Ej Bieszczady! Znowu mnie oczarowałyście! Co tu robić, kiedy pogoda do bani?

Zewsząd przed wyjazdem słyszałem słowa pocieszenia, że nie ma przecież złej pogody na Bieszczady. Że ponoć zawsze jest fajnie i klimatycznie! Nawet kiedy całymi dniami sączy się z nieba deszcz, a palce w przemokniętych butach marzną. Jest faaaajnie! Dacie wiarę?!

No i muszę przyznać, że sprawdzając prognozy przed ostatnim, 6-dniowym wyjazdem w Bieszczady nie tryskałem za bardzo optymizmem. Jednak zwrócić honor muszę tym, (oj wątpiłem w ich słowa!) którzy mówili, że Bieszczady są niesamowite, nawet kiedy aura nie sprzyja, widoczność na połoninach sięga kilku metrów i regularnie, przez kilka dni na głowę kropi deszcz. Może nie non stop, ale za to z zadziwiającą regularnością.

Tym bardziej sam się dziwię, że to piszę – ale było naprawdę fajnie! Niesłychanie magicznie, klimatycznie i w sumie nie wiem czy nie lepiej, jakby miało być całymi dniami bezchmurne niebo. Bo skąd wziąłbym tak niesamowite kadry do filmu?

No a zanim przejdziecie dalej – zapraszam na krótki seansik! Kolejny film z serii „Dzień dobry…” stał się faktem. Cieszę się, że dotyczy naszej pięknej Polski.

Zeszło mi dłużej niż sądziłem na to wideo, mam jednak nadzieję, że się spodoba. Możecie dać znać!

Okno pogodowe na wagę złota!

Zapraszam zatem do tegoż nieco mglistego postu. A poza sporą dawką widoków, kilku panoram i niecodziennych zestawień zdjęć (brzmi zagadkowo?), mam też dla Was kilka propozycji miejsc, gdzie można wyskoczyć, kiedy pogoda długim, górskim wędrówkom nie sprzyja. Oczywiście błogosławieństwem w takiej sytuacji będzie samochód.

Dzięki samochodowi właśnie zdążyliśmy wraz ze znajomymi Michałem (dziękuję za towarzystwo!) obskoczyć sporą część Bieszczad i odwiedzić kilka naprawdę ciekawych i widokowych miejsc. A dwa razy zdarzył się nam nawet okno pogodowe,  kiedy to dział się iście bajeczny spektakl. Dokładnie ponad Lutowiskami o wschodzie słońca…

Napisami  „Przesuń Łapą” oznaczone są interaktywne fotografie, którymi można  mniej lub bardziej porozglądać się na boki

Drugie okno pogodowe (właściwie to cały dzień!) miało miejsce w drodze na Tarnicę, gdzie zawitałem ponownie po dwóch latach. Tutaj mam dla Was m.in. wspomniane kilka mam nadzieje ciekawych kompozycji fotograficznych lato-zima. Zdjęć pokazujących te same widoki na przestrzeni dwóch lat. Nie ukrywam, że ciężko znaleźć było te same miejscówki, jednak kilka się udało. Rezultat poniżej.

Na piechotę przez: Wołosate – Tarnica – Halicz – Rozsypaniec – Wołosate

Po odespaniu na parkingu w Wołosatem zarwanej na dojazd nocki, w okolicach godziny 11 wyruszyliśmy na szlak. Godzina może wydawać się późna, jednak bardzo zależało nam na zobaczeniu zachodu słońca gdzieś tam na górze. Zejścia po zmroku zaś nie trzeba się obawiać, bo ostatnie 7 kilometrów idzie się prostą, łagodną drogą. Dosłownie drogą!

Wycieczka jest dość długa (19km) i jeśli choć w połowie robicie tak dużo zdjęć jak my, to dobrze jest sobie rozłożyć ją na cały dzień. Nie ma się co spieszyć, bo widoki naprawdę zacne!  I nie ukrywam, że fajnie było sobie odświeżyć tę samą trasę, którą ostatnio robiliśmy zimą (tutaj jak coś: Bieszczady zimą). Zobaczyć ją w innej porze roku, w innych barwach. Marzy mi się tylko jeszcze zobaczenie tych okolic na jesień. Musi to wyglądać naprawdę bajecznie…

Wraz z profilem podejrzeć możecie całą trasę tutaj.

