Dzisiaj nieco bardziej na poważnie o najbardziej aktualnie podzielonym mieście europejskim. Zanim jednak przejdziecie do tekstu, mam dla Was mega nowość! Postanowiłem nagrywać teksty w wersji audio! Abyście mogli nie tylko czytać, ale także jeśli jesteście poza komputerem, także i posłuchać bloga. Dajcie znać, jak Wam się podoba, co o tym myślicie. Każdy feedback jest bardzo pożądany. Link do odsłuchania i pobrania postcastu poniżej. Aha! I wcale nie pomyliłem się mówiąc „postcast”!
Kliknij powyżej i odsłuchaj podcastu. Pozostałe odcinki podcastu możesz znaleźć tutaj, a także na iTunes i SoundCloud. Będzie mi miło, jeśli ocenisz podcast na iTunes lub SoundCloud. Możesz też go pobrać.
Pobierz Podcast (14,3 MiB , 2 310 - ilość pobrań)
Spis treści:
Zwiedzanie Belfastu
Wczesny ranek. Idę w górę zamieszkałej przez ludność probrytyjską Shankill road – jednej z głównych, nie tak dawno najniebezpieczniejszej ulic miasta. Jestem zupełnie sam, jest cisza i spokój. Szukam murali. Dopiero po 15 minutach spotykam pierwszą osobę. Starszy mężczyzna widząc aparat w moim ręku prędko podbiega i mówi coś, jakby sugerując kierunek, w którym powinienem się udać, aby zrobić dobre zdjęcia. Zdjęcia murali rzecz jasna, murali upamiętniających probrytyjskie ofiary „Kłopotów”.
Dłuższą chwilę zastanawiam się jakiego to mnie angielskiego uczono w szkole. Przecież tyle lat nauki, tyle wyjazdów za sobą, a ja stoję naprzeciwko najpewniej Brytyjczyka i poza kilkoma wyrazami niewiele zrozumiałem. Dopytuję, proszę o powtórzenie. Czy dało by się wolniej, bez akcentu może?!
Mężczyzna prostuje się z naturalnej dla swojego wieku, zgarbionej postawy, chrząka dwukrotnie po czym niczym dystyngowany członek rodziny królewskiej, piękną angielszczyzną bez jakiejkolwiek naleciałości irlandzkiego akcentu oznajmia, żebym jak najczęściej odbijał z głównej drogi Shankill, bo tam najwięcej znajdę murali, śladów upamiętniających „Kłopoty”, jednak za nic w świecie nie mam skręcać w lewo, w stronę Falls road. Bo tam zaczyna się dzielnica zwolenników przyłączenia się do Irlandii, złych republikanów, terrorystów z IRA.
– Don’t you dare to go there! Nothing interesting! (nie waż się tam iść, nic ciekawego) – oznajmia, po czym znika za rogiem.
Religijny konflikt – protestanci vs. katolicy? Nie do końca…
„Kłopoty” (The Troubles), to nic innego jak trwający 30 lat konflikt, wojna w Irlandii Północnej, której eufemistyczna, delikatna nazwa „Kłopoty” miała sugerować światu, że przecież nic takiego wielkiego się tutaj nie dzieje. To konflikt pomiędzy lojalistami i republikanami, mylnie często nazywany konfliktem religijnym pomiędzy katolikami (Irlandczykami) i protestantami (Brytyjczykami). Owszem, większość lojalistów (Brytyjczyków) jest protestantami, a większość republikanów katolikami, jednak to nie religia była tutaj głównym powodem, tłem konfliktu. Religia umiejętnie jak zwykle w przypadku większości światowych konfliktów została wplątana w „Kłopoty”, użyto jej do zaognienia konfliktu, zmobilizowania ludności do działania, jednak to aspekty terytorialne, społeczne miały tutaj największe znaczenie. Nie zaś kto w co wierzy.
Pomysłodawcą nazwania trwającego kilkadziesiąt lat konfliktu, który pochłonął kilka tysięcy ofiar „Kłopotami” była oczywiście strona Brytyjska. Celem było pokazanie wojny domowej w Irlandii Północnej w jak najbardziej zbagatelizowany, zdeprecjonowany sposób. Aby za nic w świecie nie przyznać się, że dzieje się tutaj coś poważnego. Bo jaka byłaby to ujma na honorze Wielkiej Brytanii, aktualnego i ówczesnego orędownikowi pokoju, kraju który wysyła swoje wojska na misje pokojowe? Nie w smak byłoby im nazywanie przez opinię publiczną jakichś tam zamieszek w niepokornej Irlandii Północnej konfliktem, albo nawet wojną. Cóż za wstyd byłby to dla takiego imperium, dla kraju o ogólnoświatowych zapędach, który nie może poradzić sobie z poważnym konfliktem na swojej ziemi.
