Morawy Południowe – najładniejsze miejsce w Czechach? 🚴‍♂️💨 Toskania jest bliżej niż myślisz

Kolejny raz szukamy ciekawych miejsc w Czechach. Jednak pierwszy raz na Morawach – uznawanych przez wielu za najładniejszy region Czech. Czy słusznie?

ZAPRASZAM DO FILMU!

Morawy – wycieczka rowerowa

Wycieczkę w poszukiwaniu atrakcji i ciekawych miejsc na Morawach zaczynamy w Brnie i kierujemy się od razu na południe. Można powiedzieć więc że cała wycieczka będzie miała miejsce dokładniej mówiąc na Morawach Południowych. Wśród licznych winnic przemieścimy się do kapitalnie położonego miasta Znojmo, dalej do Mikulova w poszukiwaniu pięknych ruin zamków, dalej do Zamku w Lednicach no i na sam koniec do ponoć najpiękniejszego regionu Moraw – Czeskiej Toskanii. Miejsca uwielbianego przez fotografów. Zwłaszcza wiosną.

Poniżej transkrypcja ! Jak coś film jest też z napisami :)

Ostatnio byliśmy na kołach w Czechach północnych, dzisiaj pojeździmy po południu. A dokładnie mówiąc, to znaczy godając oberzijcie się z nami przepiękna kraina Morawy Ponoć są jednym z „naj-gryfniejszych” regionów Czech. A wszystko zaczyna się od miasta, które teraz oglądacie. A nie, czekaj. Teraz dopiero oglądacie i jest to Brno do, którego dojechaliśmy z tatą ze Śląska pociągiem. Co prawda Brna nie będziemy za długo zwiedzać, ale mam dla Was ciekawostkę dotyczącą Brna. K: Legenda głosi, że nad rzeką tutejszą żył kiedyś krokodyl przez ludzi z Brna nazywany też smokiem. Terroryzował on mieszkańców, ale pewnego dnia pewien masaż postanowił zrobić mieszkańcom przysługę. Podrzucił mu woła napchanego wapnem. Krokodyl-smok zjadł tego woła i pił, pił, tak długo pił aż pękł. I co Krakusi? Myśleliście, że Wasza legenda jest oryginalna? A to nie jedyne zapożyczenie z Czech o jakim dowiecie się z tego odcinka. Czas jednak ruszyć w trasę. Zanim jednak wystartujemy z Brana to: K: jeszcze kilka bardzo istotnych faktów o Czechach. Na wypadek jakbyście tutaj byli. Czego nie mówić Czechom. Po pierwsze to nie mówić, że Skoda to niemieckie auto. Po drugie nie mówić, że „Krecik” (bajka z lat 1957-2020) to pingwin. A po trzecie to nie mówić, ze czeskie piwo jest nie dobre. Ja uważam, że jest nie dobre. Wszystko takie same. Trochę się znam robiłem swoje piwo, a tutaj wszystko smakuje jak jeden i ten sam Pils. A jeszcze po czwarte to jak pytacie o drogę w Czechach to nie mówicie, że czegoś „Szukacie”.

Bardzo długo szukałem muzyki, która oddała by jakkolwiek te sierpniowe temperatury, które mieliśmy. Nie znalazłem takiego kawałka więc nagrałem Wam piekarnik z termo obiegiem i mikrofalówką żeby choć trochę dać Wam namiastkę tych upałów. Grillowało nas nie przerwanie przez 4 dni powyżej 32 stopni i sam jestem w szoku, że cokolwiek udało nam się przejechać. Morawy jest jedną z 3 krain historycznych obok po prostu Czech i obok Śląska Cieszyńskiego. Nie będę Wam tu opowiadał jakiś historii, dat bo to wszystko macie na Wikipedii Nie mniej postaramy się Wam pokazać Morawy z pozycji siodełka rowerowego poruszając przy okazji kilka ciekawostek. Jeszcze co do piwa. Na pytanie co do tego jaki jest najbardziej popularnych alkohol w Czechach – piwo to będziecie miel i w tym bardzo dużo racji Czesi spożywają najwięcej piwa na głowie na świecie. K: Jest to chyba 143 litry na głowę rocznie średnio. Średnio 143 litry. Czyli to jest ponad 2 piwa na głowę średnio dziennie. Przy czym no bardzo dużo Czechów nie pije, kobiet i tak dalej więc Ci co wyrabiają normę to poważnie piją dużo piwa. Jeśli natomiast chodzi o Morawy południowe to one troszeczkę zaburzają właśnie ten powiedzmy piwny klimat Czech gdyż tutaj królują wina. Produkuje się bardzo, bardzo dużo białego wina. 90% to jest właśnie białe wino. Jeśli natomiast chodzi to trasę to przejechaliśmy taką 250 kilometrową pętlę zaliczając sporo naprawdę świetnych miejsc pod drodze. Jak chociażby ten zamek lub to przepięknie położone miasto Znojmow, którym także powiem sobie kilka słów o winie.Ale to za chwilę, bo najpierw trzeba się trochę ochłodzić.
K: Aż zimno, nie?

