Gdzie na wyprawę w wakacje 2014?!

Uwaga, uwaga! Najważniejszy wpis ostatnich miesięcy! Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, a co za tym idzie kolejna już wyprawa staje się powoli faktem. Tak się znowu złożyło, że ponownie będzie najdłużej i najdalej! Po Alpach w 2011, Bałkanach w 2012, Kaukazie i Bliskim Wschodzie w 2013 przychodzi czas na…

Pamir Highway – Czyli Kirgistan i Tadżykistan!!

Autostrada Pamirska nie ma nic wspólnego z znanymi u nas drogami szybkiego ruchu.  Samochody poruszają się po niej niezbyt często, pomiędzy kolejnymi wsiami są dziesiątki, jak nie setki kilometrów pustkowia, a asfalt jest w stanie zaawansowanego rozkładu.

Autostrada Pamirska to marzenie wszystkich sakwiarzy, zarówno tych jeżdżących na rowerach jak i motorach. Podobnie jest zemną. Pierwszy raz usłyszałem o niej jeszcze przed wyjazdem w Alpy. Pamiętam jak widziałem w internecie porcję zdjęć przedstawiających jurty na tle ogromnych, mierzących sobie wiele tysięcy metrów gór. Pomyślałem, że fajnie by tak było kiedyś ją przejechać, zobaczyć te wielkie puste przestrzenie,  pokonać przełęcze sięgające nawet 4500 metrów, spotkać się z ludźmi żyjącymi w tych zdecydowanie nieprzyjaznych warunkach. Marzenia się spełnia.

Planowana Trasa!

W podróż jadę z Martą poznana w sieci, studentką medycyny, nieźle już zaprawioną  w sakwiarskich bojach. Do przejechania mamy jakieś 3000-4000 kilometrów przez cały Kirgistan i Tadżykistan. Być może mając odrobinę czasu uda nam się jeszcze zobaczyć jeden z ościennych krajów jak Kazachstan, Uznekistan czy Afganistan, ale to już wyjdzie w praniu. Wylatujemy do Biszkeku z Berlina 23 lipca i mamy ponad 50 dni czasu na rowerowanie.

Z racji na niesłychanie napięty harmonogram (magisterka, książka, relacja z Białorusi i Norwegii) nie zrobiłem jeszcze szczegółowego rozeznania. Mam jedynie przybliżoną trasęTrasa uzależniona jest też w dużej mierze od aktualnej sytuacji w poszczególnych krajach. Azja środkowa ma to do siebie, że granice zamykane są nagle i bez ostrzeżenia i trzeba na bieżąco śledzić co się w regionie dzieje. Wszelkie porady mile widziane, można wyżyć się w komentarzach!

Więcej szczegółów wkrótce na FB. Miłego!

2048
zdjęcie  pochodzi z http://500px.com/owen1978
Karol Werner

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

27 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Chyba ładne widoki będą po drodze… :)
    Rad nie mam, ale kilka razy widziałam już zdjęcia z tych rejonów i za każdym razem się zachwycałam.

  • A ja mam bardzo ważne pytanie – czy uruchomisz wspierającą akcję pocztówkową? Bo byłabym pierwsza chętna do dołączenia się!

    Poza tym – super wspaniale fantastycznie, i tak dalej. POWODZENIA!

  • Bardzo ciekawy pomysł na trasę i chyba nie ma osoby, której by się to nie spodobało ;-). Jak przedmówcy, życzę Ci powodzenia! Już czekam na relację (Bałkany połknąłem bardzo szybko).

  • Fajny blog.
    Co ciekawe zwiedzasz te same kraje co ja i w tej samej kolejności.
    W tym roku jadę do Iranu, Abchazji i Gruzji, a w przyszłym chce zrobić Pamir Highway lub KKH.
    Połączę tę trasę najprawdopodobniej z rowerowaniem w Xinjang (Chiny) w części Karakorum Highway z Mztg Ata po drodze i pewnie wypuścimy się w rejony Urumci na pólnocnym zachodzie Xinjang.

    Z rekonesansu wynika, że część chińska może być nawet ładniejsza niż Pamir Highway.

    Jeżeli jednak sytuacja z wizami do Pakistanu się zmieni to zrobimy tylko Karakorum Higway – ok 1.300 km + jakiś trek pod Nanga Parbat (z info które mam KKH wydaje się ciekawsza niż Pamir…tylko te wizy…)

    Powodzenia, trzymam kciuki i zapraszam na moją stronę pajonaci świata na fb.
    Linka nie wstawiam, żeby nie robić kryptoreklamy, jak ktoś chce to wbije.