 

Schody na Tarnicę…

No i backstage powyższego zdjęcia. Autor: Michał Antkowiak

 

 

 

Co zobaczyć w Bieszczadach kiedy pogoda nie sprzyja?

No dobrze, ale co robić w Bieszczadach, kiedy przez większość czasu pogoda jest do bani? Przypomnę, że mieliśmy 1/6 dni słonecznych i jedno kilkugodzinne okno pogodowe kiedy pojawiło się trochę słońca. To tyle. Trzeba było zatem kombinować co tutaj robić, żeby za bardzo nie zmoknąć, ale też się nie zanudzić. I tak urodziło się kilka pomysłów.

Zanim przejdziemy do konkretnych propozycji, musimy ustalić jedną, bardzo ważną rzecz. Bardzo, bardzo! Choćby nie wiem jak źle było z pogodą, pamiętajcie – to są góry! I to Polskie góry! Pogoda lubi się zmieniać, a Waszym zadaniem jest sprawdzanie prognoz jak najczęściej. Odświeżanie i wyczekiwanie w blokach startowych i w pełnym rynsztunku na okno pogodowe. A wtedy BACH aparaty w dłoń i w drogę! Bo przecież w Bieszczady po to się jedzie, aby obcować z przyrodą, czyż nie?

Szybki trekking pomiędzy chmurami. 3 propozycje z noclegiem w schronisku

Nie ma nadziei na całodniową wycieczkę? Nic straconego! Kiedy na horyzoncie pojawi się choć cień szansy na lekką poprawę pogody, polecam ustawić się jak najbliżej połonin.

Na ten przykład w Brzegach Górnych, skąd idzie się na Połoninę Wetlińską czerwonym szlakiem. Trasa na górę trwa 1.15h, a za cel najlepiej jest obrać Chatkę Puchatka, gdzie w razie kolejnego załamania pogodowego możecie się schować. Awaryjnie można zostać i na noc całą. Nawet polecam takie rozwiązanie, bo jesteście już na połoninie i jak się polepszy, wychodzicie tylko ze schroniska i już cieszycie się rewelacyjnymi widokami. Lepszymi niż miałem ja. Oby… Pamiętajcie tylko, aby wcześniej do schroniska zadzwonić i zapytać czy w ogóle mają miejsce. Bo różnie z tym bywa.

I to już mój drugi raz na Wetlińskiej dokładnie z takimi samymi warunkami. Może do trzech razy sztuka?

Inne trasy, gdzie w okolicach 1 godziny dojdziecie do schroniska, gdzie można będzie się wysuszyć w razie niepogody i później ewentualnie szykować na wyjście nieco wyżej, to przykładowo Studencka Koliba, gdzie najszybciej dojdziecie żółtym szlakiem z Bereżki (około 1h). Z Koliby już są niezłe widoki, ale najlepiej wyczekać i udać się jeszcze nieco ponad godzinę w górę na Połoninę Caryńską.

Jest także bardzo sympatyczna Bacówka Jaworzec, gdzie spędziliśmy jedną noc. Może widoków nie ma takich jak z połonin (wokoło lasy), może luksusów też nie, ale jest za to coś znacznie bardziej unikalnego. Klimat! Jest to zdecydowanie najbardziej magiczne miejsce w jakim spaliśmy i co najważniejsze – przez wzgląd na cichą i spokojną okolicę, jest to też dobre miejsce wypadowe na jakiś krótki spacer w poszukiwaniu zwierzaków. Ostatnio na jednej grupie facebookowej widziałem, że ktoś niedaleko dojrzał wilka i niedźwiedzia. My takiego szczęścia nie mieliśmy, ale chociaż spotkaliśmy 2 salamandry.

Ptaków też jest sporo!

Dojście do schroniska Jaworzec z parkingu zajmuje zaledwie 5-10 minut. A obok parkingu, przy odrobinie szczęścia można podpatrzeć jak produkuje się węgiel drzewny. Albo przynajmniej zajrzeć do nieczynnego retorta!

