Dziś jesienna Istria! A dokładniej mówiąc – kapitalna trasa rowerowa zwana Parenzaną.
Co niektórzy niecierpliwi zaczęli mnie już upominać – kiedy będzie jakiś rower?! No to jest. Dzisiaj pojeździmy na rowerach po chyba najpopularniejszej trasie rowerowej na półwyspie Istria. Mimo, że jest to najpopularniejsza trasa, to jestem pewien, że mało kto z Was o niej słyszał, tak samo jak mało kto odwiedza Istrię jadąc do Chorwacji na wakacje. No chyba, że się mylę?
Parenzana to nic innego jak ładnie pociągnięta trasa rowerowa, która prowadzi po trasie dawnej kolei wąskotorowej, która 100 lat temu łączyła pomiędzy sobą 30 małych miasteczek Istrii z włoskim Triestem. Bardzo Parenzanę polecamy na 1-2 dniową wycieczkę rowerową, a jeśli macie pytania to walcie śmiało.
Ps. to, że kanał nazywa się Kołem Się Toczy nie znaczy, że jest to kanał w 100% o turystyce rowerowej i rowerach. I nigdy nie będzie ;) Dajcie żyć!
Parenzana – relacja z wycieczki rowerowej
No i tradycyjnie już lecimy z transkrybcją. Przypomnę, że sukcesywnie dodaję napisy do filmów, więc jeśli macie w swoim środowisku osoby słabosłyszące lub niesłyszące dajcie im znać. Może im się spodoba :)
Cześć! Wszyscy bez wyjątku pewnie śledzicie „Kołem Się Toczy” na fejsie i Instagramie więc doskonale wiecie, że byliśmy w Chorwacji. No jak nie to już wiecie. Byliśmy tam na tyle długo i zobaczyliśmy tyle fajnych miejsc, że możemy spokojnie mówić aż o serii filmów z Chorwacji, bo będą aż 3. W odsłonie jesiennej pokażemy Wam naprawdę sporo fajnych miejsc znanych jak Paklenica, Welebit, Plitwice i jeszcze kilka innych, ale i też tych będących na uboczu gdzie już nie każdemu chce się jechać a zdecydowanie też warto, bo często równie mocno zwalają z nóg co te odwiedzane przez miliony. ISTRIA Na pierwszy ogień idzie Istria, a dokładnie mówiąc rowery, które przywieźliśmy ze sobą z polski.
K: No i kolejne miejsce, w które zawiozła nas nasza piękna czerwona strzała to Parenzana. Przez całą trasę odkręcił mi się gwint z wentyla.
Parenzna, czyli bardzo ciekawa trasa rowerowa, która już od dawna była na naszej liście do przejechania. Parenzana jest łatwa, malowniczo poprowadzona i przede wszystkim co tutaj jest najlepsze, ma niesamowitą historię. Bo wyobraźcie sobie, że została pociągnięta po trasie dawnej kolei wąskotorowej, która przed stu laty wiała się pomiędzy tymi pięknymi pagórkami i miasteczkami Półwyspu Istria.
K: Cała Parenzana liczy sobie 123 kilometry i łączy ze sobą 3 państwa. To znaczy łączy je teraz, czyli Słowenię, Chorwację i Włochy. Nie do końca w tej samej kolejności. No, ale wcześniej jak była budowana to było jedno państwo Austro-Węgry. No dobra, ale jaki był cel budowania trasy Parenzana? No wiadomo, czyli taki jak zazwyczaj, czyli rozwój gospodarczy tych małych wszystkich miejscowości po drodze. Łączy ona ze sobą 33 takie malutkie wioseczki, małe miejscowości właśnie z Triestem gdzie ludzie mogli swoje dobra, sól, oliwki i tak dalej, różne rzeczy sprzedawać na targu, a tym samym jakby …
Sobie dorobić co bardzo pozytywnie wpłynęło na po pierwsze rozwój gospodarczy rejony, który do tego czasu był praktycznie odcięty od wielkomiejskiego świata. A po drugie wpłynęło to na prestiż. No bo przecież przejazd kolei w tych małych miejscowościach był tak wyjątkowym wydarzeniem, że wręcz w dobrym tonie było się wystroić i pokazać przy torach w momencie kiedy akurat przejeżdżała kolejka przez naszą miejscowość.
