Zachęcony popularnością Instagramowego cyklu #ciekawostkiZrana, gdzie kilka razy w tygodniu jadąc rano do pracy przedstawiam jakieś ciekawe informacje o odwiedzonych przeze mnie krajach, tym razem postanowiłem przenieść pomysł na bloga! Przeczytacie m.in. o jurtach w miastach, wymianie koni na hybrydy, dlaczego piwo to nie piwo, a także marynarce wojennej Mongolii, która nie ma dostępu do morza. Zapraszam!
Kliknij powyżej i odsłuchaj podcastu. Pozostałe odcinki podcastu możesz znaleźć tutaj, a także na iTunes i SoundCloud. Będzie mi miło, jeśli ocenisz podcast na iTunes lub SoundCloud. Możesz też go pobrać.
Pobierz podcast (21,1 MiB , 2 147 - ilość pobrań)
Po więcej ciekawostek zapraszam do Instagrama, w Stories. (najlepiej przez telefon)
1. Połowa ludzi w Mongolii to mieszczuchy
Dokładnie 45 % wszystkich ludzi żyjących w kraju pięć razy większym od naszego, żyje w jego stolicy! Jest to aż 1,3 z 3 milionów ludzi żyjących w tym jednym mieście. Jeśli do tego doliczyć inne miasta, wyjdzie na to, że na stepie koczuje zaledwie 20-30% całego społeczeństwa mongolskiego.
2. Mongolia to szósty najmniej zaludniony kraj świata!
Zaludnienie w Mongolii wynosi 1,75 osoby na kilometr kwadratowy. Mongolię wyprzedzają jedynie takie kraje jak: Wyspy Pitcairn, Sahara Zachodnia, Falklandy, norweską prowincję w Arktyce – Svalbard oraz Grenlandię. W Polsce dla przykładu zaludnienie wynosi 124 osoby na kilometr kwadratowy.
3. W Mongolii piwo to nie piwo
Gdzie wszędzie na świecie, na piwo woła się „piwo”, tak w Mongolii piwo to… szar airag, czyli – żółty kumys. Kumys, to taki napój, który już opisywałem nieraz podczas relacji z Azji Środkowej, a który jest sfermentowanym mlekiem klaczy, które posiada nawet do kilku procent alkoholu. Tak więc dumnie ze swojego narodowego trunku Mongołowie, z jednej strony nie chcąc wyrzekać się swojej tradycji, z drugiej (jak wszyscy) pożądający piwa, postanowili i u siebie sprzedawać tenże złocisty trunek, jednak pod zmienioną nazwą.
4. Tutaj nie da się zgubić
W Mongolii jest dużo dróg! Mapa jest w zupełności zbędna. Wystarczy jedynie obrać odpowiedni kierunek i można jechać bez obaw przed siebie. Gruntowe drogi mają wiele odnóg, często się rozdzielają, jednak najczęściej łączą się w tym samym punkcie. Niekiedy do jednej miejscowości prowadzi kilka równoległych. Co ciekawe, mimo tak małego zaludnienia co kilka godzin i tak spotyka się na stepie jakąś jurtę, czy też samochód, więc na wszelki wypadek będzie kogo zapytać o drogę.
5. W Mongolii jest ładnie i kolorowo!
Kto myślał, że Mongolia to tylko bezbarwna pustynia i nieciekawy step jest w wielkim błędzie! Mongolia ma wiele niesamowitych miejsc, gór, pięknych jezior i rzek! Nawet w okresie letnim step się zieleni, jeśli tylko spadnie deszcz! Zdarza się też rzepak, z którym Mongołowie bardzo chętnie robią sobie zdjęcia.
6. A deszcz spada w jednym momencie!
Ciekawostką jest, że właśnie 90% opadu przypada na przełom lipca i sierpnia. Wtedy to masy powietrza kontynentalnego stykają się z powietrzem polarnym i Mongolię zalewają wielkie ulewy. Kilka z nich dopadło nas właśnie na północy kraju. Byliśmy dokładnie w tym samym okresie i momentami faktycznie była taka ulewa, jakiej dawno na oczy nie widziałem. Dobrze, że mieliśmy farta i zawsze znajdowaliśmy jakis daszek, jak tylko zbliżała się czarna chmura. Dzięki tym opadom, okres wegetacji w Mongolii przesuwa się z wiosny na lato.
