Wyjątkowy wpis na blogu, gdyż pierwszy w pełni kulinarny! Był co prawda tekst o pieczeniu chleba na krowich plackach, ale to bym podciągnął bardziej pod survival, tudzież ciekawostkę pokazującą, że taki materiał opałowy używa się w ogromnej części świata, aniżeli kulinaria. Nie wiem czy jest to początek jakiejś serii. Pożyjemy zobaczymy. Zależy czy przypadnie Wam do gustu. Zapraszam do Gruzińskiego stołu!
Zanim przejdziesz dalej, zanim dowiesz się co zjeść będąc w Gruzji – zerknij też do ostatnio powstałego drugiego tekstu kulinarnego – Kuchnia rosyjska. Co jedzą Rosjanie?
Jak pewnie wiecie, tygodniowy wypad do Gruzji nie miał nic wspólnego z tanimi podróżami. Były hotele, wszelakie atrakcje turystyczne, no i restauracje. Pod względem jedzenia, nie ukrywam, wyjazd był rewelacyjny. Gruzińska kuchnia jest niesamowita! Z jednej strony bardzo prosta, z drugiej niezwykle bogata. Rzuciła także nowe światło na moje dotychczasowe wyjazdy. Zawsze chciałem więcej stołować się w knajpach podczas moich wyjazdów i zarzekam się, że w przyszłości, wraz z większymi zarobkami (inshallah!) będzie mniej makaronu, a więcej lokalnej kuchni!!
Magiczna gruzińska kuchnia.
Nie bardzo znam się na jedzeniu, nie ukrywam. Albo coś mi smakuje, albo nie. Jednakże specjalnie na potrzeby tego wpisu nieco się podszkoliłem i będzie całkiem sporo nazw popularnego, tradycyjnego jedzenia gruzińskiego, a także sporo ciekawostek. Postaram się opisać pokrótce gruzińską kuchnię jak najlepiej, tak, żeby i Wam ślinka pociekła.
Jedzenie Gruzińskie składa się w dużej mierze z warzyw, serów zestawianych z wieloma daniami, różnego rodzaju mięs no i sporej ilości wina. Żeby jednak jakoś to wszystko ogarnąć, zacznę najpierw od jedzenia -napoje zostawmy na dalszą część wpisu.
Chaczapuri z serem, fasolą i chaczapuri Adżarskie.
Tak jak Niemcy słyną z ważenia piwa, Włosi z jedzenia pizzy, a Chińczycy z jedzenia psów – tak Gruzja słynie bezwzględnie z Chaczapuri. To nazywane serowym chlebem danie je się w Gruzji wszędzie, o każdej porze dnia i przez okrągły rok.
Występuje ono w kilku różnych rodzajach: Najpopularniejsze jest zdecydowanie to z serem, kilkukrotnie mieliśmy też okazję próbować chaczapuri nadziewane fasolą. Przygotowanie jest niesłychanie proste. Wystarczy mąka, woda, opcjonalnie drożdże i jakiś słony ser. Cała filozofia.
przygotowywanie chaczapuri
Tradycyjne z serem
Z fasolą
Bardzo popularne jest także Chaczapuri Adżarskie, które mnie szczerze mówiąc jakoś szczególnie nie oczarowało. Może było by lepsze, gdyby ser w nim zawarty był chociaż kilkukrotnie mniej słony. Trzeba jednak oddać mu, że prezentuje się o niebo ładniej, aniżeli pokazane powyżej zwyczajne chaczapuri.
Zapraszam na stronę Oblicza Gruzji jeśli ktoś szuka przepisów na Chaczapuri.
Ciekawą wersją Chaczapuri jest także to, które mieliśmy okazję jeść pod Batumi. Adżarska, zwijana wersja
Gruzińskie pierogi Chinkali.
Bzdurą kompletą jest to, że pierogi to Polskie danie. Gruzini mówią to samo o swoich i mimo, że ich pierogi są nieco inaczej zwijane, to nie zmienia to faktu, że nie są wyjątkowe. Dla przykładu w Kirgistanie robi się także pierogi i wyglądają niemal identycznie jak te gruzińskie. Co ciekawe, Kirgizi tez twierdzą, że pierogi są ich autorskim wynalazkiem.