K: Trasę ukończono już po 2 latach od rozpoczęcia budowy. No i służyła ona przez praktycznie 33 lata na tym odcinku Triest – Porec. A nazwa jej jest od miasta Porec, które wtedy, które po Włosku, które też częściej nazywano Parenzo. No i od tego teraz mamy Parenzane. Z Parenzanowych ciekawostek: na trasie, proszę Was jest internet Wi-Fi. Tutaj zasilany słońcem. Jak nic nie widać to można sobie na necie sprawdzić jakie są widoki w okolicy nie? Muszę wymienić wkładki chyba?
Istria na rowerach = Parenzana?
Jak już chyba mówiłem połowę czasu w Chorwacji spędziliśmy na Istrii. Naprawdę bardzo ciekawa część tego kraju, która wydaje się mi się niedoceniania i przez mało kogo odwiedzana. No nie wiem. Czy słyszeliście kiedyś, że ktoś, jadąc do Chorwacji jechał na Istrię? No chyba tak średnio nie? A wydaje mi się, a nawet jestem pewien, że całkiem nie słusznie. Istria to masa pięknie położonych, klimatycznych miasteczek, winnic i wodospadów i kapitalnych widoków momentami przypominających mi Toskanię. I tak wszystko będzie w drugim odcinku tej Chorwackiej serii. Teraz pozwólcie, że wrócimy na Parenzane, która jako kolej służyła zaledwie przez 3 dekady.
K: No i od lat 30tych „parmezana”, Parenzna leżała odłogiem. No i dopiero na jej stulecie otwarcia nie tak dawno postanowiono zrobić z niej użytek i przekształcić na trasę pieszo-rowerową. Co
ciekawe cały odcinek w Chorwacji jest szutrowo-kamienny z małym kawałkami asfaltowymi. Natomiast część Słoweńska i Włoska, które są krótsze niż ta Chorwacka są już w całości asfaltowane.
K: Mieliśmy się dogrzać w Chorwacji. Cieplej? Bo jest chłodnawo.
M: Cieplej.
Krótka przerwa na małe ogłoszenie. Słuchajcie za nie długo zamykamy sprzedaż kursu filmowo-montażowego. Właśnie dokładnie tego dnia. Ani dnia wcześniej, ani dnia później. Jeśli chcielibyście zrobić sobie albo komuś bliskiemu prezent na święta to jest to myślę całkiem dobra ostatnia okazja. Aha, jeszcze opinie. Nie warto kupować kota w worki. Jeśli interesują Was opinie uczestników kursu na temat kursu, a już 6-7 miesięcy po przerobieniu tego kursu to ja bardzo zapraszam do linku w opisie lub tutaj u góry się Wam wyświetli. Tam możecie się zapoznać Jak coś wiecie gdzie kurs możecie znaleźć. Lecimy dalej.
K: Masz lampkę? Ooo tam jest światło! M: Mam lampkę. M: Ej tam już jest ciemno K: Dobra wyjmujemy latarki. Daleko tam jest jeszcze? M: Echo. Zepsuła się. M: Czyli nie tą wzięłam, bo miałam 2 takie same. Tak właśnie trzeba sprawdzać sprzęt przed wyjazdem. K: Jedziemy w te mroki.
No i okazało się w końcu, że jest tu automat i lampy w Parenzańskich tunelach mają czujniki ruchu więc jak coś czołówek nie potrzebujecie. No i tak toczymy się z wolna i bez pośpiechu przez kolejne tunele i wiadukty, dokładnie tak samo jak to toczył się przed stu laty ociężały pociąg, który…
K: Na 123 kilometrach całej trasy pociąg jechał ze średnią prędkością 25km/h. Momentami przy większych wzniesieniach jechał wolniej. Tak wolno, że ludzi wyskakiwali z pociągu i załatwiali się w krzakach lub zbierali owoce. Po czym doganiali pociąg i jechali dalej. Mało tego. Pociąg momentami przy tych najbardziej stromych wzniesieniach jechał podobno tak wolno, że ponoć uprzejmie proszono pasażerów o odciążenie pociągu i pomoc w jego pchaniu. Co też oczywiście robili, bo przecież jakie mieli wyjście .Problem ten rozwiązano dopiero sprowadzając mocniejsze lokomotywy, które dawały sobie radę pod te górki.
