Wulkany w Polsce. Kraina Wygasłych Wulkanów – dolnośląskie

Tak, tak! Nie tylko mamy w Polsce góry, ale też sporo gór-wulkanów! Co prawda wszystkie wygasły tak dawno temu, że najstarsze triceratopsy nie pamiętają kiedy, ale są! Niesłychanie ciekawe i okazałe. Jest nawet taki, który zachował swój dawny, charakterystyczny dla wulkanów, stożkowaty kształt. Seriooo!

Już nie planowaliśmy żadnego, jesiennego wypadu na rower w tym roku. Dopiero co wróciliśmy przecież z Teneryfy (taaa wiem, trochę zeszło zanim napisałem ten tekst!). Siedzę przed kompem, obrabiam zdjęcia z wejścia na Wulkan Teide i tylko marudzę pod nosem, że u nas nie ma takich miejsc. I wtedy jak w tej bajce „Pomysłowy Dobromir” nagle przypominam sobie, że no przecież mamy wulkany!

Dolnośląskie – rowerem w dwa dni

No jasne, że tak! Nigdy tam nie byłem i kompletnie wypadł mi z głowy ten fakt. Latamy tutaj tysiące kilometrów, żeby oglądać wulkan Teide i inne atrakcje na Teneryfie, a nie widzieliśmy naszych, rodzimych?! Tak być nie może!

Jako, że Marta uwiązana jest niestety do końca roku brakiem urlopu, na ten krótki wypad w poszukiwaniu polskich wulkanów pojechałem z Tatą. Ostatnio razem byliśmy w Czechach rowerem, a dokładniej rzecz ujmując na Łysej Górze. I to była prawdziwa masakra! Mówiąc szczerze, nie spodziewaliśmy się, że tak ciężko nam ten podjazd pójdzie. Aż trochę wstyd :D

Tym razem, w dolnośląskim miało być dużo łatwiej. Wszach to tylko Pogórze Kaczawskie, do gór, Karkonoszy względnie daleko. Więc raczej pojedzie się łatwo. Jak było? Faktycznie nie tak jak w Czechach, pagórki znacznie łagodniejsze, jechało się względnie przyjemnie. Choć szczerze mówiąc pierwszy podjazd i tak dał nam srogo popalić.

Wystartowaliśmy z Legnicy dokąd ze Śląska dotoczyliśmy się pociągami. Początkowo trasa płaska, w ogóle nie męcząca. Męczył za to asfalt przypominający mi bardziej drogi na Ukrainie niż Zachodnią Polskę.

W ogóle jakość dróg jakimi tutaj jeździliśmy pozostawia wiele do życzenia. Nie tylko ten fragment, ale wiele innych. Uśredniając – wrażenie mam takie, że w podkarpackim, w okolicach Przemyśla było znaaaacznie lepiej niż tutaj. No niestety…

Dla zainteresowanych, poniżej trasa wycieczki.

Pogórze Kaczawskie – pierwsze górki

Koła nasze kierujemy w stronę górek. Ruch samochodowy jest, ale w miarę akceptowalny. Momentami, wbijając się w boczne, leśne dukty było nawet przyjemnie. Bardzo przyjemnie.

Podjazd właściwy pierwszego dnia zaczyna się mniej więcej na 15-tym kilometrze. Zaraz po minięciu Jawora. Po kilku kilometrach pokonujemy pierwszą górkę, trochę w dół i zmierzamy w kierunku drugiej górki, którą śmiało można nazwać już przełęczą. Co prawda liczy sobie zaledwie 600 m n.p.m. jednak ma już niewątpliwie cechy przełęczy. Wyraźnie zarysowany jest najwyższy punkt, za którym droga opada mocno w dół, jest też punkt widokowy, a i trafią się nawet jakieś serpentyny. Przełęcz ta znajduje się dokładnie tutaj, zaraz obok drogi odbijającej na Łysą Górę (o ironio).

Niestety ostatnie kilkanaście kilometrów to była masakra. O ile sam podjazd dało się jechać bez większej zadyszki, o tyle sznur samochodów skutecznie obrzydzał jazdę. Dziesiątki, setki aut! Jeden za drugim, bez chwili wytchnienia wędził nas spalinami. Mało to przyjemne było doświadczenie, ale jednak trochę też moja wina, że zaplanowałem pierwszy dzień wycieczki na niedzielę, kiedy to wszyscy wracali z weekendów. W jedną stronę mknęli do Jeleniej Góry, z drugiej zaś wracali z ostatniego ciepłego weekendu w Czechach, a także z Karkonoszy

Na zjeździe znajdujemy pierwszy nocleg w Agroturystyce Ulima. Bardzo fajna miejscówka. Jest ekspres do kawy no-limit, super cicho, miejsce na ognicho i ogólnie bardzo przyjemnie. Więc polecam! :D

Przydało się? :)

Jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie kupić moje książki, mój kurs filmowania i montażu, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)

Link ten w razie czego znajdziecie na dole klikając w baner, albo wchodząc tutaj. Rezerwując przez ten link booking odpala mi drobną prowizję na piwo. Dla Was cena jest bez zmian, a ja mogę rozwijać siebie, bloga i kanał. Oboje na tym skorzystamy. Dzięki ;)

A z rana taki wschód!