Jednak w porównaniu do naszych, gruzińskie pierożki Chinkali składają się tylko z mięsa i na próżno szukać tam wersji z ziemniakami czy kapustą. W Chinkali masa mięsna jest najczęściej mieszanką baraniny i wieprzowiny. Do tego dorzuca się cebuli, dolewa kilka kropel bulionu i już. Zdecydowanie najtrudniejszym elementem jest zapewne samo zwijanie.
Lobio czyli czerwona fasola ze… wszystkim.
Kolejne typowe dla Gruzji danie. Rzekłbym, taka nasza fasolka po bretońsku. Czasem rozwodniona, niekiedy w postaci pasty. Ostra lub łagodna, z różnymi dodatkami i przyprawami. Jak kto woli. Tak na dobrą sprawę jedynym stałym składnikiem Lobio jest czerwona fasola, a cała reszta zależy od inwencji twórczej kucharza. Zresztą Lobio po gruzińsku to właśnie czerwona fasola, więc czego by się tutaj więcej spodziewać?
Gruzińskie sery.
Prawdę mówiąc Gruzja serami stoi i nie używa ich się tylko w przypadku chaczapuri. Tyle mieliśmy ich okazję jeść, że jak tylko znałbym się na serach, to bym Wam je wszystkie opisał. Sery wędzone, podpuszczkowe, albo jak Borano – zapiekane wraz z masłem w glinianym naczyniu zwanym ketsi.
Można spotkać sery podpuszczkowe młode, zalewane przeróżnymi sosami na bazie jak mniemam śmietany.
Można spotkać sery podpuszczkowe młode, zalewane przeróżnymi sosami na bazie jak mniemam śmietany.
Są także bardzo popularne grzyby zapiekane z serem. Mieliśmy okazje jeść je kilka razy. Najeść się tym ciężko, ale jako przystawka jest w sam raz.
Adżapsandali misz-masz.
Niesłychanie smaczna i dość pikantna potrawka z bakłażana, pomidorów, ziemniaków i czego tam jeszcze dusza zapragnie. Coś w stylu naszego, hm… leczo? Potrawkę tę można przyrządzać na wiele sposobów i w wielu wariacjach. Wszystko zależy od weny kucharza, podobnie jak ma się sprawa z Lobio. Jak już mówiłem – nie znam się, więc dla chętnych odsyłam po przepis do Tomka Lacha, który także był na naszym wyjeździe blogerów.
Mięsa i inne gruzińskie dania.
Nie ukrywam, że mi osobiście najbardziej smakują mięsa. Te wszystkie serki, pierożki, chaczapuri są dobre… ale na dłuższą metę ciężko byłoby mi tak funkcjonować. Jednak co mięso, to mięso. Gruzini najwidoczniej wychodzą z tego samego założenia i także lubują się w mięsach przyrządzanych na wiele sposobów.
Może nie widać na pierwszy rzut oka, jednak sałatka jest całkiem bogato wyposażona w mięso. Kurczak chyba
Tutaj widać już nieco więcej :)
Najlepsze są jednak nabijane na metalowe szpikulce szaszłyki. Czasem twardawe, ale można się przynajmniej najeść …
Lub też pozbawione już szpikulców wołowe kawałki.
Gruzińskie stoły musza być solidne. Z lewej sałatka z popularnego warzywa Pkhali, z prawej jeszcze popularniejsze, najprostsze danie pod słońcem – zasmażane „kartoszi” i kurczak. Do wszystkich sałatek dodaje się też spore ilości kolendry.
Często stoły powinny być też zdecydowanie większe, bo jedzenie zwyczajnie się na nich nie mieści. To jednak nie problem. Kolejne talerze układa się na tych starych. Jest to tutaj jak najbardziej normalne podczas biesiad. Jeden Gruzin co to odwiedził swojego czasu Europę, był w niezłym szoku, że u nas każdy dostaje wydzieloną porcję na talerzu. Przyznał, że ciekawy zwyczaj, tylko JAK SIĘ TU NAJEŚĆ?!
Churchele i – czyli inne Gruzińskie smakołyki.
Pamiętam jak pierwszy raz widziałem churchele i zastanawiałem się co to za ustrojstwo. Czy krzywa świeczka, czy też pewien przyrząd do masażu dla pań w wersji orientalnej. Churchele to nic innego jak nawleczone na nitkę orzechy (laskowe, włoskie, jakie kto chce) i oblane zagęszczonym sokiem z winogron lub karmelem. Mieliśmy nawet okazję takowe zrobić. Całkiem smaczne!
