Kolejna propozycja ciekawej trasy rowerowej. Po zwiedzeniu Opola wyruszymy na południe Opolszczyzny skąd rowerami pojedziemy do Czech!
W planie mamy odwiedzenie Zamku w Mosznej, Głogówka, Gogolina, pieców wapienniczych w okolicy, a dalej Prudnika skąd pojedziemy już do Czech. W Czechach wpadniemy do miasta Zlate Hory, gdzie co nieco dowiemy się o wyydobyciu złota i dalej w stronę Jesioników. Piękne to góry na rower i naprawdę można się zasapać. Postanowiliśmy wjechać rowerem na Pradziada, jednak jak się skończyło i czy wjechaliśmy razem, to już dowiecie się z odicnka. Dalej pojechaliśmy już do miasta Bruntal, aby nieco pokręcić się po okolicy.
No i lecimy z transkrypcją dla osób wolących poczytać :)
Czechy na rowerze
o ostatnim filmie o najciekawszych spływach kajakowych wracamy z rowerami. Meldujemy się w Opolu, skąd pojedziemy do pięknej czeskiej krainy. Docelowo jedziemy do miasta Bruntal, a po drodze odwiedzimy sporo fajnych miejsc w tym spalimy łydki na podjeździe na Pradziada.
K: A „aktorzył” nam będzie znany już aktor. No nie możesz tak bez mycki!
T: Fajnie, że masz dwie. A to jest taka sama?
K: Ja
Jednak zanim pojedziemy w trasę to zróbmy sobie małą pełną ciekawostek przejażdżkę po Opolu bo jest to naprawdę ładne miasto.
K: A skąd wzięła się nazwa Opole? Po wielu dniach zgubienia się w puszczy pewien książę nagle wyszedł, znalazł wyjście z tej puszczy i krzyknął: O … pole!
T: oooo Opolskie pole! Jak pięknie! K: Pięknie!
Tak przynajmniej mówi legenda. Bliższa jest teoria, że nazwa Opole faktycznie wzięła się od Słowiańskich Wspólnot Terytorialnych, które nazywano niegdyś „opolami”.
Jeśli chodzi o Opole to naprawdę podoba mi się to miasto. Nie za małe. Nie za duże. Spokojne. I co najlepsze ma kilka naprawdę fajnych zielonych miejsc. Jest jak, chociażby Muzeum Wsi Opolskiej potocznie nazywane skansenem, w którym znajdują się chociażby takie oto piękne wiatraki kozłowe. Kto oglądał odcinek z Pomorskiego ten dokładnie wie o czym mowa. Jednak moim numerem jeden w Opolu jest zdecydowanie inne miejsce, w którego kierunku teraz jedziemy przejeżdżając przez Most Groszowy.
K: Którego nazwa wzięła się stąd, że niegdyś za jego przekraczanie pobierano opłatę w wysokości dokładnie jednego grosza.
K: A to tutaj to symbol Opola i województwa Opolskiego, czyli wieża Piastowska. Kto oglądał Festiwal W Opolu to pewnie kojarzy. Co ciekawe wejście kiedyś nie znajdowało się tutaj tylko na wysokości 9 metrów, a wchodziło się po prostu z murów Zamku Piastowskiego, który już nie istnieje. Został tylko urząd.
Nie wiem, czy wiecie, ale Opole położone jest po części na wsypach zlokalizowanych na Odrze. Na pierwszej zwanej „pasieką” stał wspomniany Zamek Piastowski. Natomiast druga wyspa to zapowiadana już Wyspa Bolko. Swoją drogą Wyspa Bolko to moim zdaniem jedno z najładniejszych miejsc w Opolu. Jeśli kiedykolwiek będziecie to koniecznie trzeba wbijać. Naprawdę kapitalne miejsce. Jeśli miałbym psa to chętnie bym tam chodził z nim na spacery. Albo jeśli lubiłby biegać o wchodzie słońca no to pewnie też bym biegał. Ale nie wstaje o wschodzie słońca. W sensie chcę powiedzieć, że jest naprawdę super. Tymczasem szybka rozgrzewka i lecimy w trasę.
K: A z Opola jedziemy przez Prószków, ale ten Prószków przez „ó” zamknięte. Oba „ó” zamknięte. Taki blisko Opola jest. A z Prószkowa jedziemy do Zamku w Mosznej. W Mosznie, czy Mosznej?
K: O właśnie! A wiesz co ludzie gadali najczęściej w komentarzach pod Gardą T: No ? K: Że jak ten tata fajnie godo.
T: A ja muszę gadać? K: No właśnie. A Ty się tak starasz teraz mówić
T: A ja nie wiem. I to jeszcze na Opolszczyźnie. Przepraszam bardzo.