Dalsza część trasy biegła w stronę Jeleniej Góry, Parku krajobrazowego Doliny Bobru, Jeziora Pilchowickiego i już na północ w kierunku największego wulkanu. Ale zanim o nim, to kilka słów o wulkanach w Polsce ogólnie i o samej Krainie Wygasłych Wulkanów.

Wulkany w Polsce. Kraina Wygasłych Wulkanów

Wyobraźcie sobie krainę spowitą obłokami pyłów i gazów. Region, gdzie ziemię zamiast porastać bujna roślinność spowijał kurz i stygnąca lawa. Szarobury i ponury krajobraz.  Początkowo jednolity, płaski i niewyrazisty. Z czasem zaczynający puchnąć, kształtować się i uwypuklać. Ogromna siła drzemiąca pod ziemią, setki kominów wulkanicznych nadawały długimi tysiącleciami wyjątkowość tej krainie.

Lawa zaczęła tworzyć krajobraz na nowo. W jednym miejscu, jak chociażby w okolicach miejscowości Stary Jawor, Piotrowice i Słup utworzyła znaczne rozlewisko, którego aktualna grubość sięga nawet 100 metrów. Teraz pracują tam kopalnie pozyskujące bazalt, a samo rozlewisko pocięte jest Nysą Szaloną. Gdzieś indziej powstawać zaczęły znacznie bardziej efektowne formacje skalne, nazywane słupami. Są to unikatowe formy termicznego ciosu skalnego, które powstają na skutek stygnięcia lawy w określonych warunkach. Można je oglądać choćby we wsi Sędziszowa (Organy Wielisławskie) albo niedaleko wsi Pomocne, na wzniesieniu Czartowska Skała.

Słupy takie występują też w formie wachlarzowej, nazywanej również różą skalną. Ta forma z kolei powstaje na skutek stygnięcia lawy w samym kraterze wulkanu (czop wulkaniczny). Można je oglądać niedaleko Złotoryi (Wilcza Góra) albo sztucznie odsłonięte przez człowieka na wzgórzu Rataj – nazywają się Małymi Organami Myśliborskimi. 

Śladów działalności wulkanicznej jest tutaj dużo. Trzeba się jednak dobrze przyjrzeć, bo większość nie przypomina już od dawna wulkanów. Zarastają i rozsypują się od milionów lat. Niegdyś liczące nawet ponad 1000 m n.p.m wzgórza Trupień, Górzec, Łysanka, Dębina, Kostrza, Grodziec, na którego szczycie stoi zamek albo Radogost dziś to niepozorne, kilkusetmetrowe górki.

Jest jednak jedna taka góra, której charakterystyczny, stożkowy kształt – jako jedyny w okolicy – od razu na myśl przywodzi czasy prehistoryczne. Mowa o Ostrzycy Proboszczowickiej. Patrząc na nią, niemalże można sobie wyobrazić te erupcje, wyrzucany w powietrze materiał piroklastyczny i z jej zbocza pokryte płynącą lawą…

Ostrzyca – największy wulkan w Polsce!

Góra ta liczy sobie zaledwie 500 metrów nad poziom morza, ale dostrzegalnie wyróżnia się na tle otaczającej jej, płaskiej okolicy. Szczytowe partie wzniesienia, ze względu na swoją wyjątkowość geologiczną i przyrodniczą zostały już przed wojną objęte ochroną. Występują tutaj niespotykane nigdzie indziej w Polsce bazaltowe gołoborza, a także sporo wyjątkowych roślin. Ciekawostką może być fakt, że do niedawna było to jedyne miejsce w Polsce, gdzie występował Czosnek Sztywny. Roślina uznawana za relikt epoki lodowcowej. Niestety roślina wymarła.

Tak, prawy górny róg – Ostrzyca :)

Słupy skalne gdzieś indziej…

Słowem zakończenia! Wracając jeszcze na chwilę do słupów skalnych. W ramach ciekawostki, jeśli nabierze Was ochota na odwiedzenie podobnych, ale znacznie bardziej okazałych słupów skalnych, polecam wybrać się do Czech, do kraju libereckiego, gdzie podziwiać można Pańską Skałę. Albo do Irlandii Północnej, gdzie są jedne z najpopularniejszych organów na świecie, nazywane – Groblą Olbrzymów. Poniżej moje zdjęcia z tego miejsca.