Region, który przemierzamy mówiąc bardziej precyzyjnie to Morawy Południowe. Pagórkowata, ciekawa i bardzo widokowa kraina, która jest ponoć jednym z najpopularniejszych czeskich regionów jeśli chodzi o turystykę rowerową. Znajduje się tutaj ponad 1200 kilometrów wyznaczonych szlaków rowerowych i naprawdę mimo środka tygodnia ludzi na rowerach jest cała masa. Normalnie momentami czuje się jakby znowu jeździł po Niemczech, czy Szwecji. Swoją drogą kto nie widział odcinków z tych krajów to bardzo bardzo zapraszam.
K: Piękna mycka Tata: Bo właśnie muszę ładnie wyglądać.

Znojmo – zwiedzanie

K: Morawy Południowe to zagłębie winiarskie Czech. I naprawdę gdzie by się tutaj nie spojrzało to widać całą masę win. Naprawdę tutaj się spojrzę to nie widzę, ale…. Ooo widzę! Nie kłamię, to nie są winnice. Ale winnice są …. tam oooo! Czyli są! I bardzo podoba mi się też ta infrastruktura. Te takie „winniczne sklepiki”, czy też tak zwane Cyklo-zachratki czyli ogródki rowerowe. jak ktoś chce sobie lampkę wina wypić. Do czego nie zachęcam. Tylko podczas jazdy. Tylko pod koniec jazdy. Nie zachęcam do picia podczas jazdy. Na koniec spoko. Ale tu naprawdę jest mega mega mega winne. Tak prezentuje się miasto Znojmo. Naprawdę polecamy. Super miasto. Ścieżki rowerowe pierwsza klasa. Miasto samo jest fajnie położone, a i do samej Austrii raptem parę kilometrów jakby ktoś chciał wyskoczyć po coś. Aha właśnie! Teraz jesteśmy z Martą w Austrii i Italii to zapraszamy na storys no i wypatrujcie też odcinków nie długo. Tymczasem jedziemy w stronę wspomnianego Mikulowa, jednak wcześniej dwa słowa tak w kwestii tych inspiracji, o których już wspominałem. Największa ciekawostką z miasta Znojmo jest to, że tutejsza rotunda widnieje na Polskim 20 złotych. Prawda to czy nie to nie wiem. Dajcie znać. My lecimy dalej. MIKULOVA Najlepsze z najlepszych warunków do uprawy winorośli są natomiast tutaj. Te piękne górki w okolicach wspomnianego Mikulova nazywają się Pavlowskie Vrchy (Pawłowskiego Wzgórza). I podobno tutaj dzięki wapiennej glebie winorośle rodzą najlepsze wino w całych czachach. Swoją drogą te okolic przypominają mi nieco Jurę Krakowsko-Częstochwoską. Wiadomo, są dużo mniejsze, ale jakby tak przymknąć jedno oko to te skałki, te zamki. No sami przyznajcie, mała Jura jak nic. Chciałbym szczerze mówiąc bardziej opowiadać Wam o Mikulovie chodząc po nim, ale jest tak ciepło, że tylko szukamy cienia. Ogólnie mówić Mikulov to piękne alejki, domy winne, czy też wzgórze, z którego można podziwiać, o ile są warunki fajny zachód słońca.