7. Lato=zima
Okres letni trwa pięć miesięcy, tyle samo okres zimowy. Praktycznie nie uświadczy się w Mongolii wiosny i jesieni. Co ciekawe, amplitudy temperatur roczne sięgają w niektórych miejscach nawet 90 stopni – czyli w lato mamy upał 40 stopniowy, w zimie temperatura może spaść nawet do -50. Z reguły są to jednak mniejsze różnice.
8. Każdy ma 23 sztuk bydła
W Mongolii ponad połowa ludności mieszka w miastach, nie zmienia to jednak faktu, że jest ona ogromnym potentatem hodowli bydła. W całym kraju hodowane jest nawet 50 milionów sztuk bydła, co rozkładając się na każdego mieszkańca kraju daje ponad 20 sztuk bydła na głowę. Niesamowite!
9. Mongolia ma marynarkę wojenną
Mongolia jest krajem bez dostępu do morza, ma jednak swoją marynarkę! Flota mongolska składa się z jednego kutra, który pływa po jeziorze Chubusuguł. Kuter radzieckiej produkcji, wyposażony jest w jeden karabin maszynowy, obsługiwany zaś przez 7 marynarzy, z których podobno tylko jeden potrafi pływać. Ciekawostką jest, że w czasach wielkiego Imperium, to Mongolia miała największą flotę na świecie, liczącą sobie 4000 okrętów!
10. Mongołowie jedzą kiełbuszi
Czasem zdarza mi się jeść suszi, niekiedy nawet zrobie samemu. Nie uważam się za wielkiego fachowca, a już napewno smakosza tego japońskiego dania, jednak po tak długiej rozłące, kiedy tylko zauważyłem TO COŚ na sklepowej półce, od razu sięgnąłem po zwitek mongolskich tugrików. Dostałem calkiem fachowo zwinięty rulon ryżu w algach z tajemniczym wnętrzem, a wszystko to owinięte folią termokurczliwą.
Co się okazało? Poza ryżem i algami niewiele miało to wspolnego ze znanym suszi. Była jakaś marchewka, groszek, coś mokrego i lepkiego (może lepiej nie wiedzieć?), a także hit nad hity – kiełbasa. W dodatku kiełbasa, jakości zbliżonej bardziej do parówki aniżeli tych znanych u nas. Nie mówię, że było to złe, zjedliśmy z przyjemnością. Jednak długo wychodziliśmy z szoku ;)
11. Hybrydy zamiast koni!
Już dawno minęły czasy, kiedy mongolscy nomadzi poruszali się wyłącznie na koniach. Teraz, nawet w środku stepu nie dziwi już widok motocykli czy samochodów postawionych obok jurt. Najciekawszy z tego wszystkiego jest fakt, że wiele z tych samochodów to Toyoty Prius, posiadające… hybrydowe silniki. Mnie to przynajmniej mocno zaskoczyło :)
Taką oto rewelacjną drogą wjechaliśmy do stolicy Mongolii – Ułan Bator. Miasto totalnie zatłoczone, nie przesadzę, jeśli napiszę, że jest to jedna z brzydszych stolicy jakie widziałem. Nie żeby ktorakolwiek szczególnie mnie urzekła – bo wiadomo jakie są stolice – ale Ułan Bator to już przestada… Bedzie jescze jedna fotka, może bardziej ciekawa z pałacu zimowego, ale raczej szybko z tąd wyjedziemy… #ulaanbataar #mongolia #podróż #travel #instasietoczy #widokZrana #landscape #traveling #kołemsiętoczy Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Karol Werner (@kolemsietoczy)
12. Jurty stawia się w miastach
O ile pojazdy mechaniczne sukcesywnie wypierają zwierzęta, o tyle jurty w zestawieniu z miejską zabudową mają się nadzwyczaj dobrze. Nawet w największym Ułan Bator stoją setki, tysiące jurt! Co prawda w centrum niepodzielnie królują wieżowce, jednak im dalej w stronę obrzeży miasta, tym coraz więcej jest jurt. Kilka kilometrów od centrum Ułan Bator, ilość jurt niemalże dorównuje domom.