Jeśli znacie te okolice, jeśli wiecie co jeszcze ciekawego można zobaczyć w tej części dolnośląskiego – piszcie w komentarzach. Chętnie skorzystam z Waszych rad i zobaczę przy następnej okazji coś nowego :)

A jeśli szukacie inspiracji, to zachęcam do odwiedzenia innych wpisów na blogu, gdzie pokazuję przeróżne ciekawe miejsca w Polsce. Na weekend, ale nie tylko. Może zainteresuje Was odwiedzone niedawno Podlasie i jego ciekawe miejsca, albo atrakcje Podkarpackiego? Albo Beskidy, Gorce, lub Opole i ciekawe miejsca na Opolszczyźnie? Zapraszam – jest w czym wybierać.

Tymczasem z mojej strony to tyle na dziś. Przed Świętami już raczej nic nowego się na blogu nie pojawi, więc życzę Wam wszystkiego co najlepsze! Wypocznijcie, spotkajcie się z bliskimi, wpadnijcie na jakieś super pomysły podróżnicze na 2019! :)

Przydało się? :)

Standardowo jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie albo zostać Patronem,kupić moje książki, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)

Link ten w razie czego znajdziecie na dole klikając w baner, albo wchodząc tutaj. Rezerwując przez ten link booking odpala mi drobną prowizję na piwo. Dla Was cena jest bez zmian, a ja mogę rozwijać siebie, bloga i kanał. Oboje na tym skorzystamy. Dzięki ;)

Pozdrawiam!

 

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

28 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ostrzyca jest już niestety tylko nekiem wulkanicznych ,czyli kominem pozostałym po erupcji… pierwotnie była o wiele większa 😀

      • Mieszkam w Grodźcu polecam odwiedzającym zamek(389 m n.p.m.) miejsce pomiędzy „basztą wodną” a kościołem Słupy zastygłej lawy.Pomiędzy Grodźcem a Uniejowicami Mnisza Góra(310.5 m n.p.m.) stary kamieniełom oraz obok fundamentów szubienicy nieregularna krawędź zastygłej po ostatnim wybuchu lawy Fakt że z marszu i bez przewodnika trudno tam trafić Pozdrawiam

  • Karol, jak następnym razem będziesz tak blisko moich rejonów, to koniecznie daj znać. Ty znasz się lepiej na dolnośląskich wulkanach, ale ja wiem znacznie więcej o fajnych, wrocławskich zakątkach, do których można zajrzeć przy okazji bycia na DŚ. ;)

  • Witam, Ominąłeś w opisie Górę Zamkową w Łupkach, na której jest zamek Lenno / Wleń. Góra Zamkowa jest bardzo osobliwym wulkanem bowiem jego erupcja odbyła się pod wodą. Tak kiedyś tu było morze. Powstały wskutek tego lawy poduszkowe, które są osobliwością Gór Kaczawskich. 1,5 km od Łupek, niedaleko wsi Klecza -kolejna osobliwość geologiczna na skalę europejską związane z wulkaniczną przeszłością tych terenów, tj. fragmenty skał piaskowcowych w skale bazaltowej. Piaskowiec na skutek dzialania ciśnienia , temperatur, przyjął tu formę słupową, co jest unikatem! Przy okazji – Zamek Lenno jest prawdopodobnie najstarszym murowanym zamkiem w Polsce. Takiej informacji się nie powinno pomijać…

  • Podczas wizyty w Górach Izerskich, polecam odwiedzić Stożek Perkuna, który zalicza się do tej kategorii.

  • Obserwując blogi podróżnicze można zauważyć trend wyjazdów krajowych :) No i chyba super, bo w myśl zasady cudze chwalicie swego nie znacie warto odkrywać takie zakamarki jak Śląsk chociażby :) My mamy na Mazowszu parę ulubionych miast, plus oczywiście miasta typu Wrocław, Lublin, Kraków nie przestają zachwycać. Przyroda to chyba nie nasza bajka, ale wpis bardzo ciekawy, dzięki za niego

  • Pogórze kaczawskie ogólnie jest super na wypady turystyczne nie tylko z racji wulkanów ale i tego że tam turystów jest z 60% mniej niż w innych miejscach turystycznych. Okolice Nowego kościoła,Dobkowa, Szczawnicy, Książa, Bolkowa to przecież super miejsca a turystów tam jest na palcach jednej ręki. Organy Myśliborskie na żywo nie robią takiego wrażenia na mnie za dużego, od usiąść zobaczyć i pokiwać głową ale piesze wędrówki to super sprawa w tamtych rejonach ale najlepiej z kilkoma osobami bo tam jest ta trochę patologiczna społeczność w nietkanych miejscach.

  • Karol, skąd dokładniej wykonałeś ten kadr z drona z Ostrzycą w tle? Wybieram się i wybieram w tamte rejony i jakoś ciągle coś innego mi wypada… Ale jak już dotrę to chciałbym wykorzystać fotograficzny potencjał okolicy na maksa ;-)

  • Tak jak wielu nie wiedziałem że w naszym kraju były wulkany, a co więcej tyle po nich zostało. Miejsce zapisane i jak tylko będe gdzieś w okolicy muszę to zobaczyć.