Pierwszy rok kursu filmowania i montażu. Liczby, przemyślenia, plany i… ile powstało w ten rok innych kursów?!

No więc… nie zaczyna się zdana od NO WIĘC!!! – pomyślało pewnie sporo z Was. I słusznie. Tak samo jak sporo z Was pomyślało w ubiegłym roku, że mój Kurs filmowania i montażu to dobry pomysł. Również słusznie! I to nie jest moje a Wasze zdanie. Opinii kursantów znajdziecie w wielu miejscach całą masę, więc nie będę się tutaj już powtarzał. Za wszystkie bardzo serdecznie kursantom dziękuję i dementuję niektóre plotki – nie, za ani jedną nie zapłaciłem… 🤦‍♂️

Tutaj tylko zaznaczę, że po 5 miesiącach kurs filmowania i montażu właśnie został ponownie otwarty. Bardzo zapraszam. Również zapraszam do nowego kursu „Dodatku Podróżniczego”, w którym dowiecie się jak tworzyć wciągające filmy z podróży (kliknij po więcej informacji o Dodatku Podróżniczym).

Pojawiały się plotki, ale też pojawiło się w ciągu tego roku…. strasznie dużo inny kursów filmowania i montażu. No szok! Bo o ile przed wypuszczeniem mojego, tego typu kursów w Polsce nie było (albo nic mi o tym nie wiadomo), o tyle nagle po roku jest ich ponad 20. I jeszcze kilka w trakcie tworzenia. Przypadek?

Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie.  Choć mam wrażenie… że jednak raczej nie. Zresztą czasem czytając opisy i materiały promocyjne niektórych z nich, to mam wrażenie jakbym czytał swoje sprzed roku.  Słowo w słowo. Ale trudno, traktuję to jako komplement 😁

Niemniej jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, to nawet cieszy mnie ten wysyp kursów filmowania i montażu. Z kilku powodów.

  • Dlatego, że konkurencja działa dobrze na każdy rynek i dzięki temu rośnie świadomość na temat kursów online. Na tym korzystają m.in. kursanci, którzy dostają coraz lepszą treść. Choć nie zawsze, bo…
  • Sporo tych kursów zamiast pomysłowością, kreatywnością i przede wszystkim jakością, to mam wrażenie konkuruje jedynie ceną i promocjami. I kopiuje niestety pomysły.
  • Niemniej i tak niezmiernie motywuje mnie to do dalszego wymyślania i tworzenia. Choć nie było łatwo (o czym za chwilę)
  • Ponadto jest się z kim porównywać! Porównywać jak kto temat ugryzł, czy coś nowego wymyślił, jakie kurs ma opinie i ilu kursantów. Choć co prawda na tej płaszczyźnie trudno jest cokolwiek porównać, bo mało kto dzieli się jakimikolwiek opiniami, jeszcze mniej twórców informuje o ilości kursantów na pokładzie. Jak coś nie mam z tym problemu, przebiliśmy 1300 osób! 😊

Liczby

Skoro zacząłem z liczbami, no to pociągnijmy ten temat. Jakoś tak zawsze jest, że to ludzi strasznie interesuje. Nie wiem czemu?! Na szczęście nie mam szczególnie problemu z mówieniem o liczbach, co zresztą wiecie, bo już dawno temu wypuściłem książkę Zarabianie na Podróżach, gdzie liczb było mnóstwo. To lećmy z nimi!

Moją ulubioną liczbą jest 23! He, he, he. Dobra, dobra, już się robi.

Mój numer buta to 46! 😄 D

No doooobra! Nad kursem pracowałem łącznie 8 miesięcy, a w przeliczeniu na godziny to będzie jakieś 2000-2500 godzin. Wiadomo – ciężko to określić, są to szacunki, ale bliskie prawdy. I nie liczę tutaj już wszystkich tych kolejnych setek, tysięcy godzin kiedy nad kursem myślałem. To jest taki proces, że jest się w tym całym sobą. Myśli się o takim kursie 24/7. Myśli pod prysznicem, myśli w sklepie, myśli jadąc na rowerze, myśli też w nocy nie mogąc przez to myślenie zasnąć. Czasem nawet się śni! Nie raz budziłem się nawet o 4 w nocy odpalając aplikację z notatkami, gdzie zapisywałem kolejny pomysł na przebitkę do lekcji lub nawet na całą lekcję!