My tymczasem jedziemy w kierunku regionu nazywanego „czerwoną Istrią”, którego nazwa wzięła się od czerwonych ziem, których jest tutaj bardzo dużo.
K: Tak samo jak czerwonych drzew jest bardzo dużo. A jeszcze chciałem kilka słów o tych ziemiach. Zawierają one strasznie dużo ponoć trufli. Istria jest znana z trufli na całym świecie Są trufle białe, trufle czarne. Ogólnie 9 gatunków, jednak chyba nie powiemy Wam jak trufle smakują takie prawdziwe, no są też bardzo, bardzo drogie. Kilo trufli kosztuje ponoć nawet kilka tysięcy złotych nawet.
M: Ile?! M: Szyszka. Prawie jak trufla. M: Hehe. Kozak. K: Nie planowane w scenariuszu.
M: Znaczy nie wiem, czy kozak. Co to jest? Kozak? M: Ty zjadłeś go? K: No, nie parzy.
Trufli nie znaleźliśmy poza tym pomnikiem trufli na środku ronda. Więc podbiliśmy do jednego z wielu sklepów truflowych, gdzie można zaopatrzyć się w grzyba za miliony monet.
K: To jest ten gość co znalazł największego trufla. Albo w ogóle mózg ma na ręce. Kilo trzysta.
K: A naszą trasę kontynuujemy przez miejscowość Groznjan. Co ciekawe miejscowość gdzie tylko 26% osób deklaruje się jako Chorwaci. 23% jako Istrianie i 51%, mam nadzieję, że dobrze policzyłem, ale ponad połowa jako Włosi. To czyni Groznjan jedyną gminą w Chorwacji gdzie mniejszość włoska jest w większości. Nawiązując do mniejszości narodowych i jezyków ogólnie. Będąc na Istri może Wam się wydawać, że dość często słyszycie język włoski. Oczywiście jeśli będziecie w Groznje duże prawdopodobieństwo, że będzie to włoski. Nie mniej w znacznej części nie jest to język włoski, a jest to Istryjska odmiana języka weneckiego, który brzmi dość podobnie.
Dla kogo jest Parenzana? Trudności.
K:Znacie to powiedzenie: Piękne alejki. Aż chciałoby się w nich zgubić? No to właśnie się zgubiliśmy i 10 minut nie możemy się z Martą znaleźć. Cały ten odcinek Chorwackiej Perenzany rozłożyliśmy sobie na 2 dni i właśnie z miasta Groznjan wznawiamy wycieczkę, choć dużo już nam nie zostało. Ogólnie rzecz ujmując to jeśli chcielibyście się wybrać na Istrię z rowerami to bardzo polecamy. Nie tylko dla samej Parenzany, ale to zobaczycie za chwilę. A także w drugim odcinku gdzie się nie co bardziej skupimy na całej Istri Co do Paranzany jeśli ktoś by chciał to jest to idealny wybór dla osób początkujących. Trasa jest łatwa pociągnięto ją tak, że naprawdę jest bardzo łagodna i bez większych podjazdów, no bo w końcu pociąg musiał dawać radę. Choć w sumie jak wiecie i pod te „lightowe” górki miał czasem problem. Ale nie! Jest naprawdę bardzo łatwo i spokojnie. Choć momentami zdarza się, że trasa dobija do głównej drogi i leci z nią równolegle więc jak ktoś tak bardzo nie lubi, szutru to może przyśpieszyć sobie kawałek asfaltem.
K: A to tutaj to kamień milowy. Stary jeszcze, który pozostał po kolejce. Wskazuje ile kilometrów do końca trasy. Siedem. A z tej strony Marta.
