Marzenie o Pamir Highway wracało do mnie za każdym razem, kiedy przypadkiem wpadałem na relację z jakiegoś wyjazdu do Tadżykistanu. Słowa a przede wszystkim zdjęcia przedstawiające wszystko wokoło tej drogi śniły mi się długimi miesiącami. W końcu się udało i powiem Wam jedno – nawet te najlepsze fotografie nie oddają klimatu Pamiru. Tam zwyczajnie każdy musi pojechać!
Spis treści:
- 1 Pamir – kompletny przewodnik
- 2 Jakość drogi pamirskiej
- 3 Odległości i dostępność jedzenia.
- 4 Noclegi, zakwaterowanie.
- 5 Bezpieczeństwo w Pamirze.
- 6 Jak wyrobić pozwolenie na wjazd w Pamir (GBAO)?
- 7 Dostępność paliwa
- 8 Mekka rowerzystów z całego świata!
- 9 Którędy i gdzie jechać w Pamirze? Dwie trasy do wyboru.
- 10 Jak dostać się w Pamir? Przejścia graniczne i ceny transportu.
- 11 Negocjuj ceny za marszrutki!
- 12 Zasięg sieci telefonów komórkowych + mobilny internet.
- 13 Wymiana walut w Pamirze
- 14 Najlepsza mapa Pamiru!
- 15 Ciekawe miejsca w Pamirze.
- 16 Banie – czyli źródła termalne, publiczne łaźnie.
- 17 Muzea w Pamirze.
- 18 Jezioro Sareskie i Zorkul.
- 19 Targ w Iszkaszim.
Pamir – kompletny przewodnik
Mimo że z relacją nie dotarliśmy jeszcze do samego Pamiru, postanowiłem jednak wyprzedzić nieco fakty, gdyż dostawałem już zbyt dużo maili z prośbami o porady praktyczne dotyczące tadżyckiego Pamiru. Myślę, że wpis przypadnie do gustu zarówno planującym wyjazd do Tadżykistanu, jak i wszystkich, zwyczajnie ciekawych tej jednej z najbardziej znanych i najpiękniejszych widokowo dróg świata.
Poniżej przedstawiam wszystko co w moim odczuciu może przydać się podróżującym przez Pamir.
Jakość drogi pamirskiej
Pamir Highway, czyli dosłownie – autostrada pamirska, to nazwa dość myląca, nieco nadana na wyrost. Kiedyś – droga w pełni asfaltowa, z każdym rokiem coraz bardziej pożerana jest przez bezlitosną naturę.
Sowieci, z obawy przed Afgańską inwazją utwardzili i w 1980 roku wyasfaltowali szosę, która przez długie lata znana była jedynie jako Jedwabny Szlak. Niestety od 35 lat drogi się nie remontuje, przez co obecność asfaltu jest dość mocno nieregularna. Asfalt ciągnie się czasem długimi kilometrami, niekiedy zaś znika na pół dnia. Przez lata, w wielu miejscach droga została także zniszczona przez skały i lawiny błotne. Tamże w miejsce asfaltu pojawia się niechlubna tarka, która czasem ciągnie się nawet kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów.
Odległości i dostępność jedzenia.
Tutaj wszędzie jest daleko. Będąc na początku drogi, w Kalaikhum (jechaliśmy od strony Duszanbe) znaki pokazują: Rushan 180km, Chorog240km, Murgab 548km, Karakul 700 km. Jedynie Chorog jest większym miastem liczącym sobie 30.000 ludzi, reszta to miejscowości poniżej 3000. Pomiędzy nimi jest rozległe pustkowie i z rzadka pojawiające się małe wsie składające się z kilku domów. Poza tym surowe, suche góry i hulający pomiędzy nimi niesłychanie silny wiatr.
W lepsze jedzenie można zaopatrzyć się w Chorogu, albo dopiero w Murgabie. Z wiadomych przyczyn ceny są wyższe niż na nizinie, ale i tak nie jest drogo. Pomiędzy tymi miastami sklepy można znaleźć co kilkadziesiąt kilometrów w pomniejszych miejscowościach, jednak nie oczekujcie wielkiego wyboru produktów. Często jest tylko makaron, ryż, drożdże, wafle i kilka rodzajów całkiem niezłych cukierków. Hitem wyjazdu były sprzedawane praktycznie w każdym wiejskim sklepiku, produkowane w Polsce Snikersy! Nie ma to jak kupić 6000 kilometrów od domu batona z napisem: Snickers – i jedziesz DALEJ! Co jakiś czas, natrafić można też małe jadłodajnie (nazywane: stalowaj lub czajhana). Wybór jest także niewielki, ale zawsze można dostać tam czaj, smaczny pilaw i zupę z kawałkiem baraniny. Miejsca te są o tyle bezpieczne, że stołuje się w nich sporo ludzi i z racji na niewielki wybór dań, są one zawsze świeże! Żadna jelitówka Wam nie grozi.
