Czas na długo wyczekiwany wpis! Jak to pisałem w podsumowaniu – w zeszłym roku ponad 100 dni spędziłem w podróży, a widokowo był to zdecydowanie najlepszy rok. Kreta, Norwegia i w końcu niesamowita Azja Środkowa. Były cudowne plaże, ogromne góry i dziwne miejscówki. Jednak nie tylko noclegi typowo biwakowe znalazły się w rankingu! Zobaczcie sami! :)
Jest to kontynuacja zeszłorocznego rankingu 10 najlepszych noclegów na dziko. Początkowo miałem aktualizować tamten ranking, jednak stwierdziłem, że zbyt dużo atrakcyjnych pozycji musiałbym usunąć!
Zanim przejdziemy do meritum – polecam jeszcze wpis praktyczny, dla wszystkich chcących zacząć swoją przygodę z namiotem i spaniem na dziko: Noclegi na dziko. Jak znaleźć dobre miejsce pod namiot? Jak już przeczytacie to zapraszam dalej!
– 10 –
Przypadkowa, białoruska wieś.
Co to za nocleg na dziko? – powiecie. Gdzie te super widoki? – pomyślicie. Nie o widoki tutaj akurat chodzi lecz o emocje…
Przejeżdżając przez jedną z dziesiątek mijanych tego dnia wsi, zatrzymaliśmy się pod domem Pani Marii. Starsza, samotnie mieszkająca kobieta zezwoliła na nocleg przy swoim domu, po czym szybko zatrzasnęła za sobą drzwi.
Noc była lodowata. Cud, że nie spadł deszcz i nas nie podmyło. To co miało miejsce rano na długo zapadło w mojej pamięci. Pani Maria wyszła przed dom zapytać jak się spało, po czym zaprosiła nas do swojego domu na śniadanie i przepraszała, że nie zaprosiła nas na nocleg do swojego domu domu. PRZEPRASZAŁA! Rzadko zdarzają się sytuacje, że nie wiem co powiedzieć. To była jedna z nich…
Tutaj znajdziecie wpis o Pani Marii: W Kierunku Zamku Mir.
– 9 –
Nocleg w konopiach indyjskich
Powalających widoków także nie było, ale przyznać musicie, że nierzadko śpi się w polu marihuany? Taką okazję miałem w Kirgistanie, gdzie w północnej jego części aż roi się od dziko rosnących konopi. Faaaaajnie było! :D
Zapraszam do wpisu: Dzikie konopie indyjskie i korupcja w Kirgistanie.
.
– 8 –
Najprawdziwsza Jurta!
Jak już Kirgistan, to nie mogło zabraknąć przecież jurty! Początkowo mieliśmy się rozbijać gdzieś z namiotem, ale tak przemarzliśmy (sandały na nogach nie sprzyjają w takiej sytuacji!), że zupełnie przeszła nam ochota na biwak. Szczęśliwie nad jeziorem Song-Kul jest całkiem sporo jurt. W okresie czerwiec-wrzesień, z położonych w dolinach wsi przybywają tutaj pasterze wraz z całymi rodzinami, rozstawiają jurty i trudnią się wypasem zwierząt.
Za nocleg zapłaciliśmy, więc jakkolwiek ciężko podciągnąć go pod spanie „na dziko” – jednak mimo wszystko jest to na tyle wyjątkowe miejsce, że nie mogło go zabraknąć w rankingu! :)
Zapraszam do wpisu: Jezioro Song-Kul. NAJtrudniejszy etap życia i nocleg w jurcie.
.
– 7 –
Nocleg w 5000-letniej jaskini
Nie do końca legalnie spaliśmy w 5000-letniej jaskini na Krecie. Nie żebym był jakoś szczególnie dumny z tego faktu, ale nie mogliśmy się powstrzymać. Tyle naczytałem się o mieszkających w tych jaskiniach hippisach. Przyjeżdżali tutaj niegdyś z całego świata – był podobno nawet Bob Dylan! Nikt wtedy nie żądał pieniędzy za samo zobaczenie jaskiń, nie zabraniał w nich spać. Teraz czasy niestety inne i każdy goni za pieniędzmi. Nam się udało, nikt na tym nie ucierpiał, a my mogliśmy poczuć się jak prawdziwi hippisi! :)
Zapraszam do wpisu: Być jak Bob Dylan! Matala i nocleg w 5000-letniej jaskini
.
.– 6 –
Hotel z milionem gwiazdek. Z widokiem na Afganistan!