Atrakcje Belfastu. Historia muralami pisana
Nawet jeśli ktoś w ogóle nie jest poinformowany w sytuacji polityczno-społecznej Irlandii Północnej, przyjeżdżając do Belfastu z pewnością poczuje, że coś tutaj jest nie tak, że atmosfera gęsta, że nie jest to typowe miasto Europejskie. Szybko człowiek zdaje sobie sprawę, że nic tu nie jest jednoznaczne, oczywiste, wyraźnie czarno-białe.
Idąc tak w górę Shankill road czy później Falls road w oczy rzucają się liczne ogrody pamięci, tablice upamiętniające, krzyże nazywane „makowymi”, ciągnące się zarówno wzdłuż ulic, jak i pochowane na osiedlach murale – to upamiętniające ofiary „Kłopotów”, to informujące jednoznacznie która strona konfliktu rządzi w danej okolicy, na danym osiedlu, czy nawet małej drodze. Nietrudno w Belfaście zgadnąć, czy trafiło się akurat do dzielnicy lojalistycznej – probrytyjskiej, czy też pro republikańskiej, opowiadającej się za przyłączeniem Irlandii Północnej do Irlandii. Żadne tablice informacyjne nie są tu potrzebne, wystarczy rozejrzeć się po okolicy, poszukać flag i miejsc upamiętniających nie tak dawne „Kłopoty”.
O historii, przebiegu konfliktu, wszystkich jego szczegółach, aspektach można pisać i pisać. Powstało na ten temat mnóstwo książek, zatem wierzę, że jeśli kogoś to zainteresuje to sięgnie sobie po odpowiednie lektury. Przygotowując się do wyjazdu, aby lepiej zrozumieć konflikt w Irlandii Północnej czytałem książkę Belfast – 99 ścian pokoju, którą z czystym sumieniem mogę polecić. Solidny reportaż, dużo wartościowej wiedzy.
Tymczasem zapraszam do pokaźnej galerii murali. Długo chodziłem po mieście szukając śladów „Kłopotów” i finalnie znalazłem kilkadziesiąt różnych malowideł, murali, ogrodów pamięci i innych miejsc. Zapraszam na spacer po Belfaście. Poniżej zaś kilka informacji o aktualnej sytuacji, o bezpieczeństwie w Irlandii północnej i Belfaście, a także coś dla chętnych odwiedzenia miasta, czyli kilka ciekawych miejsc do zobaczenia w Belfaście.
Czyli od części zamieszkałej przez lojalistów
zwanych też Unionistami
a prościej rzecz ujmując – ludźmi, którzy trzymają stronę unii z Wielką Brytanią, są przeciw dołączeniu Irlandii Północnej do Irlandii.
Jak zresztą widać…
„Ulica Shankill, serce Imperium Brytyjskiego od 60 lat salutuje jej wysokości”
Nie wszystkie murale jednak nawiązują do „Kłopotów”. Tutaj przedstawiona jest historia Shankill road. Jej znani i szanowani ludzie, ale też i ważne miejsca.
To na Shankill działał największy gang seryjnych morderców w historii WIelkie Brytanii nazywany „Rzeźnikami z Shankill”
Wyłapywali oni losowo swoje ofiary spośród Irlandzkiej społeczności, zastraszając tym samym żyjących w okolicy ludzi
Gang działał 10 lat, zanim jednak z niedoszłych ofiar, zgłosiła się na policje pomagając złapać zbrodniarzy
Takimi krzyżami oznaczone są miejsca, w których miał miejsce zamach, w którego wyniku zginęli lojaliści
Jest ich naprawdę sporo. „Ten krzyż upamiętnia 9 ofiar, które zginęły w zamachu bombowym w tym miejscu w 1993 roku. Zginęli mężczyźni, kobiety i dzieci”.