Podobnych miejsc w Bieszczadach jest sporo, wystarczy nieco się porozglądać. A jeśli będziecie jechać w stronę Mucznego, można zatrzymać się przy pokazowym stanowisku edukacyjnym wypalania węgla drzewnego (zaraz przy drodze). Poza pokazowym retortem jest tam także widoczny na drugim planie przykład dawniej stosowanych mielerzy, czyli stosów drewna zasypanych ziemią, która miała nie dopuszczać do paleniska zbyt dużej ilości powietrza.

Stanowisko znajduje się dokładnie tutaj.

Inną całkiem niezłą propozycją na krótki, ale niewymagający spacer jest…

Wycieczka do źródeł Sanu

Niesłychanie malownicza i spokojna okolica. To własnie takie prawdziwe, dzikie Bieszczady jakie każdy sobie wyobraża.

Aby pójść do źródeł Sanu, najlepiej jest dojechać do Bukowca na parking. Stamtąd prowadzi już tylko piesza trasa i jak widać na mapie, idzie się praktycznie po płaskim, przez co od biedy można nawet spacerować z parasolem. Ręce raczej do niczego potrzebne Wam nie będą ;) A widoki po drodze naprawdę niezłe.

Jeśli nie krotki trekking to co?

A jeśli ktoś nie lubi chodzić po górach w niepewną pogodę i woli zostać w dolinach? Co robić? Najprościej byłoby mi napisać – jeść, pić (kawę oczywiście!) i rzecz jasna czytać książkę. Mam jednak kilka ciekawszych (tak mi się wydaje!) propozycji spędzenia czasu na powietrzu. Wszak książkę poczytacie sobie w domu… :)

Świetne punkty widokowe zaraz przy drodze

Jako, że w pozostałe dni nieco nudziliśmy się ze względu na brak warunków do wędrówek górskich po Bieszczadach, szukaliśmy palcem na mapie ciekawych punktów widokowych. Jednak nie miejsc, do których trzeba się przedzierać przez las, a takich, które znajdowały się w miarę blisko drogi. Tak, aby tylko wyskoczyć, zrobić dobre zdjęcia i nie zmoknąć przy tym za bardzo. Tzn -WRÓĆ! Żeby czasem nie zmoknął sprzęt foto! Bo buty i ubrania jak się wysuszy, to dalej działają, czego o aparacie powiedzieć nie można.

I tak też znaleźliśmy trzy naprawdę dobre punkty widokowe. Pierwszy to punkt widokowy nad miejscowością Lutowiska.

Wspomniałem go już na samym początku, ale co tam – mam jeszcze inne zdjęcie z tego samego poranka. Bardzo dobra miejscówka na wschód słońca.

Drugi rewelacyjny punkt widokowy, który znaleźliśmy znajduje się na polanie niedaleko Bukowca  (nieco przed wspomnianym parkingiem w drodze do źródeł Sanu). Miejsce świetne na zachód słońca. Mieliśmy nawet szczęście, bo o ile wyjeżdżaliśmy ze schroniska w Ustrzykach Górnych w deszczu, o tyle na miejscu na kilka chwil całkowicie się rozpogodziło!

No i trzecie bardzo ładne widokowo miejsce – także idealne na zachód (bo słońce jest wtedy za plecami) znajduje się nad Jeziorem Solińskim, ponad Polańczykiem. Z miejsca, gdzie można podjechać samochodem do punktu widokowego jest zaledwie 3 minut piechotą.

A jeśli macie własne propozycje dobrych punktów widokowych niedaleko drogi dajcie znać!

Przyczaić się z aparatem na zwierza!

A jeśli szukacie jeszcze czegoś innego, mam kilka pomysłów w zanadrzu. Na ten przykład polecam „zapolować” nieco na dziką zwierzynę! To co w Bieszczadach bardzo mi się spodobało, to ilość przeróżnych daszków i wiat postawionych aby ułatwić życie wędrowcom. Wiele z nich znajduje się nie tylko przy drogach, ale także na szlakach w górach. Proponuje zabrać aparat, dostać w jakieś mało uczęszczane miejsce, przejść się kawałek od drogi, schować przed deszczem pod takim właśnie daszkiem i przyczaić na zwierzaki. Na przykład w okolicach  Terka, Cisnej, Żubarcze czy nawet Wetliny miejsc takich jest naprawdę sporo. Albo, gdzieś w okolicach Stuposian, gdzie akurat my trafiliśmy na dzikiego żubra.