Już czwarty dzień jechaliśmy wzdłuż granicy z Afganistanem. Za rzeką Pandż, tak blisko, a jednocześnie tak daleko znajdował się kraj, który tak bardzo zawsze chciałem odwiedzić. Niestety podczas tegorocznego wyjazdu się nie udało, gdyż ze względu na ramy czasowe płacenie kilkuset złotych za wizę było zwyczajnie bez sensu. Obserwowaliśmy jednak z boku nieco życie za wielką rzeką, w nocy zaś Afganistan rozświetlały nam miliony gwiazd.
Wpisu jeszcze nie ma, ale będzie! Stay tuned :)
.
– 5 –
Cortona – Jesienna Italia!
Nocleg sytuacyjny. Złapaliśmy całkiem dobry transport. Autostop 50 kilometrowy – co na włoskie warunki jest nieczęstym osiągnięciem. Samochód zatrzymał się po 5 minutach oczekiwania, co dodatkowo znacznie wykracza poza autostopowe standardy Italii. No więc żal było wysiadać, kiedy zaczynało się robić ciemno. Noclegu szukaliśmy już z czołówkami i na dobrą sprawę nie bardzo wiedzieliśmy, jak dobry widokowo nocleg udało nam się znaleźć. Namiot rozstawiliśmy w połowie wzniesienia, na którym zostało wybudowane miasto Cortona. Jak się okazało rano, spaliśmy na jednym z tarasowo rosnących gajów oliwnych. Przed nami rozciągała się, rozświetlona porannymi promieniami słonecznymi równina. No i te unoszące się powoli mgły!
Zapraszam do osobnego wpisu: Montepulciano, Cortona i bajeczne miasta Toskanii.
.
– 4 –
Półka skalna Preikestolen
Nie mogło przecież zabraknąć Norwegii! Jeden z ładniejszych widokowo krajów jakie oglądałem, a półka skalna (czy też ambona) Preikestolen to już w ogóle esencja piękna. Przez całą trasę idzie się całkiem przyjemnie. Czasem trzeba podeprzeć się ręką, uważać na podmokły teren, ale zasadniczo trasę przeszliśmy bez większych problemów (z 17 kilogramowymi plecakami!). Każda średnio wysportowana osoba powinna dać radę. Widoki wynagradzają wszelkie trudności!
Nie polecam jednak – z wiadomych przyczyn -nocowania w tym miejscu osobom skłonnym do lunatykowania.
Zapraszam do osobnego wpisu, gdzie na samym dole znajdziecie: 5 różnych propozycji podania noclegów na Preikestolen.
.
.
– 3 –
Z widokiem na Pamirskie szczyty!
Pamir to takie miejsce, że gdzie by się nie rozbiło namiotu, tam wszędzie będą wybitne widoki wokoło. Na dobrą sprawę każde miejsce z tego rankingu mógłbym zapełnić noclegami z Pamiru i jakiś czas nawet poważnie myślałem o takim wpisie.
Żeby jednak Was nie zanudzić, postanowiłem wyselekcjonować te najlepsze biwaki. Tutaj przedstawiam dwa w jednym. Okolice korytarza Wachańskiego, zaraz po minięciu wsi Langar oraz jezioro Karakul obok miasta o tej samej nazwie. W przypadku pierwszej miejscówki, z wielką radością przywitaliśmy tę odrobinę płaskiego terenu. Dzień chylił się ku końcowi, a wzdłuż drogi od kilku godzin bez ustanku ciągnęła się wysoka, stroma skarpa z jednej i przepaść z drugiej strony.
Jeśli chodzi o nocleg nad jeziorem, aż nie mogliśmy się zdecydować, gdzie postawić namiot. Każde następne miejsce wydawało się lepsze od poprzedniego. Jakby jeszcze tylko wiatr tak mocno nie wiał…
.
– 2 –
Zahir!