Nasza produkcja churcheli
Oblane, zawiesza się na nitce i zostawia tak aż do zastygnięcia.
A tak wyglądają robione przez profesjonalistów. So close…
Tklapi – czyli kwaśny lawasz.
Ciekawe są też Tklapi – czyli rozwałkowane, tudzież sprasowane owoce. Można znaleźć ich przeróżne odmiany wykonane z żurawiny, winogron, jabłek czy derenia. Mus wylewa się na jakąś płaską powierzchnię, wałkuje i zostawia przez tydzień na słońcu. Później traktuje mąką, żeby się nie kruszyły i gotowe. Również całkiem smaczne!
Słodki chleb Nazuki.
Mieliśmy też okazję próbować ciekawego pieczywa. Jednymi z nich są sprzedawane przy drodze w okolicach Surami i Chaszuri chlebki Nazuki. Nie można dostać ich nigdzie indziej w Gruzji, jedynie na tym odcinku. Łatwo można jednak je znaleźć, gdyż sprzedawane są zaraz przy drodze, a nawet jeśli nie są wystawione przy drodze, to w oczy od razu rzucają się drewniane atrapy i charakterystyczne dymiące budki, w których znajdują się niewielkie, okrągłe piece.
Są niesamowicie słodkie, pieczone na miodzie, dodatkowo nadziewane rodzynkami. Potężna bomba kaloryczna.
Lemoniady!
Każdy musi spróbować gruzińskich napojów gazowanych. To nie podlega dyskusji. Z czegoś co u nas kojarzy się z chemią i paskudnym smakiem, Gruzini zrobili coś czemu całkiem jest blisko do arcydzieła! Może kolor ciągle przypomina o chemi, ale zaprawdę powiadam Wam – warto zaryzykować. Nie wszystkie oczywiście są świetne, jednakże jeśli chodzi o winogronowe, anyżowe, brzoskwiniowe, jabłkowe czy waniliowe to zdecydowanie polecam!
Wino, czacza i gruzińskie toasty.
Bezsprzecznie najpopularniejszym alkoholem w Gruzji jest wino. Gruzini twierdzą, że w ich kraju powstało pierwsze wino i prawdę mówiąc, może być w tym więcej prawdy aniżeli w historii z pierogami. Okazuje się, że wino było produkowane w Gruzji nawet 7000 lat przed naszą erą i jak wszystkie wielkie wynalazki – powstało przez przypadek. Sprytni Gruzini zauważyli, że pozostawiony na dłuższy czas sok z winogron zamienia się w całkiem smaczny, alkoholowy napój. Spodobało im się na tyle, że teraz produkuje się w Gruzji wino aż w 50 odmianach i pije się je przy każdej możliwej okazji.
Mieliśmy okazję pokosztować tego zacnego trunku w samym Adżarskim Domu Wina! :)
Gdzie produkcja idzie pełną parą
Jak również przyjrzeć się procesowi wytwarzania Czaczy.
Na koniec dwa zdania o mocniejszych trunkach. Gruzini lubują się także w koniakach i zdecydowanie najbardziej popularnej Czaczy (chacha). Nie chodzi tutaj bynajmniej o taniec, lecz o gruziński destylat wytwarzany z wytłoków winogronowych. Jest on niesłychanie mocny (40-70%) a koneserzy twierdzą, że i smaczny. Ja, szczerze mówiąc, smaku przypomnieć sobie nie mogę…
Jeśli chodzi zaś o toasty – wznosi się je tylko winem i nieco szerzej opisałem je w tekście: Gdzie się podziały gruzińskie biesiady?! – za który (wcale się nie chwaląc!) dostałem nagrodę Dziennikarza obywatelskiego roku 2013! To wszystko i jeśli ktoś dotarł do końca szczerze gratuluję! :)
Przydało się? :)
Jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie kupić moje książki, mój kurs filmowania i montażu, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)
Link ten w razie czego znajdziecie na dole klikając w baner, albo wchodząc tutaj. Rezerwując przez ten link booking odpala mi drobną prowizję na piwo. Dla Was cena jest bez zmian, a ja mogę rozwijać siebie, bloga i kanał. Oboje na tym skorzystamy. Dzięki ;)
jak zawsze świetne zdjęcia!