Jedyny odcinek, gdzie mogą być problemy z wodą i jedzeniem to na północ od Langar (patrz mapa niżej), gdzie jedzie się przez przełęcz Kargusz, no i na odcinku Karakul – Sary Tasz.
Noclegi, zakwaterowanie.
Widoki wynagradzają jednak wszystkie niedogodności. Różnokolorowe formacje skalne, bielące się w oddali siedmiotysięczne szczyty, gdzieniegdzie spływające z góry potoki, pogwizdujące świstaki. Życie tutaj nie jest łatwe, o czym następny wpis, ale ludzie są niesłychanie gościnni i otwarci. Często oferują też noclegi z wyżywieniem. W dużej części większych miejscowości znajdują się Guesthouse/Homestaye, gdzie za 10-15 dolarów można się przespać i zjeść ciepły posiłek. Raczej nie liczcie na prysznic.
Bezpieczeństwo w Pamirze.
Tak, jest. Pisałem już o tym w tekście: Sytuacja polityczna, historia i bezpieczeństwo w Tadżykistanie. Odwołałem się w tym wpisie także i do Pamiru, więc nie będę się powtarzał.
Jak wyrobić pozwolenie na wjazd w Pamir (GBAO)?
Aby wjechać do Pamiru potrzebne jest specjalne pozwolenie na wjazd do GBAO – Górno Badachszański Autonomiczny Oblast. Jak i gdzie je można zdobyć opisałem w tekście: Wiza do Tadżykistanu i GBAO. Dodam jedynie, że bez pozwolenia nie ma co jechać. Podobno są tacy, których umiejętności pertraktacji pomogły dostać się do Górnego Badachszanu bez pozwolenia, a jedynie dzięki łapówkom, ale jest to dość ryzykowne. Po drodze, praktycznie na każdym rozwidleniu dróg znajdują się punkty kontrolne, gdzie dokładnie sprawdzana jest wiza i pozwolenia. Lepiej nie zgubcie tego świstka, bo może być problem – jednak z drugiej strony nie ma się co obawiać częstymi kontrolami. Takowe rozwidlenia zdarzają się raz na kilkadziesiąt, kilkaset kilometrów.
Dostępność paliwa
Mimo że jedziemy rowerem, także my potrzebujemy co jakiś czas benzyny do naszej kuchenki. Z benzyną ogólnie nie jest łatwo i dobrze jest się zaopatrzyć 0,5 litra ekstra, a jeśli jedziecie autem to koniecznie w jakiś kanister. Pomiędzy oddalonymi od siebie o 600 kilometrów Sary Tash a Chorogiem, znajduje się tylko jedna stacja paliw – w Murgabie. To tak jakby jechać z Gdańska do Krakowa i mieć możliwość zatankowania jedynie w Warszawie. Zapotrzebowanie jest jednak niewielkie, gdyż samochodów praktycznie tutaj nie ma. Mija nas zaledwie jedna maszyna na kilka godzin, maksymalnie do dziesięciu na dzień. Poza tym jest też kilka jeżdżących tędy na zachód chińskich tirów, które zapas benzyny wiozą jednak ze sobą.
Mekka rowerzystów z całego świata!
Rower jest jednym z najczęściej spotykanych pojazdów na Pamirskiej drodze. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie innego, równie dobrego środka transportu do poznawania Pamiru. Były dni, że spotykaliśmy więcej rowerzystów, aniżeli samochodów. Tylko jednego dnia trafiliśmy na parę koreańską, parę Francuzów i dwóch Polaków, od których dowiedzieliśmy się, że z naprzeciwka jedzie jeszcze jakiś Japończyk. W tym samym czasie minęło nas może z pięć, w porywach do sześciu samochodów.
Muszę przyznać, że z czasem zaczynało mnie to ciągłe zatrzymywanie się irytować, zwłaszcza kiedy z naprzeciwka nadjeżdżali kolejni skośnoocy Japończycy czy Koreańczycy, z którymi nijak nie można się porozumieć. Angielskiego nie znają praktycznie wcale, rosyjskiego też nie. Zadziwia mnie to, jak oni tutaj się porozumiewają? Ja rozumiem, że na migi to dogadać się można z każdym, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie wyjazdu na drugi koniec świata, podczas którego, nie mógłbym się porozumieć z tubylcami. Tragedia.
