Kapitalne miejsca na aktywny weekend! Południowa Opolszczyzna i czeskie górki

Czas na kolejną, mega ciekawą propozycję z serii „gdzie na weekend w Polsce. Po ostatniej propozycji wycieczki rowerowej po Beskidach, a także zwiedzenia ciekawych miejsc w Opolu i okolicach, tym razem czas na położony nieco dalej region opolskiego. Zapraszam w okolice Paczkowa, Nysy, Głuchołaz i Gór Opawskich. Zahaczymy też nieco o Czechy i kilka fajnych podjazdów rowerowych. Widoki rewelacyjne!

 

Oczywiście jak zwykle środek transportu jest dowolny, niczego nie chcę narzucać. We wszystkie miejsca pokazane w tym poście dostaniecie się spokojnie samochodem, a w wiele z nich i pociągiem, jednak ja zachęcam do skorzystania z roweru. Jest tutaj bezdyskusyjnie idealny, a okolica wręcz o rower się prosi!

Trasa wycieczki rowerowej przez Góry Opawskie 

W pełni opracowana trasa przez Góry Opawskie, ale też okolice znajduje się w książce „rower to jest świat„. Nic tylko brać i jechać – masa lokalizacji, porad praktycznych, ślad gpx, ciekawostki. Polecam :)

Nieco informacji i statystyk dla fanów cyferek

  • Wycieczka z dojazdem i powrotem do Katowic zajęła nam 2.5 dnia. Jedna noc w Paczkowie, druga w Jarnołtówku obok Głuchołaz,
  • Dojechać ze Śląska można prosto pociągiem z Katowic przez Opole lub Brzeg do Nysy. Jeśli będziecie jechać z innych regionów Polski to po prostu kierujcie się na Opole lub Brzeg. Ewentualnie pociągi jadą też w kierunku Nysy, Paczkowa także z Kędzierzyna-Koźla,
  • Przejechaliśmy łącznie około 200 km,
  • Suma przewyższeń to ~2300 m,
  • Trudność trasy oceniam na średnio wymagającą. Odcinki w Polsce zdecydowanie proste i wygodne, górki zaczynają się dopiero w Czechach i Górach Opawskich. Na mapie powyżej możecie zobaczyć dwie „hopki” w Czechach, które potrafią zmęczyć. Zwłaszcza drugi, około 7-kilometrowy podjazd,
  • Nawierzchnia: od asfaltu, przez krzywą kostkę brukową, aż po żwir i piach. Zależy jak nas pokierował GPS. Niemniej jeśli nie zamierzacie zbaczać z głównych tras, ani skracać sobie drogi przez jakieś pola czy lasy – śmiało dacie radę nawet na cienkich oponach szosowych,
  • Jechaliśmy w tygodniu i ruch samochodowy raczej niewielki. No może poza ostatnim dniem jadąc główną drogą z Prudnika do Kędzierzyna-Koźle. Najmniej ruchliwe okolice to zdecydowanie Nysa-Paczków, a także cały czeski fragment trasy, gdzie ruch na wielu odcinkach praktycznie zerowy. Coś pięknego.

Aha! Na wycieczce byłem wraz z Tatą. Jednak niech nie sugeruje Wam to w żaden sposób, że skoro Tata dał radę to trasa musi być prosta, łatwa i przyjemna. Bo Tata jeździ dużo, a kondycji mógłby pozazdrościć mu nie jeden 30-latek ;)

Nysa, Otmuchów i dwa jeziora!

Od razu po przyjeździe do Nysy jedziemy pokręcić się nieco po mieście. I muszę przyznać, że naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Nysa od wieków znajdowała się na linii wielu szlaków handlowych, co przez setki lat sprzyjało jej rozwojowi gospodarczemu. Bo początki Nysy sięgają już X wieku, przez co uznawana jest za jedno z najstarszych miast śląskich! Tak, tak – bo to historyczna kraina Śląska. Kto ciekaw dokładnego przebiegu granic, odsyłam do wpisu o śląskich ciekawostkach.

W Nysie szczególnie do gustu przypadło mi centrum. Ładne, czyste i pełne przypominających bogatą historię miasta zabytków. Na uwagę w mieście zasługuje także system pruskich fortyfikacji zwanych „Twierdza Nysa”. Najbardziej chciałem zobaczyć Fort II znajdujący się nieco poza miastem, na północy. Niestety pech chciał, że w poniedziałki (i w niedziele) jest nieczynny, więc odbiliśmy się od bramy. Może następnym razem….