cztery kilometry od centrum U.B. („Ju Bi – jak to z angielska mówią sami mieszkancy stolicy)
13. Mongołowie są szamano-buddysto-ateistami
Co prawda to buddyzm (lamaizm) jest główna religią Mongołów, jednak blisko 40% z nich określa się ateistami. Spora cześć tych ludzi, praktykuje jednakowoż różnego rodzaju obrządki (np. przywoływanie zmarłych, kult drzew, ognia itd.), które faktycznie świadczyć mogłyby o tym, że kultywują szamanizm. Co ciekawe także sporo ludzi, którzy określają siebie buddystami, wprowadza w swoje religijne życie wiele elementów szamańskich. Nie widzą nic złego w stawianiu posążków buddy czy obrazu Dalajlamy szamańskiego bębna lub innych atrybutów. Chętnie tez oddają cześć wspomnianym drzewom i Owoo – położonym w charakterystycznych punktach (przełęcze, szczyty górskie) kopcom kamieni – typowymi własnie dla szamanizmu.
Nic tu nie jest jednoznaczne, gdyż w wszystkich wierzeniach Mongołowie są bardzo elastyczni i wydają się dopasowywać i faworyzować akurat ten ich element, który akurat im odpowiada.
Oficjalnie (co jest bardzo wątpliwe), w Mongolii zaledwie 3% ludzi to szamani,
Nieco mniejsze Owoo niż powyżej. W miejscach tych oddaje się cześć zmarłych poprzez trzykrotne obejście Owoo, a także zostawienie jakiegoś daru. Np:. butelki, gałęzi, szarfy i wiele innych. Wysoce wskazane jest dorzucenie też swojego kamyka.
Na jednej sesji przywoływania przodków mieliśmy okazję być u naszych gospodarzy. Niesamowicie dziwne przeżycie
14. W Mongolii wszystko jest mongolskie!
Mongołowie niewiele rzeczy mają do zaoferowania światu. Zmuszeni są importować wiele produktów spożywczych, przez co wydają się bardzo doceniać swoje własne. Jeśli już jakieś wyprodukowane zostały w Mongolii, to nietrudno je odszukać na półkach sklepowych. Większość z nich opatrzona jest napisem „mongolskie mydło”, „mongolskie cukierki”, „mongolskie mięso”.
Mongol boru – mięso mongolskie, którym żywiła się ponoć armia Czyngis-chana. Takie liofilizat made in Mongolia. Strasznie niedobre to było…
Mongolski agar – czyli…
To tyle! Mam nadzieję, że podoba Wam się taka formuła, lubicie dowiadywać się różnych ciekawych rzeczy o świecie. Serdecznie zapraszam, no i zachęcam do posłania wpisu dalej. Będzie to najlepsze dla mnie wynagrodzenie za pracę włożoną w bloga :)
Zachęcam też zajrzeć do praktycznego tekstu o Mongolii, gdzie znajdziesz wszystko co potrzebujesz jadąc do Mongolii
Podobało się?
Jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie kupić moje książki, mój kurs filmowania i montażu, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)
Po więcej ciekawostek zapraszam do Instagrama, w Stories. (najlepiej przez telefon)
Like w ciemno :D
Polska przed wojną też miała szkołę marynarki wojennej w Pińsku,na rzece.
Tak, taka formuła bardzo mi się podoba! Piękne zdjęcia, krótkie, lecz treściwe opisy. Chętnie przeczytam więcej takich ciekawostek o różnych krajach :).
No to musisz wpadać na Instagram ;)
Hej, mega ciekawy artykuł : )
Nie wiedziałam, że te sterty kamieni nazywają się Owoo. Za to słyszałam, że każdy z kolorów szarf oznacza inną intencję – pamiętam tylko, że niebieski to zdrowie członków rodziny.