Plusem tych spotkań w drodze jest natomiast możliwość wypytania tych nadjeżdżających z naprzeciwka, kiedy będzie jakiś sklep, strumień z wodą i jak wygląda dalsza trasa.
Którędy i gdzie jechać w Pamirze? Dwie trasy do wyboru.
Pamir można przejechać tylko dwiema drogami. Pierwszą (czerwony kolor), legendarną M41, drugą (fioletowy) wzdłuż rzeki Pandż i granicy z Afganistanem. Większość ludzi, których pytałem o opinie, a którzy mieli za sobą przejechanie obu tych dróg, polecało tę południową – czyli przez Iszkaszim. My także wybraliśmy tę drogę. Jechaliśmy od strony Duszanbe – czy tez widocznego na mapie Kalaikhum – od tej strony opisuję też trasę.
O ile asfalt dość regularnie pojawiał się aż do Chorogu, tak jadąc już do Iszkaszim i dalej do Aliczur trzeba uzbroić się w spore pokłady cierpliwości. Momentami, przed odbiciem od granicy z Afganistanem w stronę Aliczur i na wysokości przełęczy Kargusz, (już kilkanaście kilometrów przed Aliczur) na drodze zalegają nawet uniemożliwiające jazdę piaskowe zaspy.
Dlaczego lepiej jechać południem? Prawdę mówiąc, trochę obawiałem się monotonii. Trasa cały czas ciągnie się wzdłuż rzeki Pandż, później rzeki Pamir. Jak to tak, jechać ponad tydzień wzdłuż rzeki? Przecież się zanudzę! – myślałem. Nic z tych rzeczy! Trasa jest bardzo urozmaicona, za każdym zakrętem widoki zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Jest też dużo bardziej zielono niż na północnym odcinku! Dodatkowo praktycznie aż do Langar (moment odbicia od rzeki na północ do trasy czerwonej), praktycznie nieprzerwanie jedzie się pomiędzy kolejnymi maleńkimi wsiami. Dzieciaki nie pozwalają na nudę.
Jak dostać się w Pamir? Przejścia graniczne i ceny transportu.
Załóżmy, że nie chcecie jechać w Pamir rowerem. Z Duszanbe do Chorogu jest 600 kilometrów i można dojechać tam np. taksówką. Jedzie się 15-20 godzin (koszt 150 somoni = 100zł). Taksówki są zazwyczaj terenowymi samochodami mieszczącymi do 6-7 osób, czasem zdarzają się typowe busiki – marszrutki. Od biedy można próbować łapać je na stopa, jednak powodzenie takiej misji jest niewielkie. Praktycznie zawsze jadą one pełne, dodatkowo po sam dach (i na dachu) wypakowane są towarami. Zaraz za przejściem granicznym Bor Dobo – KyzylArt, na kompletnym odludziu, spotkaliśmy Polaka z Białegostoku. Od ponad godziny czekał na samochód. Niestety tym razem mu się nie udało, co oznaczało pewnie jakieś 1-2 godziny oczekiwania na kolejną szansę.
Nie znaczy to jednak, że autostopem w Pamir nie warto się wybierać. Nam z tej samej granicy udało się zabrać do Kirgistanu (do miasta Sary Tasz) ciężarówką. Wyjątkowo za darmo, bo warunki wynegocjowali za nas pogranicznicy. Normą jednak jest płacenie za autostopu, czytaj – wynajmowanie taksówki.
Dalej taksówką można jechać z Chorogu do Murgabu co zajmuje kolejne 8 godzin ( 350 km w cenie 120 somoni = 75 zł ). Zależnie od warunków pogodowych, trasa jest nieprzejezdna w okolicach stycznia-marca.
Jeśli zaś chcecie dostać się w Pamir z północy od strony Kirgistanu i przejścia na przełęczy Kyzylart, to proponuję szukać taksówki już w Osz. Cena 350 km transportu z Osz do Murgabu wynosi 150 somoni ( 100zł ). Dodam jeszcze, że przejście graniczne Karamyk jest zamknięte dla turystów. Jedyne opcje dostania się w Pamir to wspomniane – od strony Duszanbe, albo od strony Osz ( Sary Tasz ).
Pamiętajcie też, że jadąc marszrutkami czy też taksówkami w bardzo krótkim czasie, pokonuje się znaczne przewyższenia. Warto zrobić sobie gdzieś po drodze przerwę, zwłaszcza jadąc od strony Osz, gdzie na odcinku 300 kilometrów pokonujemy przewyższenie ponad 3200 metrów w pionie! Miejcie to na uwadze, choroba wysokościowa może zepsuć Wam wyjazd i zamiast jechać dalej w Pamir, będziecie musieli wracać na niziny. Znam takie przypadki.
Negocjuj ceny za marszrutki!
Bardzo ważne! Kierowcy taksówek (marszrutek) dzięki często odwiedzającym Pamir Niemcom i innym zamożnym Europejczykom, myślą, że każdy turysta ma worek z pieniędzmi. Jeśli widzą inne rysy twarzy od razu rzucają, nawet kilkukrotnie wyższą cenę. Przechodząc obok bazaru w Murgabie z ciekawości zapytałem ile kosztowałby transport jednej osoby (bez roweru) do Chorogu. W odpowiedzi usłyszałem 200 zł co jest ceną ponad dwukrotnie wyższą niż standardowa. Parsknąłem śmiechem i na pytanie kierowcy – No dobra, to ile dasz? – machnąłem ręką. Kiedy wracałem tą samą drogą, kierowca tym razem sam podbiegł do mnie i zaproponował 150 zł co i tak jest lekkim przegięciem. Myślę jednak, że po krótkich negocjacjach dałoby się zbić cenę do 120zł.
Zasięg sieci telefonów komórkowych + mobilny internet.
Jest ciężko. Poza większymi miastami – wypisanymi wyżej – zasięgu nie ma w ogóle. Jeśli chodzi o internet to można go złapać w Chorogu, Murgabie i w Iszkaszimie. Także lepiej poinformujcie znajomych i rodzinę, że przez jakiś czas może nie być z Wami kontaktu.
Wymiana walut w Pamirze
Raczej nie ma z tym problemów. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wymieni nam dolary, jednak musimy liczyć się z zaniżonym kursem. Najlepiej wymieniać pieniądze w Chorogu i Murgabie. Są tam oficjalne kantory, a po niemal identycznym kursie (czasem i lepszym!) pieniądze wymieniają bazarowi sprzedawcy.
Jedyne o czym trzeba pamiętać dolary z tak zwanymi „wielkimi głowami” – czyli banknoty nowe. Starych dolarów niestety nigdzie w Azji Centralnej nie przyjmują, chyba, że w bankach. Także przed wyruszeniem w podróż nie zróbcie tego błędu co my i zaopatrzcie się we właściwe dolary! ;)
Najlepsza mapa Pamiru!
Na koniec kilka zdjęć z drogi Pamir Highway, ciekawe miejsca do zobaczenia oraz mapa Tadżykistanu, z naciskiem na Pamir. Bardzo ciężko znaleźć dobrą mapę Pamiru, ta poniżej jest najlepsza jaką kiedykolwiek widziałem. Nie mam pojęcia co to za produkcja, gdyż mapę dał nam sfotografować jeden ze spotkanych po drodze podróżnych, ale jest ona dość dobrej jakości więc myślę, że po powiększeniu nada się nawet do druku.
Na mapie naniesione są nawet najmniejsze miejscowości, a także zaznaczone przeróżne ciekawe miejsca. Są opisane poniżej banie, homestaye, muzea, czajhany, zamki, cytadele, petroglify, bazary, wodospady, jaskinie i wiele innych.
Polecam też wojskowe mapy sowieckie. Pisałem już o nich w tekście o praktycznych informacjach o Azji Środkowej. Tutaj rzucę tylko link do aplikacji na androida. Warto pobrać, są bardzo szczegółowe, jednak potrzebny jest internet aby z nich korzystać. Link do aplikacji.
Ciekawe miejsca w Pamirze.
Pamir to przede wszystkim widoki. Nie da się wypisać „ciekawych miejsc do zobaczenia w Pamirze”, gdyż jest to jedno, wielkie ciekawe miejsce. Jest jednak kilka nie związanych bezpośrednio z górami miejsc, które warto odwiedzić. Teraz jednak zobaczcie sobie parę zdjęć.
Banie – czyli źródła termalne, publiczne łaźnie.
W większości płatne, jednak ceny są na tyle niskie, że nie ma się co zastanawiać tylko wrzucać na siebie kąpielówki! Z ich czystością bywa różnie, jednak dla kogoś, kto przemierza Pamir i od kilku dni się nie mył, nie powinno to robić wrażenia. Woda jest gorąca, jest to świetna okazja do zrelaksowania się i odpoczęcia od wiecznie hulającego, chłodnego pamirskiego wiatru. Poniżej wypiszę kilka bani, które mieliśmy okazję wizytować, jak i te, o których dowiedzieliśmy się od innych podróżnych. Jedziemy od strony Kalaikhum.
Pierwsze źródła są w miejscowości Rogh. Niestety trzeba trochę odbić z głównej drogi w stronę Vanj. Po około 8 kilometrach są źródła – o tutaj mniej więcej. Rogh niestety nie ma na mapie google. Następne źródła (tutaj bardziej miejskie łaźnie, ale mniej więcej jest to to samo) są w Chorogu.
Odbijamy w trasę 2 (fioletową). Następny przystanek na kąpiel jest już w Garm-Chashma. Podobno warto, bo są to jedne z efektowniejszych źródeł termalnych w Tadżykistanie. Białe nacieki, kaskadowo ściekająca woda itd. Miejsce bardzo znane, są nawet znaki. Trzeba jednak odbić z głównej drogi 10 kilometrów. Następna bania będzie dopiero po 40-50 kilometrach w miejscowści Avj, parę kilometrów za Barshor. Obu wsi znowu próżno szukać na mapie googla.
Dalej jakieś 50 kilometrów za Iszkaszimem mamy urodzaj bani! Są aż cztery obok siebie. Jedna w Navobod, w Ptup, za kilka kilometrów w Shirgin i kawałek za Yamchun. Ostatnia jest najciekawsza i najładniejsza z tych wszystkich. Pytajcie o banie „bibi fatima”, albo szukajcie znaku po drodze.
Jeśli ktoś będzie chciał jechać drogą 1 (czerwoną), to jedyna bania, o której mi wiadomo znajduje się w Jelondi – dokładnie w tym miejscu, 135 km od Chorogu.
Dalej już dojeżdżamy do Murgabu. Tam też jest kilka łaźni. Niedrogo, można się umyć w gorącej wodzie.
Muzea w Pamirze.
Tak wiem. Zawsze stronię od muzeów, jednak te pamirskie mają w sobie coś niesamowitego. Eksponaty zawsze są te same – instrumenty, dokumenty, stare naczynia, tradycyjne ubrania. Panuje w tych miejscach jednak niesamowity klimat. Muzea te są bardzo rzadko odwiedzane. W Namangut byliśmy zaledwie czterdziestymi gośćmi w roku. Gospodarz pełen zaangażowania oprowadzał nas po pamirskim domu, wszystko pokazywał, wszystko wyjaśniał. Prędko kazał wkładać na siebie tradycyjne, pamirskie odzienie na zimę i fotografować się z Alim. Więcej z muzeum będzie w osobnym wpisie o domach pamirskich.
Jezioro Sareskie i Zorkul.
Dwa niesamowite miejsca. Osobiście nie byliśmy, gdyż nie mieliśmy pozwolenia i wystarczająco czasu, żeby zboczyć z głównej drogi. Zwłaszcza do jeziora Sareskiego (Sarez), znajdującego się dość daleko od głównej drogi.
Sarez ma niesamowitą historię powstania. Nieco ponad 100 lat temu miało miejsce wielkie trzęsienie ziemi w Pamirze. Osunęła się cała góra, grzebiąc żywcem wszystkich mieszkańców niewielkiej wsi Usoj. Na drodze rzeki Murgab stanęła zapora wysoka na 800 metrów i długa na 8 kilometrów. Ponad 6 miliardów ton materiału skalnego! Powstało jedno z najgłębszych jezior świata (505 metrów). Jest ono jednak bardzo niestabilne i każde kolejne, nawet niespecjalnie silne trzęsienie ziemi może spowodować, że tama runie uwalniając ogromną ilość wody (16 tysięcy kilometrów sześciennych). Jezioro poważnie zagraża setkom tysięcy ludzi! Jeśli doszłoby do takiej katastrofy wszystkie leżące poniżej jeziora wsie i miasta zniknęłyby z powierzchni ziemi.
Aby wjechać na teren jeziora Sareskiego potrzebne jest specjalne pozwolenie, które dostać można w Ministerstwie zajmującym się sprawami kryzysowymi. Jest ono bardzo trudne do wyrobienia, a chętnym proponuję kontaktować się z Sarez Travel zajmującym się organizowaniem wyjazdów w okolice jeziora.
Co do Jeziora Zorkul sprawa ma się prościej. Znajduje się ono bliżej głównej drogi, zaraz niedaleko przełęczy Kargusz. Podczas wyrabiania pozwolenia na wjazd do GBAO wystarczy poprosić o specjalny świstek na Zorkul i powinno się udać. Można też wyrabiać pozwolenie w Murgabie z tego co mi wiadomo.
Targ w Iszkaszim.
Iszkaszim to najbardziej na południe położone miasto w Tadżykistanie. Znane jest z przejścia granicznego z Afganistanem i organizowanego raz w tygodniu w soboty targu. Targ ten powstał na ziemi niczyjej, aby umożliwić wymianę towarów pomiędzy ludźmi mieszkającymi po obu stronach rzeki Pandż. Często jest też jedyną okazją do spotkania się rodzin, które zostały na początku XIX wieku rozdzielone przez politykę wielkich mocarstw – Rosji i Wielkiej Brytani. O korytarzu Wachańskim napiszę też kiedyś osobny wpis. Tymczasem kilka zdjęć z targu w Iszkaszim. Zdjęcia autorstwa kolegi Mikołaja Mizera.
To tyle praktycznych informacji. Powstał jeden z dłuższych wpisów w historii bloga i przez wzgląd na jego specyfikę i wąskie grono zainteresowanych, pewnie nie wszyscy tutaj dotarli. Finalne 2600 słów – po przeliczeniu 10 stron książkowych. Mam nadzieję, że sporo ludzi skorzysta z tego wpisu, a jeśli nasuwają się jakieś pytania, czegoś nie napisałem, zbyt mało rozwinąłem – pytajcie w komentarzach poniżej. No i jedźcie w Pamir!
Rewelacyjny jest ten Pamir. Fantastyczne przestrzenie, pewnie jadąc tamtędy, sam pośród przyrody, miałeś czas na rozmaite przemyślenia.
Nie do końca sam, ale owszem, czas i warunki na przemyślenia są ;)
Przydatny wpis! A zdjęcia robią niesamowite wrażenie! Chciałoby się tam być!
Co z tego, że wpis długi, jeśli jest bardzo dobry? :) Przez Pamir mam ochotę na Tadżykistan i odwrotnie ;) Ale na razie mam zbyt dużo planów i pomysłów, a za mało czasu … I co tu zrobić? :D Jedyne co wiem, że jak już się wybiorę to zajrzę na Twojego bloga po informacje :) Pozdrawiam!
Piękny wpis i piękna kraina napewno jeszcze raz przeczytam podziwiam i pozdrawiam.
super wpis!!! i dla mnie na czasie, będę w czerwcu Tadżykistanie:) niestety tylko tydzień wolnego wysupłam z wyjazdu, mam nadzieję zobaczyć coś z tego pamiru, może jakiś treking, Na razie plan jest by samochodem dotrzeć do Chorag ,stamtąd gdzieś na nogach. możesz coś polecić?
Oj niestety ciężko jest mi cos zaproponować. Weź namiot, ciepły śpiwór i idz gdziekolwiek :) !
Jaki minimalny czas nalezy sobie zarezerwowac by przemierzyc tę trase rowerem a jaki czas autem/transportem publicznym/stopem ? W jakim okresie najlepiej sie tam udac ?
Zależy odkąd dokąd chce Pan jechać rowerem. My startowaliśmy z Duszanbe 18 sierpnia. 25-ego byliśmy w Chorogu, 31 w Aliczur, 01 września w Murgabie, 5 już w Sary Tasz. Czyli bez większego pośpiechu – 18 dni. Samochodem można trasę przejechać nawet w kilka dni, tylko jak już pisałem w tekście – trzeba mieć na uwadze, że pojawią się problemy związane z brakiem aklimatyzacji.
Pamir znam z opowieści Taty, który zdobywa 6-cio i 7-tysięczniki :) Świetny wpis, dzięki za tyle informacji praktycznych. Narazie się w tamte rejony nie wybieram, ale zdjęcia kuszą. W dodatku coraz częściej myślę o jakiejś rowerowej wyprawie. Uśmiałam się jak przeczytałam o polskich batonach – jak lecieliśmy z chłopakiem z Rzymu do Bangkoku, Srilankan Airlines (początek naszej azjatyckiej wyprawy) to dostaliśmy Coca-Colę z napisem „kochajmy się” – mała rzecz, a cieszy :) Pozdrawiam z Malezji!
Bardzo ciekawy wpis z wyprawy i urzekające zdjęcia :)
marzy mi się od jakiegoś czasu ten Pamir, a Ty tylko zachęcasz! Foty bajka, nic tylko pakować się i jechać! jak już w końcu się kiedyś tam zorganizuję to wrócę do wpisu bo przydatny dość!
Mam nadzieję, że będę miał kiedyś okazję wykorzystać, bo piękny region :)
Czytając – „zacukałem się”… Już jechałem sobie pod górę rowerem, po tej tarce, oczywiście zziajałem się, ale gdy dojechałem i zanurzyłem się w tej 'Bibi Fatima’ bani, całe zmęczenie odeszło. No i niestety, za kilka chwil szybko powróciłem do siebie! Gratuluję lekkości i swobody w rzeczowym ale i sugestywnym opisywaniu.
Łohoho! Miłe słowa z samego rana Panie Henryku! :)
Pewnie nigdy tam nie pojadę – wystarczy mi oglądanie tych pięknych zdjęć :)
A ja byłam kiedyś w górach Fańskich (Fanach) i to jest perła w koronie Tadżykistanu. A rowerem w Pamir jeszcze pojadę:-)
Szerokiej drogi! ;)
świetny wpis!
Dla widoków bym pojechała, ale niekoniecznie rowerem.
Jakie widoki!!
Mężczyzna mojego życia ma taki szalony pomysł, który raz na jakiś czas mi przypomina – przeprowadzić się do stanów i założyć tam – np. w Pamirze – pensjonat. A mi jak głupiej ten pomysł się podoba, choć mnie tam jeszcze nie było i wiem, że dostałabym kurwicy od braku kultury. Super tekst, na pewno do niego wrócę.
Fauny pomysł, nieco szalony. Braku jakiej kultury!?
Hej . przez przypadek wszedłem na Wasza stronę , i co widzę ? siebie na zdjęciu , ten koleś z autostopu :)
jaki to swiat mały . jednak nie jestem z Krakowa, a raczej z lądka – jesli to o mnie chodziło w opisie ;)
pozdrawiam serdecznie , fajny filmik i super zdjecia, ja jednak swoich fotek jeszcze nigdzie nie wrzuciłem , ale jak to zrobie to na pewno dam wam znac :)
Haha! Ale jaja :))) Miło było Cię poznać! Jak udała się dalsza podróż? Potwierdzasz trudności w stopowaniu przez Pamir? :) Już zmieniam nazwę miasta, pamięć jest jednak zawodna. Dałbym sobie rękę odciąć, że zapamiętałem Kraków! :)
Oczywiście podróż się udała, choć miesiać czasu to za krótko jak na Kirgistan i Tadżykistan .
Stopem jest o wiele trudniej podrózowac . tamtego dnia czekałem do samego wieczora, ale jakos udało mi się zatrzymać samochód jadący do Karakol. oczywiście nie odbyło sie bez przygód.
Moze jednak lepiej napisze skąd dokładnie jestem bo trudno to tak w jednym słowie okreslić : urodziłem się pod Białymstokiem , a od 10 lat osiadłem w lądku , czyli Londynie – sorry za niejednoznaczną odpowiedź , ale teraz bedzie juz jasno ;)
Czemu Kraków ??? sam także nie wiem , moze za mocno wiatr dmuchał i zagłuszył nasza rozmowę :D
Ogólnie gratuluję bardzo udanego blogu i , oby więcej takich wypraw.
Miło się czyta i potem inspiruje takimi ciekawymi opisami .
Wszystko już jasne! Dzięki za miłe słowa i do zobaczenia gdzieś na trasie! Gdzie następny trip?
też pozdrawiam!!!!!!!!!!! ale czad! :D
nie ma Londynu, Lądek jest :D
Swietny opis juz za chwile skorzystam szkoda ze podroz nie odbedzie sie na rowerze ;-)
Piekne zdjecia. Pozdrawiam
Moja córka z chłopakiem (balaganwsakwach.pl)właśnie na rowerze przemierzają te tereny. Aby się trochę uspokoić buszuje po internecie i szukam informacji. Znalazłam Pana relacje z wyprawy i jestem trochę spokojniejsza. Myślę, że oni planując swoją wyprawę również korzystali z Pana wskazówek. Pozdrawiam
Prosze się nie martwić! :D
A my teraz na towarach kończymy Uzbekistan a wczesniejprzemierzając góry Iranu i Turkmenistanu
Bardzo fajny wpis
Rower to jednak frajda ppdróżowania
Siema . Ceny za przejazd taksówkami w Tadżykistanie podajesz ogólnie za przejazd niezależnie od ilości osób czy przy jakimś komplecie 5-6 osób podajesz cenę na 1 osobę ?
Ceny jakie nam podany były od osoby. Pozdrawiam
Cześć. Jakimi liniami lotniczymi leciałeś, jak przewoziłeś rower w samolocie i ile za to płaciłeś? Właśnie poszukuję informacji dla Turkish Airlines z przesiadką i ciężko cokolwiek znaleźć.
Hej. Pegasus turecki z Berlina przez Stambuł do Biszkeku. Cena mniej więcej 1600zł z rowerem.
Obecna cena to ok. 2000 zł (z rowerami), też przez Stambuł do Biszkeku. Właśnie z dziewczyną rozważamy ten kierunek. Dzięki za relację i świetne zdjęcia! :)
Dzięki. Powodzenia życzę w razie czego :)
Właśnie jadę do Tadżyku, w sierpniu. No i obowiązkowo trekking w Pamirze i Górach Fańskich. Fajnie się czyta Twojego bloga.
a jakie temperatury w nocy sa i czy można spac w namiotach czy ni ejest zimno?
jedziemy za 2 tygodnie i nie wiemy jak się przygotować
Hej. Wiesz… w namiotach można spać i przy -30 stopni, pytanie jak dobry masz śpiwór? W lato mieliśmy w nocy najzimniej koło zera bo raz na 4500 m spadł śnieg. Tak raczej cieplej :)
Pozdrawiam
Hej, świetny wpis! ja z kolei mam pytanie o rowerowo-kondycyjną stronę. Jasne, że to nie jest łatwa trasa, ale czy jest w ogóle nieosiągalna dla raczej przeciętnego rowerzysty? :) ile km robiliście dziennie? (chociaż tu zapewne bardziej róznica wzniesień jest istotna)
Hej średnio 50 km dziennie. Nie ma dużych nachylenia, ale problemem bywa nawierzchnia :)
Jedziemy tam w sierpniu na dwa tygodnie , mamy wynajęte auto w Biszkeku i już adrenalina krąży mi w żyłach mocniej na samą myśl!!!
Bym zapomniał, świetnie to zrobiłeś, pozdrawiam:)
Mam pytanie bo nie doczytałam , może gdzieś pisałeś tutaj, ile czasu zajął wam przejazd całej tej trasy?
Jeśli chodzi o samo Pamir Hughway to na luzie nieco ponad 2 tygodnie. Całość, dwa kraje – 2 miesiące.
Cześć, świetny i inspirujący tekst. Planujemy wyjazd do Pamiru z 2,5 rocznym synem, bez pośpiechu i z wieloma przystankami po drodze. Orientujesz się może, czy można w Duszanbe wypożyczyć samochód 4×4. Jakoś nie mogę niczego znaleźć. Pozdrawiam
myślę, że bez problemu. Ale co jak i gdzie to nie wiem…
Hej Karol,
szczepiłeś się na coś przed wyjazdem?
Unikaliście jedzenia w homestayach? Jeśli nie to czy spotkały Was „duże” problemy żołądkowe?
Hej,
jakieś sporadyczne problemy związane najpewniej z zatruciem wodą. Nie szczepiliśmy się
Dzięki za sprawną odpowiedź!
[…] czyli „Biała Kobyła”. Punkt kulminacyjny Szosy pamirskiej, przełęcz spędzająca mi sen z powiek, nawet na długo przed startem podróży do Azji […]
[…] Odcinek od Langar-Aliczur pod względem dostępności jedzenia i wody pitnej jest najtrudniejszy w całym Pamirze. Więcej o innych newralgicznych miejscach w tekście: Pamir Highway praktyczne porady […]
[…] wciśnięty jest w dolinę rzeki Pandż i Ghunt, znajduje się w miejscu rozwidlenia Pamir Highway. Do miasta wpadamy z zaprzyjaźnionym Finem. Janne jest dobrze poinformowany w atrakcjach […]
[…] mnie urzekły, to z pewnością szwajcarskie alpy byłby gdzieś obok norweskich fiordów, tadżyckiego Pamiru czy kirgiskich […]
[…] Co ciekawe Rudaki Street nosi numer M41, czyli innymi słowy jest to ta sama droga, która nieco dalej nazywa się – Pamir Highway, tudzież mniej górnolotnie – Szosa Pamirska. […]
[…] danych to 45 somoni (30zł). Z pewnością wystarczy na cały wyjazd – zwłaszcza, że w Pamirze jest ciężko z zasięgiem, a co dopiero mobilnym Internetem. Wracam ze sklepu, wygodnie rozsiadam się na betonowych, ocienionych schodach i dumny z tego, że […]
[…] różne atrakcje. Mogą to być ogromne równiny, które przemierzyć można rowerem wzdłuż Szosy Pamirskiej, albo po prostu stolice państw regionu, jak Duszanbe czy Biszkek, z licznymi muzeami, pomnikami i […]