z drogi powrotnej, która była równie świetna choć w kilku momentach muszę przyznać, że miałem miękkie kolana. Miało być bez komentarzy, ale ta powrotna trasa to jest jeszcze lepsza niż. Patrzcie jak idzie w dół. Pięknie! A potem znowu tam.
Inne ciekawe miejsca na Maderze
Wypatrujcie niedługo już trzeciego i ostatniego odcinka , gdzie jeszcze więcej ciekawych miejsc na Maderze. Miały być dwa, ale okazało się, że mam za dużo materiału. Więc muszę to rozdzielić. Mam nadzieję, że to nie problem. Będzie oczywiście mnóstwo ciekawostek, będzie czapka do zgarnięcia i przede wszystkim ponownie dużo pięknych miejsc jak chociażby ponoć najlepsza trasa piesza z Pico Ariero na Pico Ruvio. Czy też z zachodnich klifów, których Wam jeszcze w ogóle nie pokazywałem, a które naprawdę wyrywają z butów. Jak coś pamiętajcie, że na blogu jest wpis praktyczny z Madery. Tam znajdziecie wszystkie miejsca i trasy i co tylko trzeba aby zorganizować własny wyjazd. No i przypominam, że za chwilę kończy się przedsprzedaż dodatku podróżniczego. Czyli nowego kursu filmowo-montażowego dla osób chcących tworzyć ciekawe, wciągające filmy ze swoich podróży lub wakacji. Innymi słowy jeśli myślicie sobie, że fajnie byłoby przywieźć taki vlog jak ten z tego wyjazdu albo jakiś inny mój film no to myślę, że ten kurs jest naprawdę całkiem dla Was. Tymczasem dziękuje pięknie za uwagę. No i widzimy się w kolejnych filmach. Pozdro!
Nigdy mnie tam nie było i to wszystko na zdjęciach wygląda przepięknie. Także myślę że powinno być tam bezpiecznie. Ostatnio jednak zaginęli tam różni turyście w bliskim od siebie czasie. Czy tam znajdują się jakieś miejsca niebezpieczne po za ewentualnie tym co sami można sobie zrobić przez nieostrożność?
A z jakiego kamienia są te piękne chodniki?