Pogranicze Kirgistanu, Uzbekistanu i Tadżykistanu na zawsze będzie kojarzyć mi się z pewnym człowiekiem. Najlepszy nocleg na gospodarza w tym roku! Niesamowicie otwarty, ciekawy i gościnny Zahir zgarnął nas z polany do siebie do domu. Kiedy zabieraliśmy się już za rozbijanie namiotu, zza pleców dobiega mnie głos. – Jak leci? Po rusku mówicie? – zaczyna, ciągle nie przestając się uśmiechać. – Coś tam mówię, nie za wiele, ale dogadać się potrafię – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Ha! Wiedziałem! Pytałem robotników, mówili żeście Polacy. Tak sobie myślę, skoro Polacy, to musicie znać Ruski. A nawet jeśli nie znacie, to się dogadacie, bo Ruski do Polskiego podobnym jest językiem! Zresztą jak ktoś chce się dogadać to i bez języka się dogada, zgadza się? – pyta retorycznie. – Tak! Dogada, dogada! – odpowiadam mało ambitnie i odwzajemniam mocny uścisk dłoni. – No to co dzieciaki, będziecie tutaj spać, czy może chcecie w łóżku? – rzuca nagle, dodając od razu – tak się składa, że mieszkam zaraz obok, dom duży, dzieci już dawno się wyprowadziły. Luksusów u mnie nie ma, ale i do jedzenia się coś znajdzie, i małżonkę moją Aidę poznacie, no i pogadamy sobie przy stole. To jak będzie, wchodzicie w to? – kończy, pytająco unosząc brwi. Tak poznajemy Zahira.
Ciąg dalszy wpisu tutaj: Poznajcie Zahira!
.
– 1 –
Biwak na 4500 m.npm!
Najlepszy z najlepszych! Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca na nocleg. Prawdą jest, że będąc przemarzniętym, głodnym i zmęczonym wysokością chciałem jak najprędzej opuścić to miejsce. Jednak teraz, siedząc w ciepłym pokoju jestem sobie niesamowicie wdzięczny, że zmotywowałem się do wyjęcia wtedy aparatu z torby. Kładliśmy się spać przy kompletnym zachmurzeniu. Spotkaliśmy dwóch innych sakwiarzy – w tym Anię z Polski, o której już pisałem (stąd tyle namiotów). Całą noc dygotaliśmy, a wiatr wiał jak oszalały. Dobrze, że znaleźliśmy te ruiny. Bladego pojęcia nie mam co mogło znajdować się na takiej wysokości, na tak kompletnym odludziu, ale wdzięczny byłem budowniczym tego budynku. Z rana sypnęło śniegiem, a chmury odsłoniły błękit nieba.
Piękne zdjęcia! :D
Dla mnie 4 (Preikestolen) jest nr jeden. No ale nie miałem okazji i przyjemności w tylu tak ekskluzywnych miejscach sypiać :-)
6. i 5. przesuper :D
fantastyczne, ale na tej półce skalnej w Norwegii bym się bała!
Zgadzam się na wszystko, ale nie na nocleg w śniegu;)
Ja też głosuję na Preikestolen i jurtę! :) Ale to pewnie dlatego, że nie lubię dygotać z zimna pod namiotem :)
8. i 6. zajebiste, ale żeby rozbić namiot w śniegu to musiałabym być już skrajnie zdesperowana ;)
Wszystkie noclegi zasługują na numer 1. Mnie osobiście ujęło spanie w białoruskiej wiosce. Widzę, że miałeś podobnie jak ja. Od ich życzliwości człowiekowi zrobiło się tak głupio, że nie wiadomo co zrobić:-)
eh, wszyscy dają tak samo, ja daję nr. 10 :D
Z przyjemnością bym wypróbowała nocleg 7 i 8.
A Drogę Mleczną miałam okazję podziwiać w pełnej krasie w Ałtaju :)
Odebrało mi mowę! Jedno wielkie WOW!
czytam i czytam i myślę, że ponumerowanie ich od 1 do 10 musiało być bardzo ciężkim zadaniem! :)
Mój najpiekniejszy nocleg zeszłego roku to noc na pustyni Wadi Rum u beduińskiej rodziny (a nie w campie, bo poza sezonem byłam jedyną chętną i moj beduiński przewodnik spytał, czy zamiast otwierać dla mnie camp może mnie zostawić na noc w namiocie u swojej rodziny). Niewiele się rozumieliśmy, ale było przepięknie, a i sama noc, choć mroźna, to wspaniała!
Mam pytanie o zdjęcie nocnego nieba, w exif widzę czas naświetlania i ISO, ale nie wartość przysłony. Jakie były ustawienia? :)
Ekspozycja 30s, Iso 6400. Ziarno musiałem wyciągać w programie bo niestety przy tym iso to była tragedia na moim aparacie. Ogniskowa 8mm, dość mocno kadrowane, przysłona chyba f3,5 :)
Dzięki! Mi się jeszcze nie udało zrobić takiego pięknego nocnego zdjęcia w ogóle :) Btw, przy tak długim czasie naświetlania trzymałeś palec na migawce czy masz wężyk spustowy?
