Czas na drugi odcinek z serii praktycznej, w której staram się pomagać początkującym, chcącym zacząć swoją przygodę z podróżami na własną rękę, a także doradzić nieco w tych kwestiach osobom już nieco doświadczonym. Zapraszam do drugiego odcinku o noclegach na dziko.
Pierwszy odcinek możecie zobaczyć tutaj, a także polecam zerknąć do blogowego wpisu o nocowaniu pod namiotem na dziko w podróży. Ponadto polecam zerknąć także do komentarzy pod wpisem, gdzie znaleźć można także sporo przydatnej wiedzy.
Przepraszam także za to, że z tak bliska musicie oglądać moją twarz, jednak kilka pierwszych odcinków nagrałem już na górkę i nie wiedziałem, że oglądanie takiego obrazu może być męczące. Błędy początkującego.
Będzie mi niemniej bardzo miło za każde miłe słowo, czy chociaż łapkę w górę. Świetnie motywuje to do dalszej pracy :)
Zapraszam też do innego filmu, w którym nieco szerzej opowiadam o tym jak nie dać się okraść w podróży i zabezpieczyć pieniądze.
Super profesjonalnie zrobiony materiał! Wow! I jeszcze sporo rad.
Dzięki! Oglądało się bardzo przyjemnie. Fajne są te krótkie przebitki, bo video się nie dłuży.
Jeśli możemy zapytać, to napisz proszę, co z wodą.
Kiedy nocujemy w lesie (szałas, namiot), to 3 litry wody na głowę to minimum. Skąd wziąć wodę, jeżeli woda w rzece nie nadaje się do picia.
Dzięki! Osobiście nigdy nie miałem problemów z brakiem wody, ale istnieje jeszcze coś takiego jak filtry, którymi możesz sobie wodę z rzeki uzdatnić do picia :) No i można też przegotować, choć wiadomo, że wszystkich bakterii to nie zabija :)
Dzięki. My czasem lądowaliśmy w miejscach, gdzie nie było wody (więc nawet nie było czego przefiltrować, odkazić, ugotować), więc to chyba po prostu źle wybrany teren na biwak…
Karolku, nigdzie już nie bywasz, wiec piszesz o niczym…
bywam, bywam
Tak, uważajcie na krowy! W środku nocy nie do końca wiedząc gdzie się zatrzymujemy (pastwisko nie było ogrodzone, bo większość gruzińskich krów chodzi free) na zboczu pagórka rozbiliśmy namiot i rozpaliliśmy ognisko robiąc kommemoracyjną bibę. Tak dobrze sie bawiliśmy, że poszliśmy spać nic prawie nie chowając. Część kolacji przeznaczona na śniadanie oraz wszystkie kubki i naczynia z dnia poprzedniego zostały nad ranem skrupulatnie wylizane. Do tego jakiś cielak wpadł też w zewnętrzne sznurki od namiotu (lepiej ich nie naciągać jeśli przewidujesz krówska w pobliżu, mogą pozrywać nawet najlepsze materiał). Na szczęście żadnej nie przyszło do głowy się czochrać;)
uff :D