Nie ma za co. Jednak za nim do Mosznej dojedziemy to odbijamy z trasy, aby jeszcze kilka ciekawych miejsc Wam pokazać.
K: Czy coś Wam to przypomina? Nie, to nie Kaszuby. Opolszczyzna.
K: A to tuta to Gogolin i Karlik ze swoją Karolinką, która jak to było w tej piosence. TUTAJ NIE UMIEM TEGO NAPISAĆ Z SENSEM – DAJ ZNAĆ TO WSTAWIĘ ^^3:16Kto ze śląska z południa to pewnie ten kawałek kojarzy.
Jednak Gogolin i te okolice są równie znane z czegoś innego. Mianowicie z pieców wapienniczych, których jeszcze nie tak dawno było tutaj cała masa.
K: W samym Gogolinie było takich pieców 50. Do czego służyły piece wapiennicze? Piece wapiennicze służyły do wypalania skały osadowej nazywanej wapieniem. Uzyskiwano z niej ta zwane wapno palone. Robiono to tak, że te piece działały w trybie ciągłym, czyli praktycznie ich nie wygaszano. Od góry na zmianę zasypywano je drewnem i wapieniem. Od góry się paliły. Od dołu szło powietrze. Szedł tlen. Następowało spalanie no i uzyskiwano właśnie to wapno palone, które wysypywało się od dołu. A stosuje się je głównie w budownictwie jako zaprawa, czy też metalurgii, przemyśle ceramicznym i rolniczym jako nawóz
K: Nie ma jak bułeczka z takim widokiem. Szkoda, że trochę taka twardawa. Obczajcie to. Ja przez cały rok nie widzę tylu bocianów co na tym jednym polu. Myślę, że lekką ręką mogło ich tam być ponad 120.
Zamek Moszna
Tak jadąc jeszcze za Kosami przez Głogówek, w końcu dojeżdżamy do Mosznej. Ten niczym wyjęty z Harry’ego Pottera zamek to bez wątpienia jedna z najładniejszych i najpopularniejszych atrakcji w całej Opolszczyźnie. Ta kapitalna budowa powstawała 3 lata. Ma aż 365 pomieszczeń i 99 wież.
K: Co ciekawe zamek w Mosznej w ogóle nie jest zamkiem. Zamek cechuje się tym, że został zbudowany w celach obronnych natomiast Zamek w Mosznej był budowany tylko w celach mieszkalnych. Czyli jest tak naprawdę pałacem. No jeśli ktoś lubi takie klimaty to można sobie go zwiedzić. Albo zostać na noc w jednej z zamkowych komnat. JESIANIKI
U nas jednak godzina jest młoda więc jedziemy w kierunku górek i granicy z Czechami. No i tak sobie jadąc w stronę Prudnika widać pierwsze szlify Jeseników – górek, w które jedziemy.
K: Z naczelną górką pośrodku. Zaraz Wam wrzucę tutaj zbliżenie. Czyli Pradziadem. Pradziadem, na którego mamy w planie sobie wjechać. Podjazd jest dość spory, bo jest około kilometra w pionie. Chyba kilkanaście kilometrów samego podjazdu. Będzie zabawa. Będzie zabawa.
K: A jak już tutaj w okolicy będziecie się kręcić warto wpaść do miasta Prudnik. Takie mega przyjemne. Takie nie duże, ale fajne miasteczko. A jak już będziecie na rynku to wpadnijcie kawałek dalej, gdzie znajduje się Wieża Woka.
I także tutaj ta wieża jest jedyną pozostałością po dawnym zamku. Natomiast sam Wok był założyciele Prudnika i z tego co wiadomo wbrew pozorom nie przepadał za kuchnią azjatycką.
K: Tak wygląda człowiek, który zrobił pierwszą stówę w tym roku. Masakra w lipcu. Koniec lipca pierwszą stówę to trochę siara. Jestem na granicy Czesko-Polskiej. Tu byliśmy, teraz sobie przypomniałem właśnie, 3 lata temu z tatą i też podziewałem ten znak. Mi został zjazd z granicy do Zlatych Hor, które są w tamtym kierunku. Ale zanim to jeszcze sobie to zobaczymy sobie jak, to wygląda z drona.
Trzeba przyznać, że wygląda całkiem przyjemnie. Zwłaszcza przy zachodzie słońca. Korzystając z chwili, że jeszcze poleci kilka kadrów pozwólcie, że odpowiem na pojawiające się dość często pytanie: czy da się jeździć rowerem i równolegle filmować się z drona?
No jak widać da się. Mało tego, manewr nawracania wraz ze śledzeniem też jest do opanowania.
A tymczasem w promieniach zachodzącego słońca zjeżdżamy sobie na noc do Zlatych Hor.