K: Zwłaszcza do Mikulova warto wybrać się w połowie września kiedy to populacja Mikulova zwiększa się kilkukrotnie gdyż właśnie wtedy przystępuje się do zbiorów win i organizowany jest tutaj bodaj największych konkurs win, winiarski w Czechach.
Tutaj dalej opowiadam o winogronach jednak coś zaczęło się dziać z aparatem i słychać tylko trzaski. Dlatego też opowiem Wam z offu. Co ciekawe lokalne władze starają się wspierać lokalnych małych winiarzy zachęcając ich do promocji swoich win. Budowania ogródków winnych wspomnianych
„cyklo-zachradek” czy nawet świadczenia usług noclegowych w winnicach. Muszę przyznać, że promocja ta musi działać bardzo dobrze bo szukając tutaj noclegów na bookingu na tydzień przed wyjazdem totalnie wszystkie z pośród kilkudziesięciu były zajęte i musieliśmy nadrabiać ponad 20 kilometrów do najbliższego wolnego hotelu.
K: Już nie udawaj, że nie jesteś zmęczony!
A skoro mowa o bookingu i rezerwacjach to jeśli gdzieś się wybieracie i podobają się Wam moje filmy to będzie mi mega miło jeśli będziecie pamiętać o rezerwacji noclegów przez mój link afiliacyjny. Dla Was cena się nie zmienia, a ja wtedy dostaję od bookingu za polecenie parę groszy na piwo lub wino. Wiadomo. Jak coś ten link znajduje się w opisie lub na blogu „Kołem się toczy” zawsze na samym dole. Po prosty wypatrujcie gdzieś takich bannerów.

Ciekawe miejsca na Morawach

K: To za karę, że na pradziada jechał.
K: Wiesz jaka jest najlepsza z najlepszych rzeczy na tym wyjeździe? Tata: Yo K: A potem? Cień. I wiatr w twarz na podjeździe. Jedyny moment kiedy wiatr w twarz na podjeździe jest fajny bo jest chłodniej. Tata: Ale Ci powiem, że jakby nie było tych górek to nie byłoby uroku. K: Ale pomyśl, że za 4 godziny ma padać.
To nie są grzmoty, ale znów coś zaczęło nawalać z aparatem i już opowiadam co się dzieje. Tutaj tata mówi, że nie będzie padać. Ja ufając najlepszej z prognoz YR.NO upieram się, że będzie więc zakładamy się o piwo. K: Ale przesunął się na 22. Tata: No gadam Ci, że nie będzie. K: Kurde przegrałem piwo. Tata: Przecież wiesz, że ja piwa nie pije. K: To ja Ci kupię, a ja wypiję.
No i z Pavlowskich wzgórz śmigamy dalej. Tu w stronę jedynego w tych okolicach jeziora z nadzieją, że uda nam się w nim co nie co schłodzić. K: No myśleliśmy, że się schłodzimy trochę w tym upale, ale powiem Wam, że ta woda tak wali nie miłosiernie, że chyba wolimy się parzyć. No nie są to Kaszuby gdzie woda na 5 metrów przejrzysta jest. A swoją drogą a propo wyjazdów to właśnie nam odwołali lot do Hiszpanii. Mieliśmy lecieć we wrześniu. Fajny trekking na północy. Takie pasmo górskie jest. No nic z tego. Trzeba szukać czegoś innego. No właśnie jak już powiedziałem znaleźliśmy z Martą Austrię i Włochy także obserwujcie tu i ówdzie.

Zamek w Lednicach

Tymczasem kolejny punkt programu to zdecydowanie najpiękniejszy zamek na całej naszej trasie. Zamek w Lednicach. Jak już pewne zauważyliście Południowe Morawy są nie tylko zagłębiem winiarskim ale
także zagłębiem zamkowym. Jakkolwiek to brzmi. Naprawdę jest tu masa zamków. W ogóle Czechy słynną z zamków. Nie wiem czy wiecie w Czechach jest ponad 100 zamków otwartych do zwiedzania. Kolejne setki, albo tysiące są ruinami. Szczerze mówiąc wolę ruiny, ale patrząc na tego typu zamki jak ten w Lednicach no to jednak chyba wolę takie.
To w ogóle wygląda jak dworzec we Wrocławiu. Czy mi się wydaje? Zamek w Ledniach, a dokładnie mówiąc cały kompleks zamkowo-parkowy jest częścią ogromnego Arealu Lednice–Valtice w, którego skład wchodzi właśnie masa parków, oczek wodnych, oranżerii pomniejszych pałaców, zamków, a nawet minaret, który widzicie w oddali. Cały ten obszar ciągnie się od zamku w Ledniach, który oglądacie aż po Zamek w Wetlicach do, którego ze względu na upał już nie pojechaliśmy.
Całość została wpisana na listę UNESCO i trzeba zaznaczy, że: K: Wyobraźcie sobie, że to tutaj ma 300 kilometrów kwadratowych. Na ogromnej powierzchni się to tutaj rozciąga i jak twierdzą jest to największy na świecie tego typu kompleks z zaplanowanym krajobrazem.
K: Bedzie to to do jedzenia? Tata: Nie wiem. Raczej nie. K: Twarde? Bo to trzeba tak, patrz. O nic, faktycznie.
Na wylocie z Lednic naszym oczom ukazał się taki piękny dziki orzeł. I radości nie było końca do póki nie pojechaliśmy bliżej i okazało się, że jest on trzymany jak inne ptaki po prostu na pokaz. Jadać dalej zahaczamy o jeszcze jeden piękny zamek będący pół-ruiną wchodzący w skład całego tego wspomnianego kompleksu. Ogólnie naprawdę świetna okolica i nawet jeśli nie chcecie robić takich dystansów jak my to polecamy podjechać z rowerami tylko tutaj i machnąć sobie tylko taką pętlę od Lednic do Wetlic i pooglądać kilka tych fajnych miejsc po drodze. Napiszę tekst na bloga z dokładną trasą, ale to już jak wrócimy z tych Austrii i Włoch pod koniec września. A jeśli macie nieco więcej energii i chęci do walki z większymi górkami to po zobaczeniu zamku koniecznie polecam jechać jeszcze dalej na wschód w kierunku malowniczych wsi.Jak chociażby Wrybice, gdzie zatrzymaliśmy się na noc.
K: Jeszcze z innych ciekawostek będąc w tej okolicy, na przykład na dłużej można sobie wyrobić coś takiego jak paszporty winiarskie. Wydawane są one przez Dolną Republikę Krowiej Góry w Boretlicach i zadaniem posiadacza paszportu jest kolekcjonowanie wszystkich znaczków winnych w regionie, no ale na to już wiadomo potrzeba znacznie więcej czasu bo tych domów jest tutaj cała masa i rowerem już no byśmy za dużo nie pojeździli. A za mną tuta takie bardzo fajne piwniczki, ziemianki do przechowywania wina. Najprawdopodobniej. Jeśli nie to proszę mnie poprawić.
K: Oj patrz, wińska ktoś nie dopił. Tata: Możesz się napić. K: Idealnie o 10tej rano. Jest tylko 32 stopnie.