„Ten krzyż upamiętnia 2 mężczyzn zamordowanych podczas ataku bombowego w tym miejscu bez ostrzeżenia przez sekciarzy z IRA w 1971 roku”
Mural ku pamięci bojowników UFV – Ulster Volunteer Force, czyli organizacji paramilitarnej stworzeonej w 1966 i działająca nadal wśród północnoirlandzkich protestantów. UFV rganizowała zamachy terrorystyczne wymierzone w katolickich mieszkańców Irlandii Północnej
Także UFV i krzyż pamięci
Zbliżamy się do „Interfejsu” czyli miejsca, w którym stykają się osiedla zamieszkałe przez protestantów i republikanów. Czyli miejsca zapalne, wymagające szczególnych zabezpieczeń
Przez większość takich miejsc w Belfaście pociągnięte są mury
Murowane, stalowe, zawsze mające ponad 7 metrów wysokości. Mury nazywane „Ścianami Pokoju”, który mają chronić jedną społeczność od drugiej, a których aktualna długość wynosi łącznie ponad 30 kilometrów. Znajdują się w Derry, Portadown i w kilku innych miastach Irlandii Północnej, ale to w Belfaście jest ich najwięcej.
W miejscach styku dzielnic, w miejsce Murów Pokoju pojawiają się bramu. Niektóre ciągle nawet teraz zamykane są na noc.
Wchodzę następnie do dzielnicy republikańskiej, zamieszkałej przez Irlandczyków. Idę w stronę drogi Falls.
I nagle wszystko się zmienia. Tutaj z kolei liczne ogrody pamięci i murale upamiętniające niewinnie zamordowanych zwolenników przyłączenia się do Irlandii zabitych przez lojalnych Wielkiej Brytanii terrorystów
Głosuj na partię Sinn Fein i pokaż światu, że Irlandia Północna nie jest częścią Wielkiej Brytanii
Zamordowany przez Brytyjczyków…
Po stronie Irlandzkiej nie widać jednak aż tylu murali wychwalających IRA jak po drugiej stronie UVF. Ok też są, też upamiętnia się wiele ofiar, jednak tutaj znacznie więcej można zauważyć także murali nawiązujących do pokoju, a także do innych narodów uciśnionych
Jak choćby Palestyńczyków
Cytatów z walczących o prawa człowieka, prawa mniejszości ludzi jak Mandela, Luter King, Bob Marley i inni
Przywódców Katalonii, czy też z Kurdystanu. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, że uciskani przez Imperium Irlandczycy szukają oparcia, zrozumienia, wytłumaczenia swoich działań poza granicami, porównując swoją sytuację do wyżej wymienionych
RNU czyli Republican Network for Unity – partia republikańska (Irlandzka), będąca jednak w opozycji do radykalnej, nacionalistycznej Sinn Fein
Na koniec panorama z najdłuższej, najbardziej wymownej ściany na ulicy Falls. Przewijajcie w bok
Bezpieczeństwo w Belfaście
Mimo wszystko sytuacja z roku na rok się polepsza. Na terenie Belfastu działa mnóstwo organizacji wdrażających edukacyjne projekty, których celem jest zajmowanie czasu młodym, uczyć ich o tolerancji, pokazywać, że można żyć inaczej niż tylko nienawiścią, spędzać wolne popołudnia inaczej niż na rzucaniu kamieniami. Pracują liczne organizacje rządowe, pozarządowe, a także osoby pracujące charytatywnie nazywane community workers. Są to prospołecznie działający wolontariusze, często mający przeszłość (także kryminalną) związaną bezpośrednio z wydarzeniami podczas „Kłopotów”, tym samym cieszące się największym posłuchem wśród zbuntowanej, rządnej adrenaliny młodzieży.
Projekty te odnoszą sukcesy, notuje się coraz mniej incydentów i mimo że 70% osób żyjących w interfejsach, czyli na pograniczach dzielnic dalej jest za tym, aby mury istniały, a bramy były zamykane na noc, coraz więcej mówi się o likwidacji barier w mieście. Mówi, a nawet robi. Niektóre bramy otwarte są już całą dobę. Coraz więcej ludzi i organizacji chce rozmawiać. W 2012 roku Międzynarodowy fundusz na rzecz Irlandii zaczął wspierać finansowo lokalnych społeczników działających na rzecz zwalczania uprzedzeń i usuwania ścian z krajobrazu Belfastu. Sytuacja do tego stopnia się polepsza, że rządzący (zarówno lojaliści jak i republikanie) w 2013 roku oznajmili, że jeśli dalej tak skutecznie będzie prowadzona edukacja społeczna, konsultacje i prace na rzecz pojednania, to do 2023 roku w mieście nie będzie już murów. I to nie jest przypuszczenie, to oficjalne założenie, plan numer jeden na najbliższe lata.
