Anzob – Tunel Śmierci. NAJniebezpieczniejszy tunel świata?

Opuszczamy Chodżent i jedziemy w kierunku Duszanbe. Niemal od samego początku dostajemy 140 kilometrów nieprzerwanego, monotonnego podjazdu pod przełęcz Shahristan. Startujemy z poziomu 300 m.npm, przełęcz znajduje się zaś na 3378 m.npm. Na samą myśl znów rozbolał mnie brzuch i zmuszony jestem wziąć 3 ranigasty. Marta nie jest gorsza, aplikuje sobie podobną dawkę.

Droga z Khujand do Duszanbe liczy sobie 300 kilometrów i jest najbardziej uczęszczaną, strategiczną wręcz dla gospodarki Tadżykistanu drogą. Jest jedynym łącznikiem pomiędzy tymi dwoma największymi miastami Tadżykistanu. Jeśli z jakiegoś względu droga staje się nieprzejezdna, miasta te zostają zwyczajnie od siebie odcięte. A potencjalnych przyczyn zamknięcia drogi jest sporo.

Zaczyna się ona i kończy na nizinie, a pomiędzy oboma nizinami znajdują się dwie, ogromne przełęcze. Przełęcze, na które prowadzą ciasne serpentyny, ze zboczy spadają kamienie, a poza okresem letnim praktycznie zawsze pada tutaj śnieg. Na szczęście, nie tak dawno temu, pod obiema przełęczami wydrążone zostały jednak tunele. Pierwszy prowadzi pod przełęczą Shahristan, drugi zaś pod przełęczą Anzob. Pierwszy to Tunel Shahristan, drugi zaś wymownie nazwany został Tunelem Śmierci i przez wielu podróżnych nazwany został już najniebezpieczniejszym tunelem świata!

Sielskie widoki, jeszcze na długo przed górami.
Sielskie widoki, jeszcze na długo przed górami.
Sielskie widoki, jeszcze na długo przed przełęczą.
Przełęsz Shahristan, gdzieś tam daleko pomiędzy szczytami w tle.


IMG_8928 (2)

Tunel śmierci Anzob i tunel Shahristan.

Prawdę mówiąc, oba tunele są do siebie zupełnie niepodobne, a jedyną ich wspólną cechą wydaje się być zbliżona długość 5 kilometrów.

Zaczniemy od tego na pozór mniej ciekawego – pierwszego na naszej drodze tunelu Shahristan. Zbudowany przez chińczyków w 7 lat. Względnie bezpieczny, solidny, nawet niebrzydko wykończony.  Na wjeździe witają nas chińskie znaczki, mrugają jakieś ostrzegawcze lampki. Jest wentylacja, momentami nawet oświetlenie.

Mimo wszystkich superlatyw i powyższych pochwał, z przykrością muszę stwierdzić, że było to jedno z bardziej przykrych doświadczeń tego wyjazdu. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, nikt z nas nie zginął. Kilkukrotnie, przez wielką naczepę mijającego mnie tira zostałem niemal przygnieciony do ściany. Dopiero po którymś z kolei przypadku, nauczyłem się, że jeśli zbliża się od tyłu jakaś ciężarówka, należy wyjechać na środek drogi. Bezczelnie wjechać kolosowi w tor jazdy – oczywiście upewniwszy się uprzednio, czy lampka z tyłu roweru czasem nie zgasła. Kiedy ten zwolni, znaczy to, że zostałem zauważony i cały misterny plan się powiódł. Wtedy wiem, że mnie zauważył, że mnie nie przygniecie do ściany i szybko zjeżdżam bliżej ściany tunelu aby nie blokować drogi. Co jeśli nie słyszę hamowania, a ciężarówka niebezpiecznie szybko zbliża się do mojego tyłka? Zjeżdżam ku ścianie jeszcze szybciej!

Nie było łatwo, a zadżali się i tacy, którzy przez tunel jechali z zepsutymi światłami, a drogę mieli oświetloną tylko dzięki nadjeżdżającym samochodom z naprzeciwka.

Tunnel Shahristan Anzob

Górska droga pomiędzy przełęczami Anzob i Shahristan.
Górska droga pomiędzy przełęczami Anzob i Shahristan.

IMG_8914 (2) Tadżykistan rowerem droga M43 Najniebezpieczniejsze droga świata Najniebezpieczniejszy tunel świata

Tunele zawsze są przykrym dla mnie doświadczeniem, jednak nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak cieszył się na ponowny widok promieni słonecznych. Marta zdecydowanie podzielała moją radość.