Piękne miejsca na Morawach

K: Na sam koniec dojechaliśmy do ponoć najładniejszego regionu w całej okolicy.Królestwa długich ogniskowych bym powiedział, czyli Czeskiej Toskanii. Aczkolwiek zastanawiam się czemu zawsze coś nazywa się od innego kraju nie? Czy we Włoszech mają coś takiego jak „Włoskie Morawy”?
A wyjaśniając o co chodzi z tymi długimi ogniskowymi. Zagadnienie fotograficzne tutaj wjeżdża. Chodzi o długie ogniskowe obiektywów. O tak zwane zoomy bo wiadomo są tu takie pagórki. Ciężko jest tu coś wyrzeźbić tak zwanym szerokim kątem. Szerokim obiektywem. Natomiast robiąc zooma w te takie pagórki można ich złapać bardzo dużo na długo ogniskowej. Taki wielo-kompozycyjny kadr. Bardzo popularny wśród fotografów. Chodzi dokładnie o coś takiego. Tam niby zwyczajne pole na szerokim kącie. Na lekkim zoomie. A na teleobiektywie wygląda to tak. Żebyście wiedzieli co i jak to „czeska Toskania”…

tak już trzymając się tych dziwnych porównań do innych krajów jest regionem pomiędzy miejscowościami Ciejc, Násedlovice oraz Kijow. I rowerowo naprawdę daje popalić zwłaszcza w takie temperatury. Natomiast rejon ten jest nazywany Toskanią nie tylko ze względu na winnice, ale także ze względu na pięknie pofalowany krajobraz. I tak sobie myślę, że skoro aspirują do tej Toskanii to mogli by nasadzić gdzie nie gdzie alejek cyprysowych jak to ma miejsce we Włoszech. Myślę, że mogłoby to fajnie wyglądać aczkolwiek nie wiem. Dajcie znać co sądzicie. Tutaj pokaże jeszcze Wam kilka innych przykładów tych „toskańskich” widoków na teleobiektywie, jednak muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest tutaj robić dobre zdjęcia w środku lata. No bo większość tych upraw jest zebrana. Wszystko jest zaorane, spalone i wygląda to tak dość mało atrakcyjnie. Nic więc dziwnego, że najczęściej przyjeżdża się tutaj na wiosnę kiedy K: te pola winnice … cicho tam! GPS: Kieruj się na północ. Następnie skręć w prawo. K: Jednak stwierdziłem, że nie ma co czekać na tą wiosnę tylko trzeba jechać wtedy kiedy jest czas. A na wiosnę sobie tutaj wrócę z aparatem połapać złote godziny i tak dalej. Typowo pod kadry. Żeby zostać parę dni, a nie tylko być przejazdem. Na szczęście mam sporo fotografów znajomych i poprosiłem Anitę Damianowicz dobrą znajomą, żeby podzieliła się kilkoma kadrami z Wami. To jest to co tutaj widzicie. Kadry macie z typowo takiego fotograficznego wyjazdu. Piękne długie ogniskowe bardzo ładne ujęcia. W ogóle polecam kanał Anity. Instagrama, Youtuba, z którym startuje. Anitę z resztą znacie. Byliśmy razem na teneryfie na wulkanie Teide. Wbijcie tam do niej na kanał. Zostawcie parę subów, a my lecimy dalej. Link do podróżniczego kanału Anity znajdziecie w opisie. K: A jeśli chodzi o linki to mam dla Wasz jeszcze jedną fajną rzecz. Jeszcze co do fotografii to znalazłem jedną bardzo fajną stronę jeszcze przed wyjazdem. Tutaj Wam link na dole podrzucę. Stronka z tak zwanymi „foto-spotami”. Ktoś kto nie wie co