Jako ciekawostkę nr 15 mogę dodać coś na temat komunikacji w UB. Jako, że jest ogromny problem z korkami na ulicach to wymyślono coś takiego: każde auto ma być oznaczone konkretnym kolorem i ma to oznaczenie gdzieś na przed niej szybie (o ile dobrze pamietam). Zamysł był taki, że np. W poniedziałki do miasta nie mogą wjeżdżać auta oznaczone kolorem żółtym, we wtorek zielonym itp. Spodziewano się, ze ludzie zaczną jeździć komunikacją miejską albo zabierac sie z sąsiadami. i mialo być cacy. W sumie pomysł był, ale czy przyniósł efekt to chyba nie muszę pisać, dramat tak czy siak : )
A ja znowu czytałem, ze kolory szarf oznaczają różne elementy natury nieożywionej, żywioły. Słońce, niebo, drzewa itd…
Dzięki za mega ciekawy komentarz! Aż nie chce mi się wierzyć, że ktoś na taki pomysł wpadł.
Hej! Mógłbyś opisać jak wyglada taki rytuał przywoływania przodków?:)
Oczywiście, że tak! Będzie o tym na blogu (lub w jakiejś gazecie podróżniczej! :))
Marynarka mongolska mnie urzekła ☺
Świetna decyzja, bo myślałam, że szkoda, by osoby bez instagramu nie dowiedziały się tylu ciekawych rzeczy :)
Osoby bez instagramu mogą przecież śledzić tenże nawet bez zainstalowanej aplikacji na telefonie. W trybie przeglądarki ! :)
Baigal w Mongolii nie ma piwa ?!?!?!? :D
Renata Morska czytaj uważnie. Jest piwo:/
W każdym sklepie jest. Byłem w maju ju miałem problem żeby kupić kumys
Marynarka rządzi. A takie pseudo-suszy byłam jadłam, bardzo mi smakowało swoją drogą, jadłam w wersji wege bez mięsa, sama marchewka. Obstawiałam tylko, że to może wymysł koreański jest, a tu proszę, mongolski!
Parzyście ;)
Ten „żółty kumys” to chyba nie tyle ich niechęć do wyrzekania się własnych tradycji. Tak po prostu działa język mongolski – jest konserwatywny, niechętnie przyjmuje nowe słowa, często tworzy złożenia na bazie czegoś już znanego.
Czy ja wiem? Może szacunek dla swojego języka, może niechęć, a może zwykły marketing? Jakoś na Ułan Bator, wiele osób chętnie mówi z angielskiego – Ju bi! :)
Ja pseudo sushi robię też w Polsce, więc to dla mnie nic dziwnego ;) Świetny wpis, aż chce się tam być. Jestem wielką miłośniczką takich rzadko zaludnionych miejsc. Widząc zdjęcia chcę zdjąć rower ze ściany i lecieć tam najbliższym samolotem ;)
bardzo dziękuję :D
Ekstra tekst, idealny do porannej kawy, zamiast gazety :)
Punkt 10. To nie jest sushi tylko kimbap danie koreańskie :)
Punkt 4. Głupoty :) tak samo można powiedziec o herbacie w jezyku polskim wszedzie jest tea albo czaj a w polsce sie mówi herbata czepianie sie nazewnictwa którego sie nie rozumie bravo :)
Może i masz rację co do kimbap, nie wiem, nie byłem. Nie zmienia to faktu, że bliżej temu do sushi niż rolady śląskiej, więc porównanie jak najbardziej jest wskazane.
Jeśli chodzi o piwo (punkt 3, nie 4) to… Wyluzuj! Gra słów, znamy takie pojęcie? :) Zresztą sami Mongołowie mówią na piwo Szar Airag, więc nie wiem w czym problem? ;)
Jako 15 ciekawostkę dodałbym obecność licznych towarów z Polski – to jedyny kraj w Azji, z którym mamy dodatni bilans eksportowy, a na półkach jest bardzo wiele polskich słodyczy czy innych towarów spożywczych. Swego czasu po Ułan Baator jeździły nawet autobusy reklamujące Kubusia ;).