Bazylika w Nysie

Bastion św. Jadwigi

Piękna Studnia

Widok z wieży ratuszowej. Można wjechać windą na górę!

Fontanna Trytona, a w tle Dom Wagi

Wspomniany fort na północ od Nysy

Ciąg dalszy to już ucieczka slalomem pomiędzy kolejnymi kroplami deszczu w kierunku Jeziora Nyskiego. Polecam jechać jego północną stroną, skąd rozciąga się przepiękna panorama zarówno na samo jezioro, jak i piętrzące się na horyzoncie Sudety Wschodnie. Nie ma chyba lepszego połączenia niż góry i woda.

Jezioro Nyskie i Sudety Wschodnie w tle

Kościół w Otmuchowie

Widoki po drodze :)

Tym bardzo przyjemnym odcinkiem kierujemy się przez Otmuchów, w stronę pierwszego noclegu, czyli do Paczkowa.

Paczków i jego mury obronne

Muszę przyznać, że Paczków zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Czasem dobrze jest nie oglądać fotografii miejsc, które chce się odwiedzić przed wyjazdem, dzięki czemu naprawdę pozytywnie można się zaskoczyć.

Paczków otoczony jest wysokim, solidnym murem, który co rusz przerywany jest wieżami obserwacyjnymi, basztami obronnymi i bramami wjazdowymi do starego miasta. Pierwotną liczbę baszt i wież szacuje się na 22-24 sztuki, aktualnie jednak nie jest ich wiele mniej, bo aż 19! Tak silne ufortyfikowanie Paczkowa wiąże się bezpośrednio z jego granicznym położeniem.

Już w okolicach 1300 roku miasto posiadało drewniano-ziemne ufortyfikowania, zaś obecny kształt mury zawdzięczają XIV-wiecznym przebudowom. Dla turystów udostępniona jest trasa spacerowa po murach miasta licząca 77 metrów i prowadząca przez trzy odnowione baszty. Muszę przyznać, że Paczków ma ogromny potencjał turystyczny! Aż prosi się, aby jeszcze nieco w miasto zainwestować. Posprzątać, trochę odkurzyć i odremontować. Czuje się, że ciut brakuje groszy na takie inwestycje, jednak mocno trzymam kciuki. Bo możliwości Paczków ma ogromne!

Jak kogoś interesuje bardziej kwestia Fotyfikacji Paczkowa, polecam artykuł w Wiki. Sporo ciekawych informacji.

Paczków

Kościół w Paczkowie, który z obawy przed Turkami w XVI wieku został ufortyfikowany, zaś w środku wykopano studnię, aby ludzie mogli skrywać się w nim długie tygodnie nie musząc przejmować brakiem wody. Tzn… mam nadzieje, że cywile również mieli możliwość skrycia się w kościele, a nie tylko wielebni.

Jedna z wielu baszt łupinowych, których konstrukcja wysunięta poza obrys zewnętrzny obrys muru ułatwiała atak na wroga. Posiadały zwykle kilkukondygnacyjne, drewniane rusztowanie, których rekonstrukcję można zobaczyć w wspomnianych trzech basztach udostępnionych wiedzającym.

W stronę Czech!

Po śniadaniu w iście królewskim stylu (czyt: bułki z Biedronki) grzejemy wraz z Tatą nogi na dzisiejsze pedałowanie. W końcu, bo dnia wczorajszego do zrobienia było zaledwie 30 km, a dzisiejszego zaś 90 km i to przez górki! Oby bóg Jowisz wraz ze swoimi burzami i deszczami zrobili sobie dziś wolne!

I tak też było. Cały dzień chłodno jak w marcu, pochmurnie, jednak bez opadów. Odziani w kurtki kręcimy kawałek przez Polskę, później już na większość dnia wbijamy się w Czechy. Cała trasa, jak już wspomniałem była niebywale spokojna. Podjazd pod pierwszą przełęcz dość długi, jednak łagodny. Dopiero końcówka nieco bardziej wymagająca, choć i tak wciąż daleko temu do zadyszki.

Javornik

Widoki po drodze do Jesienika

Krótką przerwę robimy sobie na kawę w Jesenniku. Miasto ładne, ciekawie położone, ale na kolana jakoś mocno nas nie powaliło. Jesenik z pewnością przypadnie jednak do gustu osobom z chorobami układu oddechowego i alergikom, które znajdą tutaj znane w całej Europie uzdrowisko. Także tutaj powstał pierwszy na świecie zakład wodoleczniczy, założony w XIX wieku. Zdecydowanie więcej jest tutaj też do roboty zimą, gdyż to okolice Jesennika znane są z dobrych tras narciarskich i wielu kilometrów tras biegowych.