A jak z nowym kursem tworzenia filmów z podróży? Jest to dodatek, więc aż tyle tego nie było. Niemniej i tak… siedziałem na dnim kolejne ponad 4 miesiące, co łącznie, z głównym kursem daje produkt tworzony ponad rok…

Wracając jednak do głównego kursu, bo to o nim miał być ten tekst. Co tu dużo mówić –  jest to bardzo angażujące. Nie chcę się tutaj za dużo żalić, ale powiem Wam w ramach ciekawostki, że pod koniec tworzenia kursu byłem tak totalnie zmęczony psychicznie i wyczerpany, że wręcz bliski załamania. Serio, nie przesadzam. Wypruło mnie to totalnie z energii i z jakiejkolwiek chęci robienia czegokolwiek.

Mało liczb?

Jeszcze?!

A co Wy z urzędu podatkowego czy co?! 🤨

No dobra…

Podatek jaki miałem do zapłacenia za sprzedaż 1300 sztuk kursu do tej pory to…

~200k vat i ~180k dochodowego

Liczę, że jak ktoś ciekaw przychodu i dochodu z kursu to sobie policzy. Hehe. Zrobiłem to specjalnie! Z czysto edukacyjnych pobudek. Bo mam wrażenie, że mało kto wie (kto nie ma działalności), że z takiego kursu w cenie 1199 zł do skarbu państwa leci ponad 400 zł. Nieźle nie?

Chcielibyście poznać jakiekolwiek inne liczby dotyczące kursu? Napiszcie w komentarzach. Nie wiem co może być dla Was jeszcze ciekawe, a chętnie się nimi podzielę.

Natomiast jeśli ciekawią Was liczby dotyczące lekcji, modułów i ogólnie całe info o to znajdziecie je tutaj: Kurs filmowania i montażu.

Aha. I nie wiem czy mówiłem, ale właśnie otwarta została sprzedaż! A z Dodatkiem Podróżniczym jest nawet przedsprzedaż! (czyt. taniej) 😉

Przemyślenia

Kontynuując ten nieco pamiętnikowy wpis (piszę go też dla siebie z przyszłości). Jak już lekko powiedziałem – nie ukrywam, że kurs ten mocno mnie też rozleniwił i zniechęcił do kreatywnej pracy. Naprawdę bardzo, bardzo mocno i nie miało to (tak mi się wydaje) związku z jego sukcesem, a raczej ze wspomnianym ogromem pracy.  Przeszedłem od stanu wyczerpania, załamania, po niechęć do jakiejkolwiek pracy twórczej. Mój dzień przez kilka miesięcy wyglądał tak – wstawałem o 11, robiłem kawę i do 14 oglądałem na przemian Insta, Fejsa i Youtuba. Potem śniadanie (tak, o godzinie 14 a czasem i 15) i dalej scrollowanko. Potem już tylko obiadokolacja i w kime. Oczywiście były momenty wyrwania się z tego trybu, odpisanie na jakiegoś maila, zmontowanie filmu, obrobienie zdjęć, ale robiłem to tak niechętnie i z tak wielkim bólem, że potem musiałem się każdorazowo leczyć nic nierobieniem przez kolejne kilka dni. Przez ten letarg nie nagrałem też swojej hot16challange mimo 7 nominacji. Przepraszam. Po prostu nie mailem siły. Oj dużo gigabajtów bezsensownie zużytego internetu upłynęło, zanim jakakolwiek praca kreatywna zaczęła mi ponownie sprawiać przyjemność.

Niemniej trochę odchodząc od tej smutnej nuty – jestem strasznie dumny z tego kursu. Dumny z efektu swojej pracy i strasznie zadowolony, że kursanci potwierdzają, że kurs jest wartościowy i faktycznie wynoszą z niego masę wiedzy i umiejętności tworząc od zera takie filmy, że szok. Filmują lepiej, montują lepiej, a kilkanaście osób w przeciągu tego roku otworzyło nawet działalność gospodarczą opartą o tworzenie filmów.