Belfast – ciekawe miejsca, co warto zobaczyć w Belfaście?
Jednych ciekawi historia, reportaż i mam nadzieję, że jakoś ten głód zaspokoiłem – innych zaś interesować będą informacje praktyczne o mieście, a także ciekawe miejsca, które warto zobaczyć.
Największe zagęszczenie murali znaleźć można wzdłuż ulic Shankill i Falls. To już wiemy. Jednak co jeszcze ciekawego jest w tym industrialnym, wydawałoby się nieciekawym mieście portowym? Niestety Belfast to głównie miasto robotnicze, nie ma w nim zbyt wielu ciekawych miejsc, jednak z pewnością jedno mocne mogę wymienić.
Muzeum Titanica w Belfaście!
Mało kto kojarzy w tych czasach Belfast z Titanicem, ale to właśnie tutaj, właśnie w porcie w Belfaście powstał ten super statek. Do dziś nad stocznią górują dwie wysokie, żółte suwnice, które służyły do budowy Titanica – suwnica Samson i Goliat. Obok znajduje się zaś piękny, futurystyczny budynek muzeum Titanica, w którym poznać można bliżej jego historię.
Obok muzeum oglądać można zaś dok Hamiltona, a także mniejszą siostrę Titanica, czyli statek SS Nomadic – ostatni, który przetrwał do dzisiejszych czasów z floty firmy White Star Line. Statek SS Nomadic to mała, podobna do Titanica barka, która miała za zadanie transportować pasażerów z portu bezpośrednio na Titanica. Działo się tak, ponieważ same transatlantyki były zbyt duże aby zmieścić się do portu. Dziś w samym SS Nomadic stoi w suchym doku Hamiltona, a w jego wnętrzu znajduje się muzeum.
SS Nomadic
Suwnice pod którymi powstał Titanic
Ciekawych miejsc i atrakcji w Belfaście jest oczywiście więcej, jednak osobiście nie jestem fanem takiego spędzania czasu. Jakby ktoś był zainteresowany odwiedzić można tutaj jeszcze muzeum Ulsteru, które akurat bardzo chciałem zobaczyć, ale zabrakło mi czasu, a także Ogród Botaniczny, więzienie Crumlin, zamek w Belfaście, albo zoo. Poza tym do głowy przychodzi mi jeszcze pewien zegar. W północny Belfaście, na Queen’s Square znajduje się… mały Big Ben. Jego nazwa jest oczywiście inna (Albert Memorial Clock), jednak nie sposób oprzeć się jego podobieństwu do większego Bena z Londynu. No i ten w Belfaście znacznie odstaje od pionu. Na tyle, że widać to gołym okiem.
Transport w Belfaście – po mieście, do Dublina i na lotnisko
Belfast nie jest dużym miastem i wierzę, że ktoś o względnie dobrej kondycji bez problemu, bez angażowania w to komunikacji miejskiej da radę zwiedzić miasto w ciągu 1-2 dni chodzenia. Myślę, że to jedna z ciekawszych form zwiedzania miasta.
Konkurować z tym mogą jedynie taksówki, tak zwane Black Cab. Istnieją firmy, które organizują zwiedzanie z poziomu taksówki. Kierowcy obwożą chętnych po wszystkich dzielnicach miasta opowiadając o historii konfliktu, konkretnych dzielnicach itd. Zdecydowanie warto, zwłaszcza, że taksówkarze w społeczności Belfastu to osoby, które od zawsze wiedzą najwięcej o samym konflikcie i chętnie za odpowiednią opłatą tymi informacjami się dzielą. Jakby ktoś był zainteresowany tutaj jeden z Belfast Black Taxi Tours.
Można też wskoczyć w piętrowe, czerwone autobusy kursujące szlakiem turystycznych miejsc. Nazywają się one hop-on hop-off busses i najłatwiej znaleźć je będzie przed muzeum Titanica.