    Pozdrawiam Tomek

    • Mówisz, że ładniejsza? Ja o okolicach Kaszgaru naczytałem się, że są mało Chińskie i ogólnie jakoś nieporywające. Powodzenia Tobie również! :)

  • wiesz Karol…zależy kto w co celuje. Mi zależy na tych najwyższych górach. Pewnie kwestia gustu, która droga ładniejsza. Na KKH jest Nanga Parbat – prawie widać z drogi:). Stąd zależy mi na KKH. Jednakże wiza do Pakistanu to podobno droga przez mękę. A i tak dojechać można tylko do Gilgit, jeżeli nawet dadzą wizę (kwestia bezpieczeństwa)

    Jak nie dadzą wizy do Pakistanu to zrobię Pamir Highway, a potem wjadę do Xinjang. Jest to prowincja bardzo mało turystyczna. Mozna się poczuć jak prawdziwy odkrywca.
    To specyficzne miejsce – wciśnięte pomiędzy Ałtaj od północy, Tien Szan od zachodu i Karakorum od południa, a na wschodzie jedna z największych pustyń na świecie – Taklamakan.
    Stąd Xinjang wydaje mi się mega różnordny.
    jednego dnia Jurty, drugiego muzułmańskie miasteczka zachodnich Chin, Tien Szan, a na koniec kilka 7 tysięczników po stronie Chińskiej. Ad marginem – ze świeczką szukać opisu wyprawy do tej krainy:):D. Z tego co zdążyłem dowiedzieć się o tym regionie to powiem Ci, że dla mnie to jeden z najciekawszych regionów do zwiedzenia. A, że mało Chińskie…to w dużym sensie prawda. Jest to region na styku róznych kultur..moze dlatego taki ciekawy.

    Niemniej jednak jestem bardzo ciekawy Twojej wyprawy. Trzymam kciuki i będę uważnie
    sledzil Twoje zmagania.

    Sam zacząłem prowadzić bloga, mam też stronę na fb. jednakże to jak Ty prowadzisz te swoje produkty jest da mnie wzorem. Ciekawe wpisy,. nienaganny język. Bez moralizowania. Trzymaj tak dalej i może do zobaczenia kiedyś gdzieś na górskiej drodze na podjeżdzie:)

    • Przez wizy odpuściłem Uzbekistan. Przywykłem co prawda do problematycznego wyrabiania wiz chociażby w Iranie i problemach z wjazdem do Izraela, ale to co dzieje się w Uzbeku na miejscu zakrawa już na jakiś kabaret. Może jak zmądrzeją to się wybiore i tam.

      Nie jestem pewien, ale chyba czytałem o tej części Chin w książce Samborskiego ” Zjadłem Marko Polo” Jednak jako, że jescze się regionem nie interesowałem to mogłem coś pomieszać. Dzięki za miłe słowa i działaj z blogiem! :)

    • No ale jednak chciałbym zobaczyć Samarkandę, Bucharę również. Wolę sam sobie wyrobić zdanie szczerze mówiąc. Niestety nie tym razem. Jak Uzbecy pozbędą się tego postsowieckiego skrzywienia biurokratycznego i tej bezsensownej chęci kontrolowania, chętnie ich odwiedzę ;)

  • a możesz mi wyjaśnić o co chodzi z tą wizą do Uzbekistanu?

    Czytam sobie na stronach, że ludziom udaje się ogarnąć wizę.
    np:
    http://www.osmol.pl/uzbekistan/

    Jak rozumiem najbardziej problematyczny jest LOI, czy tak? No ale przecież pewnie można go załatwić tak jak LOI w przypadku IRANU (pewnie mają odpowiednik key2eprsia albo tourzamin.

    • Po prostu lubię się czuć wolny będąc w jakimś kraju (choć trochę). Dobijające są te wszystkie biurokratyczne sprawy. Jest jakis voucher, trzeba mieć zaproszenie (to jest to LOI chyba?), trzeba się rejestrować na policji albo w hotelach, a przy wyjezdzie okazać wszystkie kwity rejestracji jakie dostało się od tejże policji czy babeczek w recepcjach. Dlamnie byłaby to mordęga jechać rowerem przez ten kraj i całyczas myslalbym tylko o tym, czy zdążę się danego dnia gdzieś zarejestrować czy nie. Jesli nie zdążysz to nastęnego dnia też nie dostaniesz rejestracji (z tego co wyczytałem) bo będą się pytać, gdzie byłeś dnia poprzedniego. Tym sposobem wyjeżdżając z Uzbekistanu możesz mieć niezłe problemy, albo jeszcze większą łapówkę.

  • Znając mentalność postsowieckich urzędników..wszystko da się załatwić tylko potrzeba łapówki. Tym samym Twoja wolność zależy od Twojego budżetu.