Dokładnie tak! Pisałem już o tym w poprzednim tekście o whisky z buddyjskiego ołtarzyka, jakoś umknęło mi, aby napisać to też tutaj :)
Świetny wpis. Miejsce ze zdjęcia z pkt.4 – super. Fajne miejsce na spacer i odpoczynek :)
Fajny wpis. Ale przeczytaj punkt 2 jeszcze raz, bo zmieniłeś zupełnie sens zdania ;)
Haha dzięki! Niedopatrzenie! Wiesz co najśmieszniejsze? Że przeczytało go 10tys osób od wczoraj, a jesteś jedyną, która to zauważyła :D
Nie ma piwa? To nie jadę
Super wpis! Kielbasuszi wymiata!
Ułan-Bator jest naprawdę aż takie obrzydliwe? Niedawno po mongolskiej stolicy można sobie poszusować za pomocą street view, poza korkami na dosłownie każdej ulicy jakaś nadmierna brzydota nie rzuciła mi się specjalnie w oczy. Typowe miasto byłego ZSRR ;)
Właśnie nie typowe! Nie należy do pięknych, jest fakt – trochę męczące, ale byłem w gorszych i brzydszych :)
Nie zgadzam się z autorem z tym że UB jest brzydkie, jest specyficzne ale nie brzydkie. Przejechałem (na rowerze) przez stolicę Mongolii wzdłuż, wszerz i po przekątnych i nie odniosłem wrażenia abym obcował z brzydotą. Może kiedy wcześniej pozna się trochę historię, kraj, ludzi, specyfikę życia w określonych warunkach wtedy łatwiej jest zaakceptować inność architektury bo nierzadko z tych uwarunkowań ona wynika. Ułan Bator bardzo się zmienia, za kilka lat być może będzie nie do poznania dla tych którzy go odwiedzili wcześniej. Autor wspomina że w stolicy raziło go ogromne ilości gerów (jurt) czyli tradycyjnych domów, owszem są ale nie ma ich tak dużo jak zaznaczono w tekście. Ger to cudowny wynalazek, bez nich nie byłoby na rozległych terenach Azji możliwości wygodnego życia. Póki nie wyprze ich betonowa architektura są elementem egzotyki dla mnie w znaczeniu pozytywnym. Po wizycie w tym kraju mam ogromny sentyment do ludzi ich niesamowitej otwartości i gościnności i obawy że za kilka lat zewnętrznie wszystko będzie tak jak np. w Europie. Czy będzie tam wtedy po co jechać?
Alez ja bardzo akceptuję inność. Inność ludzi, inność kultury, zwyczajów. Także inność architektury. Co nie zmienia faktu, że mi się UB nie podoba.
Nie „raziła” mnie tez ilość jurt, po prostu zauważyłem, że są, bez wyrażania opinii.
Mongolia to również państwo, z którego ciężko jest otrzymać pocztówkę :P
Spokojnie do kupienia w UB na poczcie za te 1100 Tugrików
Zazdraszczam tej Mongolii coraz bardziej :)
Na rowerze nie było tak kolorowo niestety…
Kołem Się Toczy ale bez roweru nie byloby tak ciekawie…
Anna Wydrych To prawda, jednak mają tylko (wiem, że to i tak sporo dla wielu osób) 3tygodnie na taki kraj, trzeba często ratować się stopem, bo inaczej nic by się nie zobaczyło. No, ale o tym mówię w Postcascie :D
dobrze się słucha:)
miło !
Jak zdobywasz te wszystkie informacje? Szperasz w internecie, przeczesujesz książki czy wszystkiego dowiadujesz sie od tubylców?
Wszystko co wymieniłeś. Dużo czytam, dużo pytam :)
Hej Karol. Pojawiają się różne informacje na temat wizy, m. in. że zniesiono. Jak jest w praktyce?