Wszyscy tylko te zdjęcia i zdjęcia. Może ktoś w końcu za jakiś tekst pochwali? :D
Ha ha ha czekaj a będzie ci dane łapać pochwały za tekst :-)
Chyba, że lubisz powielane komplementy. Ogólnie narozrabiałeś, bo gdzie ja teraz znajdę u siebie takie cudowne jedzenie! Od samego patrzenia jestem głodna!
oh od razu przypominają mi się rodzinne supry w Gruzji. Tyle ich było a mi sie nie znudziły :)
fotki są tylko urozmaiceniem tekstu, także ja wolę czytać niż oglądać:)
No taaa… wymuszone, bo wymuszone.. ale dzięki :D
Ale przecież chinkali jak najbardziej można zjeść w wersji z ziemiakami albo pieczarkami – ja pierogów z mięsem nie lubię więc tylko takie jadłam (chociaż nie wszędzie były dostępne).
Dzięki za kulinarną inspiracje. Jak kolorowo!:-)
A mi to się tekst podoba (prawie każdy). Ze zdjęciami to już rożnie ;)
Szczerze mówiąc, po tym tekście zacząłem podziwiać kulinarnych blogerów, bo robienie zdjęć jedzeniu nie jest takie łatwe jak by się to mogło wydawać… :)
Blogerzy kulinarni robią bardziej sterylne i ustawiane zdjęcia jedzenia.
Ja wolę takie jak tutaj, bardziej podróżniczo-zachęcające!
dobra, dobra :D Też ustawiałem, ale wyszło jak wyszło…
Wyszło rewelacyjnie. Sama czasem fotografuję jedzenie, ale stawiam na naturalność. Nie chce mi się, bo wiem ile czasu kosztuje zrobienie dobrego zdjęcia potrawie. Zanim zrobię tak jak ma być, wszystko jest zimne ;) Gratulacje!
bakłażany z pastą orzechową <3
Smaku mi narobiłeś i przypomniałeś stare czasy w Gruzji.
Zwijane chaczapuri, o dziwo, przez 1,5 roku jadłam tylko raz i to w Ozurgeti (nikt tam nie jeździ). ALe adżarskie uwielbiam. W domu nie barodz chciało wyjśc tak samo ;)
Czurczhele robiłam też kilka razy same i ta z orzechami laskowymi jest 'bezpieczniejesz’, bo mniejsze ryzyko, że dostanie sie pęcherzyk powietrza i środek spleśnieje.
A zielonej lemoniady (Tarchuna0 nigdy nei lubiłam. A Gruzini z uporem maniaka mnie ją częstowali, bo uważali, że zieloną napewno polubię ;)
Ah no i te grzyby. Na tradycyjnych supraqhc podaje je się na końcu. Jeden zpowodów dla którego tak długo wytrzymywałam na tych imprezach ;)
Szukałam, nie znalazłam opisu potrawy ze zdjęcia. To taki śmietnik pokryty trzema krążkami cebuli. Pieczone baklazany? Tekst pisany na czas zawiera tym razem parę błędów do poprawki. Nie gniewaj się, Karol i już! Popraw!
ojej, poprawiam! Jak znajdę… Ten „śmietnik” opisany jest na zdjęciu we wpisie
Na pewno popularne i tradycyjne jest także charczo :)
Ja chwalę za tekst, bo o moim ukochanym gruzińskim jedzeniu! Rety, jak ja za tą kuchnią tęsknię…
super! (poprawione! ;) )
O jaaaa, aż zgłodniałam!:)
Znalazlam wzmiankę o warzywie pkhali, sałatka wygląda smakowicie, ślinka leci, mniam…
Chwali się, Dotarłem do końca :). Wszyscy chwalą zdjecia, bo byli głodni :)
ja byłem głodny ale informacji
dobrze że nie jadam po 18.00 :)
Z przyjemnością przeczytam – uwielbiam takie posty!