Jesenik

Po zagrzaniu się kawą w jednej z kawiarni wyruszamy na najwyższą przełęcz tego wyjazdu. Podjazd na oko ma jakieś 7% nachylenia i liczy sobie ~7 kilometrów. Kończy się zaś w położonej na wysokości 780 m m.p.m. miejscowości Rejvíz. Jest to dość popularna miejscówka w okolicy o czym świadczy spora liczba samochodów, restauracji i pensjonatów. Początkowo planowaliśmy zatrzymać się tutaj na haluszki, jednak w końcu odpuściliśmy i zjechaliśmy do miasta Zlate Hory. Bardzo, bardzo przyjemny zjeździk! :)

Góry Opawskie i ich złoto

Będąc w okolicy warto zainteresować się historią wydobycia złota w Górach Opawskich. Cały teren począwszy od Zlatych Hor, a kończąc na Głuchołazach przez setki lat (od około 1220 r.) był mocno eksploatowany przez tysiące poszukiwaczy złota. Szacuje się, że przez cały okres wydobyto tutaj nawet do 3 ton czystego złota.

Aby dowiedzieć się nieco więcej o historii złota w tych okolicach, warto zatrzymać się w Skansenie Górnictwa Złota położonym jakieś 3.5 km przed miastem Zlate Hory, w miejscowości Ondřejovice. Posłuchać można w nim jak wyglądało wydobycie złota w dawnych czasach, a także przyjrzeć się z bliska działaniu replik XIV-wiecznych młynów służących do rozdrabniania skalnego urobku i pozyskiwania rudy złota. Dzieciaki mogą zaś samemu popłukać  nieco urobku w poszukiwaniu okruchów złota.  Bilet dla dorosłych kosztuje 30 koron, dla dzieci 20. Moim zdaniem na kilka chwil warto wpaść będąc przejazdem.

Młyny

O tak! I do tego Kofola!

no i żegnamy się z Czechami…

Końcówka drugiego dnia to już dojazd do Jarnołtówka i nocleg w Hotelu Ziemowit. Szczerze polecam. Jak będziecie na rowerach przygotujecie się tylko na dość ostry podjazd pod Hotel, który znajduje się na wzgórzu. Warto jednak się zmęczyć, bo później będziecie mieć już bliżej na pieszą wędrówkę w Park Krajobrazowy Gór Opawskich.

Jednym z popularniejszych miejsc wycieczek pieszych jest tutaj Gwarkowa Perć i okoliczne szlaki. Podobno warto, jednak z braku czasu my niestety odpuszczamy.

I na koniec drugiego dnia jazdy w końcu jakieś promienie słońca

Głuchołazy i okolice

Ostatni, trzeci dzień to już czysta rowerowa poezja. Przez praktycznie 70 kilometrów nieprzerwanie mieliśmy wiatr w plecy. Taki, że raczej niezbyt często schodziliśmy poniżej 25km/h!

Zanim jednak zaczniemy pedałowanie w kierunku Kędzierzyna-Koźle, zajeżdżamy jeszcze do Głuchołaz.

Co ciekawe, nie wiem czy wiecie, ale Głuchołazy od 2016 roku mają darmową komunikację miejską! Można dostać się nią do Kondratowa i Bodzanowa, a w weekendy także do Jarnołtówka i Pokrzywnej. W samym mieście warto zatrzymać się i pokręcić nieco po starym mieście, w którym zachował się układ urbanistyczny z XIII wieku, ale też wyjechać nieco poza centrum Głuchołaz i udać się np. na pobliską Górę Parkową, na której masywie znajduje się urokliwie położona kapliczka św. Anny. Na szczycie (Przednia Kopa) znajduje się też stara wieża widokowa. Warto również rozważyć potraktowanie Głuchołaz jako bazy wypadowej w okoliczne miejscowości i góry. Mamy stąd świetną bazę wypadową zarówno do Jarnołtówka, Pokrzywnej, Janova, Zlatych Hor czy nawet na Kopę Biskupią.

Głuchołazy, stare miasto

Prudnik i Szozda

Gnamy w kierunku wschodnim, a dokładniej do Prudnika. Pędząc z wiatrem meldujemy się w Prudniku akurat na drugie śniadanie.