K: No i dotarliśmy do zatoki Piransiej, która znajduje się tam. Tu się kończy nasza przygoda z Parenzaną, ale bardzo ciekawa kwestia tyczy się tej zatoki bo tutaj jest Chorwacja. Za nią, za taką dolinką jest Słowenia i jest to terytorium sporne pomiędzy tymi dwoma krajami. Jak sobie wbijecie w google to zobaczycie taką czerwoną charakterystyczną dla terytoriów spornych granicę. Wszystko się zaczęło od rozpadu Jugosławii kiedy to nie poprowadzono dokładnie granicy pomiędzy tymi dwoma republikami i ten obszar wielkości Warszawskiego śródmieścia stawowi od tamtego czasu dość poważny spór pomiędzy Chorwacją i Słowenią. A dokładnie mówiąc sporna jest tamta okolica wybrzeża. Ponieważ wiadomo Chorwacja ogólnie dostęp do wód morskich ma ogromny, natomiast Słowenia bardzo znikomy. No i Chorwaci, robiąc na złość zaproponowali taki podział zatoki, że Słowenia nie miałaby dostępu do wód międzynarodowych mimo posiadania wybrzeża. I po wielu incydentach, interwencja Komisji Europejskiej nawet w końcu się dogadali i Chorwaci przystali na to, oczywiście po tym jak Słowenia oddała im jakąś tam górę, gdzieś w głąb terytorium. Chorwaci przystali na to, by podzielić tu tak tę zatokę, żeby pozwolić Słoweńcom wpływać na ten zrobiony tak korytarz dzięki, któremu Słoweńcy mogą wpłynąć na wody międzynarodowe. Nie mniej w googlu ten obszar za mną nadal jest widoczny jako terytorium sporne. A my lecimy dalej.
K: Rozganiasz te chmury? Ale zadziałało. Widzisz? Teraz jest fajnie.
Inne trasy rowerowe na Istrii?
No i dobra mieliśmy już kończyć, ale skoro mówię lecimy dalej no to lećmy. Przejedziemy się jeszcze po innej okolicy Istri. Takiej bardziej w centrum, żeby pokazać Wam też inne widoki. A trasę wybraliśmy na spontanie jak to ostatnio modnie. Po prostu rozglądając się po mapie. Oceniając gdzie tutaj mogą być jakieś fajne widokowo górki, no i tam też pojechaliśmy. No i wyszło chyba naprawdę spoko i kolorowo.
K: Ty Marta nie jesteś kameleonem.
K: No właśnie mam pytanie. Jaki to jest kolor tego swetra? Bo ja mówię, że to róż.
M: Pomarańcz. To jest mocno charakterystyczny pomarańcz.
K: Lany róż. Dajcie znać.
M: Potem to podkolorujesz.
K: To mogę zmienić. Uwaga! Czary za 3,2,1…
K: Faceci są proszeni dać info co to za kolor. Rozwiążemy ten spór forever.
K: Jeśli chodzi o tę trasę to bym powiedział nawet, że bardziej widokowa niż tamta wydłuż kolei Perenzana. Parmezana. Najprościej zapamiętać. Dużo bardziej widokowa. Może też słońce robi swoje. Więcej słońca, ale też bardziej męcząca. Podjazdy takie, że można się troszkę zasapać.
K: Z serii smaki Chorwacji. Zupa pyszna?
M: Tak jak wygląda mówiąc dyplomatycznie.
K: Ale się wpieprzyliśmy w podjazd. Jak coś na blogu będzie wpis w swoim czasie. Na pewno przed sezonem. Jakie trasy wybrać, a jakie nie koniecznie. Więc ta pierwsza część trasy była dużo, dużo lepsza. Tu jest masakra. Marta poszła już do przodu. Dobra gonię.
K: Dokładnie z tamtej górki przyjechaliśmy. Fascynują mnie te kominy. To jest takie świeże. Zobacz. Normalnie ma tunel i to jest komin. To są takie krety 2.0.
K: Ogólnie rzecz biorąc te okolice też są całkiem znane z ładnych wodospadów. W Meksyku nie byłem, ale mi się Meksyk z czymś takim kojarzy. Niezłe nie?
Dajcie znać jak do tej pory podobała się Wam Istria i czy być może rozważacie kiedyś pojechanie na Parenzane, albo już byliście. Napiszcie w komentarzach. Jestem bardzo ciekaw Waszych wrażeń. A jeśli średnio przypadła Wam Istria do gustu na tą chwilę to gwarantuję, że w kolejnych odcinkach na pewno zmienicie zdanie. Będzie naprawdę sporo więcej jesiennych widoków, ale też dużo ciekawostek. Pochodzimy sobie też po górach na Istri, ale też nie co późnie po Velebicie Parki Risniak, czy też po Paklenicy. Zobaczymy sobie też Plitwice jesienią. Pojeździmy na rowerze no i oczywiście poleżymy na plaży. Nie no żartowałem. To jest jedyny ujęcie plaży, jakie mamy z całego wyjazdu. No bo jednak to już nie jest sezon na jakiekolwiek plażowanie, ale w sumie i tak nie przepadamy więc dla nas to nie problem. Nie mniej jeśli lubicie fajne góry i widoki zamiast plaży, albo obok plaży no to Wam się na pewno kolejne odcinki spodobają.
Życzę tymczasem Wesołych Świąt. Pamiętajcie o kursie filmowo- montażowym, do którego można dołączyć do jutra do 21 grudnia do północy. O łapce w górę jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Jak
jakimś cudem, nie wiem, jak mogliście zapomnieć. No i trzymajcie się ciepło i przede wszystkim zdrowo. Do następnego. Pozdro!
Jakie plany na 2021 względem zamykania granic?
na pewno nie planuję brać kredytu spamerze :D
Fantastyczne miejsce. Masz rację, dużo moich znajomych wyjeżdża do Chorwacji, ale o Istrii nie wspominają nawet półsłówkiem :D Aż podeślę pasjonatom link do tego wpisu, ciekawe co powiedzą… i kiedy zbiorą się jeszcze raz, tym razem na rower :D
Cześć Karol!
Jak zawsze świetny materiał.
Wybieram się w tym roku na 3 tygodniową wyprawę krajoznawczą, między innymi w ten region Europy.
Chciałbym zapytać, czy masz może zapisany ślad GPS tej łatwiejszej części trasy? Z uwagi na wyzwania logistyczne, rozważam zabranie składanego roweru na kołach 20″. Myślisz, że takim wynalazkiem ta trasa jest do pokonania czy było by to za duże wyzwanie?
Dodam swoje trzy grosze jako że byłem tam we Wrześniu.
Zdaje się, że domyślnym kierunkiem jazdy jest Triest -> Porecz. My jechaliśmy odwrotnie. Pierwszy dzień z Porecza do Motovunu odradzam. Trasa nieustająco pnie się w góre, jednak nic nie wynagradza mozołu. Nie zaznacie widoków, ot zwykłe suburbia, nieciekawe pola, i czerwony piach. Jako że dzień wcześniej padało piach zamieniał się w błoto oblepiając nasze koła, a do kół przyklejały się małe kamyczki. Pierwszy raz doznałem czegoś takiego. Jechało się okropnie, szczególnie z przyczepką i bagażami :) Myślę, że Chorwaci powinni zrobić tutaj ścieżkę na modłę tej słoweńskiej (o tym dalej).
Polecałbym zaczynać przed Motovunem, gdzie pojawia się pierwszy tunel. Później trasa jest pełna atrakcji, widoków, miasteczek. Jest po prostu gratyfikująca. Ten drugi odcinek podobał nam się najbardziej. Z Motovunu dojechaliśmy do Buje.
Ostatniego dnia udało dojechać się do Triestu. Tylko dlatego, że cała część słoweńska pokryta jest betonową ściężką rowerową, więc śmigaliśmy aż miło. Mogłoby być więcej dziewiczych terenów, ale nie można mieć wszystkiego.
Dla tych, którzy dojadą aż do Triestu ostrzegam! Miasto jest duże, ale nie spodziewałem się, że oficjalny szlak rowerowy od pewnego momentu będzie prowadził ruchliwymi ulicami, żadnej wytyczonej ścieżki. W moment trafiliśmy na środek włoskiego ruchu ulicznego zmuszeni dojechać do zabookowanego noclegu przed zmrokiem. Żadna przyjemność, szczególnie z dzieckiem.
Podróżowanie po Chorwacji rowerem to doskonały sposób na spędzanie czasu. Malownicze tereny, które będziemy mijać po drodze tylko zachęcają do takiej podróży. Wiele osób zabiera za sobą także rower jadąc do Chorwacji. To najlepszy sposób na zwiedzanie.