I tak preferuję ich szaszłyk, a na przystawkę chinkali :) Do tego wino, bo w piwie są słabi i czego człowiekowi więcej do szczęścia trzeba?! :)
Co jedzą i piją Gruzini w „restauracjach”. A przyziemna wersja domowa ? Analogicznie można stworzyć co jedzą i piją Polacy ;)
O chyba jeden niewielu z wpisów bez „samojebki” :)
Och, jak smacznie…
Wybredna kulinarnie jestem i czasem mi ciężko znaleźć coś „jadalnego” podczas podróży, ale tu bym wszystko jadła. Teraz mi się będzie marzyć Gruzja. :P
Taki tekst z takimi zdjęciami przed śniadaniem to tortura. Nie wiem czy chcę lecieć do Gruzji- obawiam się, że w drodze powrotnej mogłabym nie zmieścić się w wejściu do samolotu. :D
Jak Gruzja, to od razu przychodzi na myśl tamtejsze wino:)
Wszystko wygląda niezwykle smakowicie, ale ciekawi mnie, jak sprawa wygląda z wersjami wege :P
Po pierwsze – piękne zdjęcia, aż człowiek robi się głodny! Ja za kuchnią gruzińską średnio przepadam, choć chinkali bardzo lubię, za to z Gruzją związany jestem bardzo, ale to bardzo. Kiedy pierwszy raz ją odwiedziłem, w czasie, kiedy moja siostra przebywała tam na projekcie, poznałem Gruzina, który przedstawił mnie Sashy Rusieckiemu. Ten sam Gruzin stał się naszym przyjacielem a teraz jest mężem mojej przyjaciółki i mieszka niedaleko mnie. I tak te nasze polsko-gruzińskie łączą się w Krakowie, jadamy razem chaczapurki, pijemy czaczę, wznosimy toasty. Piękna rzecz! Pozdrawiam!
Ehhh, ta Gruzinska kuchnia. Zatesknilam.
Chinkali z krabem, zapijane domowym winem w Tbilisi, to był smak!
Mi kuchnia gruzinska podeszła tak średnio, za to zakochałam się w lemoniadzie estragonowej. Bez pamięci :)
Tylko nie próbuj na ciepło bo przestaniesz lubić :) Po kilku godzinach w 30 stopniach na słońcu smakowała zabójczo. Bryyyyy, jeszcze gęsiej skórki dostaję jak sobie ten smak przypomnę
uwielbiam! Gruzja to jedno z nielicznych miejsc, gdzie i wegetarianin jest w raju! I chinkali też bez mięsa robią, trzy rodzaje próbowałam – z serem, z ziemniakami i z pieczarkami – i każde było przepyszne! chociaż chyba najbardziej mi tam podchodziły najwzyklejszy ogórek i pomidor kupione na bazarze, smakowały tak jak powinny, jak u nas 20 lat temu!
Fajnie ze opisales az tak duza ilosc potraw i napitkow. Wiekszosc blogerow cos nasmaruje o chaczapuri, chlebkach i podleje winem, a tu mamy caly przekroj… brawo !!! foty jak to foty, szkoda ze sam nie robiles, pzdr
To mi teraz pojechałeś z tymi zdjęciami! Zaledwie 5/33 jest pożyczonych :D
Będąc w Swaneti polecam Kubdari. To takie chaczapuri z mięsem na ostro. Przepyszne. Konieczny dodatek to stakan czaczy :)
Chaczapuri adżarskie to moje ulubione danie z Gruzji. Odnalazłam nawet miejsce u siebie we Wrocławiu, gdzie mogę takie zjeść :)
Odnośnie wina to zabraklo legendy o powstaniu Gruzji :).
No to dajesz! :)
pierogi zwane czebureki smażone na głębokim tłuszczu z mięsem – potrawa Gruzińska? -jadłam ją w Soczi
W sumie to blisko ;)
Pojechaliśmy ;) I zamierzamy przetestować te przepisy – znalazłam też fajną stronę ichnią (po ang.) z przepisami ;)
Podziel się :)
Gdybyś otwierał blog kulinarny to zdjęcia już masz super!
Gruzja <3 i pomyśleć, że będąc tam w pewnym momencie miało się dość tego jedzenia, a teraz chętnie bym się teleportowała na adżarskie chaczapuri… (Ola)
Fajne zdjęcia, aż człowiek robi się głodny :) Mamy w planach przejechać Gruzję wzdłuż i wszerz, zapamiętam sobie Twój wpis i na pewno wykorzystam! Pozdrowienia!
Nareszcie wiemy co tak właściwie jedliśmy w Gruzji, czekamy na podobny artykuł o kuchni irańskiej :)
Gruzińskie potrawy są smaczne. Wiele osób mówi jednak, że gruzińska kuchnia jest monotonna. Chyba coś w tym jest. A chinkali są nie tylko z mięsem. Można je dostać z serem oraz z grzybami. Pyszności. Zdjęcia bardzo apetyczne!