Miasto naprawdę przyjemne. Warto zatrzymać się tutaj przy Wieży Woka, która nazwę swoją zawdzięcza czeskiemu możnowładcy Wokowi z Rosenbergu. Był on fundatorem zamku, którego jedną z pozostałości jest własnie ta wielka, kamienna wieża. Obiekt można zwiedzić od 1 maja-1 listopada, od piątku do niedzieli w godzinach 10-16, zaś w każdym innym terminie po wcześniejszym kontakcie z Muzeum Ziemi Prudnickiej.

Warto również odwiedzić samo Muzeum. Nas szczerze mówiąc najbardziej zaciekawiła izba pamięci poświęcona kolarzowi Stanisławowi Szoździe, który wychowywał się w tym mieście (choć urodzony był w Dobromierzu). Można zobaczyć wszystkie jego trofea, medale, a nawet tęczową koszulkę mistrza świata.

W stronę Prudnika!

Wieża Woka

Widok z wieży

Rynek w Prudniku

Muzeum Ziemi Prudnickiej

Izba Szozdy

Głogówek i jego zamek

Kolejny punkt, to również osiągnięty bez jakichś większych nakładów sił – Głogówek. Do centrum, na rynek trzeba podjechać nieco pod górę. Głogówek to kolejne bardzo przyjemne miasto do zatrzymania się na kilka chwil. Wiadomo – szczególnie rynek i okolice. W mieście jest też duży zamek, będący dawną rezydencją rodu Oppersdorffów – śląskiego rodu szlacheckiego i arystokratycznego. Niestety zamek jest w opłakanym stanie i jest całkowicie zabity dechami.

Jest jednak nadzieja, że będzie lepiej, gdyż Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego zdecydował się przeznaczyć kilka miesięcy temu duuużo pieniędzy na przywrócenie dawnego blasku zamkowi. Mam nadzieje, że remont będzie szybki i następnym razem jak już przyjedziemy będzie można zamek w Głogówku zwiedzić. Trzymam kciuki!

Rynek w Głogówku

Zamek

Ponadto dla fanów sakralnego zwiedzania, w Głogówku odwiedzić można zespół klasztorny franciszkanów z domem loretańskim lub kościół-kolegiata par. pw. św. Bartłomieja z barokowymi polichromiami.

Kędzierzyn-Koźle na zakończenie

Na pociąg powrotny wpadamy do Kędzierzyna-Koźla. Jakichś większych planów na miasto nie mieliśmy, więc odwiedziliśmy tylko Starą Śluzę na Odrze do dziś uruchamianą siłą ludzkich mięśni, a także syfon rzeczny. Ponoć jedne z trzech takich skrzyżowań rzek w Polsce. A właściwie rzeki i kanału. Jak to wygląda możecie zobaczyć na poniższym ruchomym zdjęciu. Lepszego pomysłu na pokazanie tego skrzyżowania nie miałem! :)

A tak to wygląda w wersji statycznej i wyfotoszopowanej :D

Śluza

No i trzeba Kędzierzynowi-Koźle oddać, że dworzec mają przedni!

Bardzo chciałem zobaczyć też port na kanale, jednak nie mogliśmy znaleźć do niego jakiegokolwiek wjazdu. Jeśli ktoś wie, jak można się tam dostać (i czy w ogóle można) dajcie znać :)

Inne ciekawe miejsca na trasie w Opolszczyźnie lub Czechach?

Bardzo zależy mi, aby w każdym materiale jak najwięcej od siebie dodawali czytelnicy. Także jeśli ktoś dotarł już do tego miejsca, bardzo gorąco zachęcam do podzielenia się opiniami na temat tej trasy, odwiedzonych ciekawych miejsc w Opolszczyźnie, a także Czechach, ale przede wszystkim do napisania Waszych ulubionych miejsc w tych okolicach. Niech ten post wraz z komentarzami przyda się jak największej liczbie osób.

No i zapraszam na koniec także do dwóch powiązanych z tym tekstów, mianowicie:

Opole i okolice. Co warto zobaczyć w Opolszczyźnie? 

Weekend w Czechach. Co zobaczyć w Czechach?

Przydało się? :)

Jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie kupić moje książki, mój kurs filmowania i montażu, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)

Link ten w razie czego znajdziecie na dole klikając w baner, albo wchodząc tutaj. Rezerwując przez ten link booking odpala mi drobną prowizję na piwo. Dla Was cena jest bez zmian, a ja mogę rozwijać siebie, bloga i kanał. Oboje na tym skorzystamy. Dzięki ;)

 

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

38 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.