Nocleg nam się udał. Rozbiliśmy się na polanie, zaraz obok huczącej rzeki spływającej z lodowca Buer. Kolejny dzień zaczyna się bezchmurnym niebem i aż mam wyrzuty sumienia, kiedy czytam w smsach, że w Polsce pada przez ostatnie 5 dni. Ma się tego farta!
Wczoraj był dzień obijania, dzisiaj znowu dzień stopowania. Chcemy dojechać jak najbliżej Stavanger, tak żeby jutro w przedostatni dzień wyjazdu móc pochodzić w spokoju po mieście. Jako, że nie urządza nas jeżdżenie tymi samymi trasami, postanawiamy ten blisko 150 kilometrowy odcinek pokonać bardziej zachodnią częścią fiordów. Jedziemy przez Etne, Skjold, Aksdal, aż na prom do Arsvagen.
Na południe!
Stopowanie idzie znacznie łatwiej aniżeli dwa dni temu, kiedy to jechaliśmy w kierunku Trolltungi.Ustawiliśmy się na wylocie z Oddy i już po 30 minutach wszystkie 3 pary były w drodze. My mieliśmy to szczęście jechać busem z drużyną piłkarek nożnych, grających w pierwszej lidze juniorów! Same dziewczyny w busie i JA (no dobra, był jeszcze trener…).
Z innych ciekawszych stopów, to trafiliśmy na jedno małżeństwo, gdzie piękniejsza jego cześć była nauczycielką w szkole podstawowej. Państwo bardzo chwalili Polaków jako pracowników (zresztą jak wszyscy w Norwegii!) i nawet zatrudniają w swojej firmie kogoś. Jednak nie wszystkich się tak chwali. Pani opowiada jak w szkole przyszło jej uczyć dzieciaka polskich emigrantów. Do Norwegii przyjechali ci ludzie, kiedy chłopak miał sześć lat i mieszkają już tutaj ponad dwa. Smutne jest to, że chłopak nie zna ani słowa po norwesku! Siedzi jak ta sierotka, z nikim nie gada, a ci tylko litując się nad nim, przepuszczają go do następnych klas.
Jedziemy dalej w kierunku Mortaviki, gdzie umawiamy się przed jedynym tego dnia promem. Okolica zrobiła się już zupełnie płaska, jednak nie mniej piękna. Liczne wyspy, zatoczki i pływające gdzieniegdzie żaglówki robią niesamowity klimat. Do tego przez to długo zachodzące słońce ma się wrażenie, że jest nie później jak 18, a faktycznie zegar zbliża się do 23. Fajnie tu. No i jeszcze te owce i krowy, które tak niesamowicie potrafią pozować do zdjęć. Szczerze mówiąc to tak właśnie wyobrażałem sobie zawsze Szkocję, nie Norwegię.
Lał, świetne zdjęcia. Pierwszy mój artykuł przeczytany i jestem miłe zaskoczony. Idealny post aby przeczytać po pracy :)
Są i tacy co w pracy poczytuja, tylko uważaj na szefa ;)
Zdjęcia robią wrażenie! :)
niech Pan przyjedzie na polnoc Norwegii, tu jest sto razy pieknie!! Kystriksveien, Svartisen, Hamarøy czy Lofoty to tylko namiastka tego piekna, moim zdaniem polnocna Norwegia to najpiekniejsze miejsce na ziemi :) goraco polecam!
Piękne zdjęcia! Rzeczywiście, trochę jak w Szkocji :)
Zdjęcia naprawdę wysokiej klasy :)
Świetne zdjęcia! Zawsze marzyłem o takich podróżach. Może jeszcze kiedyś się uda :)
Chłopiec nieumiejący jeszcze norweskiego powinien mieć indywidualne nauczanie tego języka i szkoła,nauczyciele powinni zapewnić to uczniowi.Na pewno wszystko ułoży się dobrze,kwestia jakiegoś przeoczenia a dzieci tak jak wiemy maja większa łatwość do przyswojenia nowego języka w odróżnieniu do już dorosłej osoby…….fotki świetne!
Z racji pracy trochę przemieszczam się po NO, tak jak napisał jeden z przedmówców to jest namiastka norweskiego piękna. Dobrze zaczęliście, ale teraz trzeba w górę, w górę. Najlepiej brzegiem. Tam jest pięknie.
Już w maju lecę do Bergen! :)
[…] Zapraszam do osobnego tekstu: Klucząc pomiędzy fiordami. Widoki jak w Szkocji! […]