Poza tym w Belfaście jeździ też komunikacja miejska, jednak trzeba mieć na względzie, że tylko w systemie gwiazdy. Czyli – startując od centrum, można dostać się w konkretną dzielnicę, ale nie jeżdżą one do innych dzielnic. Jeśli jedziesz na Shankill, a wsiadłeś w busa jadącego na Falls, musisz wyjść i przejść pieszo. Wszystko to ze względów bezpieczeństwa. Taksówkarze jeżdżą pomiędzy dzielnicami, ale jak już powiedziałem – oni znają miasto. Wiedzą kiedy mają zmienić tablice rejestracyjne.
Główny dworzec autobusowy – międzymiastowy znajduje się nieopodal najczęściej bombardowanego hotelu świata – Hotelu Europa, przy ulicy Grosvenor. Stamtąd dojedziecie na lotnisko (7 funtów) czy do Dublina (15 funtów). Ale oczywiście w wiele innych miast Irlandii Północnej i sporadycznie Irlandii.
Inne atrakcje, zabytki i ciekawe miejsca w Belfaście
To chyba tyle o transporcie i ciekawych miejscach w Belfaście. Jeśli macie jakieś pytania o praktyczne informacje itd. walcie śmiało w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć lub załatwić odpowiedź! A jeśli jesteście z tych okolic, mieszkacie w Belfaście, albo znacie to miasto – napiszcie własne typy ciekawych miejsc i atrakcji w Belfaście,
O jaaaa, super sprawa! Szkoda tylko, że zdjęć nie da się przekazać w formacie audio, ale w sumie to nie problem sobie zajrzeć potem na bloga. Dzięki za robote, którą robisz. Gdzie znajde informacje o nowych postcastach nagranych do starych postów?
Wszystkie będą pod kategorią kolemsietoczy.pl/postcast, będę też informował przez newsletter o nowych pozycjach! :)
Ps. dzięki za miłe słowa ;)
Świetny pomysł! Ja jestem bardziej audio-video, więc dla mnie bomba :)
Yea <3
Podoba się bardzo ;)
To miło :)
Super pomysł! ;)
Świetnie to zrobiłeś.Lubię słuchać i oglądać jednocześnie . Dzięki za fajny pomysł audio-video.
Bardzo udana sprawa! Z największą chęcią wysłuchałem. Po zdjęciach widać, że raczej to są profesjonalne murale aniżeli twórczość podwórkowa. Z twojej relacji odnoszę wrażenie, że problem nadal się tli, jednakże nie zauważam tego po zdjęciach. Czy spotkałeś tam jakieś wywrotowe hasła na murach lub twórczość andergrandową?
Wiesz, zależy co kto uważa za hasła wywrotowe? ;)
za jakiś czas się tam wybieramy, więc się przyda :) a murale to my lubimy ;]
Dobrze jest, masz radiowy głos.
:D
Najlepiej
Chętnie :-) dobra opcja :-)
Niedawno skończyłem czytać „Belfast. 99 ścian pokoju”, Twój artykuł doskonale uzupełnił wrażenia z lektury. Straszne są te podziały między ludźmi – a jeszcze gorsze jest to, że te mury są czasami praktycznie nie do zburzenia.
Karol, wybacz, że to napiszę, ale jak dosyć regularnie czytam Twojego bloga, to pierwszy raz napiszę, iż mam wrażenie, że popłynąłeś na fali sensacji. Tak samo jak przytoczona przez Ciebie książka. Nawet część pokazanych przez Ciebie na kilku zdjęciach grafik, pochodzi z jednego muru, nieprawdaż? Kierowcy black taxi, mają taką pracę, że muszą trochę dobarwić swoje opowieści. Tak naprawdę, Belfast, to dosyć spokojne miasto, a trzeba jedynie uważać w ciemnych zaułkach. Ale gdzie nie trzeba? A byłeś na Madrid Street?
Hej, dzięki za komentarz. Byłem na Madrid Street. Co do sensacji, napisałem, że aktualnie idzie mocno ku lepszemu, zmienia się, incydenty nie zdarzają się często, ale… zdarzają się. Temu nie zaprzeczysz. Także nie do końca zgodzę się, że popłynąłem. Kilka grafik pochodzi z jednego muru na Falls road, zresztą trudno temu zaprzeczyć, bo w końcu znajdują się na jednej fotografii.