Co tu dużo mówić – kurs ten sporo namieszał i stał się też istotną częścią Kołem Się Toczy i ogólnie mojego życia. Mimo, że cała praca została już z nim wykonana, to jednak dalej mocno angażuje. Nie ma dnia abym o nim nie myślał, albo przy nim czegoś nie dłubał. Nawet teraz, po roku. A to grupa kursantów, gdzie się udzielam, a to odpisuje na maile z zapytaniami o kurs, a to zapisuję rzeczy do poprawki, a to poprawiam coś w sklepie, a to zapisuję pomysły na przyszłość, a to ogarniam nowe zniżki, a to pomagam kursantom ze starymi, a to organizuję Wyzwanie Filmowe (to też mnie mocno zmęczyło, ale kursanci mówią, że było spoko :D ), a to klepię tabelki w excelu rozliczając to wszystko i wystawiam faktury. Jednak nie żalę się! Wszystko to sprawia mi przyjemność (no może poza księgowością). Bardziej zapisuję sobie to na przyszłość, dla siebie, abym za 10 lat mógł sobie powiedzieć – kiedyś to było!

Swoją drogą…  czy ja Wam mówiłem, że Kołem Się Toczy obchodzi w tym roku 10 lat swojego istnienia? Nieźle, nie? 😎
Ale o tym jeszcze będę pisał i nagrywał. Będzie dość mocno sentymentalny film na 10-lecie :)

Plany i nowy kurs

Niemniej jak mówię – poza tymi przyziemnymi kwestiami jak rozliczenia, kurs ten daje mi naprawdę samą radość i satysfakcję. Wszystkie te wiadomości od uczestników na temat kurs, wszystkie opinie, to jest coś tak niesamowicie dającego mi kopa do działania, że głowa mała. Bardzo Wam za to drodzy Kursanci dziękuję, nawet nie wiecie jak wielkim dla mnie jest to motywatorem. Do tego stopnia, że już prawie skończyłem tworzyć nowy, wspomniany kurs, gdzie jeszcze rok temu zarzekałem się, że za cholerę nie siądę już do żadnego kursu. I to jest główny plan na teraz!

Scenariusz już napisany w 100%, teraz tylko nagrać i złożyć. W kursie tym skupiam się bardzo mocno na tworzeniu wciągających i dobrych filmów z podróży/wakacji. Jednak nie będę tutaj się rozpisywał na jego temat, bo całe info o nim znajdziecie na dedykowanej stronie: Jak tworzyć wciągające filmy z podróży? Właśnie wystartowała przedsprzedaż tego kursu (czytaj – jest taniej) i potrwa do dnia 24 stycznia.

Bardzo zapraszam wszystkie osoby lubujące się w tworzeniu filmów podróżniczych. Naprawdę sporo mięsa i jeszcze więcej porad, sztuczek i doświadczeń. Moich, ale też innych świetnych twórców podróżniczych jak Barteka z Bez Planu, Piotra z kanału Gdzie Bądź, Marcina Nowaka z Wędrowne Motyle, Piotra Horzela czy Wojtka Grabowskiego (Road Trip Bus). Ale jak mówię – wbijcie proszę w powyższy link. Tam jest całe info, a w razie czego śmiało pytajcie w komentarzach lub na maila: [email protected]

 

Po więcej info – kliknij w baner

 

Jakieś inne plany? Owszem! Zarówno rozwoju, jak też urozmaicenia aktualnego kursu, ale o tym nie chcę informować jeszcze publicznie (wiadomo czemu 😅).

To tyle. Mam nadzieję, że ktoś z Was uzna ten tekst za choć trochę ciekawy. Miałem spore opory przed nim, ale gdzieś tam wewnętrznie stęskniłem się za pisaniem i było to ode mnie silniejsze. Zwłaszcza stęskniłem się za pisaniem tego typu luźnych przemyśleń i podsumowań – bez redakcji, bez większych rozważań, bez spiny, które po prostu wypływają same spod palców, i które sam lubię sobie potem czytać po latach.

To tyle.

Niech timeline będzie z Wami!

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

6 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.