Po niedługim czasie dojeżdżamy do drugiego, osławionego tunelu Anzob. Nazwa ta, za sprawą przeróżnych filmików w sieci, już na długo przed wyjazdem śniła mi się po nocach. O ile budowa Shahristan Tunnel oficjalnie, po 7 latach została zakończona przez Chińczyków, o tyle Irańczycy, którzy zaczęli budowę tunelu Anzob w 2003 roku, jakoś ciągle  nie mogą skończyć. Co prawda, Irańczycy odpowiedzialni byli jedynie za wydrążenie tunelu, wykończenie mieli zrobić natomiast  Tadżycy, jednak po zakończeniu drążenia, które miało miejsce podobno w 2007 roku, tunel zaczął się sypać i być zalewany przez wody gruntowe.

Teraz Tadżycy na zmianę z Irańczykami (których zachęcono odpowiednimi sumami do wznowienia prac), starają się naprawić tunel, co okazuje się jednak nie być takie proste.

Krótki, zaledwie 5 kilometrowy odcinek jest naszpikowany wieloma ciekawymi atrakcjami. Jako że są podtopienia, to momentami stoi nawet do 60 centymetrów wody. Na prowizorycznych rusztowaniach pracują spawacze, do wody sypią się iskry. Każdy z ledwo widocznych robotników nosi maseczkę, gdyż oczywiście nie ma tutaj wentylacji, a stężenie dwutlenku węgla jest tak duże, że już kilka osób zmarło na skutek zatrucia.

Oczywiście nie jechaliśmy przez tunel anzobski rowerami, byłoby to samobójstwo. Złapaliśmy stopa. Filmiku co prawda nie nakręciliśmy, gdyż akurat przez ból brzucha umierałem na tirowej kanapie, ale w internecie można znaleźć kilka filmików. Poniżej jeden, z wyszczególnionymi ciekawszymi momentami:

  • 0:30 – wjazd do Mordoru,
  • 5:00 – wyprzedzanie prawą stroną,
  • 5:30 – wentylator czekający na montaż,
  • 6:15 – małe jezioro jakich wiele, jakieś maszyny i zepsuta (?) ciężarówka,
  • 9:05 – SŁYCHAĆ STRZAŁY!
  • 11:10 – jakaś dziwna maszyna, w którą prawie wjechał kierowca.
  • 15:38 – rewelacyjny widok!

Nie ma się co oszukiwać – tunel nie jest ukończony, choć z pewnością zmierza już ku lepszemu. Prace idą pełną parą, a władze mają nadzieje skończyć budowę do marca 2015. W większości wycięto już wystające z podłoża pręty zbrojeniowe, usuwane są porzucone gdzieś w ciemnościach maszyny budowlane, woda już nie leje się ze stropu przynajmniej tak wielkimi strumieniami jak kiedyś. Lada chwila zostanie zamontowana też wentylacja, a momentami nawet pojawia się oświetlenie – co bardzo mocno dziwi naszego kierowcę, który od trzech lat pokonuje tę trasę nawet kilka razy w tygodniu i dawno już światła w tunelu nie widział.

Więcej zalet niż wad

Tunele te są niemałym wybawieniem dla kulejącej gospodarki Tadżykistanu. Gospodarki, w dużej mierze bazującej na transporcie drogowym. Dzięki obu tunelom 300-kilometrową trasę Chodżent-Duszanbe pokonuje się nawet o 8 godzin szybciej w okresie letnim, zaś w okresie zimowym godziny nie mają znacznie, gdyż przez wydrążeniem tunelu, przejazd często był zwyczajnie niemożliwy.

Nikt już nie porywa się na przełęcz, która jest podobno bardziej niebezpieczna niż sam tunel. Jeszcze cztery lata temu, ciężarówki, które z jakichś powodów psuły się w okolicach przełęczy Anzob, przez złe warunki pogodowe czy też osunięcia, utykały tam nawet na dwa, trzy tygodnie, aż droga została odblokowana. Swojego czasu, częstą praktyką w zimę było też otwieranie przełęczy tylko w jednym kierunku, który zmieniany był co drugi dzień.

Przełęcz Anzob nie bez przesady uważana jest za jedną z najbardziej zdradliwych i śmiercionośnych przełęczy Azji Środkowej. Regularnie dochodzi tutaj do wypadków śmiertelnych, a w pamiętnym roku 1996, w okolicach przełęczy miała miejsce lawina, która zniszczyła 15 pojazdów i pogrzebała żywcem 46 osób. Ilość ziemi, która się obsunęła była tak duża, że dotarcie do ostatnich ofiar zajęło służbą ponad dwa tygodnie.

To tyle. Na koniec trasa z wyraźnie widocznymi przełęczami, a tym samym miejscami, gdzie znajdują się tunele. Jak sobie klikniecie w Relief Map>Google Hybrid to będziecie mieli łacińskie litery. Mam nadzieję, że Wam się podobało, że dowiedzieliście się czegoś nowego, może nawet ciekawego! Do następnego :)

Karol Werner

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

25 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *