Koniec wyprawy Bałkany 2012

Sporo razem zobaczyliśmy. Wojtek z Kamilem od kilku dni są już w domu. Kilometry połykali niczym sprawnie pracujący, dwuosobowy peleton. Ja natomiast dzisiejszego dnia wstaję o godzinie 6 i powoli kieruję się w stronę pociągu. Jadącego przypomnijmy: z Budapesztu do Ostrawy. Podróż mija przyjemnie. po kilku godzinach jestem na miejscu i od razu kupuję także bilet do Katowic na godzinę 14. Jeszcze korzystając z tego, że mam chwilę czasu kupuję obowiązkowo Kofole. Jakieś 3,4 butelki – już nie pamiętam. Nie mam praktycznie jedzenia to też w sakwach znalazło się sporo miejsca. Jedynie mam duży problem z wgramoleniem roweru pod schody… jeszcze tak ciężki nie był nigdy.

 

Shashin Error:

No photos found for specified shortcode

Prędkość średnia wzrasta i już po kilku godzinach jestem na peronie głównym w Katowicach gdzie czeka już mnie Tata (na rowerze oczywiście!). Jeszcze tylko 16km do domu przez Świętochłowice i tak oto kończy się tegoroczna 37 dniowa wyprawa. Po 2,5 miesiąca od powrotu do domu udaje mi się zakończyć pisanie relacji. Czy było fajnie? Z pewnością tak. Czy coś bym zmienił? Raczej niewiele. Z czasem wszystkie niemiłe sytuacje idą w niepamięć. Zapomina się o męczących długich podjazdach kiedy to słońce zdaje się topić asfalt o ile jest on oczywiście w danym momencie położony na drodze. Zapomina się także o wszystkich usterkach, złamanych szprychach, zniszczonej przerzutce lub pękniętych dętkach. Przecież zawsze mogło być gorzej i mogła na przykład pęknąć rama czy widelec. W pamięci zostaje tylko to co jest warte zapamiętania. Piękne widoki oraz cudowni ludzi. Było super!
Gdzie za rok? Trudne pytanie. Na pewno gdzieś wschód z dużym naciskiem na Kaukaz i sąsiednie krainy. Jeszcze sporo czasu na doprecyzowanie planów. Może trafi się jakiś super tani samolot gdzieś na koniec świata i owy Kaukaz będzie trzeba przełożyć na następne lata.

Pozdrawiam wszystkich którzy czytali bloga. Tych co komentowali lub tylko podglądali incognito. Tych co przeczytali 1 czy 2 dni jak i tych którzy uporali się ze wszystkimi. Szacunek za to! Mnie by się nie chciało tyle czytać… ;)

Tutaj załączam wszystkie zdjęcia wykorzystane w tym blogu. Trochę się tego uzbierało.
https://plus.google.com/u/0/photos/114629937790067786104/albums/5784610524047195985

No i na koniec załączam filmik z wyprawy :)

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

15 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

  • Witam serdecznie!
    Nie wiem czy Twoja strona powiadamia Cię o nowych komentarzach i czy to przeczytasz?
    Przeczytałem cały opis z wyprawy na Bałkany oraz tej do Iranu. Mało powiedziane połknąłem
    to w kilka godzin :) Resztę zostawiam sobie na później.
    Bardzo interesująco opisane wrażenia z podróży, ładne zdjęcia i piękne krajobrazy.
    Piszesz dość przystępnym językiem, wprowadzasz też elementy humorystyczne, całość fajnie się czyta.
    Mnie troszkę przeszkadza w Twoich opisach dający się wyczuć pośpiech i pogoń za kilometrami (Bałkany). Może to za sprawą towarzyszy podróży, wszak Ty miałeś troszkę inne
    priorytety a demokracja rządzi :) Potem.., gdy już jechałeś sam, chyba byłeś za mocno zmęczony, a może też znudzony samotną jazdą.
    Tak czy owak, zazdroszczę Ci bardzo, a jednocześnie podziwiam. Też troszkę podróżuję, choć innymi środkami ale cele mamy podobne.
    Dziękuję, za opisanie i przybliżenie mi stron których nie znam, a które chciałbym zobaczyć :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę następnych udanych wypraw.
    gs