to „foto-spot” tak po naszemu punkt gdzie można zrobić fajne zdjęcie i na przykład fajne ujęcie. I naprawdę nie ma tam tych zdjęć jakoś bardzo dużo. Tutaj w okolicy z 7, ale takie same najlepsze. I też sobie naniosłem kilka na mapę. Podjeżdżam w okolicę. Robię zdjęcie i jest fajny sprawdzony kadr. Naprawdę spoko rzecz. No i kilka kadrów znalezionych na tej stronie mieliście już okazję zobaczyć. Jak choćby ta drewniana ambona pomiędzy polami. Ale jeszcze też kilka innych kardów przed nami. Jak chociażby ten. Czy ten. No ja wiem, że nie o to chodzi w fotografii, żeby iść na łatwiznę. Żeby samemu uwrażliwiać oko na ładne kompozycje, jednak myślałem, że takie coś Wam podrzucę na wypadek jakby ktoś się fotografią aż tak nie interesował, a chciałby przywieźć jakieś ładne sprawdzone ujęcie.

Morawskie winnice

Temperatura właśnie dochodzi do 33 stopni, a ja dojeżdżam do jednego z tych fajnych miejsc jakie znalazłem na stronce z „foto-spotami”. Właściwie jadę tylko do tego miejsca. Zostawił sakwy rowerowe i tatę na dole.
K: 3 kilometry podjazdu. Miejsce jest dokładnie tam. Taka znana bardzo kapliczka. A przepraszam! Zapomniałem, że nie mam teleobiektywu tylko szeroki i nic nie widzicie i to jest właśnie uwaga co do tego. GPS: Jesteś na miejscu. K: jestem na miejscu właśnie. Foto-spot. To właśnie też jest miejcie to na uwadze, że jeśli widzicie dużo kadrów skądś gdzie są właśnie długie ogniskowe to nie zawsze to wygląda tak jak na zdjęciach.
No to tutaj, kawałek dalej. Tam dopiero w tych krzakach jest kapliczka, którą widzicie teraz!

W sensie chodzi mi o to żebyście pamiętali podczas planowania swojego wyjazdu, że dane miejsca mogą wyglądać inaczej niż to widzieliście na zdjęciu. A zwłaszcza na zdjęciach długoogniskowych, które pozwalają nam usunąć bardzo dużo, często nie ciekawych rzeczy w około kadru. Myślę, że warto mieć tego świadomość, aby potem się nie rozczarować. Bo ja szczerze mówiąc przy tej kapliczce się nieco rozczarowałem. W około były jakieś druty wysokiego napięcia, jakieś działki, winnice domy z boku i droga szybkiego ruchu zaraz za kapliczką.

Samo ujęcie tej kapliczki wykadrowane jest super. No, ale jeśli chodzi o okolice do były wcześniej dużo dużo ładniejsze. Tymczasem ja będę zjeżdżał w dół i my jedziemy do miasta Kijow. Serio jest to miasto Kijow. A z niego już na północ do Brna i kończymy sobie wyjazd wracając pociągiem z Brana. Tymczasem chłodząc się pod dronowymi śmigłami dziękujemy pięknieza uwagę. No i zapraszamy do innych filmów. Za równo do tych starych, których na kanale jest 120 jak i tych w przyszłości. No i koniecznie też zostawcie łapkę w górę. Pan Jan z Rudy Śląskiej pod ostatnim filmem tego nie zrobił i za karę musiał jechać ze mną w 32 stopniowym upale rowerem przez Morawy. Przypadek powiecie? No nie był bym taki pewien. Trzymajcie się i do następnego.

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

9 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.