Zlate Hory
K: Z cyklu problemy pierwszego świata. Ktoś mi powie po kiego grzyba robi się te deski w łóżkach? Deska i deska. No masakra! Musiałem na ziemi spać. A najgorsze są te hotele, które na zdjęciach mają łóżka bez desek, a potem okazuje się, że deski są. Jednak czasem namiot jest lepszy.
Dobra starczy tego porannego ględzenia. Jak pewnie zauważyliście jadę już sam. Tata musiał już niestety wracać. A szkoda bo dziś podjazd na Pradziada. Bardzo chciał. Bardzo żałuje.
A jak już jesteście w okolicy to warto zainteresować się historią wydobycia złota w Górach Opawskich. K: Od Głóchowa, aż po Zlate Hora od wieków. Od XIII wieku wydobywano tutaj złoto i szacuje się, że przez cały ten czas wydobyto, aż 3 tony czystego złota.
Aby dowiedzieć się nieco więcej warto zatrzymać się w skansenie Górnictwa i Wydobycia Złota w okolicy właśnie miasta Zlate Hory.
K:Zwłaszcza fajna opcja może to być dla dzieciaków, które mogą sobie tutaj wsiąść miskę, podejść do takich tuneli z wodą i samemu poszukać urobku złota. Chociaż w sumie nie tylko dla dzieciaków. Sam bym poszukał.
K: Lentilki i można jechać. PRADZIAD Zaczynam mozolny podjazd, który prezentuje się tak. Ciągnie się on przez 20 kilometrów i na początku jest łagodnie jednak z każdym kolejnym kilometrem korby stawiają coraz to większy opór.
K: Zostało mi jeszcze 800-900 metrów do góry w pionie na 15tu kilometrach. I tak sobie myślę, że dobrze, że jak jeździłem na te długie wyprawy tam Bliski Wchód, Kaukaz i ten inne Kirgistany z Martą że ja nie miałem tyle sprzętu. Dronów i tak dalej bo chyba kolana miałbym już dawno do wymiany. Teraz mam tylko 2 sakwy. Nie mam sprzęt biwakowego. A kilogramów mam mniej więcej tyle, co wtedy ze sprzętem biwakowym.
K: 5 kilometrów zostało do szczytu. Wiecie, że jeszcze go nie widziałem? Jeszcze nie widziałem tej charakterystycznej wieży bo cały czas coś zasłania. Śmiesznie. W ogóle nic nie działa tak motywująco na pedałowanie pod 12to stopniowy procentowy podjazd jak pierwsze krople deszczu. No miały być dzisiaj 4 milimetry od 14tej, a jest 13ta. Idealnie.
K: Proszę Państwa powiem szczerze, że dawno się tak nie z tyrałem. To jest wieża telewizyjna na Górze Pradziad. Widoki nie są spektakularne dzisiaj. Brzydko jest dość, ale na szczęście udało się uciec przed deszczem. Mam nadzieję, że uda się jeszcze zjechać w dół. Jedziemy już do Bruntalu i tam się troszeczkę pokręcimy.
Podsumowując podjazd na Pradziada mocno polecam jeśli lubicie bardziej się zmęczyć. Choć ja następnym razem rozważę zostawienie gdzieś sakw przed podjazdem albo przynajmniej zmianę przełożeń, bo miałem wrażenie, że nogi mi zaraz odpadną. Tymczasem po blisko 25 kilometrach świetnego i nieprzerwanego zjazdu dojeżdżam w końcu do miasta Bruntal.
BRUNTAL
K: No i dojechałem do miasta Bruntal. Jeśli chodzi o ciekawe miejsca trasy, atrakcje to wszystko będzie dokładnie na blogu. A tutaj sobie przelecimy w sposób „klipowy” przez miasto.
K: A tak jeszcze w kwestiach klipowych powiedźmy mam takie małe wyzwanie dla kursantów kursu filmowo-montażowego, powiedzmy takie wyzwanie filmowe. Kto chce może zrobić taki film. Do wygrania jest 1000 złotych. Coś takiego powiedzmy w klimatach Dzień Dobry. Takie estetyczne ale troszkę efektowne. Ładne z wakacji, jakiegoś miejsca. Do minuty. Termin do końca sierpnia. Kto nie jest jeszcze w kursie, a chciałby się w ten sposób zmotywować to zapraszam. Będą też w przyszłości podobne wyzwania. Lecimy dalej ze zwiedzaniem.
Bruntal nazywany jest bramą do Jesieników i wydaje się mi się być świetną bazą wypadową w okoliczne górki. Nawet jeśli nie lubicie tak ostrych podjazdów jak na Pradziada to spokojnie znajdziecie tutaj masę innych, mniej wymagających i równie widokowych górek. Podobnie jest też dużo fajnych miejscówek pod namiot jak chociażby ta na tej polanie.