Takie kulinarne wpisy są bardzo wartościowe! Przed wyjazdem do każdego kolejnego kraju staram się znaleźć maksimum informacji na temat charakterystycznych dla danego miejsca potraw i trunków, wbrew pozorom nie zawsze jest to takie łatwe. Po powrocie się okazuje, że nie spróbowaliśmy tego czy tamtego. Tutaj tematycznie wymienione po kolei (chyba wg popularności) – każdy jadąc do Gruzji już wie, na co ma się przygotować ;) Poproszę więcej takich postów:)
A owocowe „placki” w Mtskhecie przyprawiły mnie o solidny ból brzucha. Na szczęście czacza działa kojący na problemy gastryczne.
Czacza uleczy wszystko!
Karolu świetny tekst jednakże chciałam zwrócić uwagę na dwie kwestie – pierwsza, khinkali przyrządzane jest także z ziemniakami i kapustą. Druga, na przyszłość nie polecam korzystać z Wikipedii, bo kłamie ;) Tradycyjna Adżika nie ma w sobie orzechów.
Karol; jak sie nazywa to zielone kiszone zielsko, bo chce to kupic gdzies, a nie pamietam nazwy:)
Ale jakie kiszone zielsko? :D Nie widze na zdjęciach
Nie wiem, czy o to chodzi, ale w Gruzji kiszonym zielskiem jest dżondżoli. Nie bardzo mi zasmakowało, ale co kto lubi :)
Cześć Karol! Świetny blog, dopiero do Ciebie dotarłem. Uwielbiam poznawać różne kraje od kuchni, a w kuchni gruzińskiej bardzo się rozsmakowałem. Pewnie dlatego, że uwielbiam kolendrę i orzechy włoskie, a te składniki trafiają do prawie każdej potrawy. Jedyne, co mi nie podeszło, to regionalny ser z Tuszetii. Podczas samotnego 10-dniowego trekkingu przez góry Tuszetii i Chewsuretii, pasterze poczęstowali mnie tym wynalazkiem – w życiu nic bardziej słonego nie jadłem. Po prostu sama sól. A jeszcze z półtora kilograma dostałem na drogę ;)
Zjadłabym to chaczapuri z serem :)
Jeśli Chaczapuri to tylko Adżari, jeśli wino to tylko Saperavi ! Eh… przeczytałem, zgłodniałem…chyba idę szukać biletów i wracam tam :-)
Do chinkali nie dodaje się bulionu. W ciasto zawija się surową masę mięsną (w odróżnieniu od maszych pierogów z mięsem) i podczas gotowania tworzy się w środku bulion, który należy wyssać :)
Nieumiejętny skrót myślowy i niewiedza kulinarna wyszła na jaw :) Dziękuje za poprawienie
Piękne zdjęcia, piękny tekst… Niestety nie zgadzam sie (nie sadze ze jestem wyjątkiem) kuchnia gruzińska ktora poznałam brat mega tłusta, prawie wcale pozbawiona pomidorow, nasączoną znienawidzona przeze mnie kolendra (znienawidzona tutaj!) w restauracjach-a było ich kilkanaście podawano nam tanie skrawki mięsa…sorki ale NIE!!
Cała prawda O.Karolu o gruzińskim jedzeniu😋Ja właśnie kończę 2 tyg.pobyt w Gruzji i powiem Wam, że wypiłam tu tyła wina ile za rok nie wypijam w Polsce🥂🍷Z narodowych potraw zdecydowanie chaczapuri ,,podbilo,, moje podniebienie. Chacha smakuje jak bimbry w każdym innym kraju😜😜😜Ktoto- jedzenie smaczne, dużo i taniutkie! Polecam jak redaktor podróż kulinarną po tym zróżnicowanym kraju.
Piwo się warzy! Nie waży.
Poza tym fajny artykuł.
kochany ja kocham Gruzję!!! cha cha najlepsza pod słońcem…brzoskwiniowej nie moge zapomnieć!! Jedzonko …..ambrozja i do syta. I Cały ten piękny kraj i ludzie…..Kaukaz, Morze Czarne….piękne miasta….i krowy na drodze….maszrutki….No zakochałam się i wracam tam!!! I już doczekać sie nie mogę!!!
Jestem fanem pierogów chinkali. Można je spróbować w Warszawie, w gruzińskiej knajpce na KEN. Jedyny problem, to że dość trudno się je je. Trzeba poczekać aż nieco ostygną, wziąć z palce, nadgryźć, wypić bulion i dopiero zjeść. Niezła zabawa.