Poza żubrem widzieliśmy tez na dziko dwa rysie, kilka lisów i jelonków jednak były szybsze niż aparat. Jednego pozującego liska widzieliście pod koniec filmu ;)

W ogóle, nie wiem czy wiecie, ale w Bieszczadach żyje na dziko aktualnie około 280 żubrów! Głównie na terenach nadleśnictw Baligród, Lesko, Komańcza, Cisna, Lutowiska, Stuposiany i w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Także tak naprawdę nie jest trudno spotkać tego dostojnego zwierzaka na wolności. Trzeba tylko odrobiny szczęścia. Powodzenia życzę w poszukiwaniu i pamiętajcie tylko – ostrożnie i bez dokarmiania!

Zagroda żubrów

A jeśli nie będziecie mieli tyle szczęścia co my i na dziko żubra nie zobaczycie, to nic straconego. Również w Stuposianach jest pokazowa zagroda żubrów, gdzie także spod wiaty można zobaczyć żubry. Nie jest to oczywiście taka frajda, jak zobaczyć je na wolności, ale zawsze coś!

A może szlakiem nieistniejących wsi?

Ciekawym pomysłem na zwiedzanie Bieszczad jest też tematyczna wycieczka w poszukiwaniu opuszczonych wsi bieszczadzkich. Po II wojnie światowej, jak pewnie większość z Was wie, miało w Bieszczadach miejsce masowe wysiedlanie ludzi. Po wsiach niewiele co prawda zostało do dzisiejszych czasów, jednak w wielu ciągle można jeszcze  znaleźć  stare piwnice, jakieś podmurówki, liczne cmentarze czy też cerkwiska. Wszystkie nazwy wsi wraz z pozostałościami można znaleźć w całkiem przystępny sposób przedstawione np. tutaj.

Tutaj zaszyty w lesie cmentarz będący pozostałością po wsi Berehy Górne

Albo w poszukiwaniu drewnianych cerkwi?

A jeśli nie macie ochoty szukać nieistniejących wsi, to może zainteresują Was drewniane Cerkwie? Największe zagęszczenie takich obiektów znajduje się w Górach Sanocko-Turczańskich, co stanowi północno-wschodnią część Bieszczadów, jednak także w samych Bieszczadach jest kilka ciekawych obiektów wartych uwagi. Jak choćby była cerkiew, a teraz kościół w Smolniku.

Zarówno o cerkwiach, jak i o ludach zamieszkujących w przeszłości te tereny napisały  Wędrowne Motyle.  Zapraszam też do innego mojego wpisu z ciekawymi miejscami na weekend w Polsce!

Przydało się, podobało?

Jeśli chcecie mi jakoś zrobić „dobrze” i podziękować za robione materiały, możecie kupić moje książki, mój kurs filmowania i montażu, albo rezerwować noclegi z mojego linku do bookingu. Czy to podczas wycieczki w miejsca opisane w tym wpisie, czy podczas każdej innej. Pamiętajcie o mnie rezerwując noclegi ;)

Co jeszcze robić w Bieszczadach w deszczową pogodę?

Na koniec standardowo pytanie do Was. Dajcie znać jakie są Wasze ulubione miejsca w Bieszczadach? Co byście polecili innym do zobaczenia w dni niezbyt sprzyjające górskim wędrówkom? Z góry dzięki, sam jestem ciekaw!

 

#MagiczneBieszczady to projekt, którego celem jest ukazanie niezwykłości tego regionu, piękna natury i historii mieszkańców. W Bieszczadach rozgrywa się akcja drugiego sezonu serialu „Wataha”, którego premiera odbędzie się 15 października 2017 w HBO i HBO GO. Więcej na hbo.pl/magicznebieszczady

Podobało się? Zostań na dłużej!

Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!
Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!

81 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.