A ja się z przedmówcą nie zgodzę. Właśnie wróciłem z wyprawy po Irlandii i spędziłem dzień w Belfaście. Zrobili ostatnio badania i okazało się, że mieszkańcy nie chcą usunięcia muru. To po pierwsze. A po drugi, miałem taką sytuację, że rozmawiam z katolikiem w dzielnicy protestanckiej i w trakcie jak mi tłumaczył historię konfliktu, przechodził jakiś koleś. W tym momencie mój rozmówca ścisza głos i prosi abyśmy wsiedli do samochodu, bo musi się bardzo pilnować co mówi. Do tego, pod pomnikiem Stevie’go McKeag’a (na zdjęciu powyżej) budują właśnie park pamięci i kolega powiedział, że z powodów bezpieczeństwa nie będziemy w stanie podejść blisko i zrobić zdjęć.
Zgodzę się z Karolem, że w tym mieście coś jest nie tak. Niekoniecznie od razu mordują i gwałcą, ale bezpiecznie tam napewno nie jest.
Szczególnie dla Polaków w dzielnicach protestanckich.
Dzięki za ciekawy komentarz Marek. Miłego!
Nigdy nie słyszałam o Rzeźnikach z Shankill, muszę zgłębić temat!
Nagranie rewelacja. Pamiętam, gdy zachorowałam na oczy, nie mogłam czytać, zresztą niewiele mogłam. Wówczas odkryłam cudowność audiobooków. Ale nie mogłam czytać blogów, tego co lubię. Jak fajnie, że zacząłeś nagrywać. Super to brzmi, treść posta lepsza niż wstęp :P
Murale cudne :D Muszę kiedyś „przelecieć” Wrocław pod tym kątem :)
Mówisz? Wiele osób powiedziało, że wstęp i zakończenie lepiej niż środek jak lektor ;)
Wolę Twój podcast od swojego, bo właśnie ćwiczę ;) Ale obserwację mam taką, że powstaje inna dynamika przekazu w artykule pisanym niż mówionym, a ten drugi niestety traci. Nie tylko zdjęcia, ale też emocje, które można sobie wpisać, samemu czytając tekst. Piszesz inaczej niż mówisz ;)
Dzięki. Lepiej czy gorzej? Jakieś sugestie inne? Tylko szczerze proszę :)
Karol, żółte sownice nie powstały za czasów budowy Tytanika tylko w roku1969 a druga w 1974 r.
Super artykuł Karolu. Nawet nie wiedziałem, że jest w Belfaście taka ulica. Nie bałeś się? Pozdrawiam. Moja Zielona Irlandia
Dzięki. Nie ma czego się tam bać aktualnie :)
Bardziej by mi się podobało jakbyś ten tekst przeczytał zmieniając dykcję w sposób opowiadania.Nie gniewaj się.
Hej! Bardzo ciekawe, masz fajny głos. Jak to w ogóle zrobiłeś? Umieszczasz pliki audio na zew serwisie/na swoim hostingu? Pierwszy raz widzę brak przekierowania np. do archive.org.
Hej, dzieki. Po prostu jako media na swoim hostingu (czy jak sie to fachowo mówi, bo się nie znam:))
Hej.Bardzo ciekawie opisałeś swoją wycieczkę po Belfaście.
Jestem pierwszy raz w tym ciekawym mieście i bardzo pomógł mi Twój wpis z bloga.Dzieki.
o dziękuję, bardzo mi miło :)
[…] na moim blogu, nie jest to jednak też zupełna nowość. Pisałem już o street arcie w Bergen, Belfaście, a także o street arcie w Pamirze, tym razem chciałbym się przyjrzeć nieco najciekawszym moim […]
[…] Tutaj przeczytacie relację z Belfastu: Belfast ciekawe miejsca, co warto zobaczyć, bezpieczeństwo. […]
[…] zacząć relację z Irlandii. Od północnej jej części przynależącej do Wielkiej Brytanii, od Belfastu, ciekawych klifów? Albo od najpiękniejszych irlandzkich zamków, których wiele odwiedziłem w […]
[…] zamki były główną przyczyną mojej wizyty w Irlandii i Irlandii Północnej. Startując z Belfastu i jadąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara odwiedziłem ich bardzo dużo. Sam zobaczyłem ponad […]
Dzieki Tobie duzo sie dowiedzialem na temat tego miasta, jako ze brakowalo mi czasu na dokladniejsze zwiedzanie Belfastu, a bylo to mniej niz miesiac temu. Mam zamiar powrocic wkrotce i udac sie rowniez do Dublina.