Mi także pierwszy raz, gdyż wcześniej nigdzie nie widziałem takiego nieba :) Aparat położyłem na kamieniu, obiektyw podparłem drugim no i ustawiłem samowyzwalacz na 3s – dzieki czemu nie mamy poruszenia kiedy wciskamy spust migawki ;)
No tak, nawet statyw niepotrzebny Epoka kamienia… ;)
Sam chciałem zapytać o exif tego zdjęcia, ale widzę że ktoś mnie ubiegł :D Jaki masz maksymalny czas naświetlania w Twoim aparacie? Chyba by się jakiś bardzo jasny obiektyw przydał do takich zdjęć – takie proste wyliczenie: obiektyw na przysłonie f/2,0 wpuściłby około 2,8 razy więcej światła niż na przysłonie f/3,5, co oznacza, że taki sam efekt można by uzyskać przy ISO 2000 – a więc aparat powinien już sobie jakoś poradzić i ziarna by tyle nie było. Ale przepraszam za matematykowanie :D
Ostatnio rozkminiałem natomiast jak załatwić sprawę ustawiania aparatu do zdjęć i nawet machnąłem o tym artykuł na swoim blogu:
https://naszaslodkabezdomnosc.wordpress.com/2015/01/20/stabilizacja-w-podrozy-czyli-jak-zrobic-ostre-zdjecia/
Ciebie Karol może zainteresować taka ośmiorniczka, wydaje mi się że i średnia, i ciężka wersja powinny zdać egzamin z Twoim aparatem, a jest to naprawdę super poręczne i zdejmuje z człowieka konieczność poszukiwania odpowiednich kamieni i podkładania różnych dziwnych rzeczy pod obiektyw :D
Tak masz rację – taki obiektyw szerokokątny z światłem 2 pewnie wpuściłby więcej światła, ale także wyjął z portfela kilkukrotnie więcej kasy :) Ja mam 1,8 stałkę 50mm, no ale nie objąłbym ją całej drogi mlecznej jak tutaj… Bardzo ciekawy artykuł! Obawiam się, że taka ośmiorniczka nie utrzymałaby mojego obiektywu – zwłaszcza nowej cegły 24-105mm. Kiedyś trzymałem taki statyw w ręce i szczerze… wolę kamień.
Brrrrrr, piękny widok z tej skały, ale jednak wolałbym spać w kamperze na wygodnym łóżeczku niż na twardej skale :)
Czy ja wiem? A jakiej wielkości był ten statyw? My mamy najmniejszą wersję (którą kupiłem jako akcesorium do GoPro), bezlusterkowiec daje radę utrzymać, ale nieraz się przekręca albo drga (aparat z obiektywem i baterią 380g). Wydaje mi się jednak, że gdybyś miał tę wersję przeznaczoną do lustrzanek (z udźwigiem rzekomo do 3kg), to by problemu nie było. A wydaje mi się, że daje to dużo większe możliwości niż kamień – zawsze jak próbujemy robić zdjęcia z kamienia, to trzeba się sporo namęczyć, żeby dobrze uchwycić kadr, wypoziomować i ustabilizować. Bierzemy ośmiorniczkę w następną podróż i mamy nadzieję, że zda egzamin.
A odnośnie tego zdjęcia – to pisałeś, ze i tak sporo te zdjęcie kadrowałeś. 50mm nie byłoby w stanie objąć „zadowalającego” fragmentu nieba?
Oczywiście, że nie byłoby… Mój aparat waży jakieś 2kg, pomyśle nad tym, ale kamień uważam ciągle za lepsze rozwiązanie, gdyż nie muszę go wozic ;)
Kapitalne miejsca! Szczególnie ten na Białorusi, sam doznałem w tamtym roku wyjątkowej gościnności u pewnego Słowackiego małżeństwa i wiem, że ludzka dobroć przebije każdy widoczek! PS Norwegii i Pamiru zazdroszczę;)
Za to kocham wschód – za gościnę, ciepłe serce i przygarnianie wędrowca z drogi :) Widoki, widokami, w Norwegi jest cudnie, ale to ludzie zostawiają w nas największe ślady :) Zahir <3 bo szczęście jest w ludziach! :)
Super!! uwielbiam czytać o miejscach gdzie ludzie rozbijają namioty :) Pozdrawiamy z naszej miejscówki na pace tira :)
Ja jeszcze nigdy nie spałam na dziko :(
Bardzo lubię spać na dziko, a Twoja lista tylko potwierdza jak wspaniałe mogą być takie noclegi :) Póki co moją wyobraźnię rozpala jednak jurta ;) W sierpniu wybieram się do Kazachstanu i prawdopodobnie Kirgistanu. Mam wielką nadzieję, że taki nocleg mi się tam przytrafi :)
Eh, stare dobre(?) czasy ;) Fajnie, że pomyślałeś o fotografowaniu tych miejscówek, ja nigdy na to nie wpadłam ;)
Nocleg w jaskini ekstra :) co do tego na Preikestolen to ja żałuję, że ostatnio nie zostaliśmy na noc na Trolltundze…
Za mną też pierwsza noc na dziko :) trochę nieprzespana ale jest czad ;)
Tak myślę i myślę, czy miałam takie noclegi na dziko. Chyba tylko namiocik na kempingu…
♥ cudownie. Pamiętam jak kiedyś spałam na Czatyrdahu bez namiotu. Jedno z lepszych wspomień życia.