Pozdrawiam
Wznowiono :)
W kwestii ciekawostek: jak widać na Twoich zdjęciach alfabet funkcjonujący w Mongolii to nie jest typowy dla azjatycznych państw, ciąg znaków zrozumiałych wyłącznie dla osób uczących się jednego z nich, tylo cyrylica. Otóz, od 1946 pismo mongolskie w Mongolii zostało zastąpione zmodyfikowaną cyrylicą wraz z zajęciem jej przez wojska radzieckie (przy udziale mongolskiej paryzantki ludowej). Jak widać, alfabet cyryla choć z pewnymi zmianami funkcjonuje do dziś.
Inną ciekawą, choć z pewnością dyskusyjną jest kwestia zachowania niezależności Mongolii od ChRL. Czy autonomia w ramach ZSRR zapobiegła chińskiej ekspansji w te rejony (jak w przypadku Tybetu)? I moje pytanie, jak Mongołowie postrzegają Rosjan i Chińczyków?
Dzięki za komentarz!
My, Mongołowie zdecydowanie wolimy Rosjan. Dużo od nich dostalibyśmy jeśli chodzi o postęp techniczny i nauczanie. Co do pisma, to obecny alfabet cudzoziemscy turyści potrafią jakoś rozpoznać nazwy na szyldsch, a kto by odczytał pismo ujgurskie?
to nic tylko czekać aż Was znowu zaorają tak jak Ukrainę :)
nie ma piwa w mongolii? nie jade
jest kumys :)
jednak jade,oczywiscie zartowalem ,18 kwietnia mongolia witaj
a tak swoja droga najlepsza strona i najlepszy blog ever
:D
Super fajne! Dzieki :)
Musze posłuchać podcastów! Właśnie jestem na tym etapie w Twojej książce
Podcasty świetna rzecz :)
Na poczatek film z Kambodży i Singapuru. Potem poćwiczę z głosem i vlogi 10 lat w fotografii, ale bez filmów troche da na początek. Zresztą zaoraszam w wolnej chwilli http://www.travelhacks.pl
W przypadku Mongołów jak i innych ludów Ałtajskich to nie tyle Szamanizm co Tengryzm, polecam o tym poczytać, bardzo ciekawe. https://pl.wikipedia.org/wiki/Tengri Na wikipedii, zwłaszcza polskojęzycznej mało informacji ale są też książki. Tengryzm był kiedyś religią zorganizowaną posiadającą własnego przywódcę duchowego i nie należy go traktować jako jakieś pospolite Voodoo ale poza tym świetny artykuł.
Karolu chcemy więcej!!!
[…] własnych barier. Pierwszy film jaki nagrałem w takim stylu siedząc przed kamerą był z Mongolii. Siadłem przed dawną stolicą Karakorum i tak się denerwowałem tym, że się zacinam, że się […]
Te hybrydy to stąd że Japończyk zamiast zutylizować hybrydę za grubą kasę woli ją sprzedać z 1 dolara do Mongolii. Tam ma drugie życie przez jakiś czas, po czym staje się śmieciem który zanieczyszcza kraj, ale już nie bogatą Japonię ale biedną Mongolię. Jest sporo firm które się w tym specjalizują. To się nazywa Chemical Waste Management po nowemu, a po staremu- biedny ma zawsze pod górę.
O kurde, to pewne info? Dzięki.
[…] kynologii! Obecnie mówi się, że psiaki rasy Chow-chow przybyły do nas z Chin, a konkretnie z Mongolii. Były towarzyszami dla tamtejszych pasterzy i wspaniałymi stróżami owiec i krów. To jednak nie […]
[…] setkami „hello mister, choć zobacz co mam!”, że miałem ochotę teleportować się na mongolskie stepy. Irytacja była tym większa, kiedy naprawdę chciałem coś kupić – czy to do jedzenia, czy […]
[…] porami roku. Brak typowej u nas wiosny i jesieni. No, ale o tym wszystkim pisałem m.in. w tekście 14 Niesamowitych ciekawostek o Mongolii, czyli dlaczego w Mongolii nie pije się piwa? Gorąco zapraszam – można też posłuchać tam postcastu, niekoniecznie czytać! […]