K: Właśnie o tej „miejsówie” mówię. Zobaczcie jak fajnie. Ławeczka, namiocik. Piękny widok. Tylko uważajcie troszeczkę dalej od tych drzew bo dość stare są i już parę poleciało w dół. Więc sugeruję troszeczkę dalej na wypadek jakby wiało, ale naprawdę polecam. Po wczorajszym storys dostałem pytanie: czy tata też jedzie na Pradziada? Tak, ale jak mówiłem nie mógł. Musiał wrócić. Tata w ogóle był już kiedyś na Pradziadzie. Jak się sugerujecie filmem z Gardy, gdzie śmigaliśmy razem, ale na elektrykach to się nie sugerujcie. Naprawdę tata ma spoko kondychę. Super kodnychę. Nie mówię tylko dlatego, że będzie ten film oglądał ale serio chciałbym mieć kiedyś, chociaż połowę takiej kondycji właśnie jak tata.
K: A jeszcze chyba lepszą opcją na nocleg w okolicy jest znajdujące się na granicy z Bruntal jezioro Śląska Harta. Kto bardzo uważnie śledzi Kołem Się Toczy ten wie, że byliśmy tu chyba już z 4-5 lat
temu. Powstał wtedy ten niesamowity… Nie. Niesamowity był nocleg. A powstał ten fajny film jako ciekawostka w Czechach, który się teraz wyświetla, a ten nocleg naprawdę był super, bo cisza i spokój. Kaczki. A z rana takie piękne mgły nad jeziorem. Naprawdę coś pięknego.
K: No i pomału już kończąc, żeby tradycji stało się zadość jeśli chodzi o odcinki z tatą. Kto oglądał Gardę ten wie.
T: Prosimy o dobry komentarz i łapkę w górę.
K: No także bez dyskusji mi tutaj. Do następnego. Czcimcie się. Cześć!
Dajcie znać co sądzicie o tych okolicach i czy podobał Wam się odcinek. Wypatrujcie też nie długo następnego odcinka, też z tatą, też z Czech.
A dokładnie mówiąc z Czeskich Moraw. Tymczasem zachęcam do zostawienia suba. Pan Krystian z Mrągowa pod ostatnim odcinkiem nie zostawił i „złapał gumę” pośrodku niczego. Przypadek powiecie? Ja bym na Waszym miejscu nie ryzykował.
Na koniec kolejna opinia uczestnika kursu filmowo-montażowego na wypadek jakby ktoś z Was, albo Waszych znajomych chciałby nauczyć się robić ciekawe i efektowne filmy. Trzymajcie się. Część!
Adrian: Naprawdę żałuję, że ten kurs nie powstał kilka lat temu, bo już teraz z miejsca byłbym na zupełnie innym poziomie. W ciągu paru godzin, no parunastu nauczyłem się więcej niż przez ostatnie rok czasu szukania po tutorialach. Mamy wiedzę uporządkowaną od A do Z. Wszyściutko. Od ustawień sprzętu, ruch kamerą, ekspozycja. Nawet loty dronem. Wszystko, naprawdę wszystko. Ruch, film. A przede wszystkim jak budować historię i emocje. Wszystko przedstawione w taki sposób, że ja jako osoba początkująca naprawdę to raz-dwa załapałem i w tej chwili robię filmy, które moi znajomi chcą oglądać. To nie jest nudny wykład, a kompleksowa uporządkowana wiedza podparta doświadczeniem, pasją, a przede wszystkim przykładami co dla nas kursantów jest ważne. Karol Tobie chciałem powiedzieć, że naprawdę bardzo Ci dziękuję. Nie dość, że nauczyłeś mnie wiele rzeczy to jeszcze rozpaliłeś we mnie pasję jeszcze bardziej. No co jeszcze powiedzieć. Super. Super, że trafiłem na Twój kurs.
Ciekawe, że zamek w Mosznej tak naprawdę nie jest zamkiem, a pałacem… To się nazywa rozmach w budowaniu „mieszkania”:D
Ciekawa trasa i ładne widoki! I trochę humoru co by wywołać uśmiech na twarzy. Zawsze chciałem pokonać tę trasę na rowerze ale trochę odrzucała mnie ilość asfaltu, a na filmie widać że sporo jedziesz lasami. Czy mógłbyś udostępnić ślad którym jechałeś? Pozdrawiam
Uwielbiam rowerowe wyprawy! Jednak jak na razie obieram znacznie krótsze dystanse. Mam nadzieję, że kiedyś uda się wybrać gdzieś dalej, oczywiście z odpowiednim przygotowaniem. Muszę przyznać, że mieliście naprawdę niesamowite widoki!