    • Po pierwsze, dzieki za miły komentarz i oczywista sprawa, że czytam każdy komentarz!
      Faktycznie masz racje – demokracja ma swoje wady i zalety, tym razem dla mnie miała więcej tych wad (jeśli chodzi o Bałkany). Faktycznie był pośpiech i tak jak piszesz również jadąc sam się spieszyłem. Czy to z racji na przyzwyczajenie po 3 tygodniach wspolnej jazdy, czy już z chęci powrotu do domu i jakby nie było samotności ;)

      Także zapraszam do newslettera, śledzenia etc ;) Pozdrawiam!

  • Karol jesteś mega gość naprawdę zazdroszczę ci w w pozytywnym sensie tej wyprawy rowerowej. Ja tez przejechałem całe Bałkany ale innymi środkami transportu i oczywiście przez to nie było możliwości zobaczenia aż tak wielu rzeczy i kontaktu z ludźmi. Bardzo fajnym językiem piszesz na blogu, tak trochę też filozoficznie podchodzisz do życia. Naprawdę bardzo przyjemnie czytało się go i zachęciłeś mnie, aby przeglądnąć też inne twoje wyprawy. Tak w ogóle to życzę ci abyś w życiu osiągnął to co sobie zaplanowałeś i proszę pisz nadal o swoich podróżach i spełnionych marzeniach.
    Pozdrawiam Marek z Jeleniej Góry

  • Karol zbierałem się aby to przeczytać kilka tygodni. Teraz żałuję że tak późno. Zazdroszczę Ci bo ja sam raczej nigdy na coś podobnego nie pojadę (żona hehehe) no i kondycja na razie mogę robić po 40 do 60 kilometrów dziennie. Opisuj dalsze swoje podróże. pozdrawiam Piotr

  • witam ponownie.
    wpadłem tu przypadkowo, i takiej lektury nie miałem dawno.
    czytam już ze 4 godz., masakra a rano do pracy.
    swietny blog i te podróże, aż chce sie jechac.
    powodzenia w dalszych wyprawach i wpisach z nich.
    już wiem że warto przyjąć i ugoscic każdego rowerzystę

    Pozdrawiam

    • STANLEY! Dzięki bardzo za miłe słowa!!! :))) Niedługo moja książka w Empikach, możesz śmiało polecać :)

      • polecenie masz już zapewnione, sam ją zakupie, tylko daj znać kiedy sie ukaże ;)

        p.s. nic dzisiaj w pracy nie zrobiłem, przez czytanie twojego bloga z wypraw, mam sporo do nadrobienia i chce być na bieżąco z wpisami :)

  • Znalazłem dopiero teraz – no coz cały dzień w pracy poświeciłem na czytanie;) Az wszysce się dziwili, że tak cięzko pracuje przed kompem;) Swietne opisy! Bardzo ciekawa relacja! Pozdrawiam

  • Nieźle, nieźle, dwa dni nie mogłem się w pracy oderwać od czytania, ale zdecydowanie warto było … szacun za wytrwałość i świetnie opowiedziane prawie 40 dni przygód.
    Kto wie jak jeszcze trochę popracuję nad formą to może kiedyś podobne plany się zrealizują :D

    Pozdro i jeszcze raz szacun :)

  • Właśnie skończyłam czytać relację z tej wyprawy i śmiało mogę powiedzieć, że chcę więcej! Sama nie będę miała okazji przeżyć czegoś takiego, więc chociaż mogę doświadczyć tego „wirtualnie”, czytając Twoje wpisy. Na bloga trafiłam przez przypadek i z całą pewnością zostanę na dłużej. Już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam resztę. Pozdrawiam serdecznie!