Bardzo fajnie sporządzona lista z noclegami, ale najlepszy i najtańszy to namiot i śpiwór ;)
Białoruska wieś na ostatnim miejscu? czemu? ;)
Ona nie jest na ostatnim, ona jest na 10-tym – a znaczy to tyle, że wyprzedziła kilkadziesiąt innych w tym roku.
Pozdrawiam!
Norwegia, okolice trasy prowadzącej do Preikestolen. Samotny nocleg gdzieś w dziczy, w namiocie przewiezionym w bagażu podręcznym :)
Pierwszy dziki nocleg ever (Shakespeare Bay, Picton, Nowa Zelandia). Z namiotem się nie polubiliśmy, bardziej nam się podobało mieszkanie w samochodzie :)
poważnie w samochodzie lepiej? Można się tak wygodnie na fotelu wyspać… ?
Kołem Się Toczy Kupiliśmy dmuchany materac, który zmieścił się idealnie na złożonych tylnych siedzeniach i w bagażniku Forda Mondeo :)
Można też i tak :)
Nie czuję tego z moimi 196 cm :D
Ja polecam bagażniki Skody Octavii Kombi akurat na 180 cm z złożonymi siedzeniami tylnymi. Nocleg na dziko w górach Wicklow, Irlandia.
dodam, że żona się jeszcze obok zmieściła ;)
Podbijam Norwegię z Twojej listy! W połowie szlaku na Trolltungę, przy jeziorku, pod gwiazdami, wśród skał i kamieni, pomiędzy wiatrem a mrozem… nie zmrużyłam oka tej nocy, a mimo to wspominam ten nocleg jako jeden z najciekawszych na dziko!
czaaaad!!
Na pustyni Kaluts w Iranie. Miała być noc pod miliardem gwiazd, a zamiast tego była walka z burzą piaskową o to, żeby namiot nie odleciał, no i ani jednej gwiazdy.
:D
Azure Window na Malcie i testowanie po raz pierwszy płacht biwakowych:) Wspomnienia bezcenne i w sumie to były jedne z lepszych wakacji
Przy punkcie widokowym na wzgórzu Twmbarlwm powyżej miast Risca w Walii
Islandia – w drodze na północno-zachodznie Fjordy – początek maja :)
Namiocik rozbity na skalnym wybrzeżu wyspy Hvar w Chorwacji ;)
Nocleg w opuszczonym, małym kościele w Kotorze u podnóży gór :)
O kurcze :)
Uszguli. Gruzja. Trzy noclegi z widokiem na najwyższy szczyt Gruzji <3
Kilka ich było, jednak nie wszystkich robiłem zdjęcia. Poniżej okolice Djupivogur na Islandii z zeszłego roku
Jezioro Sioni, Gruzja. Miejsce może zwyczajne, ale to mój pierwszy raz samemu w namiocie w czasie burzy :)
Nocleg na Preikestolen – do tego zaręczynowy :D Najbardziej magiczny camping :)
kurcze, sporo preikestolen! Ale super :)
Pamir marzy mi się od dawna, więc noclegów właśnie tam najbardziej Ci zazdroszczę. Uwielbiam noclegi na dziko, a najmilej wspominam te podczas długich górskich wędrówek. A jak do tego trafi się zorza polarna, to już w ogóle jest bajka. Tak miałem w zeszłym roku na Islandii, na Fiordach Zachodnich. Wstaję w nocy za potrzebą ;) a na niebie niesamowity spektakl!
Może być ciężko o zorzę w Pamirze, ale kto wie :D
Szczerze to bardzo zazdroszczę tych wycieczek i podróży pełnych przygód. Sam wiele podróżuje, jednak ja zawsze wybieram wczasy i noclegi w pełni zorganizowane najczęściej przez znane portale i biura podróży. Turystyka to moja pasja